Konflikt wokół pomnika Bitwy Grunwaldzkiej w Drohobyczu trwa

W poprzednim wydaniu “Kuriera Galicyjskiego” opisano sprawę mającego powstać pomnika Bitwy pod Grunwaldem w Drohobyczu. Wniosek o budowę złożył Adam Aurzecki, prezes TKPZL w Drohobyczu wraz z grupą inicjatywną (Mykoła Łytnianczyn, Jurij Maciurak, Zenowij Berweckij, Hryhorij Woronczak). Mer Drohobycza, Mykoła Huk, wydał zezwolenie. Jednak ze względu na brak odpowiednich zezwoleń na rozpoczęcie prac, Forum Obywatelskie miasta Drohobycza, Nasza Ukraina, Kongres Ukraińskich Nacjonalistów wszczęły protesty przeciwko odnowieniu pomnika. Według prezesa Towarzystwa Polskiego, sprawa ma charakter i wydźwięk antypolski. Chociaż dziennikarz 12 kanału, który robił materiał podczas protestów przed pomnikiem, nie potwierdził informacji o antypolskich hasłach.

Tydzień temu odbyło się kolejne zebranie Komisji Wykonawczej, w czasie której mer miasta nie postawił pytania o pomnik pod głosowanie, pomimo wcześniejszych zapewnień o swoim poparciu dla tej inicjatywy. Jednak 15 września Mykoła Huk otrzymał z Lwowskiej Rady Obwodowej (wojewódzkiej) rozporządzenie o rozpoczęciu prac przy pomniku. 21 września ma być położony kamień węgielny. Czy rzeczywiście tak będzie? Będziemy o tym informować na bieżąco.

Myrosław Hłubisz, zastępca przewodniczącego Obywatelskiego Forum Ziemi Drohobyckiej i był merem tego miasta opowiada Joannie Demcio z “Kuriera Galicyjskiego” dlaczego sprzeciwia się budowie pomnika Bitwy pod Grunwaldem w Drohobyczu:

– Napisałam błędnie, że jest pan członkiem UNA-UNSO, tak?

– Ta partia istnieje, ma do tego prawo, jak każda inna partia na Ukrainie, ale ja nigdy nie byłem członkiem UNA-UNSO.

– Taką miałam informację…

– To jest bardzo typowe dla ludzi, którzy nas bardzo „lubią”. Nazywają nas „rzeźnikami” (rizuny), ale teraz już nie modnie tak mówić, więc nazywają nas „unsowcami”.

– Porozmawiajmy o pomniku. Co pan wie na temat bitwy pod Grunwaldem?

– Co pani wie na ten temat?

– 15 lipca 1410 rok, Polskie i Litewskie Księstwa stoczyły bitwę przeciwko Krzyżakom.

– Kim są Krzyżacy? Ludźmi, którzy wojowali przeciwko krzyżowi czy za krzyż? Za krzyż! Uwalniali Izrael od niewiernych? A wy, Polacy, co jesteście przeciwko Grobowi Pańskiemu?

– Ale w Polsce w tym czasie już było chrześcijaństwo

– Już było… No to czemu, wy chrześcijanie Polacy rozpoczęliście wojnę przeciwko chrześcijanom Niemcom? A czemu Niemcom. Przecież wiadomo, że w wojskach Teutońskiego Zakonu były i chorągwie polskie, czeskie, francuskie. Polacy wojowali przeciwko Polakom. A Niemców było tam akurat najmniej. Jeśli zacznie historii uczyć się od Sienkiewicza to jedna sprawa. Ale jeśli będziemy się jej uczyli według Jana Długosza to już co innego. Nie wiem dlaczego jego prace ostatnio znikają, tak by nikt nie miał do nich dostępu. By ludzie nie mogli dojść prawdziwej historii.

– Co dokładnie nie podoba się panu w pomyśle postawienia tego pomnika w Drohobyczu?

– Mnie się nie podoba?! Ja po prostu chcę, żeby wszystko rozegrało się zgodnie z prawem. Przeanalizujmy sytuację. Np. przyjeżdżam teraz do Warszawy. Zbieram Ukraińców, obywateli państwa polskiego i idę do prezydenta miasta, informując go, że chcę wybudować pomnik bitwy pod Żółtymi Wodami, albo pomnik na część Marka Bezruczki, który zresztą przyczynił się w ogromnej mierze do cudu nad Wisłą. Dlaczego o tym nikt nie mówi? Ale mniejsza o to. Ja przychodzę i mówię, że chcę stawiać pomnik. Co bym musiał w tym kierunku zrobić? Na takie rzeczy są potrzebne różne zezwolenia. To nie powinno wyglądać tak, jak u nas w Drohobyczu – burmistrz popił z kimś wódkę i obiecał, że wszystko załatwi. Są pewne procedury, które trzeba przejść. Ale żeby postawić pomnik w Drohobyczu, powinniśmy przeprowadzić referendum. A kto w Drohobyczu w ogóle wie cokolwiek na temat Grunwaldzkiej bitwy? Kiedy spytałem przedstawicieli polskiej mniejszości o to, odpowiedzieli mi w dwóch słowach, że Polakom i Litwinom w 1410 roku pomagali Kozacy. A czy oni w ogóle wiedzą, że w tym czasie Kozaków jeszcze nie było. Czas, kiedy ludzie nie mieli dostępu do informacji minął. Teraz powinniśmy budować nasze relacje na porozumieniu. Jeśli chcemy tu, w centrum Europy żyć normalnie, nie powinniśmy robić żadnych awantur. Wychodzi z kościoła ksiądz z organistą i pytają naszych chłopaków skąd się wzięły te jamy przed kościołem i nie mają pojęcia o tym, co się tam buduje i kto. Dlaczego Polacy sami o tym nie wiedzą? Dlaczego o tym wie tylko pan Aurzecki i inicjatywna grupa. Właśnie, ciekawa sprawa, do burmistrza w tej sprawie powinna się zwrócić mniejszość polska. W tym wypadku z taką inicjatywą wyszło paru deputowanych Rady Miejskiej (Mykoła Łytnianczyn, Jurij Maciurak, Zenowij Berweckij, Hryhorij Woronczak) i pan Aurzecki. Powtarzam co powinno być wykonane po złożeniu wniosku. Sesja Rady Miejskiej, dała formalną zgodę na, jak to pani mówi odnowienie pomnika. Po pierwsze pomnik pierwotnie nie stał na tym miejscu, gdzie go chcą budować.

– Mam inne informacje.

– Pani jest lwowianką, ja w Drohobyczu mieszkam od 50 lat. To w ogóle ciężko nazwać pomnikiem. To była sterta kamieni. To teraz oni chcą robić czterometrowy pomnik, wbijać miecze w ziemię. Już nam zbrzydło to, że w naszą poszkodowaną ziemię ciągle wbijają miecze. Jeśli chcemy uszanować poległych, to postawmy krzyż. A nie militarne miecze. Dlaczego w ogóle mamy stawiać ten pomnik tutaj? Jaka była w ogóle przyczyna tej bitwy – otóż Krzyżacy szli nawracać pogan Litwinów, a Polacy chcieli ich zatrzymać. Chodziło o to, że Krzyżacy chcieli odebrać te polskie i litewskie ziemie. W zakonie krzyżackim była cała zbitka narodowości, oprócz Ukraińców, Rusinów wtedy. Oni wojowali na stronie Polaków i Litwinów. Ale to nie była nasza, Ukraińców wojna. Myśmy byli jedynie mięsem armatnim. O jakich osiągnięciach Drohobyczan można mówić, czy myśmy wojowali za swoje interesy? Walczyliśmy za Polaków i Litwinów. A teraz to się podnosi do nie wiadomo jakiej rangi, jakbyśmy Europę uratowali od nie wiadomo czego. Teraz jeszcze i Rosjanie pretendują na miano tych co wtedy walczyli w tej bitwie. To były wojska ze Smoleńska, a miasto to należało wtedy do Białorusi. Kiedyś na ten temat zacząłem rozmawiać z Aurzeckim, ale on jest od tego tak daleki jak ja od 27 galaktyki. A to jest tylko gadanie o tym, że my Polacy i Ukraińcy razem walczyliśmy. Razem walczyliśmy pod Wiedniem. Gdyby nie wojsko Sahajdacznego, to pół Europy razem z Polakami, chodziłoby w parandżach. Ilu Kozaków wtedy poległo, po czym znowu ich zagoniono do niewoli. Pod Chocimiem też to zrobiliśmy. Było mnóstwo bitew, ale tutaj uparli się wszyscy na bitwę pod Grunwaldem akurat. Ale jeszcze raz powtarzam, nie jestem przeciwko pomnikowi. Jedynie zbierzcie ludzi, wytłumaczcie dokładnie co chcecie zrobić, wtedy być może nawet pomożemy. Bardzo nie lubię awanturników, lubię awanturnictwo, ale takie zdrowe. To awanturnictwo jest tanie – wybijanie paru rubli od Instytutu Pamięci, a nawet nie tam, tylko są to dotacje europejskie. Gdyby tam wiedzieli na co te pieniądze idą, to w życiu by ich nie dali.

– Jakie dokładnie pozwolenia są potrzebne na postawienie pomnika?

– Ja bym to wszystko przeliczył, ale rozumie pani, że jeśli obecny burmistrz dał zezwolenie na taką rzecz to trzeba to wszystko po kolei robić. A oni nawieźli kamieni, ścięli trzy zdrowe drzewa, dlatego że ponoć były chore, a one były całkowicie zdrowe. Na kogo miało to drzewo spaść? Na ławkę, która była 300 metrów dalej. Wszystkie zezwolenia zostały podrobione. Wie pani jak to u nas robią – temu 100 gram postawił, tego burmistrz poprosił, tamtemu dopłacono. Ale pierwszym zezwoleniem, które jest potrzebne, kiedy zaczyna się jakąkolwiek pracę jest zezwolenie na wydzielenie ziemi. Powinni to wydać deputaci Rady Miejskiej. A kiedy deputaci wczoraj ponowili rozpatrywanie tej kwestii wczoraj, przewodniczący od razu zamknął sesję. Oni mówią, że zagłosowali wtedy nie wiedząc nawet za co głosują. Przewodniczący komisji zadzwonił do mnie i powiedział, że zrobili błąd nie sprawdzając wszystkich dokumentów, w ten sposób okazało się, że części z nich brakuje (burmistrz ich zapewnił, że wszystko już jest).

– Dokładnie których dokumentów brakowało?

– Przecież nie będzie się pani tym zajmowała. Tym się zajmują ludzie, którzy budują. W tej sprawie należy pójść do inspekcji architektonicznej, i tam oni wypisują… właśnie przewodniczący tej inspekcji dzwonił, chce się ze mną spotkać, na pewno już jego też „zahukały”. Na dodatek kiedy bliżej się przypatrzono temu miejscu, zobaczono kości, wezwaliśmy milicję, złożyliśmy akta i teraz jest przeprowadzana ekspertyza co to w ogóle za kości tam są. Milicja wszczęła sprawę z kodeksu karnego. Jak można bez żadnych dokumentów wyryć jamę, ściąć drzewa, nawieźć kamieni. Tak robić nie można. To tak jakby ktoś zabił człowieka, ukradł pieniądze a potem oddał je na rzecz cerkwi – gdzie tu bogobojna sprawa? Ja chcę przeprowadzenia referendum w tej prawie. Jestem członkiem Forum Obywatelskiego i nie trzeba ze mnie robić skrajnego nacjonalisty. Więc gdybym ja sobie tak poszedł właśnie do prezydenta Warszawy i powiedział, że chcę stawiać pomnik bitwy pod Żółtymi Wodami, to co by mi powiedziano: Niemądry jesteś? Albo np. w Przemyślu, na naszych ukraińskich etnicznie ziemiach nie możemy postawić pomnika. Tam gdzie zrujnowane są nasze cmentarze. Przecież to nie my rujnowaliśmy te cmentarze, tylko katolicka Polska zaganiała do naszych cerkwi owce, robiła tam składy. Gdyby to robili Moskale, to jest to zrozumiałe, to przyszła moskiewska dzicz, która nie słyszała o cerkwi. Ale to robiła katolicka Polska, nam też jest żal. Przyjechałem na groby moich przodków, a krzyże są porozbijane młotkiem. My Ukraińcy, nie pozwalaliśmy sobie na rozbijanie chociaż jednego polskiego pomnika.

– Proszę o komentarz: Konsulat Polski wystąpił do władz obwodu lwowskiego z protestem przeciwko lżeniu przedstawicieli polskiej mniejszości narodowej w Drohobyczu oraz żaleniem zapewnienia bezpieczeństwa osobom pracującym przy pomniku.

– Nie słyszałem o tym. Nie chcę nawet słyszeć o tych głupotach. Pan Aurzecki przyszedł do nas i powiedział, że jutro albo pojutrze chce z wami się spotkać konsul generalny Polski. Spotkanie zostało wyznaczone na niedzielę o 15. Zebraliśmy ludzi. Czekaliśmy do 16:30, konsul nie przyjeżdża, dzwonimy do Aurzeckiego, telefon odbiera dziecko i mówi, że nie wie gdzie jest tata. A tato się chowa. Dopiero po tygodniu się spotkaliśmy, on mówi, a od kiedy to konsul jest zobowiązany przyjeżdżać? Myśmy nie wymagali od niego przyjazdu, on sam zaproponował. A my jako posłuszni obywatele zjawiliśmy się. Przed kim oni Aurzeckiego chcą bronić? Co my armię mamy? Czy może jeszcze lepiej wprowadzić stan wojenny? Pani nie powinna zajmować się takimi tematami. Pani dopiero rozpoczyna swoją karierę, chyba nie chce się pani opuścić do poziomu brukowców. Jeśli zacznie pani od takich rzeczy, zrobi sobie pani taką opinię, że nikt pani nie da żadnego wywiadu – nigdy.

– Przecież po to się z panem spotkałam, żeby wyjaśnić sprawę. A jak wyglądała sprawa z antypolskimi hasłami?

– O które hasła dokładnie chodzi?

– „Zamknijmy wszystkich Polaków w kościele i poderwijmy go”

– Widziała pani kiedyś kościół w Drohobyczu? Wie pani ile dynamitu by było potrzeba na to, żeby go poderwać? Takie głupoty może tylko Aurzecki wygadywać. No i co mieliśmy jeszcze zrobić z Polakami ? – żebym wiedział, uprzedzę swoich przyjaciół Polaków, żeby się pochowali. Mam wielu przyjaciół polskich, nie awanturników, ale porządnych obywateli.

– Więc kiedy już będą wszystkie zezwolenia, uważa Pan, że pomnik ma prawo zaistnieć?

– Przecież mówiłem, że aby postawić pomnik należy przeprowadzić referendum wśród obywateli miasta, do których należą Ukraińcy, Polacy, Żydzi, Rosjanie. Podczas zebrania, przewodniczący powinien opowiedzieć dokładnie o projekcie. To jest nasza praktyka, praktyka wszystkich miast. Dopiero po zagłosowaniu i uzyskaniu wszystkich zezwoleń można zacząć prace. A w tym wypadku wszystko poszło zupełnie odwrotnie. Oprócz tego mam takie zastrzeżenia jak – czemu „Ukrainiec” ma być napisane po angielsku. Kiedy chcieliśmy Stanisławowi Ludkiewiczowi zamieścić tablicę upamiętniającą w gimnazjum, które ukończył w Jarosławiu, to władze miasta powiedziały nam, że jeśli tablica będzie w języku polskim, to możemy stawiać na zewnątrz budynku, a jeśli po polsku z tłumaczeniem na ukraiński, to stawiać możemy w środku. A co kiedy etniczni Niemcy przyjeżdżają do Grunwaldu… (tu kolejna dygresja: największa tragedia trwającej 4 godziny bitwy była wtedy, kiedy polskie wojska dorwały się do obozu krzyżackiego, a było tam mnóstwo wina. Wtedy rycerze zaczęli to wino czerpać to swoim hełmem, to rękawicą, to jeszcze czymś. Kiedy król Jagiełło zobaczył, że jego wojsko jest kompletnie pijane, rozkazał porozbijać beczki z winem, które zalało całe pole), oni nie mają pojęcia o bitwie pod Grunwaldem. Nawet w polskich szkołach mało kto orientuje się w tym temacie, pewnie tylko nauczyciele historii mogliby coś na ten temat powiedzieć. Ta bitwa nie ma żadnego powiązania z Drohobyczem.

Źródło:Kurier Galicyjski, nr 17 (117), 17 – 29 września 2010 r.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply