Jedźcie do waszej Polski

Przybycie na Litwę premiera Donalda Tuska, który wspólnie z szefem rządu litewskiego powołał międzynarodową komisję oświatową, nie wróżyło nic dobrego. Już wówczas, po cichu, teraz zaś bez ogródek z ust Polaków na Litwie dało się słyszeć zdanie: “Chcesz zawalić sprawę, to powołaj komisję”.

Przez 20 lat istnienia niepodległej Litwy kolejne rządy w Wilnie skutecznie pogarszały sytuację polskiej mniejszości. Problem ze zwrotem ziemi prawowitym właścicielom (Polakom), odebranie prawa do używania języka ojczystego w miejscach publicznych, niemożność stosowania oryginalnej pisowni polskich nazwisk, ostatnio zaś – nowelizacja ustawy o oświacie, która niszczy wielowiekową tradycję polskiego szkolnictwa na Wileńszczyźnie. Wszystko to budzi słuszny sprzeciw w środowisku Polaków oraz determinuje do szukania poparcia poza granicami Litwy, której są obywatelami i którą traktują jako swoją ojczyznę. “Jałta zrobiła swoje – Polska się wycofała, ale my jesteśmy u siebie, od pokoleń zamieszkujemy tę ziemię” – twierdzą rozżaleni Polacy, coraz częściej posądzani o nielojalność wobec Litwy.
Całkowita ignorancja głosu rodziców polskich dzieci tylko podsyca narastający niepokój, wywołuje odruchy protestu i oburzenie społeczne, które ogarnia polskie szkoły, podsyca konflikt polsko-litewski. Przede wszystkim zaś zakłóca proces dydaktyczny, co negatywnie odbija się na nauce uczniów.

Strajk na miarę wrzesińskiego
Jeszcze w marcu bieżącego roku, przed przyjęciem nowej ustawy o oświacie, Polacy zebrali 60 tys. podpisów pod petycją wyrażającą sprzeciw wobec zapisów dotyczących szkolnictwa mniejszości narodowych. Statystycznie co trzeci Polak podpisał protest wobec ustawy, niestety władze Litwy zignorowały ten apel, nie próbowały nawet rozpocząć dialogu z przedstawicielami rodziców polskich uczniów.
Ignorancja i brak porozumienia doprowadziły do skrajności – wieców protestacyjnych pod urzędem prezydenta Litwy i sejmem. 2 września uczniowie i ich rodzice, razem ok. 5 tysięcy osób, spotkało się na pikiecie przed siedzibą prezydenta w Wilnie. Natomiast w szkołach ogłoszono strajk, do niektórych placówek nie przyszedł nawet ani jeden uczeń, w innych byli wyłącznie uczniowie klas najmłodszych. Strajk porównano do strajku sprzed wieku we Wrześni – polska społeczność również stanęła w obronie ojczystej mowy.

“Zawalona sprawa”
Przybycie na Litwę premiera Donalda Tuska, który wspólnie z szefem rządu litewskiego powołał międzynarodową komisję oświatową, nie wróżyło nic dobrego. Podniosło tylko rangę protestu polskiej społeczności, sprawiło, że jej głos stał się słyszalny na arenie międzynarodowej. Już wówczas, po cichu, teraz zaś bez ogródek z ust Polaków na Litwie dało się słyszeć zdanie: “Chcesz zawalić sprawę, to powołaj komisję”.
– Oczekiwaliśmy od premiera Polski, by kategorycznie zażądał od Litwy przestrzegania dwustronnego traktatu polsko-litewskiego zawartego w 1994 r. oraz Ramowej Konwencji Ochrony Praw Mniejszości Narodowych, którą Litwa ratyfikowała w roku 2000 – tłumaczyli zdesperowani przedstawiciele Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie, którzy zainicjowali zbieranie podpisów i protesty.
Kolejnym policzkiem wymierzonym w stronę polskiego środowiska było zignorowanie rodziców podczas ustalania składu komisji. Już od początku widoczne było, że posiedzenia komisji nie przyniosą żadnych zmian. Komisja nie zajmuje się w ogóle prośbą rodziców, by odwołać w ustawie zapisy krzywdzące polską oświatę. Natomiast strona polska komisji, na poparcie której wciąż liczą Polacy na Litwie, nie jest upoważniona do stawiania żądań dotyczących zmiany ustawy w państwie litewskim.
– Strajku w szkołach nie zawiesiliśmy, tylko zmieniliśmy jego formę – tłumaczy Renata Cytacka, mama dwóch córek uczęszczających do polskiej szkoły. – Wymusiliśmy na kierownictwie szkół, by edukacja naszych dzieci odbywała się według systemu, który działał przed wprowadzeniem nowej ustawy.

Bez szkoły polskiej
W końcu września odbył się kolejny wiec, który zgromadził przed sejmem Litwy około 10 tys. osób. Protestujący zapowiedzieli kontynuację walki o swobodne nauczanie w języku ojczystym, zachowanie wszystkich szkół średnich, nieujednolicanie egzaminu maturalnego z języka litewskiego, przywrócenie obowiązkowego egzaminu maturalnego z języka ojczystego i zwiększenie finansowania szkół mniejszości narodowych.
Według nowej ustawy, uczniowie mają już za dwa lata zdawać maturę z języka litewskiego na równi z maturzystami szkół litewskich. Dotychczas polskich uczniów obowiązywał program dostosowany dla szkół mniejszości narodowych. W porównaniu ze szkołami litewskimi, gdzie młodzież uczy się litewskiego jako ojczystego, różnił się mniejszą liczbą godzin. Uczniowie, którzy już za dwa lata mają zdawać maturę z litewskiego na równi z kolegami ze szkół litewskich, mieli o 900 godzin mniej języka litewskiego niż uczniowie szkół litewskich. Tę różnicę polska młodzież musi nadrobić w ciągu dwóch lat. Poza tym dla ucznia, który pochodzi z polskiej rodziny, język państwowy nigdy nie będzie językiem podstawowym – ojczystym. Zawsze będzie to język wyuczony, potrzebny do komunikacji w państwie litewskim. Dotychczas młodzież świetnie radziła sobie po ukończeniu szkoły polskiej na studiach wyższych wszystkich uczelni Litwy.
– Nieuczciwe jest wymaganie, by uczniowie, którzy przez 12 lat uczyli się według jednego programu, maturę zdawali według innego – tłumaczą oburzeni rodzice, żądając m.in. wypracowania nowych programów nauczania i bazy podręcznikowej dla nauczania języka państwowego (litewskiego) w szkołach mniejszości narodowych na Litwie.

Tupet urzędników
Na ostatnie posiedzenie polsko-litewskiej komisji oświatowej, które odbyło się 7 listopada w Augustowie, zaproszono rodziców – Polaków, którzy wreszcie mogli wypowiedzieć swoje zdanie. Niestety już od początku wiadomo było, że wspólnego mianownika nie będzie…
Strona litewska już na wstępie zignorowała całkowicie żądania rodziców, zapowiadając, że żadnych zmian w ustawie nie będzie. Litwini otwarcie szydzili z rodziców i demonstracyjnie traktowali ich w protekcjonalny sposób. Twierdzili wręcz, że do polskich szkół dzieci kierują tylko ludzie biedni, niewykształceni, słowem – głupi. Zdaniem przedstawicieli strony litewskiej, w szkołach polskich uczą się wyłącznie dzieci z rodzin marginesu społecznego, natomiast wskaźnik ich rekrutacji na studia jest wysoki tylko dlatego, że mają lżejszy egzamin z litewskiego. Według logiki litewskich urzędników, pokrzywdzone są dzieci litewskie, ponieważ Polacy w sposób nieuczciwy zabierają im miejsca na uniwersytetach!
Pięcioro rodziców, w gronie których byli: wykładowca wyższej uczelni, pedagog, dwóch biznesmenów, prawnik – absolwenci polskich szkół, spotkało się nie tyle z ignorancją, ile z zachowaniem aroganckim i zuchwałym. Z ust ekspertów do spraw edukacji w Ministerstwie Oświaty i Nauki Litwy padły m.in. takie słowa: “Co się wam nie podoba? Jedźcie do waszej Polski, stąd macie już niedaleko”. Albo sugestie względem jednej mamy: “Pani córka wcale nie musi kończyć wyższych studiów, obowiązkowa jest edukacja wyłącznie na poziomie szkoły podstawowej”. Takie zachowanie urzędników wysokiego szczebla nie wymaga komentarza.

Na forum europejskim
Ostatnio na Litwie z trzydniową wizytą gościł komisarz Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) ds. mniejszości narodowych Knut Vollebaek. Dominującym tematem spotkań komisarza z przedstawicielami polskiej mniejszości narodowej oraz władz litewskich były problemy Polaków na Litwie. Sam komisarz oprócz kwestii oświaty poruszył inne problemy Polaków, jak pisownia nazwisk oraz prawo do używania języka ojczystego. Wykazywał duże zainteresowanie omawianymi kwestiami. Popierał wzmocnienie nauczania języka litewskiego, ale też uznał prawo mniejszości narodowych do nauki w języku ojczystym.
Do maturzystów, którzy rozmawiali z nim bez pomocy tłumacza w języku angielskim, powiedział: “Rozmowa z wami oznacza, że będę musiał ponownie zadać szereg niewygodnych pytań ministrowi oświaty Litwy, ponieważ dostrzegam inny punkt widzenia na problem ujednoliconego egzaminu, który podważa zapewnienia tak skwapliwie składane przez ministra”.
Już 25 listopada międzynarodowa komisja oświatowa zakończy swoją pracę. Fiasko – tak najkrócej można podsumować efekty jej prac. Nie osiągnięto żadnego porozumienia. Tymczasem premier Litwy Andrius Kubilis wystosował niedawno do premiera Donalda Tuska list z nową propagandową inicjatywą – proponuje utworzenie specjalnego zespołu do spraw społecznych i gospodarczych, który miałby przygotować propozycje wsparcia rozwoju społecznego i gospodarczego południowo-wschodniej Litwy i regionu suwalskiego. To kolejna propozycja stwarzająca jedynie pozory chęci rozstrzygania problemów, ponieważ nikt już nie wierzy w skuteczność podobnych eksperckich komisji.

Konflikty narastają?
Polsko-litewski konflikt jest podsycany przez litewskie media, które Polaków walczących o należne im prawo przedstawiają wyłącznie w świetle negatywnym. W tym kłamliwym obrazie Polacy nie chcą uczyć się litewskiego, nie integrują się z litewskim środowiskiem, tworzą wręcz “polskie getto” na Litwie.
Na kilka dni przed uroczystością Wszystkich Świętych i Zaduszkami sprofanowano około 20 grobów polskich legionistów na katolickim cmentarzu w Święcianach (ok. 60 km od Wilna). Na starych betonowych krzyżach zamalowano czarną farbą napisy, natomiast stojący w centrum kwatery pomnik zalano szarą farbą i na odwrocie wymalowano swastykę. Wandale nie zniszczyli jednak pobliskiego zbiorowego grobu Polaków zamordowanych w czasie II wojny światowej przez kolaborującą z hitlerowcami policję litewską.
Czy był to chuligański wybryk, czy też akcja na tle narodowościowym – trudno dociec. Tym niemniej zasiewane ziarno niezgody i nienawiści co rusz znajduje podatny grunt. Czy jesteśmy na to skazani na zawsze? Czy też mamy szansę na taką demokrację, w której rządy większości pamiętają o poszanowaniu mniejszości?
Zespół ekspertów ds. edukacji obradował w poniedziałek w Augustowie po raz czwarty. W ocenie litewskich Polaków, rozmowy są porażką, gdyż nie osiągnięto żadnego porozumienia w sprawie polskiej oświaty na Litwie, nie udało się przeforsować żadnego konkretnego postulatu. Po poniedziałkowych rozmowach także wiceminister edukacji Mirosław Sielatycki, który stoi na czele polskiej części polsko-litewskiego zespołu ds. oświaty, powiedział PAP, że nie ma postępu w sprawach kluczowych dotyczących zmian w litewskiej ustawie oświatowej.

Teresa Worobiej

źródło: “Nasz Dziennik”, 19-20.11.2011.
1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. hetmanski
    hetmanski :

    Tylko zdecydowane działania zmierzające do uzyskania AUTONOMII rozwiążą ten problem z litwinami okupującymi Wileńszczyznę.A na terytorium Polski należy wprowadzić działania restrykcyjne -tylko czy tusek ma jaj….do takich działań.