I co teraz?

W obliczu kolejnej klęski wyborczej to pytanie zadajemy sobie dziś wszyscy na prawej stronie. Tak dotkliwa porażka powinna stać się dla obozu konserwatywnego punktem zwrotnym.

Trzeba się przeformować. Przemyśleć dotychczasową strategię i stworzyć taką formułę politycznego działania, która pozwoli na powielenie w Polsce węgierskiego zwycięstwa. Jest to oczywiście banał, ale sytuacja domaga się banalnych deklaracji.

Uważamy, że odpowiedzialność za kryzys naszego obozu ponosi w dużej mierze nasze własne pokolenie – pokolenie młodych prawicowych aktywistów. Przegraliśmy, bo zabrakło nam cnoty. Rozkrzewiły się wśród nas natomiast bardzo prostackie wady.

Od czasów powstania Prawa i Sprawiedliwości, Polska nie widziała żadnego politycznego ruchu, żadnego szerszego frontu wyrażającego republikańskie ideały. Powstało szereg środowisk, rozwijanych jest kilka interesujących projektów, jednak większość z nich skupiona jest na sobie. Młode pokolenie prawicowych liderów jawi się jako społeczność lanserów, ambicjonerów, a nawet karierowiczów. Nie ułatwia to współpracy pomiędzy środowiskami, którym przewodzą. Ludzie stojący na ich czele często znają się osobiście, jednak wyraźniej daje się zaobserwować próżna rywalizacja między poszczególnymi projektami, niż chęć osiągania synergii w działaniu.

W dodatku, niemal wszystkie inicjatywy, o których tu mowa, to przedsięwzięcia o charakterze silnie elitarystycznym. Wokół kanapowo-facebookowych „centrów rekomendacji” i „ośrodków dystrybucji prestiżu” skupiają się jednostki próżne i złaknione uznania. W takich okolicznościach nawet osoby, chcące pozostać wierne swoim ideałom, łatwo dają się przekonać, że, skupiając swoją energię na zabiegach marketingowych, budują w Polsce silną i nowoczesną prawicę. Po części, ale tylko po części, mają oczywiście rację. Nie zmienia to faktu, że taka strategia, wyrażając się eufemistycznie, jest dalece jednostronna. To właśnie takie zachowanie jest doskonałym potwierdzeniem tezy o neurotyczności naszego społeczeństwa. Oskarżenia te płyną często z naszego prawicowego środowiska, tymczasem to właśnie nasz pseudorepublikański modus operandi jest najlepszą egzemplifikacją tego stanu rzeczy.

Nie chodzi o to, że wielość naszych pomysłów, rozwijanych przez nas projektów czy istniejąca między nami rywalizacja, są złe. Nie, te rzeczy są wysoce pożyteczne, ale przede wszystkim wówczas, gdy równoważy je zwykły prostolinijny patriotyzm – miłość do Ojczyzny, którą „czują tylko umysły poczciwe”, i która, jak każda prawdziwa miłość, „nie szuka swego”.

Brak jest przede wszystkim połączenia – płaszczyzny kooperacji pomiędzy elitarystycznymi kanapami młodych publicystów i ekspertów, a inicjatywami o dużo większym zasięgu oddziaływania i o wyraźnie egalitarystycznym charakterze, takimi jak środowisko Radia Maryja czy środowisko Gazety Polskiej. Dla ludzi pozbawionych uprzedzeń i myślących pragmatycznie konieczność takiej współpracy jest oczywistością. Ale nie u nas.

Dla naszego pokolenia współpraca z wyżej wymienionymi oraz kilkoma innymi środowiskami to po prostu „obciach” i tu dyskusja w zasadzie się kończy. Jest to z resztą jedna z najbardziej rzucających się w oczy wad polskiej inteligencji. W skrajnej wersji jest, oczywiście, obecna w mediach głównego nurtu (gdzie zdegustowanie „obrońcami krzyża” stanowi swego rodzaju „default”). Błędem byłoby jednak sądzić, że postawa ta nie występuje na prawej stronie. Owszem, występuje dość powszechnie, zwłaszcza w młodym pokoleniu.

Jeśli nie oprzytomniejemy, jeśli nie skończymy z inteligencką bufonadą i snobizmem, jeśli nie wskrzesimy w sobie prostych chrześcijańskich cnót, a przede wszystkim ducha pokory i służby, w przyszłości czeka nas odpowiedzialność za jeszcze większą klęskę.

Wszystko wskazuje na to, że tylko działając w ramach szerszego porozumienia, regularnie, systematycznie i po muszkietersku się wspierając, będziemy w stanie pomieszać szyki naszym politycznym przeciwnikom. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że polska prawica składa się z wielu różnorodnych środowisk, często mających sprzeczne zapatrywania na poszczególne obszary funkcjonowania państwa i wspólnoty politycznej. Dziś jednak bardziej niż dotychczas potrzebne jest powstanie szerokiego ruchu o charakterze koalicji celowej, łączącego ze sobą ekspercki potencjał „kanap” z demograficznym i moralnym potencjałem już istniejących ruchów niepodległościowych i religijnych.

Nie nawołujemy do tworzenia żadnych nowych meta-struktur. Nie szukamy żadnego nowego lidera zjednoczonej prawicy. Nasz apel dotyczy w pierwszym rzędzie polityki pozaparlamentarnej lub okołoparlamentarnej. Naszym celem powinno być stworzenie jak najszerszego ruchu poparcia dla konserwatywnej zmiany w Polsce. Nie będziemy tu proponować konkretnych sposobów samoorganizacji środowisk prawicowych. Takich sposobów może być wiele, sami też mamy swoje preferencje, nie będziemy o nich jednak pisać w tekście o charakterze publicystycznym.

Zmiana nie weźmie się z nikąd. Trzeba ją sumiennie wypracować. Naszym zdaniem ta praca w Polsce została podjęta w bardzo niewielkim stopniu.

Redakcja Portalu Kresy.pl:

Tomasz Kwaśnicki

Tomasz Rola

Tomasz Grabowski

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. combat56
    combat56 :

    Ciągle ponad połowa społeczeństwa wyznaje poglądy konserwatywne potencjał jest trzeba go zmobilizować.,,Nie szukamy żadnego nowego lidera zjednoczonej prawicy.” Te wybory pokazały za sprawą Palikota jak ważna jest rola przywódcy,albo chociaż twarzy partii.Osobiście poglądy Jarosława Kaczyńskiego bardzo mi się podobają i nie przeszkadzają mi jego taktyczne zmiany osobowości niestety wielu ludzi w tym kraju woli mylić się z Tuskiem niż mieć racje z Kaczyńskim.
    Budapeszt był wynikiem tego że Orban potrafił trzymać język za zębami i nie nazywał tych którzy głosowali na socjalistów skorygowanymi Węgrami. Na razie na to nie pora niech sytuacja się uspokoi ale prezes powinien pomyśleć o swoim następcy(i nie może to być ktoś taki jak Ziobro).PiS powinien otworzyć się na Jurka PJN czy Korwina i ściągnąć bezpartyjnych fachowców jak Rybiński.
    Jeśli chodzi o publicystykę to nie jest chyba tak żle jak piszecie są ośrodki egalitarystyczne skupiające ludzi dla których na pierwszym miejscu jest Smoleńsk(Radia Maryja czy środowisko Gazety Polskiej) a Umarzam Że ma szanse stać się siłą przyciągającą elektorat wielkomiejski i młodzież.Ostatnie lata to wysyp prawicowych portali gdzie można głosić poglądy które nie miały szans w Polityce,Wprost czy Nesweeku Jak wygląda współpraca między Teologią Polityczną ,Kresami czy Rzeczami wspólnymi to nie wiem ale chyba nie chodzi o to żeby tworzyć prawicowy front jedności przekazu.Robicie fajną robotę a winnymi Niedzielnej porażki są politycy i basta. To u nich panuje małostkowość i własne żale czy urazy są przedkładane nad miłość do Ojczyzny.Jak do tego dodamy mało nowoczesny przekaz, atakowanie przeciwnika zamiast pokazywania alternatywy to mamy to co mamy.Oby nie okazało się że jedynym pomysłem jaki przyjdzie teraz głównej partii prawicy będzie czekanie cztery lata na to aż nasz kraj zbankrutuje bo może się okazać w tedy że ci którzy zrezygnowali z PO nie zostaną w domach tylko zagłosują na nową lewice.

    Oczywiście wynik jest też częściowo spowodowany przekazem w mediach.Pewien polityk bardzo daleki od prawicy napisał ,,Nie palcie komitetów, zakładajcie własne” zamiast marnować tyle energii na znowu cytując polityka kwenkolenie na Tusk Vision Network Lisa i Gugałe pomyślmy o polskim Foxsie.To jest moim zdaniem zadanie nr1 nie zakręci się kijem Wisły. i nie wygra bez Telewizji.Zadanie nie łatwe ale jak udało się Uważam Rze to czemu nie

    • tutejszy
      tutejszy :

      W nocy się dobrze pisze : ), w mieście, bo jest cicho.
      Nie jestem politykiem, nigdy nie należałem do żadnej partii i póki co nie sądzę by się to zmieniło, dlatego uwagi poniżej, proszę potraktować jako głos człowieka, któremu po prostu zależy na dobru wspólnym.

      Poglądy polityczne w naszym kraju są silniejsze od wiary, bo wiara jest głównie na pokaz i „w stadzie” (oczywiście trochę uogólniam, ale z drugiej strony kiedy widać, jak nagle wiara naszych rodaków topnieje, kiedy wyjadą do Anglii czy Irlandii, gdzie sąsiedzi i rodzina nie widzą i nie „pilnują”, to trudno odmówić słuszności temu poglądowi), a we własnych poglądach człowiek ma okazję pokazać swoje ja, nawet jeśli nie ma argumentów na ich słuszność. I nie oszukujmy się, każdy broni ich jak niepodległości, bo wielu stale uważa, że gdyby dali się przekonać racjonalnymi argumentami i zmienili te właśnie poglądy, to jednocześnie pokazaliby, że byli słabi czy głupi, a przecież nikt nie lubi się przyznawać do słabości : ). Zatem może jestem pesymistą, ale nie wydaje mi się, aby nawet najsilniejszymi argumentami zmienić postawy rodaków. Sądzę, że dwie są drogi, które to mogą zmienić. Jedna bardzo bolesna, czyli mówiąc brutalnie ‘przez dupę”, czyli kiedy już będzie tak źle, że nie da się wmawiać sobie, że za wysokie ceny, podatki, bezrobocie i samotność starych panien jest odpowiedzialny Kaczyński, a druga to droga dobrych przykładów. To co przedmówca napisał o „nie burzeniu komitetów”. Moim zdaniem wiele mediów prawicowych gros sił traci na to co nazywam ‘młócką polityczną”. To są prawie same negatywne, (nawet jeśli i prawdziwe) treści. Ciągle Tusk to, Schetyna tamto, Sikorski co innego. Oczywiście władzy trzeba patrzeć na ręce i alarmować o każdym złym posunięciu, ale wg mnie trzeba robić coś jeszcze, trzeba jakieś proporcje zachować. Uważam, że miłośników wspomnianych wcześniej osób żadne takie argumenty nie przekonają – wg tego co powiedziałem wyżej, zaś ich oponenci dobrze wiedzą co się dzieje. Natomiast bardzo mało jest przekazu pozytywnego. Pamiętacie rozmowę hetmana Sobieskiego (Marusza Dmochowskiego) z Wołodyjowskim w filmie „Pan Wołodyjowski” (można znaleźć na youtube), kiedy Sobieski mówi: „Przykładów potrzeba, przykładów co dzień, które by w oczy biły”. Przykładów pozytywnych oczywiście. Jeśli czymś możemy przekonać tych wahających się, czy takich o nieugruntowanych poglądach, to właśnie tym, pokazaniem co konkretni ludzie mający patriotyczne poglądy robią dla przeciętnego obywatela, zwykłego człowieka. Dlaczego o ks. Zaleskim słyszymy głównie w związku z lustracją i mordami OUN-UPA, a nie o tym co robi od lat dla dzieci niepełnosprawnych. Że nie nagłaśnia tego Wyborcza czy TVN to zrozumiałe, ale prawicowe media jakoś się z tym nie kwapią. Czemu? Radio Maryja obraziło się na księdza za lustrację i w związku z tym wylało go z kąpielą. A czemu nie promować tego co robi dla dzieci? To jest najpiękniejszy w naszych czasach przejaw praktycznej chrześcijańskiej postawy. A do społeczeństwa idzie przekaz: a Zaleski, to ten od lustracji. We wspomnianej gazecie „Uważam Rze” również można poczytać niestety głównie młóckę antytuskową, jakieś doskonałe oczywiście i intelektualnie dopracowane felietony pana Łysiaka, które oczywiście miło się nawet czyta, ale co one dają? Ja bym wolał poczytać co Pan Łysiak robi w konkretnej sprawie np. dla swojego osiedla, jakiejś szkoły np. która go zaprasza. Być może nawet robi, ale skąd człowiek ma to wiedzieć, skoro Łysiak to tylko książki o salonie i ew. historyczne. Mam u siebie na Zamojszczyźnie wspaniałego księdza (na szczęście nie jednego), ale o jednym chciałbym napisać, ks. Rysiu Ostasz z Gdeszyna, który nie dość, że robi u siebie sanktuarium pojednania polsko-ukraińskiego, bo w Gdeszynie zginał błogosławiony ks. Zbigniew Pisarski, który nie chciał wydać Niemcom Ukraińców-komunistów, ale jeszcze jest wielkim społecznikiem. W tym roku mieli zamknąć szkołę w Gdeszynie, ks. sprzedał samochód, zebrał swoje oszczędności i dał na Stowarzyszenie, które tą szkołą się opiekuje, szkołę udało się uratować. I przekonany jestem, że to nie ostatnie działanie ks. na rzecz szkoły. I rzeczywiście przeczytałem o nim w „Uważam Rze” … w lewym dolnym rogu dwa zdania i to w rubryce, którą można nazwać „drwinki z Tuska”. (oczywiście sam też nie bez winy jestem, bo już od dwóch miesięcy zbieram się, żeby dla naszego portalu jakiś większy materiał o nim przygotować). Itd. itd.
      I druga rzecz, za która powinienem się bić we własną pierś, to jest to, że sam wdaję się w niepotrzebne i bez żadnego pożytku bijatyki słowne na tym forum, zamiast zająć się czymś pożyteczniejszym, choć tu zapewne wina nie leży tylko po mojej stronie.

      Tego pozytywnego przekazu mnie osobiście bardzo brak w wielu tzw. prawicowych mediach. I jeszcze oczywiście ta kwestia obrażania się na społeczeństwo jak to przedmówca zauważył, jakieś ruganie społeczeństwa, czy dzielnie na prawdziwych Polaków i nieprawdziwych itp. No jeśli teraz nie zagłosowali na tych, na których byśmy chcieli, to po takim ruganiu na pewno nie zagłosują. Czyli ludzie z prawicy nie znają mentalności rodaków ?? przecież wiadomo, że „na złość babci odmrożę sobie uszy” : ). Oczywiście, że nie chodzi tutaj oto żeby pochwalać błędny w naszym odczuciu wybór rodaków, ale należy sobie zadać pytanie, co zyskamy (czy w ogóle coś zyskamy) rugając ich za to?
      Może na dziś wystarczy. Ale jak znajdę czas, to dorzucę jeszcze do tego ekologiczno-patriotyczny kamyczek, kolejna sfera zapuszczona przez prawa stronę sceny politycznej.

  2. jumanyga
    jumanyga :

    Ja się poddaje… Już nie mam sił starać się być kimś innym niż powinienem być. Zawsze wolałem lokalnie pomagać znajomym, sąsiadom, zawsze za darmo. Od prostych rzezy jak naprawić komputer, porąbać drewno do pomocy przy remoncie. Najbardziej w micie Lwowa pociąga mnie ta solidarność mieszkańców (która jest zapewne zmyśloną legendą). Historia się kołem toczy i jak kiedyś było tak jest. Ta nostalgia do dawnych czasów pojawia się w każdym okresie, marudzenie że kiedyś było lepiej… Nie było. Jak sobie pomyślę że AK walczyło o wolną Polskę która teraz jest transformowana w prowincję Europy, to aż żal mi ich wysiłku i nasuwa się że trzeba być kretynem żeby walczyć o Polskę. Bo większość obywateli nie szanuje samych siebie a co dopiero wysiłku innych aby kolektywnie zmienić na lepsze coś dla wszystkich. Ludzie docenią czyiś wysiłek gdy się robi coś dla nich, a nie dla Polski, dla wszystkich? Pffft.

    Tutejszy ma rację jesteśmy małpami (choć ten malutki 1% różnicy to z miliony genów, jeden się ruszy i wyglądać możemy jak ameba…) i trzeba jak zwierzęta dbać o siebie, iść po trupach, kraść, korumpować.

    Na twarz miłościwie nam panującego nie mogę patrzeć, a PiS… trochę konserwatywno-chrześcijańskich haseł ma ale nic z tego nie wynika, a patriotyzm to nie tylko hasła ale praca. A oni pracują na pełen etat jako opozycja a nie opcja polityczna w sejmie. No i ten ich największy sukces… Lizbona…

    Już nie mam sił, a już całkowicie rozbiło mnie wejście palikota. Przez tego buca straciłem w zakładzie pieniądze. Założyłem się z kolegą że na bank nie wejdzie, bo jaki oszołom by na niego zagłosował. A tu taki… szok.

    Życie będzie prostsze jak się odłoży na bok wysiłek bycia Polakiem… życie “hieny” ma o wiele mniej zmartwień…

    Mam nadzieję że ochłonę za parę dni, ale ta myśl o kolejnych 4 latach, zadłużeniu państwa, postępującej integracji… ojojoj

    • tutejszy
      tutejszy :

      : ) „życie “hieny” ma o wiele mniej zmartwień…” : ), kiedyś mojego dziadka nachodzili żeby dołączył swoją ziemie do PGR-u i żeby się do partii zapisał, dziadek powiedział: „musiałbym się drugi raz urodzić i to z innym charakterem” : ), proszę mi wierzyć, że żeby być hieną, trzeba też mieć „odpowiedni” charakter. Myślę, że człowiek, który ma choć trochę przyzwoitości w sobie będzie się z tym okrutnie męczył.

      Myślę też, że solidarność mieszkańców Lwowa jeśli była mitem to tylko w znikomym stopniu, w imię mitu nie walczy się o swoje miasto tak ofiarnie i w tak beznadziejnych okolicznościach,

      „że kiedyś było lepiej”, to też zależy co się ma na myśli. Przed wojną pewnie też psioczyli np. na młodzież, ale jak ktoś słusznie zauważył w czasie wojny to pokolenie doskonale zdało swój egzamin. Sądzę, że w przeszłości pewne rzeczy były lesze, inne nie. Przy całych mankamentach, współczesny system jest lepszy niż komuna czy okupacja, z drugiej jednak strony ludzka solidarność wówczas mam wrażenie, że była większa. Pracuję z młodzieżą już kilkanaście lat, oczywiście trudno generalizować, nie mniej jednak widzę większe zobojętnienie, brak ciekawości świata, młodzi mało co czytają, rzadko, bardzo rzadko zdarza się, że spotka człowiek pasjonata-studenta, nie angażują się społecznie, a nawet niekiedy wybrzydzają i w działaniach, za które dostają kasę, są strasznie niezdecydowani, to jest pokolenie, które ja nazywam „no nie wiem”, bo to pierwsza ich odpowiedź na większość propozycji. Ale to mamy, i to jest „wyzwanie pedagogiczne” : ), i w tym względzie przekonany jestem, że kiedyś było lepiej : )

      A i jeszcze dla jasności, nie uważam, że jesteśmy małpami : ) choć genetycznie tak właśnie jest, różni nas ten 1%, ale to jest właśnie dowód na to, że nie ilość a jakość się liczy : ).