O działalności Harcerstwa Polskiego na Ukrainie z harcmistrzem Stefanem Adamskim, przewodniczącym odrodzonej organizacji, rozmawiał Krzysztof Szymański.
Krzysztof Szymański: Jak doszło do odrodzenia Harcerstwa Polskiego we Lwowie i na Ukrainie?

Hm Stefan Adamski: W latach 80 powstało w Polsce Koło Instruktorów im. harcmistrza Andrzeja Małkowskiego. Założyli to Koło instruktorzy harcerscy, nawiązujący do przedwojennych tradycji i zasad działalności tej organizacji. Za podstawowe zadanie swego działania określili odrodzenie harcerskiego ruchu na wschodzie, gdy tylko to będzie możliwe. Po rozpadzie ZSRR nadarzyła się ku temu okazja i rozpoczęto działalność w byłych republikach, a teraz niepodległych państwach. Litwę, Łotwę i Ukrainę wzięło pod swoją opiekę ZHR. Na Białorusi, Węgrzech, Rosji i Czechach działało ZHP. ZHR aktywnie rozpoczął swoją działalność i do Lwowa przybyli instruktorzy z Kluczborka i Kalisza, do Drohobycza przybyli z Opola, a do Mościsk – z Przemyśla. Środowisko kluczborskie, pracujące we Lwowie, działało według konkretnego planu, opracowanego na trzy lata. W pierwszym roku, co dwa tygodnie organizowali zbiórki młodzieży, prowadzili spotkania, przekazywali swoje doświadczenia, zasady działania ruchu młodzieży ze szkoły nr 10. Po roku pracy z młodzieżą, która przejęła się zasadami harcerstwa zorganizowany został wspólny obóz z harcerzami w Polsce. W następnym roku zaczęto formować drużyny i prowadzić szkolenia już w bardziej konkretny sposób i prowadzić pracę bardziej metodyczną. Pod koniec następnego roku powstały już trzy drużyny harcerskie. W lecie odbył się kolejny wyjazd na obóz do Polski. Trzeci rok był poświęcony pracy na miejscu, przez same drużyny, z wykorzystaniem zdobytych doświadczeń i wiadomości teoretycznych. Instruktorzy przyjeżdżali już rzadko i tylko kontrolowali i ukierunkowywali naszą działalność. W tym okresie przejąłem opiekę nad drużyną od Haliny Makowskiej. Był to okres trudny, nie tylko u nas, ale i w Polsce i nie mogliśmy liczyć na kolejne obozy w Kraju. Wtedy młodzież zaproponowała, żeby zorganizować obóz samodzielnie na naszych terenach, wykorzystując te doświadczenia, które zdobyli w czasie wyjazdów do Polski. Nie mieliśmy prawie żadnego sprzętu, potrzebnego do takiej imprezy. Było kilka starych dużych namiotów i bardzo dużo entuzjazmu. Pomógł nam też bardzo ks. Marek Niedźwiedzki, który dał nam trzy kartonowe pudła kasz, konserw i makaronów. Dzięki temu 45 osób przez dwa tygodnie miało fantastyczny obóz w Karpatach na połoninach pod górą Paraszką w okolicach Skolego. Takie były początki. W następnych latach powstają drużyny w Mościskach, Sądowej Wiszni, Samborze. Po dwóch latach doszła do nas drużyna ze szkoły Nr 24. Wtedy zdecydowaliśmy połączyć te odosobnione drużyny w hufiec – organizację nadrzędną, kierującą i łączącą ich działalność. Jako organizacja zaczęliśmy skierowywać młodzież na kursy do Warszawy. Tam zdobywali wiadomości z zakresu działalności drużyn, zdawali na kolejne stopnie drużynowych i instruktorów i w taki sposób zaczęliśmy działać. Zaczęliśmy rozszerzać naszą działalność. Na kurs drużynowych przyjechała dziewczyna z Kostopola z Wołynia. Była zdziwiona panująca tam atmosferą. Była na różnych szkoleniach, ale wszędzie czuła się jak studentka, której przekazują informacje. Na kursie drużynowych panowała całkiem inna atmosfera – rodzinna. To ją przejęło tak, że postanowiła przekazać swe doświadczenia młodzieży na Wołyniu. W taki sposób powstały drużyny harcerskie w Zdołbunowie, Równym i Kostopolu i w ten sposób powstał hufiec wołyński. Na naszych terenach powstała drużyna w Kałuszu i drużyny w województwach Chmielnickim i Winnickim. Geografia była dosyć rozległa i coraz trudniej było nam się spotykać i decydować wspólnie o jakichś sprawach. Wpadliśmy na pomysł, żeby wydawać miesięcznik – gazetę, w której można by informować o swojej działalności, drukować materiały instruktażowe, historyczne. Taka prasa stała się łącznikiem pomiędzy poszczególnymi ośrodkami naszego ruchu. Istnieje już ponad 12 lat i nadal jej istnienie jest bardzo pomocne. Jest to jedyne pismo harcerskie na Wschodzie. Swojej prasy nie ma ani harcerstwo na Litwie czy Łotwie. Nasz miesięcznik wydawany jest dzięki wsparciu Senatu RP.

Od kilku lat mamy do dyspozycji stanicę harcerska. Budynek został zaadoptowany na nasze potrzeby. Stanica harcerska służy instruktorom praktycznie z całego świata. Przyjeżdżają do nas harcerze z Australii, Anglii i innych państw. W okresie letnim, gdy nasza młodzież jest przeważnie na obozach, prowadzimy tu kursy instruktorskie i językowe dla młodzieży z Podola. Przyjeżdża wtedy kilku instruktorów z Polski i drużyny z Podola. Jest to wygodnie, bo taniej, nie trzeba wiz i mają historyczne miasto – Lwów, w zasięgu ręki.

Jakie akcje organizował Hufiec i w jakich braliście udział?

Do szczególnych wydarzeń należała pielgrzymka do Rzymu na 20-lecie pontyfikatu Jana Pawła II. Jako dar od światowego Harcerstwa Polskiego, we Lwowie wykonano tryptyk z najważniejszymi wizerunkami Matki Boskiej. Na zamkniętych bocznych ściankach jest wizerunek MB Kozielskiej, jako patronki wszystkich Polaków poza granicami Kraju, wewnątrz MB Częstochowska, MB Łaskawa i MB Ostrobramska. Wtedy papież nie mógł spotkać się z nami osobiście. Pobłogosławił tylko ten tryptyk. Przez dwa lata kapliczka wędrowała po wszystkich ośrodkach harcerskich po całym świecie: Australia, Kanada, Anglia, Stany Zjednoczone. Przy niej odbywały się rozmaite obrzędy, ze ślubami i chrzcinami łącznie. Po tej peregrynacji jednak trafiła na osobistą audiencje do Ojca Świętego. Papież poświęcił tryptyk, ale powiedział, że nie chce go zamykać w podziemiach Watykanu i przekazał go jako dar dla wszystkich harcerzy. Teraz tryptyk znajduje się w kościele św. Idziego w Krakowie i jest wyprowadzany na różne uroczystości harcerskie. Kolejna naszą inicjatywą była wspólnie z harcerzami z Polski i Litwy biała służba podczas pielgrzymki Jana Pawła II do Lwowa. Było to tak perfekcyjnie zorganizowane, że nawet służby porządkowe były nam wdzięczne za naszą służbę. Na pożegnanie harcerzy z Polski na dworzec przyjechał naczelnik lwowskiej milicji, żeby pogratulować harcerzom ich postawy.

Z czasem lwowski hufiec podzielił się na dwa: hufiec męski – „Barć” i żeński – „Wrzeciono”. Hufiec „Barć” obrał sobie za patrona druha Władysława Jagiełłę, harcerza, który we wrześniu 1939 roku z kilkoma chłopakami ze swojej drużyny, przedostał się poza linie wojsk niemieckich od strony ul. Janowskiej i przeprowadził dokładne rozpoznanie wroga. W domu już ich opłakiwano, ale po trzech dniach wszyscy wrócili bez jednego siniaka, przekazując cenne informacje dowództwu obrony Lwowa. Potem walczył w armii gen Andersa. Został ranny pod Monte Cassino, ale nie pozwolił się opatrzyć, dopóki nie okazana zostanie pomoc żołnierzom z jego pododdziału. Gdy kolej doszła do niego, już było za późno. Zmarł po dwu miesiącach i jest pochowany na polskim cmentarzu wojskowym w Bari. Rok temu Grupa Harcerzy z hufca „Barć” odbyła pielgrzymkę do grobu swego patrona, a przy okazji odwiedziliśmy też i cmentarz pod Monte Cassino.

Kolejną naszą imprezą zorganizowaną dla naszych instruktorów była pielgrzymka na Krym do miejsca męczeńskiej śmierci jednych z pierwszych papieży w kamieniołomach pod Chersonesem, połączona z wymianą doświadczeń i określenie planów dalszych działań i poznaniem kultury Tatarów Krymskich. Obrady prowadzone były bezpośrednio na plaży, tak, że mieliśmy również możliwość wypoczynku. Przy okazji zwiedziliśmy pałac w Bachczysaraju, ale trasą, którą nie chodzą turyści. Oprowadzała nas żona dyrektora i zwiedziliśmy wszystkie komnaty i poznaliśmy głębiej kulturę tego narodu. Potem mieliśmy odwiedziny w meczecie i dyskusję z kapłanem, w czasie której okazało się, że nasze religie mają wiele wspólnego. Na zakończenie z jego ust padły słowa które nas mocno podbudowały. Powiedział: „My, was Polaków, szanujemy za to, że cały czas dążycie do wolności”.

Dziś jest sytuacja związana z niżem demograficznym. Wykruszyły się nam dwa mocne środowiska: Mościska i Sambor. Nie ma tam na razie żadnego instruktora, który by mógł poprowadzić drużynę. Ale mamy nadzieję, że ta młodzież, która połknęła harcerskiego bakcyla, nie może bez tego żyć. I z czasem ta młodzież wróci i znów zaczną działać kolejne pokolenia harcerzy.

Nasz program działania, można rzec charyzmat – to służenie innym. Najlepszy przykład takiego działania mieliśmy koło Odessy, gdzie dziewczęta z drużyny z Sądowej Wiszni opiekowały się w sanatorium dziecięcym dziećmi z porażeniem mózgowym i wykonywały prace porządkowe. Gdy jesteśmy na naszych obozach w lasach to staramy się otrzymać jakieś zadanie od leśników i wykonujemy je całkowicie bezpłatnie. Takie podejście otwiera nam drzwi do urzędów w przyszłości.

Mamy tradycyjne już imprezy. Jedną jest festiwal piosenki harcerskiej wojskowej i kolęd w styczniu, a druga impreza w okolicy 22 maja – to rajd związany ze Lwowem i odbywa się pod hasłem: „Uśmiech Lwowa”. Zadania co roku są inne, związane z wydarzeniami historycznymi czy wybitnymi osobistościami, ale młodzież wywiązuje się z tych zadań wzorowo.

No i ostatnia akcją, zorganizowana przez nasze drużyny i ZHR w Kraju są uroczystości powstanie skautingu i później harcerstwa we Lwowie i w Polsce 21 maja br.(reportaż z tych wydarzeń – patrz oddzielnie – red.).

Czy jest i jak się układa współpraca z ukraińskimi płastunami?

Stosunki mamy z płastunami bardzo dobre. Co do współpracy to raczej jej nie ma, bo są różnice programowe. Jak już wspomniałem, u nas najważniejsza jest służba. W pewnym okresie współpracowaliśmy z nimi w przywożeniu ognia betlejemskiego. Początkowo wszystko odbywało się w należytej oprawie, ale z czasem zaczęto z tego robić imprezę medialną, nie mającą nic wspólnego z duchowym przekazaniem tego symbolu pokoju. Obecnie płastuni odbierają ten ogień na granicy od harcerzy z ZHP. Ostatnio nawiązaliśmy współpracę z Federacją Harcerzy z Węgier i w zeszłym roku oni nam przekazali ogień betlejemski w katedrze w Mukaczowie.

Tak wygląda nasza działalność na dzień dzisiejszy.

Dziękuję za rozmowę.

Źródło: Kurier Galicyjski nr 10 (134) z 31 maja-16 czerwca 2011 r.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply