Z Przemysławem Wiplerem, prezesem Fundacji Republikańskiej rozmawia Paweł Czekierda (Kresy.pl).

Kresy.pl: Czy wydobywanie gazu łupkowego jest przyszłościowe i ma szansę rozwoju?

Przemysław Wipler:Gaz łupkowy to nie jest technologia przyszłości. To nie jest perspektywa taka jak kolonizacja księżyca czy załogowy lot na Marsa. Gaz łupkowy to jest teraźniejszość. W chwili obecnej w Stanach Zjednoczonych trwa rewolucja łupkowa. Roczne wydobycie przekracza 60 miliardów metrów sześciennych rocznie, czyli cztery razy więcej niż zużywa Polska. Ta olbrzymia gospodarka aktualnie jedną piąta swojego gazu pobiera z tzw. łupków. Jest to gaz niekonwencjonalny, który wydobywa się po zareagowaniu na skały. Robi się to tzw. technologią szczelinowania, są jednak dostępne również inne rozwiązania technologiczne. Polega ona na tym, że nie tylko wiercimy pionowy otwór, ale również robimy wiercenia poziome, np. na głębokości trzech kilometrów. Potem oddziałujemy na skały substancjami chemicznymi, żeby uruchomić proces wydobywania się gazu. Technologia ta wymaga zużycia dużej ilości wody z wieloma dodatkami chemicznymi. Koszt wydobycia tysiąca metrów sześciennych kosztuje od 120 do 160 dolarów w USA, W Polsce ze względu na obciążenia biurokratyczne może być to większa kwota. Okazuje się, że coś co kiedyś było niepotrzebne, zbyt drogie, w czasach gdy gaz można było kupić za kilkadziesiąt dolarów teraz jest dużą premią dla gospodarki. Zwłaszcza gdy uwzględnimy, że aktualnie za tysiąc metrów sześciennych gazu płacimy Rosji około 400 dolarów.

Jakie są zagrożenia związane z wydobywaniem gazu łupkowego?

Każda technologia przemysłowa niesie ze sobą zagrożenia. Gazu łupkowego można bać się tak jak ludzie pierwotni obawiali się ognia. Ogniem można się poparzyć, ale co do zasady współczesny człowiek doskonale daje sobie z nim radę. Kiedyś lękaliśmy się ognia, a teraz budujemy złożone i wymyślne piece hutnicze. Polska jest w sytuacji, w której jakiekolwiek potencjalne koszta, ryzyka i wyzwania związane z wydobyciem gazu łupkowego są nieporównanie mniejsze niż zyski i pozytywna waga ekonomiczna rozpoczęcia tego procesu.

Jednak każda z branż może rodzić specyficzne obawy…

Podstawowe ryzyko jest takie, że ktoś wywierci dziurę na trzy kilometry, wyda na to setki milionów złotych i nie znajdzie gazu, albo okaże się, że jego emisja jest na tyle niewielka, iż nie rekompensuje kosztów budowy kopalni. Nie ma żadnych niewiadomych, które byłyby nierozpoznane, problemów na które nie byłoby remedium. Łatwo jest straszyć czymś co jest nowe i nieznane. Proszę sobie wyobrazić, że mamy olbrzymie złoża ropy naftowej. Ktoś zacząłby nas straszyć, że krajobraz zostanie zniszczony, że ropa może wyciec, i że trudno będzie ją bezpiecznie transportować. Tego typu argumenty są absurdalne, niektórzy jednak będą ich używać, bo niewielu Polaków stać na to, by pojechać do USA i zobaczyć, jak zmieniła się zamożność mieszkańców rolniczych przedtem terenów, na których uruchomiono eksploatację złóż gazu łupkowego – bynajmniej nie są to rejony katastrofy ekologicznej…

Jaką szansę ma Polska w związku z wydobywaniem gazu z łupków?

Zdaniem światowych instytucji zajmujących się problematyką pozyskiwania energii i gazu w naszym kraju znajdują się największe w Europie złoża tego surowca szacowane przez niektórych nawet na ponad 5 bilionów metrów sześciennych, częściej na ponad 3 biliony. Polska w chwili obecnej zużywa ponad 14 miliardów co oznacza, że używając tylko gazu z łupków moglibyśmy w stu procentach zaspokoić nasze zużycie przez najbliższe trzysta lat. Jeżeli Polska odrobi zadanie, które cały czas jest do odrobienia, a które nie jest jeszcze realizowane i uruchomi poważny program dotyczący gazu łupkowego to nie będzie problemów. Już teraz powinien być realizowany rządowy program informacyjny dla obywateli i władz lokalnych, na temat problemów, wyzwań i szans związanych z gazem łupkowym.

A co konkretnie możemy zyskać?

Niezależność i bezpieczeństwo energetyczne dzięki nieprzerwanym dostawom energii po niższej cenie, konkurencyjnej do ceny gazu kupowanego z zagranicy. Rosjanie będą musieli walczyć o rynek, inaczej traktować swoich potencjalnych nabywców. Nie będą mogli windować cen gazu opierając je o ceny ropy, która staje się coraz bardziej surowcem spekulacyjnym i jej ceny bardzo mocno się chwieją w zależności od wielu sytuacji politycznych i ekonomicznych. Potencjalnie będziemy mogli stanowić konkurencję dla Rosjan, ale na pewno skutkiem dla polskiego przemysłu będzie zapewnienie stabilnych i nieprzerwanych dostaw gazu ziemnego po atrakcyjnej cenie. Podstawowym plusem, który nie zostanie uzyskany bez zmian prawa są dochody skarbu państwa z tytułu opłat za wydobycie. W chwili obecnej kwoty te wynoszą około półtora procenta. Musi to być radykalnie zmienione na wzór państw, które mają to unormowane w sposób cywilizowany. W Norwegii opłata wynosi około 70 procent, w Stanach i Kanadzie utrzymuje się na poziomie ponad czterdziestu.

Gdzie w Polsce znajdują się największe złoża gazu łupkowego?

Od Pomorza, prze Polskę centralną, aż po Zamość rozciąga się pas występowania łupków bitumicznych. Mamy najwięcej w Europie miejsc, gdzie można wydobywać gaz łupkowy. Ministerstwo Środowiska udostępnia mapę z informacjami kto i gdzie ma koncesję na wydobywanie.

Jak Pan ocenia stosunki Polski z zagranicznymi inwestorami przy wydobywaniu gazu?

Ciężko mówić o współpracy. Tu jest bierność państwa polskiego, które praktycznie za darmo rozdaje koncesje poszukiwawcze koncernom, które zgłaszają się i je biorą. Później tak jak np. ostatnio jedna z amerykańskich firm odsprzedają je innym podmiotom już na etapie prac poszukiwawczych za bardzo duże pieniądze. Można powiedzieć, że my rozdajemy coś za darmo, co nie jest bez wartości i później jest dalej odsprzedawane. Mamy do czynienia z pasywnym podstawianiem się przez rząd polski i aktywną walką międzynarodowych koncernów. Kluczowe chwile przegapiły polskie spółki, które również mogły brać udział w grze o gaz łupkowy. Najlepsze obszary przypadły Kanadyjczykom i Amerykanom.

Czy możemy być spokojni o przyszłość energetyczną naszego kraju?

Jeśli spojrzymy na polską strategie energetyczną do 2030 roku nie znajdziemy tam poważnej analizy czy uwzględnienia w bilansie energetycznym gazu łupkowego. Umowy podpisane w przeszłości mogą sprawić, że Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo będzie zmuszone do zakupu gazu z Rosji, pomimo posiadania własnego. Są to podmioty, które mogą być wielkimi przegranymi polskiej rewolucji łupkowej. Gdyby się okazało, że w Polsce wydobywa się 3-4-mld metrów sześciennych gazu łupkowego okazałoby się, że nie ma odbiorców na przekontraktowany rosyjski gaz i trzeba będzie go sprzedawać go za granicę po cenie niższej od tej jaką płacimy Rosjanom. Przypominam, że obowiązujący nas niekorzystny kontrakt z Rosją mówi o zakupach rosyjskiego gazu na niekorzystnych warunkach do 2023 roku.

Jakie według Pana powinny być drogi rozwoju i w jakie sektory energetyki powinna inwestować Polska?

Po pierwsze jak najtańsza i efektywna produkcja energii elektrycznej z węgla. Dobre wykorzystanie gazu łupkowego również w celach eksportowych i przemysłowych. I po trzecie posiadanie co najmniej jednej elektrowni jądrowej oraz budowanie polskiego programu jądrowego. Nie możemy poddawać się w walce o to czego mamy najwięcej i co jest naszym najbezpieczniejszym paliwem czyli węgiel kamienny i brunatny. Powinniśmy starać się o rewizję zasad prowadzenia polityki energetycznej i klimatycznej przez Unię Europejską, która dyskryminuje węgiel i faworyzuje gaz. W obecnej sytuacji z powodu opłat i kar wynikających z regulacji unijnych, wbrew czystemu rachunkowi ekonomicznemu mniej opłaca się produkowanie energii z węgla, niż z gazu. W 2013 roku Polacy przeżyją szok, ponieważ wejdą w życie skutki pakietu energetyczno-klimatycznego zatwierdzonego przez rząd Donalda Tuska w 2008 roku. Zgodnie z nim każda firma będzie musiała kupować świadectwa emisji dwutlenku węgla, które będą wypuszczane przez giełdę. Rozpocznie się zabawa spekulacyjna na tych papierach, jak na wielu innych podobnych instrumentach finansowych. Eksperci szacują, że wyemitowanie tony dwutlenku węgla, będzie kosztować Polskę wtedy około 40 euro opłat karnych. Ta cena zostanie przerzucona na producentów energii elektrycznej z węgla, a finalnie na nabywców energii elektrycznej. A to odbije się na kieszeniach przeciętnych obywateli. Producenci energii z gazu nie będą musieli tego płacić, więc jeśli nic się nie zmieni w prawie unijnym i nie uruchomimy wydobycia gazu łupkowego, będziemy coraz bardziej i boleśniej uzależnieni od dostaw z Rosji. Jesteśmy w takiej sytuacji, w której na polskie górnictwo i energetykę wydano karę śmierci i odroczono jej wykonywanie na okres od 2013 roku, a my musimy walczyć o jego ułaskawienie.

A jakie miejsce zajmuje technologia jądrowa?

Powinien to być jeden z głównych filarów polskiej energetyki, ale budowa elektrowni jądrowej to w najlepszym wypadku kilkanaście lat. Realnie na pewno po 2020 roku. Jest to jedyne dla Polski rozwiązanie problemu dramatycznego uzależnienia się od dostaw drogiego gazu z Rosji, jeśli nie uda się uratować energetyki opartej o węgiel lub uruchomić wydobycia gazu łupkowego.

Jak Pan ocenia polskie regulacje prawne dotyczące energetyki i jej poszczególnych sektorów ?

Mamy w Polsce jedno prawo energetyczne dotyczące dwóch różnych rynków: energoelektrycznego i gazowego. Postulaty stworzenia odrębnych przepisów gazowych i elektroenergetycznych są moim zdaniem słuszne. Polskie prawo energetyczne da się porównać w zakresie skomplikowania i niejasności tylko i wyłącznie z polskim prawem podatkowym. W Unii Europejskiej mamy jeden z najgorszych współczynników efektywności energetycznej, bo tracimy olbrzymią część energii na przesyle, od momentu wyprodukowania do przesłania odbiorcom. To są miliardy złotych. Marnujemy ogromne pieniądze. Polskie prawo w tym zakresie powinno ulec zmianie.

Jakie zmiany powinny zaistnieć w polskim prawie, by pozyskiwanie energii z przyrody, m.in. w postaci gazu łupkowego mogło być prowadzone w odpowiedni i unormowany sposób?

Potrzebujemy klarownych regulacji środowiskowych uwzględniających sprawy między innymi gazu łupkowego. Jeśli do tego nie dojdzie, to każda wątpliwość urzędników będzie interpretowana na nie. Oprócz podziału prawa na odrębne gałęzie dotyczące każdego sektora energetyki, powinniśmy wprowadzić podatek od kopalin. Nie widzę problemów z prywatyzacją czy oddawaniem zagranicznym koncernom koncesji wydobywczych w sytuacji, w której niezależnie czy odnoszą zysk czy nie muszą część wartości wydobywanego surowca oddawać państwu. Mówimy o sprzedaży czegoś co jest zasobem publicznym i dobrem wspólnym narodu. To jest normalne i oczywiste dla każdego Kanadyjczyka, Amerykanina, Holendra czy Niemca i wydaje się , że jest oczywiste również dla każdego Polaka.

Rozmawiał: Paweł Czekierda (Kresy.pl)

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply