Kogo w Rosji może interesować to, że patriarcha Cyryl koniec tygodnia spędził nie na swojej krasnodarskiej daczy, a w Polsce? Praktycznie nikogo. A oto w Polsce ta wizyta przykuła więcej uwagi niż przyjazd republikańskiego kandydata na prezydenta USA Mitta Romneya, nie mówiąc już o jakiejś tam dawno uprzykrzonej Merkel. Przecież to pierwsza w historii obu krajów wizyta rosyjskiego patriarchy w Polsce.

I nie po prostu jakiegoś tam patriarchy, ale patriarchy Cyryla – najbardziej lubianego w Polsce przedstawiciela rosyjskich władz. W to, że Cyryl jest nieodłączną częścią tych władz nikt wśród Polaków nie wątpi i wizerunkowi patriarchy wychodzi to tylko na dobre: dodaje jego figurze dodatkowej wagi i aury wpływowej osobistości.

Lubiany jest Cyryl w Polsce z wielu przyczyn. Główna z nich jest taka, że Polacy nieświadomie przenoszą własne religijne doświadczenia z czasów komunistycznych na rosyjskie realia. W Polsce oczywiście istnieje świadomość, że duchowni Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej byli o wiele mniej płomiennymi antykomunistami niż polscy księża (inaczej być nie może), ale jednak te ruskie popy na pewno coś tam podobnego robiły, na miarę swoich możliwości walczyły z bezbożną władzą – a to oznacza, że zasługują na szacunek.

Tym bardziej sam Cyryl, który chociaż kiedyś tam współpracował z „organami”, to teraz zachowuje się jak konsekwentny antystalinista. Potępia sowiecką władzę za zburzone świątynie i odprawia nabożeństwa za ofiary stalinowskich represji. Niektóre z tych ceremonii odbywały się nie w jakichś przypadkowych miejscach, ale pod Smoleńskiem, gdzie w katyńskim lesie Cyryl osobiście wyświęcił cerkiew, postawioną ku pamięci ofiar mordów NKWD. Mało tego. W czasie ceremonii patriarcha wśród ofiar wymienił nie tylko rozstrzelanych w 1940 roku Polaków, ale i ofiary niedawnej katastrofy Tu-154 polskiego prezydenta Kaczyńskiego. Dla obciążonej podwójnym Katyniem polskiej narodowej duszy niczego właściwszego wymyślić się nie dało.

Wszystko to stworzyło w Polsce obraz Cyryla, jako człowieka starającego się wyrównać niesprawiedliwości dokonane przez sowiecką władzę. A to oznacza, że może on stać się sojusznikiem Polaków w zrealizowaniu ich najdroższego narodowego marzenia – rehabilitacji rozstrzelanych w Katyniu polskich oficerów. Jako ważna osobistość z rosyjskiego kierownictwa państwowego może on przy okazji wtrącić swoje znaczące słowo w obronie represjonowanych Polaków.

Na koniec, Cyryl jest znany jako prawie że nie największy przyjaciel Kościoła Katolickiego wewnątrz rosyjskiej Cerkwi. Jako patriarcha przyjeżdża on do Polski po raz pierwszy, ale kiedy był metropolitą smoleńskim i kaliningradzkim i odpowiadał w Cerkwi za kontakty międzynarodowe, to bywał w Polsce już wielokrotnie, spotykał się z miejscowymi hierarchami katolickimi i nawet zapraszał niektórych do Moskwy – na przykład na pogrzeb poprzedniego patriarchy Aleksieja. I w ogóle, konserwatywni prawosławni duchowni często krytykują Cyryla za nadmierną sympatię do katolików – a dla katolickich Polaków to największa pochwała.

Dlatego wizytę Cyryla przywitano z radością. Formalnie Cyryl przyjechał tu odwiedzić „swoich” prawosławnych na zaproszenie Polskiego Kościoła Prawosławnego. To niewielka wspólnota licząca pół miliona wiernych, z których większość żyje wzdłuż wschodniej granicy kraju. Ale jest jasne, że główny punkt wizyty to nie odwiedzenie prawosławnych świątyń Białegostoku, ale spotkanie z katolickimi i świeckimi dostojnikami w Warszawie.

Cyryl spotkał się z polskim prezydentem Komorowskim i razem z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski arcybiskupem Józefem Michalikiem podpisał wspólne wezwanie Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej i polskiego kościoła katolickiego do historycznego pojednania Rosjan i Polaków. Dwa lata kościoły uzgadniały między sobą tekst tego posłania i oto jest ono ostatecznie gotowe. Ta sztuka jest jeszcze bardziej bezprecedensowa, bo przecież w ciągu tysiąca lat bezpośredniego sąsiedztwa rosyjska Cerkiew i polscy katolicy żadnych wspólnych dokumentów nie podpisywali. A teraz razem wzywają Rosjan i Polaków do historycznego pojednania, wybaczenia starych krzywd i połączenia sił w obronie ogólnochrześcijańskich wartości.

Za te wezwania do obrony prawdziwych chrześcijańskich wartości Cyryl jest również w Polsce bardzo ceniony. I to najbardziej przez konserwatywną część polskiego społeczeństwa, która zwykle jest nastawiona antyrosyjsko. Są oczywiście i całkiem skrajni nacjonaliści, którzy w Cyrylu widzą tylko kolejnego agenta KGB, ale dla większości polskich katolików Cyryl jest sojusznikiem w walce z bezbożnym sowieckim dziedzictwem i z nie mniej bezbożną zachodnioeuropejską interpretacją praw człowieka.

Pobożni katolicy puszczają mimo uszu szokujące polską inteligencję opowieści o znikającym ze zdjęć zegarku patriarchy, pyle wydobywającym się w trakcie drogiego remontu z jego mieszkania i procesie Pussy Riot. Oni dosyć nasłuchali się bardzo podobnych ataków na Kościół od własnych, polskich liberałów, dlatego momentalnie wszystko to wypierają poza granice swojej religijnej świadomości. Dla nich jest o wiele ważniejsze, że Cyryl tak jak oni sami jest przeciw sekularyzacji Europy, przeciw związkom homoseksualnym, aborcji i dzieciom z próbówki, przeciw całej tej liberalnej zachodnioeuropejskiej zarazie, która niszczy prawdziwe chrześcijańskie wartości.

Tutaj Cyryl obliczył wszystko właściwie i obrał za cel swojej pierwszej patriarszej wizyty w Unii Europejskiej najbardziej pobożny i konserwatywny kraj. Wyjazd do Polski stanie się największym sukcesem rosyjskiej dyplomacji cerkiewnej ostatnich dziesięciu, a może i więcej lat. Powinien on podnieść autorytet Cerkwi, zademonstrować jej otwartość, potwierdzić jej status wpływowego i szanowanego podmiotu europejskiego życia religijnego, europejskiej kultury i polityki. Z pewnością w Polsce wszystko to zauważono i oceniono, ale wątpliwe, by w Rosji dziś ktokolwiek przykładał wagę do bezprecedensowych patriarszych wizyt.

Maksim Samorukow

źródło: Slon.ru

Tłum. KRESY.PL

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply