Z prof. dr. hab. Zdzisławem Julianem Winnickim z Zakładu Badań Wschodnich Uniwersytetu Wrocławskiego rozmawia Jacek Dytkowski z “Naszego Dziennika”.

Czy Polacy mają świadomość, co znaczy być Białorusinem?

– Białoruś i Białorusini, nasi najbliżsi sąsiedzi i najbardziej do nas zbliżone państwo, są w Polsce kompletnie nieznani. Po prostu, nie znamy Białorusinów i ich mentalności. Wydaje się nam, po pierwsze, że są to ludzie jacyś lekko zapóźnieni w stosunku do Rosjan i cywilizacji, bo są postsowieccy. Po drugie, zapominamy, że Białoruś jest państwem rozszczepionym cywilizacyjnie – mówiąc metodą huntingtonowską. Co polega przede wszystkim na tym, że dzielą się na prawosławnych i postprawosławnych oraz katolików, z których większość to Polacy. W związku z powyższym te dwie społeczności mają rozmaite spojrzenie na dzieje i wspólne sprawy, w tym ocenę Polski i polskości.

Czym się ono charakteryzuje?

– Polacy w większości przypadków – w 99 procentach, nawet jeżeli historii Polski nie znają, to przechowują w swoich umysłach albo – obrazowo mówiąc – w sercach, wyidealizowany jej obraz. Ci, którzy w Polsce wcześniej nie byli, a do niej przyjeżdżają, bywają bardzo zdziwieni, że nie jest ona tak szlachetna i idealna, jak im się wydawało. Uważają bowiem, że skoro cierpieli za swoją polskość, musieli ją ukrywać i byli prześladowani, to widać, że warto było walczyć o coś takiego. Zwłaszcza że w pamięci i świadomości jawi im się to jako piękne i szlachetne.

Spojrzenie Białorusinów na Polskę jest zupełnie inne…

– Białorusini z kolei mają coś w rodzaju kompleksu polskiego – tak to nazywam. Polega on głównie na tym, iż uważają, że Polska w przeszłości wyłącznie krzywdziła Białoruś i Białorusinów, zapominając o historii – w imię zasady, że nie było Białorusi i Białorusinów, tylko prawosławni tutejsi znajdujący się pod wpływem politycznym caratu, a potem bolszewizmu. W efekcie mamy obraz dość skomplikowany, bo dzisiejsza Białoruś i jej historiografia to jednocześnie konglomerat oglądu klasowego i nacjonalistycznego, gdy idzie o spojrzenie na Polskę i polskość. Te pierwsze, czyli postsowieckie, jak gdyby miesza się ze spojrzeniem nacjonalistycznym.

Jakie są tego skutki?

– Efekt tego jest taki, że Białorusini mają do Polski stosunek, ogólnie rzecz biorąc, niechętny. Natomiast w obrazie przekazywanym uczniom, studentom czy w kategoriach publicystycznych, politologicznych, zawsze dominuje obraz negatywnego stereotypu Polski. Jest on zresztą taki we wszystkich jego możliwych przejawach. W 2003 r. napisałem książkę “Współczesna doktryna i historiografia białoruska po 1989 r. wobec Polski i polskości”. Zacytuję tylko podtytuły: “Kościelni Polacy, czyli spolonizowani Białorusini” – mówiąc krótko, Białorusini nie uznają istnienia na Białorusi Polaków. Twierdzą po prostu, że są to spolonizowani, skatolicyzowani Białorusini. O Rzeczypospolitej mówią, że nie była to Polska tylko spolonizowane Wielkie Księstwo Litewskie, które tak naprawdę było Białorusią. W ogóle Białorusini uważają, że Litwa historyczna to Białoruś, a dzisiejsze współczesne państwo litewskie – to tylko Żmudź. Następnie twierdzą, że w XX w. zostali totalnie ograbieni terytorialnie przez państwowość polską zarówno przedwojenną, jak i komunistyczną powojenną. W ich opinii, traktat ryski z 1921 r. ograbił Białoruś z połowy terytorium. Ponadto, żeby było jeszcze bardziej zadziwiające, uważają, że w 1945 r. – cytuję z pamięci – “Bierut ze Stalinem ponownie podzielili Białoruś, w związku z czym przekazali Polsce białoruskie ziemie od Białegostoku po Łomżę”. Następny problem to stosunek do polskich powstań narodowych. Otóż, Powstanie Styczniowe to powstanie przede wszystkim Kastusia Kalinowskaha, czyli Konstantego Kalinowskiego, który walczył o oderwanie Białorusi od Polski. Natomiast rewolucja czy Insurekcja Kościuszkowska w wielu przypadkach po prostu jest insurekcją na Białorusi, a Tadeusz Kościuszko był Białorusinem i pierwsze jego imię to Andrzej, a nie Tadeusz. Wreszcie, jeśli chodzi o stosunek do agresji sowieckiej na Polskę, brakuje tutaj różnicy w poglądach komunistycznych, łukaszenkowskich czy opozycyjnych. Mianowicie uważa się, że wprawdzie było to bolesne dla Polaków, ale sprawiedliwe, ponieważ dzięki aktowi 17 września Białoruś zjednoczyła się w jedno państwo. Mniejsza już o to, w jakie – ważne, że się zjednoczyła. Kolejny problem to Armia Krajowa na Białorusi. Trzeba wiedzieć, że Białoruś jest jedynym państwem, gdzie żołnierze AK, których żyje tam niewiele ponad osiemdziesięciu, w tej chwili nie mają praw kombatanckich. To są jedyni kombatanci II wojny światowej, których państwo macierzyste nie uznaje za kombatantów. Komentarz do tego niech będzie taki, że opis działalności AK na tym terenie białoruskie piśmiennictwo określa jako bezprawną terrorystyczno-bandycką działalność militarną Polaków w czasowo okupowanych obwodach zachodniej Białorusi.

Dziękuję za rozmowę.

Źródło: Nasz Dziennik

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply