Bez progresu w sprawie Katynia

Zgodnie z zapowiedziami obszerny kompleks dokumentacji amerykańskiej łączącej się ze zbrodnią katyńską został odtajniony i od poniedziałku wieczorem “zawieszony” w internecie przez Archiwum Narodowe Stanów Zjednoczonych (www.archives.gov/research/foreign-policy/katyn-massacre).

Nasuwa się pytanie, dlaczego stało się to akurat teraz, dlaczego w sposób tak propagandowo nagłośniony? I to bez żadnego rocznicowego pretekstu, ponad siedemdziesiąt lat od mordu katyńskiego, sześćdziesiąt lat po raporcie Komisji Kongresu (tzw. komisji senatora Raya Maddena) powołanej do wyjaśnienia wszelkich okoliczności zbrodni katyńskiej.

Komentatorzy wskazują na zasługi w tym względzie członkini Izby Reprezentantów Marcy Kaptur, która była inicjatorką i współorganizatorką tego przedsięwzięcia, wspierana przez środowiska polonijne i Ambasadę RP w Waszyngtonie. Trudno jednak uznać, że to całe wytłumaczenie. Zaryzykuję hipotezę, że rządzący Demokraci zdecydowali się na ten spektakularny gest z uwagi na nadchodzące wybory prezydenckie. W warunkach bardzo wyrównanych szans Baracka Obamy i Mitta Romneya głosy amerykańskiej Polonii mogą odegrać rolę języczka u wagi, a ta jak dotąd sprzyjała Republikanom.

Zapoznanie się z ogromnym kompleksem dokumentów obejmujących trzy kolejne prezydentury (Roosevelta, Trumana, Eisenhowera) to zadanie dla specjalistów. Jak można się wstępnie zorientować, materiały te dotyczą bardzo różnych kwestii, od agresji sowieckiej na Polskę we wrześniu 1939 r., po starcia dyplomatyczne z Sowietami w okresie prezydentury Dwighta Eisenhowera. Wiele materiałów sprawia wrażenie niekompletnych, jak np. dokumentacja dotycząca pobytu delegacji jeńców amerykańskich w Lesie Katyńskim wiosną 1943 roku. Nie ma kluczowego raportu członka tej delegacji ppłk. Johna Van Vlieta, dokumentu w swoim czasie jakoby zagubionego i następnie odtwarzanego na potrzeby komisji Kongresu w 1952 r., choć są dwie krótkie relacje z tego pobytu, złożone przez innych członków delegacji jeńców amerykańskich.

Brak raportu Van Vlieta – jak się okazuje – skutecznie zniszczonego wraz ze wszystkimi kopiami jest znamienny i lepiej świadczy o cynicznej polityce prezydenta Roosevelta wobec kwestii katyńskiej, niż gdyby dokument ten został odnaleziony. Przypomnę, iż takich relacji z ekshumacji dokonywanych przez Niemców (prof. Gerharda Buhtza) i Międzynarodową Komisję Lekarzy w Lesie Katyńskim wiosną 1943 r. opublikowano wiele, m.in. Kazimierza Skarżyńskiego, Ferdynanda Goetla, Edmunda Seyfrieda, Stefana Mossora, Mariana Wodzińskiego czy Józefa Mackiewicza.

Niektóre materiały prezentowane jako nowo odtajnione były już wcześniej znane, jak choćby przejęta przez Amerykanów wyjątkowo ważna dokumentacja lotnicza Luftwaffe (mapy), swego czasu opublikowana przez Wacława Godziembę-Maliszewskiego. Niektóre dokumenty, np. te dotyczące reakcji w Stanach Zjednoczonych na fałszujący prawdę o zbrodni katyńskiej oficjalny raport sowieckiej komisji specjalnej, tzw. Raport Burdenki, mają wartość więcej niż ograniczoną; ale to margines całości.

Ujawniona dokumentacja jako całość zapewne nie przyczyni się do istotnego postępu badań nad zbrodnią katyńską, jej aspektami prawnymi czy dyplomatycznymi (międzynarodowymi). Ważne natomiast jest to, że dotąd rozproszone po kilku archiwach amerykańskich materiały na temat mordu katyńskiego będą funkcjonować jako jeden zespół. Bardzo ułatwi to pracę historykom oraz innym osobom zainteresowanym tematem. Skupione zostały bowiem materiały trzech resortów, kancelarii prezydenta, wywiadu wojskowego; nie tylko dokumenty drukowane, ale też filmy lotnicze, mapy, zdjęcia. Udostępniono także wiele linków internetowych odsyłających do dalszych materiałów – katalogów mikrofilmów, zespołów wydzielonych w innych archiwach, materiałów prasowych, publikacji dokumentalnych itp.

Polityka przed moralnością

A co z tzw. całą prawdą o katyńskim ludobójstwie? Ta oczywiście od poniedziałkowego wieczoru przybliżyła się o krok, choć nie jest to z pewnością krok na miarę przełomu. Dokładniejsze określenie tego postępu wymaga czasu niezbędnego dla zapoznania się z tak obszerną dokumentacją (kilka tysięcy kart, w tym ponad tysiąc dotąd utajnionych), nie mówiąc nawet o jej analizie i porównaniu z dokumentacją już funkcjonującą w obiegu naukowym.

Pozostaje aspekt szerszy. Być może gest Stanów Zjednoczonych ułatwi nasze starania o ujawnienie dotąd niedostępnych poloników katyńskich w archiwach innych państw, w szczególności Rosji i Wielkiej Brytanii. Przypomnę, iż Brytyjczycy w 2003 r. zdecydowali się wreszcie zerwać ze zmową milczenia wokół Katynia i ujawnić wcześniej utajnione materiały Foreign Office dotyczące tego mordu, zbiorczo określane jako Raport Rohana Butlera.

Należy docenić ich wagę, są bowiem równoznaczne z przyznaniem się Londynu do wiedzy – niemal od początku (wiosna 1943 r.) – o prawdziwych sprawcach tego mordu. To jednak tylko wybór wskazujący na istnienie daleko szerszej dokumentacji, nie tylko dyplomatycznej (resortowej). A tak na marginesie, wciąż nie możemy doprosić się o odtajnienie materiałów dotyczących katastrofy gibraltarskiej, a to rzeczywiście byłby przełom. Nadużywane w kontekście gestu amerykańskiego owo słowo “przełom” musimy zarezerwować na wypadek, gdyby podobnie zechcieli zachować się Rosjanie, na co niestety nie zanosi się w przewidywalnym czasie.

A brakuje wyjątkowo ważnych dokumentów, nie tylko symbolizującej te braki listy białoruskiej (spisu zawierającego 3870 nazwisk więźniów wymordowanych prawdopodobnie w Kuropatach) i bez mała dwudziestu dwóch tysięcy teczek personalnych jeńców wojennych i więźniów wymordowanych na podstawie ludobójczej decyzji Biura Politycznego KC WKP(b) z 5 marca 1940 roku.

Za ukrywanie prawdy o zbrodni katyńskiej, próby obarczenia nią Niemców odpowiadają bezwzględnie Sowieci, w następnej kolejności serwilistyczni wobec nich przywódcy Polski “lubelskiej” (od 1952 r. PRL). O tym nie możemy zapominać. Niemniej czytając właśnie udostępnione dokumenty amerykańskie, trudno oprzeć się wrażeniu, iż jakaś część winy spoczywa też na administracji prezydenta Franklina Roosevelta, w mniejszym stopniu prezydenta Harry´ego Trumana, zainteresowanych wyłącznie przystąpieniem Związku Sowieckiego do wojny na Dalekim Wschodzie – za każdą cenę, a potem wstydliwie przemilczających swoje zaniechania. Cynizm, z jakim potraktowano Polaków, raz jeszcze uświadamia nam, iż w każdym czasie mocarstwa kierują się przede wszystkim własnymi interesami, na których ołtarzu bez wahania poświęcają sprawy żywotne państw mniejszych, niejednokrotnie depcząc przy tym racje moralne. Tak było, tak jest i tak będzie. Niestety.

Prof. Wojciech Materski

“Nasz Dziennik” z 12 września 2012 roku.

[link=http://naszdziennik.pl/mysl/9699,bez-progresu-w-sprawie-katynia.html]

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply