Asymetryczność relacji polsko-ukraińskich

Wielkie nadzieje wiązano w Polsce ze zwycięstwem Wiktora Juszczenki w “pomarańczowej rewolucji” w wyborach prezydenckich w 2004 roku. Miał on być gwarantem prozachodniego kursu Ukrainy.

Wsparcie tego kandydata przez polskie elity, choć dyskusyjne z punktu widzenia zasady nieingerencji w sprawy wewnętrzne innych państw, miało leżeć w interesie polskim. Liliana Hurska w artykule „Obywatelskie społeczeństwo na Ukrainie w czasie rewolucji pomarańczowej i rola Polski” stwierdza, że „Polska okazała wsparcie Rewolucji Pomarańczowej na wielu poziomach[…], odegrała niekwestionowanie ważną rolę w dążeniach do demokracji w czasie Rewolucji Pomarańczowej[…]”[1] Ukraiński politolog Sierhij Schwydiuk uważa, że „wsparcie ukraińskiego ruchu pomarańczowego przez większą część społeczeństwa Polski otworzyła drogę do wzajemnego porozumienia na zasadach ogólnoludzkich wartości oraz do zniesienia stereotypów o sobie, wzajemnego uznania.”[2]

Polskie wsparcie dla Wiktora Juszczenki

Piotr Dzieduszycki w artykule „Majdan grozy i nadziei” wspomina, iż „polskie społeczeństwo, wspierane przez media jakby ożyło w pospolitym ruszeniu niosąc pomoc demonstrantom na Ukrainie.”[3] W podobnym tonie opisuje rewolucję pomarańczową były ambasador RP na Ukrainie, Marek Ziółkowski, który jednoznacznie ocenia, iż „społeczne sympatie w Polsce skupiały się jednoznacznie po stronie Juszczenki.”[4]

Zwycięstwo Wiktora Juszczenki w wyniku powtórzenia drugiej tury wyborów prezydenckich miało być nową epoką w historii Ukrainy, a przynajmniej ukraińsko-polskich stosunków. Oczekiwano od niego, iż uczyni Ukrainę państwem nowoczesnym, konsekwentnie podążającym na Zachód. Prezydent Juszczenko odszedł jednak ze śladowym poparciem Ukraińców. W wyborach prezydenckich w 2010 roku otrzymał 5,45% głosów, zajmując piąte miejsce.[5] Można zatem stwierdzić, iż w samym społeczeństwie ukraińskim nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Jego następcą został z kolei przegrany w wyborach z 2004 Wiktor Janukowycz, wywodzący się z Donbasu polityk, postrzegany jako „prorosyjski”. Polityk ten, już jako nowy prezydent, negatywnie ocenił rolę Polaków w „pomarańczowej rewolucji”, wspominając: „Pamiętam, kogo poparliście podczas pomarańczowej rewolucji”.[6]

Patrząc z polskiej perspektywy, można pominąć to, czy prezydent Juszczenko podczas swojej kadencji spełnił oczekiwania samych Ukraińców. Należy jednak podjąć refleksję nad tym, czy opłacało się ryzykować dobre stosunki z obozem „Partii Regionów” Janukowycza, by zrealizować własne cele w polityce wobec Ukrainy. Kluczowe wydaje się rozstrzygnięcie, czy cele te osiągnięto, czy też wspieranie Juszczenki nie dało jednak oczekiwanych efektów.

Postawę i cele Polaków w pomarańczowej rewolucji scharakteryzował B. Surmacz. Wspieranie Juszczenki i oczekiwanie, że skieruje Ukrainę ku NATO i UE było podyktowane tym, że „Polska nie chce być krajem frontowym tych dwóch organizmów.”[7] Niestety, oczekiwania te w żadnym stopniu nie zostały spełnione, przede wszystkim ze względu na zbyt powolne tempo reform na Ukrainie i niedostosowanie państwa do funkcjonowania wedle standardu europejskiego. O tym, że polityka Juszczenki z prozachodnim kursem miała niewiele wspólnego, świadczy fakt, iż to dopiero „prorosyjski” Janukowycz nadał dynamikę negocjacjom dotyczącym umowy o wolnym handlu Ukrainy z UE i był bliski jej sfinalizowania w czasie minionej polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Wszystko wskazywało na to, że zgodnie z zapowiedziami Umowa Stowarzyszeniowa zostanie podpisana już w 2011.[8] Sprawę utrudnił wyrok skazujący kijowskiego sądu na byłą premier, miliarderkę, pronacjonalistyczną (vide udział “Bloku Julii Tymoszenko” w rewizjonistycznych wobec Polski wiecach we Lwowie) polityk Julię Tymoszenko (na Ukrainie doczekała się przydomka „Gazowej księżniczki”) co odczytano jako zamach na ukraińską demokrację ze strony prezydenta Janukowycza. Były ambasador RP w Kijowie, Marek Ziółkowski stwierdził już niegdyś, że „trudno na razie mówić o członkostwie Ukrainy w UE”.[9] Marta Jaroszewicz z Ośrodka Studiów Wschodnich pisała z kolei, iż „polska prezydencja w Unii Europejskiej wydaje się być najodpowiedniejszym momentem, by w jakiś sposób zamknąć prace nad dokumentem o strefie wolnego handlu.”[10] Jednak fakt ukraińskiego progresu w tym kierunku w postaci zaawansowania rozmów o wolnym handlu na linii UE-Ukraina trudno uznać za polski sukces. Wspierany przez Polskę Juszczenko nie poradził sobie z zadaniem integracji Ukrainy z UE, zrobił to zdystansowany po pomarańczowej rewolucji (m.in. ze względu na wspominaną wcześniej ingerencję Polski w wewnętrzne sprawy Ukrainy i opowiedzenie się po stronie Juszczenki) wobec Polski Wiktor Janukowycz. Ziółkowski pisze w 2009, że „z grupy nowych partnerów na wschodzie Europy to właśnie Ukraina, mimo wielu niekonsekwencji i opóźnień w swojej polityce europejskiej, jest obecnie najbliżej rozpoczęcia negocjacji UE o wolnym handlu.”[11] Słowa te napisano jeszcze za kadencji Wiktora Juszczenki. Jak widać, były ambasador uważał wtedy jeszcze, że to właśnie za prezydentury Juszczenki zakończy Ukraina negocjacje z Unią Europejską o wolnym handlu. Tymczasem Europa, a przynajmniej Polska, wierzyły, że po ‘pomarańczowej rewolucji’ Ukraina będzie zbliżać się coraz bardziej ku Unii Europejskiej. Zarówno Wiktor Juszczenko, jak i Julia Tymoszenko, nie zrobili niczego przełomowego, aby podnieść poziom bezpieczeństwa ukraińskiego państwa i rozpocząć reformę kraju.[12]

Członkostwo w NATO również stało się perspektywą zbyt odległą. Warto podkreślić, że większość Ukraińców jest temu przeciwna. W lipcu 2008 poparcie dla członkostwa w NATO wynosiło na Ukrainie jedynie 22%, przeciw było 55% Ukraińców.[13] Juszczenko opowiadał się mimo wszystko za wstąpieniem Ukrainy do NATO, przy czym ryzykował trwałym kryzysem politycznym w kraju. W opracowaniu Ośrodka Studiów Wschodnich zdiagnozowano, iż „przeciwnicy NATO przeważają we wszystkich regionach Ukrainy (także na zachodzie, choć tam ich przewaga jest niewielka), a także wśród elektoratu wszystkich wielkich partii politycznych (z Naszą Ukrainą włącznie).”[14] Trzeba liczyć się także z tym, iż nie byłaby obojętna wobec faktu członkostwa Ukrainy w NATO Rosja. Rosyjscy politycy wielokrotnie podkreślali, że zbliżenie Ukrainy z NATO negatywnie odbije się na stosunkach rosyjsko-ukraińskich.[15] Ówczesny prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin, ostrzegł swojego amerykańskiego odpowiednika, George’a W. Busha, iż przyjęcie Ukrainy do NATO zagraża spójności tego państwa. Gazeta „Rzeczpospolita” opisuje za rosyjskim „Kommiersantem”, iż rosyjski przywódca pozwolił sobie na uwagę, że „Ukraina to nie państwo”.[16] Informację tę potwierdził polski minister obrony narodowej, Bogdan Klich.[17]

15 tycznia 2008 roku poinformowano w Kijowie o skierowaniu przez Ukrainę wniosku do Sekretarza Generalnego NATO o przyznanie MAP. Wniosek podpisali prezydent Juszczenko, premier Tymoszenki i przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Jaceniuk. Jednak nowy ukraiński prezydent przeforsował politykę nieangażowania Ukrainy w bloki militarne. 15 lipca 2010 roku Wiktor Janukowycz podpisał ustawę “O założeniach polityki wewnętrznej i zagranicznej”, ustanawiającą Ukrainę państwem pozostającym poza blokami i sojuszami militarnymi, wobec czego Polska pozostanie krajem peryferyjnym NATO.[18]

Polskie elity polityczne, wpierając Wiktora Juszczenkę w wyborach prezydenckich w 2004 roku, sądziły, że następca Leonida Kuczmy będzie konsekwentnie prowadził Ukrainę na drodze do integracji z UE i NATO. Należy się zastanowić, czy członkostwo Ukrainy w NATO było realne w obiektywnych warunkach braku poparcia tego projektu ze strony społeczeństwa ukraińskiego. Warto też podjąć refleksję, czy dla Wiktora Juszczenki rzeczywiście integracja europejska była priorytetem, skoro dopiero jego następca nadał tempo rozmowom o umowie o wolnym handlu z Unią Europejską.

W 2008 roku gen. Stanisław Koziej pisał: „Z polskiego punktu widzenia członkostwo Ukrainy w NATO jest najważniejszą i największą strategiczną szansą na wzmocnienie bezpieczeństwa Polski od czasu naszego własnego wstąpienia do NATO i UE. To jest nie tylko kwestia zmiany położenia strategicznego wewnątrz NATO, kiedy to z dzisiejszego państwa kresowego, granicznego stalibyśmy się państwem ‘środka;, czyli znaleźlibyśmy się w o wiele korzystniejszym z punktu widzenia bezpieczeństwa położeniu.”[19] Tego celu, być może z przyczyn niezależnych od Polski, nie udało się osiągnąć w czasie kadencji prezydenta Juszczenki.

Chociaż bilans prezydentury Juszczenki został oceniony przez Ukraińców negatywnie, to wobec zwycięzcy z kijowskiego Majdanu oczekiwano w Polsce zrozumienia dla polskiej wrażliwości na kwestie historyczne i symboliczne. Juszczenko miał przychylnie odnosić się do polskich postulatów ws. upamiętniania polskiej historii na obecnym terytorium Republiki Ukrainy. Miało to być niejako wyrazem wdzięczności za aktywność Polaków w pomarańczowej rewolucji i jednoznaczne opowiedzenie się po stronie „pomarańczowych”. Duże oczekiwania wyrażała strona polska wobec sprawy Cmentarza Obrońców Lwowa i przywrócenia mu statusu pomnika polskiego oręża, czyli założenia sprzed II wojny światowej i jego późniejszej dewastacji przez Sowietów. Przebieg tej sprawy jest modelowym przykładem rozstrzygania, a właściwie nierozstrzygania, kwestii historycznych w stosunkach polsko-ukraińskich.

Rola historii we wzajemnych relacjach

Marek Ziółkowski, były ambasador RP w Kijowie, wspomina, iż prezydent Juszczenko zapewniał prezydenta Kwaśniewskiego, że przejmuje odpowiedzialność za znalezienie rozwiązania w sprawie Cmentarza Orląt.[20] Ukraiński prezydent powtórzył zobowiązanie we Lwowie, gdy odwiedził miasto po raz pierwszy po wgranych wyborach prezydenckich. Nowemu gubernatorowi obwodowemu Petro Olijnykowi powierzył zainicjowanie rozmów z różnymi środowiskami politycznymi Lwowa oraz ze stroną polską.[21]

Otwarcie Cmentarza Obrońców Lwowa odbywało się w atmosferze skandalu. Podejmowano dwie próby uregulowania tej kwestii, tak dla Polaków istotnej, gdyż symbolizującej ciągłość ich państwowości i chwałę oręża polskiego. Gotowość do kompromisu ze strony polskiej uwzględniała fakt, iż legenda Obrony Lwowa nie jest bliska dzisiejszym ukraińskim administratorom miasta. Wg Marka Ziółkowskiego „Ukraińcy uważają, że Polacy, walcząc o swój Lwów, odebrali im szansę na niepodległość.”[22] Kompromisowo nastawiony wydawał się wówczas także prezydent Juszczenko, który przyjął porozumienie z prezydentem Kwaśniewskim. Trzeba przypomnieć bowiem, że w 2002 roku Kwaśniewski wyjechał ze Lwowa urażony, a planowana już wtedy uroczystość otwarcia cmentarza została odwołana w wyniku uchwały Rady Miasta Lwowa odrzucającej porozumienie Kwaśniewskiego z ówczesnym prezydentem Kuczmą. Wówczas deputowani zadeklarowali, że cmentarz może być otwarty, ale na ich warunkach – z innym napisem na tablicy Pięciu Nieznanych z Persenkówki.[23]

W 2005 udało się doprowadzić do uroczystości do końca. Wcześniej Rada Miasta Lwowa ponownie próbowała nie dopuścić do wcielenia w życie ustaleń prezydentów Polski i Ukrainy, zaś 22 czerwca 2005 roku przegłosowano wszystkie dotychczasowe decyzje i uchwały Rady. W atmosferze skandalu, w przeddzień planowanych uroczystości, cofnięto jednak uchwały.[24] W ten sposób udało się doprowadzić do wizyty prezydenta RP i Ukrainy we Lwowie 24 czerwca 2005 roku i sfinalizować poświęcenie Cmentarza Orląt i Mogił Armii Galicyjskiej.[25]

Marian Malikowski pisze jednak, iż „upływa kilkanaście lat od remontu Cmentarza Orląt we Lwowie i w dalszym ciągu nie dokonano jego otwarcia.”[26] Autor ma na myśli remont dokonany przez pracowników polskiej firmy Energopol, która w 1989 dostała zlecenie we Lwowie. Przy okazji pół-oficjalnie pracownicy firmy całkowicie za darmo uprzątnęli teren sprofanowanego cmentarza, po czym go wyremontowali. Jednak mimo uroczystości z czerwca 2005 Malikowski uznaje cmentarz za zamknięty. Istotnie, jego główne założenie nie zostało odtworzone, zniszczona kolumnada chwały nie została odbudowana; władze ukraińskie nie pozwoliły także na rekonstrukcję nagrobków. W efekcie tego cmentarz jest zdominowany przez setki identycznych betonowych krzyży. Także główne wejście do nekropolii, jakie funkcjonowało przed wojną, jest nieczynne. Na cmentarz wchodzi się wejściem bocznym, jedynym otwartym. Pod presją ukraińskich władz Lwowa zaszpachlowano napisy m.in. nad pomnikiem lotników amerykańskich.[27]

Malikowski krytycznie ocenia postawę prezydenta Kwaśniewskiego, który „nie zareagował publicznie na incydent związany ze zmianą treści napisu na płycie grobowca [Pięciu Nieznanych z Persenkówki] przez Radę Miasta Lwowa.”[28] Być może taki przebieg sprawy Cmentarza Obrońców Lwowa to wynik braku zdecydowania polskich władz i jasnego wyrażania swoich oczekiwań. Edward Prus zwracał uwagę prezydentowi Wałęsie w 1994 roku, że bezwarunkowe uznanie przez Polskę niepodległości Ukrainy „wywołało zdumienie Kijowa, który na takie warunki był przygotowany.”[29] Prus wymienia: „zwrot zasobów Ossolineum, dzieł muzealnych, uznanie UPA za formację ludobójczą i .in.”. Konstatuje też, że „te warunki Kijów był skłonny przyjąć.” [30]Z kolei oczekiwanie czegoś w zamian za popieranie Ukrainy krytykuje były ambasador RP w Kijowie, Marek Ziółkowski,. Były dyplomata pisze: „Gdzieniegdzie w Polsce odzywały się głosy, że Ukraina, w zamian za nasze wsparcie udzielone w czasie pomarańczowej rewolucji, powinna wyrazić zgodę na otwarcie Cmentarza Orląt. Ten tok myślenia był nie do przyjęcia.”[31]

Prezydentowi Juszczence trudno było odmówić jednak dobrej woli w kwestii Cmentarza Obrońców Lwowa. Jednak z drugiej strony trudno też wymagać, by realizował polskie postulaty wówczas, gdy nie formułuje ich strona polska. Nierozstrzygniętą kwestią pozostaje, czy w tej sprawie udałoby się wynegocjować polskim władzom więcej i jak reagowałby Juszczenko na dalej idące propozycje ze strony polskiej. Jednak nawet kompromisowe rozwiązania były sabotowane przez ukraińskich nacjonalistów, którzy pod koniec kadencji Wiktora Juszczenki jako jedyni stanowili jego żelazny elektorat. Pod koniec kadencji, którą skończył z 5,45% poparcia, uhonorował czołową postać antypolskiego ruchu nacjonalistycznego, Stiepana Banderę, tytułem Bohatera Ukrainy.[32] Krytyk polskiego zaangażowania na Ukrainie w 2004, historyk Marian Malikowski, podkreśla, że środowisko polityczne Wiktora Juszczenki od początku miało orientację nacjonalistyczną. Wg niego Polska wtrącała się w wewnętrzne sprawy Ukrainy, mało tego, jednostronnie i bezwarunkowo poparła Wiktora Juszczenkę, kiedy w jego otoczeniu znajduje się coraz więcej nacjonalistów ukraińskich.[33]

Bogumił Grott opisuje zjawisko nacjonalizmu ukraińskiego następująco: „Prądy, mogące nam zagrozić teraz, czy w przyszłości, należy wskazywać i piętnować. Do takich należy nacjonalizm ukraiński oraz reprezentujące go idee, środowiska i organizacje.”[34] Źródła współczesnego nacjonalizmu ukraińskiego wskazuje Grott w doktrynie Doncowa, która „stanowiła typ nacjonalizmu skrajnego, tj. szowinistycznego.”[35] W ostatnich latach, przypadających na kadencję prezydenta Juszczenki, na tzw. Zachodniej Ukrainie niemało powstało pomników ludzi inspirujących się Doncowem. Malikowski krytycznie ocenia „oficjalne milczenie władz polskich na postawienie w Równem pomnika Kłyma Sawura (Dmytra Klaczkiwśkiego). Dowódcy północnego zgrupowania UPA, który wydawał rozkaz wymordowania polskiej ludności cywilnej Wołynia.”[36]

Marian Malikowski zwraca też uwagę na „brak reakcji na roszczenia ukraińskich sił postbanderowskich do tzw. ‘Zacurzonii’ (Zakierzonii), czyli do części południowo-wschodnich ziem polskich, co grozi rewizją granic pojałtańskich i związanych z tym konsekwencji dla państwa i narodu polskiego.”[37]

Weryfikacja, czy tego typu obawy mają podstawy, nastąpi najwcześniej w perspektywie pokolenia-dwóch. W pewnym stopniu rozwój przypadków zależny jest od polskich władz, które mogą uczynić warunkiem dobrych stosunków brak poparcia władz ukraińskich dla przejawów nacjonalizmu. Nie uczyniono tego podczas kadencji Wiktora Juszczenki, który temu zjawisku sprzyjał. Obecny spontaniczny wzrost poparcia na tzw. Zachodniej Ukrainie, gdzie do dobrego tonu należy dziś zajmowanie stanowiska antypolskiego, dla prądów nacjonalistycznych, musi być jednak przynajmniej uznany za trend niepokojący przez polskie władze. Warto także patrzeć na Ukrainę jako całość bądź zacząć dostrzegać także rosyjskojęzyczne regiony, gdzie mieszkańcy są mniej nastawieni antypolsko[38] , a do Zachodu przynajmniej neutralnie.[39] Korzystniejsza może być bowiem dla polskich władz próba zdobycia przychylności dla polskiego państwa wśród części społeczeństwa wyzbytej z uprzedzeń wobec niego, niż wśród tej, która odnosi się bardziej niechętnie wobec Polski.[40] Być może prawdziwe pojednanie polsko-ukraińskie powinno się zacząć właśnie na wschodniej Ukrainie. Potrzebę otwarcia Polski na wschód – także w wymiarze gospodarczym – podkreśla Paweł Zalewski, poseł do Parlamentu Europejskiego: „Polska od lat wzdryga się przed rozmowami z ‘niebieskimi’ czy ‘czerwono-różowymi’, którym zarzuca prorosyjskość i antyeuropejskość. Tymczasem na wschodzie Ukrainy od dawna biznes liczony jest w dolarach, a nie w rublach. Gospodarczy ‘niebieski’ wschód przez ostatnie lata podtrzymywał względną stabilność całej Ukrainy i był otwarty na zachodnie inwestycje.”[41] Polityk retorycznie pyta: „Może zatem obok Winnicy warto otwierać konsulaty RP w Doniecku i Dniepropietrowsku?”[42] Politykę historyczną prezydenta Juszczenki Paweł Zalewski komentuje następująco: „Zamykanie oczu na to, że nacjonalizm zachodniej Ukrainy jest podstawą polityki pamięci prezydenta Juszczenki (w tym przywracania kultu UPA i Bandery), nie przyniósł chluby polskiej racji stanu.”[43]

Marcin N. Skalski


[1] L. Hurska, Obywatelskie społeczeństwo w czasie rewolucji pomarańczowej, [w:] J. Marszałek-Kaczy, Z. Karpus (red.), Stosunki polsko-ukraińskie. Wojna i współczesność, Toruń 2008, s. 150

[2] S. Shwydiuk, Rewolucja pomarańczowa oraz relacje polsko-ukraińskie, tamże, cyt. dz., s. 83

[3] P. Dzieduszycki, Majdan grozy i nadziei, tamże, cyt. dz., s. 174

[4] M. Ziółkowski, Projekt Ukraina, Warszawa 2009, s. 92

[5] Wyniki wyborów prezydenckich na Ukrainie w 2010 roku, [w:] http://www.cvk.gov.ua/pls/vp2010/WP0011, 22.06.2011

[6] A. Hrycenko, Za dużo Rosji na Ukrainie, [w:] http://iukraina.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=482:hrycenko-za-duo-rosji-na-ukrainie&catid=1:aktualnoci, 12.06.2011

[7] B. Surmacz, Współczesnestosunki polsko-ukraińskie, Lublin 2002, s. 210

[8] Coraz bliżej podpisania umowy stowarzyszeniowej UE z Ukrainą, [w:] http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/tydzien-na-wschodzie/2011-06-01/coraz-blizej-podpisania-umowy-stowarzyszeniowej-ue-z-ukra, 7.06.2011

[9] M. Ziółkowski, cyt. dz., s. 134

[10] M. Jaroszewicz, Chwiejna droga Ukrainy na Zachód, [w:] http://www.rp.pl/artykul/669831.html?print=tak, 7.06.2011

[11] M. Ziółkowski, dz. cyt., s. 135

[12] M. Kuźbida, Ukraińska doktryna państwowa a wybory prezydenckie 2010, [w:] A. Andrusiewicz (red.), Polska – Ukraina. Teraźniejszość i przyszłość. Studia społeczno-polityczne, Sanok-Rzeszów 2010, s. 120.

[13] Spadło poparcie Ukraińców dla członkostwa w NATO, [w:] http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/tydzien-na-wschodzie/2008-05-07/spadlo-poparcie-ukraincow-dla-czlonkostwa-ukrainy-w-nato, 22.06.2011

[14] Ukraina wobec NATO, [w:] http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/tydzien-na-wschodzie/2008-03-12/ukraina-wobec-nato, 20.06.2011

[15] Spadło poparcie…, 22.06.2011

[16] P. Kościński, Media: prezydent Rosji groził podziałem Ukrainy, „Rzeczpospolita”, 2008, nr 47, s. 7

[17] Tenże, Klich:Putin groził rozpadem Ukrainy, [w:] http://www.rp.pl/artykul/115223,118296_Klich__Putin_grozil_rozpadem_Ukrainy.html, 2.06. 2011

[18] K. Nieczypor, Ukraina pozostaje państwem pozablokowym, [w:] http://eastbook.eu/2010/07/uncategorized/ukraina-15-07-2010-ukraina-pozostaje-panstwem-pozablokowym/, 22.06.2011

[19] S. Koziej, Dlaczego Ukraina powinna być w NATO, [w:] http://stanislawkoziej.bloog.pl/id,4587823,title,Dlaczego-Ukraina-powinna-byc-w-NATO,index.html?ticaid=6c7b4, 22.06.2011

[20] M. Ziółkowski, cyt. dz., s. 48

[21] Tamże, s. 48

[22] Tamże, s. 40

[23] Tamże, s. 43

[24] Tamże, s. 48

[25] Tamże, s. 48

[26] M. Malikowski, cyt. dz., s. 104

[27]Pomnik lotników amerykańskich na Cmentarzu Obronów Lwowa, [w:] http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Lwow_Cmertarz_Orlat_pomnik_amerykanskich_lotnikow.jpg&filetimestamp=20090221105951, 22.06.2011

[28] M. Malikowski, cyt. dz., s. 251

[29] E. Prus, Operacja „Wisła”. Fakty – fikcje – refleksje, Wrocław 1994,

[30] Tamże, s. 5

[31] M. Ziółkowski, cyt. dz., s. 48

[32] Dekret Prezydenta Ukrainy ? 46/2010 “O nadaniu S.Banderze tytułu Bohatera Ukrainy”,[w:] http://szeremietiew.blox.pl/2010/01/Czy-warto-jesc-8222banderowska8221-pomarancze.html, 20.06.2011

[33] M. Malikowski, cyt. dz., s. 254

[34] B. Grott, Doktryna nacjonalizmu ukraińskiego na tle wybranych europejskich doktryn nacjonalistycznych, [w:] B. Grott (red.), cyt. dz., s. 27

[35] Tamże, s. 29

[36] M. Malikowski, cyt. dz., s. 252

[37] Tamże, s. 257

[38] Tamże, s. 66

[39] Tamże, s. 208

[40] Tamże, s. 66

[41] P. Zalewski, Dość pomarańczowej klaustrofobii, [w:] http://www.pawelzalewski.eu/publikacje/6,dosc-pomaranczowej-klaustrofobii.html, 22.06.2011

[42] P. Zalewski, Dość pomarańczowej klaustrofobii, [w:] http://www.pawelzalewski.eu/publikacje/6,dosc-pomaranczowej-klaustrofobii.html, 22.06.2011

[43] Tamże.

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. hetmanski
    hetmanski :

    Aż ciśnie się na usta stwierdzenie ,,Nihil novi”.Tak dla większości społeczeństwa Polskiego te informacje nie są nowe mimo faktu że bardzo bolesne dla tych którzy uważają że Kresy to nie jest mityczna kraina lecz ziemia przesiąknięta krwią i potem ich i ich przodków.Wydaje się że,powodem tej asymetrii jest totalny brak jakiejkolwiek myśli politycznej naszych rządzących w sprawie obrony Polskości Kresów.A wszystkie nawet przesadzone ,,koncesje” na rzecz ukrainy to działanie pod wpływem impulsu.Co powoduje spadek szacunku i uznania dla tak zachowującego się sąsiada.