Zajrzyjmy do Żytomierza

Żytomierz jest miastem rzadko odwiedzanym przez polskich turystów. Trudno się temu dziwić. Miasto to (odwrotnie proporcjonalnie do jego roli w historii Rzeczypospolitej i polskiej diaspory na dzisiejszej Ukrainie) miłośnikom zabytków i miejsc związanych z polską kultura ma niewiele do zaoferowania. Warto je jednak odwiedzić, zatrzymując się tu choć na kilka godzin, niejako przy okazji, po drodze do odległego o 150 km Kijowa, albo łącząc pobyt w nim z pielgrzymką do sanktuarium w Berdyczowie.

Chyba, że ktoś jest miłośnikiem cmentarzy. Cmentarz Polski w Żytomierzu jest bowiem największą nekropolią polską na Środkowej Ukrainie i jedną z największych na dawnych Kresach Rzeczpospolitej. Burze historyczne, a także klęski żywiołowe sprawiły, że w tym najbardziej polskim ze wszystkich miast na środkowej Ukrainie, zabytków przetrwało niewiele. Na pierwszy rzut oka Żytomierz robi wrażenie typowego sowieckiego miasta. Bolszewicy zrobili zresztą wszystko, żeby zatrzeć historyczne piętno tego miasta i starali się zabudować swoją socrealistyczną architekturą wszystkie obiekty pamiętające czasy Rzeczypospolitej. Turystów na głównym placu wita Lenin, a tych, którzy pomyszkują po nim jeszcze bardziej odnajdą na skwerze po drugiej stronie placu także popiersie Karola Marksa. Kościół św. Jana z Dukli i klasztor OO. Bernardynów, który kiedyś miał główne wejście od strony placu, został przez bolszewików zabudowany blokiem i dziś z placu praktycznie go nie widać. Nie nadaje on w każdym bądź razie duchowego stygmatu placowi. Czyni to, znajdujący się poniżej, w rogu placu, prawosławny Sobór p.w. Przemienienia Pańskiego. Zbudowany został później, ale sowieci nie zniszczyli go, ani też nie zabudowali. Można go podziwiać w całej krasie. Oba obiekty warto też odwiedzić. Przy głównym placu nie ma zresztą nic innego godnego oglądania. Kościół św. Jana z Dukli został zrekonstruowany i mimo, że został odwrócony o 180 stopni , a tam gdzie był kiedyś ołtarz jest dziś wejście do niego, wciąż robi wrażenie. Twierdzenie, że obiekt utracił wszelką wartość zabytkowa są mocno przesadzone.

Sobór odległy o jakieś dwieście metrów przetrwał oczywiście w o wiele lepszym stanie. Świątynia wygląda na starszą niż w rzeczywistości jest. Jej wystój jest w ciemnych odcieniach, a zapach kadzideł i prawosławne śpiewy pogłębiają wrażenie starożytności soboru.

Z polskiego punktu widzenia najważniejszym zabytkiem Żytomierza jest katedra św. Zofii. I to nie z powodu jej architektonicznej urody. To swoisty panteon Żytomierszczyzny. Jeśli polskość na niej przetrwała, to jest to właśnie zasługa tej świątyni (nieprzerwanie czynnej) i pracujących przy niej księży. Świątynia ta znajduje się blisko głównego placu miasta. Trzeba go przeciąć, minąć budynek, w którym znajdują się siedziby władz obwodowych i pójść na wprost jakieś dwieście metrów w kierunku cerkwi. Nie dochodzimy do niego, bo z prawej strony zobaczymy najpierw dawny pałac biskupi, a tuż za nim katedrę. Jest to budowla eklektyczna, mająca dobrze zachowane wnętrza. Znajdują się w nim liczne epitafia biskupów, a także tablica poświęcona kompozytorowi Juliuszowi Zarębskiemu i poległym mieszkańcom Żytomierszczyzny, zmobilizowanym do Wojska Polskiego.

Obok katedry znajduje się dawny pałac biskupi z XIX w. Obecny ordynariusz diecezji kijowsko-żytomierskiej bp Jan Purwiński walczy bezskutecznie o jego zwrot. W pałacu znajduje się muzeum. O ile będzie otwarte, warto do niego wstąpić. Główną część jego zbiorów stanowią kolekcje obrazów zrabowanych przez bolszewików z okolicznych dworów i pałaców Żytomierszczyzny. Jest to więc muzeum polskiej spuścizny kulturalnej. Dwory i pałace w tej części Ukrainy w znacznej mierze należały bowiem do polskiej szlachty.

Jeżeli jesteśmy zmotoryzowani, a raczej powinniśmy, możemy podjechać do jaru rzeki Teterew, stanowiącej teren spacerowy mieszkańców Żytomierza. W jego malowniczym krajobrazie często szukał natchnienia związany przez wiele lat z Żytomierzem Józef Ignacy Kraszewski. Jedna ze skał w nim się znajdująca nosi nazwę Fotela Kraszewskiego.

Z jaru do cmentarza dojazd jest nieco skomplikowany i trzeba do niego jechać kierując się na Krosznię. Cmentarz jest podzielony na dziewięć kwartałów. Każdy z nich jest pod wezwaniem innego świętego. Sam cmentarz mimo zniszczeń i dewastacji prezentuje się całkiem nieźle, choć niewątpliwie wymaga pilnej rewaloryzacji.

Marek A. Koprowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply