Polskie serce Mołdawii

Podróżując po Mołdawii ze Styrczy trzeba koniecznie pojechać do Bielc, stolicy północnych regionów tego uroczego kraju. Drugie po Kiszyniowie miasto, liczące 160 tys. mieszkańców jest najważniejszym ośrodkiem mołdawskich Polaków.

O ile w Styrczy w znacznej mierze tkwią korzenie polskiej diaspory żyjącej między Prutem a Dniestrem, to w Bielcach bije jej serce. Tutejsza polska społeczność, licząca około trzech tysięcy osób jest najżywsza, najbardziej widoczna i najprężniejsza w całej Mołdawii. Atmosfera w tym mieście jest też najbardziej sprzyjająca, co ma przełożenie na realizowaną wśród niej pracę mającą na celu odrodzenie polskości.

Pierwsze zapisy o miejscowości pojawiły się w 1421 r. Według legendy powstanie miasta łączy się z postacią siostry Władysława Jagiełły, księżnej mazowieckiej Ryngałły, siostry znanej z kart “Krzyżaków” Anny Danuty, która wygnana z Polski za “zakazaną miłość” do biskupa płockiego Henryka osiedliła się w Mołdawii, zostając żoną hospodara Aleksandra Dobrego. Wokół jej zamku miało powstać miasto Bielce. Dziś po zamku polskiej księżnej, dybiącej na cnotę biskupa nie ma oczywiście śladu. Choć w Bielcach i tak jest wiele do zobaczenia.

Tygiel narodów

Jadąc do Bielc trzeba pamiętać, że stanowią one prawdziwy tygiel narodów. Jeżeli ktoś, kto zna język rumuński i sądzi, że dzięki temu bez przeszkód się w nich porozumie, ten może przeżyć spory szok – Bielce mają zdecydowanie rosyjski charakter. 40 procent ich mieszkańców stanowią Mołdawianie, 25,5 proc. Ukraińcy i 24 proc. Rosjanie, a pozostałe narodowości w tym Polacy – 10,5 proc. Zdecydowana większość rodzin to rodziny mieszane, rozmawiające ze sobą po rosyjsku. Nie jest to wyłącznie sowiecka spuścizna, prawa miejskie nadał Bielcom car Aleksander II w 1818 r. Dopiero od tego momentu zaczęły się one dynamicznie rozwijać. Rola miasta zaczęła wzrastać pod koniec XIX stulecia, kiedy to otrzymało ono stałe połączenie kolejowe z Kiszyniowem, a także Rybnicą i Oknicą. Bielce stały się ważnym centrum handlowym Mołdawii. Słynęły z wielkiego targu bydła, na którym w każdym pierwszym tygodniu miesiąca sprzedawano od 10 do 20 tys. sztuk bydła. Ten rozwój Bielc jako ośrodka handlu spowodował, że napływ Polaków do nich zaczął się zwiększać i bardzo szybko nasi rodacy zaczęli stanowić gospodarczą elitę…W Bielcach osiedlali się nie tylko polscy chłopi i mieszczanie, ale także przedstawiciele szlachty szukający zatrudnienia w rozwijającej się carskiej administracji. Magnesem przyciągającym Polaków do tego miasta był fakt, że istniała w nich od roku 1828 katolicka parafia, składająca się z Ormian i Polaków i odgrywająca w życiu miasteczka znaczącą rolę.

“Dom Polski”

Dzisiaj mało już jest niestety w Bielcach pamiątek związanych z dawna Polonią. Miasto po 1945 r. zasadniczo zmieniło swój wygląd, powstały w nim potężne budynki administracyjne i gmach Instytutu Pedagogicznego, przekształconego obecnie w Uniwersytet Pedagogiczny. Zdecydowana większość obiektów godnych obejrzenia znajduje się w centrum miasta w pobliżu głównej ulicy. Zanim jednak przystąpimy do zwiedzania miasta, powinniśmy odwiedzić “Dom Polski”. Jego dyrektor Ewelina Maszerowa pomoże w mieście znaleźć nam nocleg lub zorganizuje go w podwojach “Domu” (jeżeli nie jest nas więcej niż czworo). “Dom” nie znajduje się przy głównej ulicy miasta, jednakże łatwo do niego trafić, gdyż mieści się przy ul. Paci 31 (Mira) (Tel. 321 224 135). Droga od centrum zajmuje kilka minut, a praktycznie każdy mieszkaniec wie, gdzie się znajduje i jest w stanie wskazać do niego drogę. W “Domu”, który swoją estetyką wyróżnia się od otoczenia, mieszczą się wszystkie polskie instytucje i zespoły. Tu znajduje się m.in. redakcja “Jutrzenki” – czasopisma mołdawskich Polaków, w które warto się zaopatrzyć. Podobnie jak wydane przez nią kolejnej tomy wspomnień mołdawskiej Polonii, będące efektem ogłaszanych przez nią konkursów. W “Domu” można też zobaczyć stale rozwijaną i wzbogaconą wystawę fotograficzną “Polacy w Mołdawii”. Składa się ona z reprodukcji fotografii z końca XIX w. i pierwszej połowy XX w., dokumentujących zarówno życie prywatne, jak i instytucjonalne mołdawskich Polaków.

Pod pomnikiem Stefana Wielkiego

Gdy już nieco odpoczniemy i ulokujemy się na nocleg, możemy wyruszyć na zwiedzanie miasta. Przespacerować się trzeba przede wszystkim ulicą Stefana Cel Mare, czyli ulicą Stefana Wielkiego, którego postać, a jakże, występuje we wspólnych dziejach Mołdawii i Rzeczypospolitej. Idąc nią do głównego placu, którym jest Plac Niepodległości dojdziemy do Soboru św. Mikołaja, którego bryła przypomina z zewnątrz kościół katolicki. Według tutejszych Polaków był on początkowo budowany, jako kościół rzymskokatolicki, ponieważ tworząc katolicką parafię tutejsze władze chciały zwiększyć napływ tworzącego się miasta polskich osadników. Dopiero po protestach prawosławnych władze zdecydowały się przekształcić go w cerkiew. Coś w tej wersji musi być, gdyż nawet wewnętrzna architektura świątyni ma cechy katolickich kościołów. Obok soboru rozciąga się Plac Niepodległości, zamknięty z jednej strony pasażem handlowym i ścianami bloków, a z drugiej okazałym, trzypiętrowym budynkiem administracyjnym, będącym siedzibą władz miejskich i regionalnych. Przed nim stoi pomnik Stefana Wielkiego, przedstawionego w hieratycznej pozie ojca narodu. Czwartą stronę placu zamyka deptak, stanowiący fragment reprezentacyjnej ulicy Alecsandriego. Na jej końcu niemal na rogu placu stoi nowo zbudowany kościół katolicki p.w. Świętych Archaniołów, powszechnie określany jako “polski”. Dwa razy dziennie jest w nim odprawiana Msza św. Jego proboszczem jest niezwykle zasłużony dla tutejszych Polaków ks. Jacek Puć. Będąc w Bielcach trzeba go koniecznie odwiedzić, człowiek ten stanowi kopalnię wiedzy o Polakach, nie tylko w Bielcach, ale i w całej Mołdawii, może służyć radą i pomocą. Szukać go trzeba w domu parafialnym, znajdującym się w dalszej kondygnacji kościoła. Wejście do niego znajduje się z tyłu budowli. Idąc od świątyni na wprost główną ulicą Alecsandriego , pełniącej obecnie rolę deptaku, docieramy do centrum miasta. Arteria przeistacza się w rynek. Po lewej stronie stoi na postumencie czołg T-34, będący pomnikiem bohaterów II wojny światowej. Tuż obok znajduje się dom handlowy “Pokój” i rozległe targowisko, które warto odwiedzić. Można tu kupić wszystko, książki, medale i monety. Maszerując dalej, mijamy okazały budynek “Kompartii”, z fasady którego straszy nadal płaskorzeźba przedstawiająca “Marksa, Engelsa i Lenina”. Kawałek dalej na skwerze stoi tablica prezentująca najbardziej zasłużonych obywateli Bielc. Kontynuując spacer dojdziemy do gmachu uniwersytetu Alecu Russo. Na uczelni tej jest także nauczany język polski, a nie jest wykluczone, że powstanie też osobny kierunek – polonistyka.

Bryndza z mamałygą

Za uniwersytetem znajduje się główny budynek Bielc, czyli prawosławny Sobór Konstantyna i Heleny. Nie kończymy jednak na nim zwiedzania. Kawałek dalej znajdują się tereny rekreacyjne nad jeziorem, gdzie znajdują się liczne bary i restauracje. W którymś z tych lokali warto usiąść i spróbować miejscowego wina. Ma ono opinię jednego z najlepszych na świecie i warto ją zweryfikować, próbując przy okazji mołdawskiej kuchni. Mamałyga z bryndzą i pstrągiem polana sosem czosnkowym, smakuje naprawdę wyśmienicie.

Wracając po uczcie, możemy zahaczyć jeszcze o ormiańską cerkiew św. Grzegorza, która przez kilka lat służyła tutejszym katolikom jako miejsce modlitwy. Stąd możemy w zasadzie udać się już na nocleg, by odpocząć przed kolejnym dniem podróży.

Marek A. Koprowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply