Staropolska biesiada (cz. 4) – mycie rąk

„Po jej [sali] środku stoi czterech szlachty, z których dwóch trzyma miskę do mycia z pozłacanego srebra, mającą przynajmniej trzy stopy obwodu oraz według proporcji dzban z tejże samej materii zrobiony. Dworzanie ci zbliżają się do rzeczonych panów i obmywają im dłonie, po czym oddalają się. Zbliżają się tedy dwaj następni niosący za dwa końce ręcznik długi na trzy łokcie, by nim panowie mogli obetrzeć dłonie.”

Poniższy artykuł jest kontynuacją cyklu rozpoczętego tutaj

W latach 70. XVI w., gdy przygotowywano stoły, zaproszeni panowie i ich słudzy, cierpliwie czekali w jadalni na gospodarza. Gdy ten się pojawiał, witał gości, po czym posyłał po żonę i inne niewiasty. Wprowadzano je w honorowej asyście sług. Witano się, po czym rozchodzono w dwie strony stołu – mężczyźni w swoim, kobiety w swoim gronie – na pogaduszki. Gdy gości było zbyt wielu aby pomieścić się przy jednym, mężczyźni i kobiety siadali przy osobnych stołach[1]. Heinrich Wolf widział to następująco:

„Tymczasem, gdy po kolei wszystko to się przygotowuje, słudzy wraz z zaproszonymi gośćmi oczekują w jadalni. Wreszcie wkracza pan domu z najbliższymi i wita się z gośćmi. Posyła się służących, by przywołali panią wraz z zaproszonymi niewiastami i dwórkami. Pani, przez dwóch służących, pozostałe niewiasty i panny każda przez jednego są prowadzone, po wejściu przez wszystkich witane. Wtedy mężowie zbierają się przy jednym boku stołu, a niewiasty przy drugim, i rozmawiają między sobą.”[2]

W tym czasie na stole nie było jeszcze potraw. Wnoszono je dopiero gdy goście do niego zasiedli. Tymczasem ledwie dwie dekady później, bo 21 października 1596 roku, w czasie uczty wyprawionej przez króla Zygmunta III Wazę z okazji chrzcin swojej córki, na którą zaprosił między innymi kardynała Gaetano, gdy wszedł monarcha część stołów była już zastawiona:

„W pięknej i obszernej sali przygotowano trzy stoły, pierwszy dla kardynała, drugi dla króla, trzeci dla nuncjusza […] Ciągnęły się dalej dwa stoły, po prawej ręce na 20 osób, dla prałatów, którzy zwykli siadać u stołu kardynała; drugi stół, po lewej ręce, dla senatorów i panów polskich.

Te dwa stoły już były zastawione różnymi potrawami pierwszego dania, lecz na stoliku królewskim, nie wiedzieć jaki obrus, na jednej stronie złote talerze i koszyk z chlebem pokrajanym w małe kawałki, wszystko to przykryte kitajką czarną. Wszedł Król Jmci przed godziną dwudziestą i usiadł w środku […]”[3]

Tę odwrotną kolejność można by tłumaczyć faktem, że gospodarzem był sam król, gdyby nie to, że kilka dekad później Guillaume le Vasseur de Beauplan (przebywał w Polsce w latach 1630–1648) także ją odnotował:

„Przygotowawszy w ten sposób wszystkie rzeczy, nakrywa się do stołu i zastawia się go wszelkim jadłem, a wówczas wprowadzają do sali panów.”[4]

Trudno więc powiedzieć, czy w międzyczasie nastąpiła zmiana obyczajów, czy też ta kolejność zależała od poszczególnych gospodarzy, którzy różnie sobie w tej materii poczynali. Jedno wszakże było stałe. Zanim rozpoczęto biesiadę, myto dłonie. W latach 70. XVI w. wyglądało to tak:

„Wkrótce potem [po rozmowach] przy obu końcach stołu

Służebni leją im wodę na ręce.

Niosą chleb w koszach, podają ręczniki.

Jeden ze sług podaje przyniesioną srebrną miseczkę w kształcie półmiska, drugi czerpak, również srebrny; najpierw panu domu, potem każdemu wedle jego godności obmywają ręce wodą, najpierw mężom, potem dopiero kobietom. Dwaj inni słudzy przynoszą długi ręcznik, którego początek jeden a koniec drugi w ręku trzyma, i każdemu podają, by wytarł ręce.”[5]

W roku 1596:

„Rozciągnięto przed królem, kardynałem i nuncjuszem bogato szyte ręczniki, przyniesiono potem tace, z pucharami [nalewkami] de Chrystal de roche[z kryształu górskiego] i po nieskończonych ukłonach podano wodę do umycia królowi, kardynałowi, nuncjuszowi.”[6]

Lavabo (komplet do obmywania rąk) Zygmunta III Wazy. Być może to samo, które użyto podczas uczty 1596 r.
Źródło: http://v1.valdovurumai.lt/Rinkiniai/Dalius_Avizinis_isigytos_ir_dovanotos_vertybes.lt.htm

Osiem lat później:

„Przy podawaniu wody do rąk, wchodzi wielu służących – jeden z nalewką, drugi z miednicą, dwóch zaś, a zwykle i więcej, z ręcznikiem długim, mniej więcej z płótna zwyczajnego, i wąskim, przetykanym jedwabiem i złotem, który trzymają za końce i pośrodku przed myjącymi się panami.”[7]

Ceremoniał ten nie zmieniał się i w kolejnych dekadach:

„Po jej [sali] środku stoi czterech szlachty, z których dwóch trzyma miskę do mycia z pozłacanego srebra, mającą przynajmniej trzy stopy obwodu oraz według proporcji dzban z tejże samej materii zrobiony. Dworzanie ci zbliżają się do rzeczonych panów i obmywają im dłonie, po czym oddalają się. Zbliżają się tedy dwaj następni niosący za dwa końce ręcznik długi na trzy łokcie, by nim panowie mogli obetrzeć dłonie.”[8]

Taki zestaw do obmywania dłoni zwie się lavabo. Składało się ono z nalewki i miednicy (miedniczki). Jedno z nich, należące do polskiego szlachcica, prezentuję poniżej.

Lavabo – komplet do obmywania rąk, Balthasar Grill, Augsburg, 1615-1617. Pierwotnie należało do starosty borzechowskiego Jana Loki herbu Rogala.

Źródło: http://polskijubiler.com/drukuj.php?id=903

W Polsce można podziwiać także inne, tego typu zestawy do mycia dłoni[9]. Na przykład w zbiorach katedry w Pelplinie zachowało się lavabo wykonane przez Tobiasa Kromera, a datowane na lata 1613 – 1634. W inwentarzach jest ich znacznie więcej. Dzięki nim wiemy, że były w użyciu i w XVI[10], i w XVII[11], i w XVIII w., choć pod koniec XVIII stulecia tracą na popularności[12].

Jak podawał Jan Amos Komeński, dłonie można też było obmywać w lawaterzu. Komeński to ciekawa postać, o której warto powiedzieć kilka słów. Był Czechem, protestantem, który w Polsce (a dokładnie w Lesznie) znalazł spokojną przystań. Mieszkał tu w latach 1628 – 1656. Gdy jednak w czasie inwazji Szwedów na Rzeczpospolitą, zaangażował się po stronie luterańskiego króla Szwecji, uznano go za zdrajcę. W obawie zemsty, w 1656 r. wyjechał do Amsterdamu. Dwa lata później opublikował ilustrowaną książkę dla dzieci „Orbis sensualium pictus…” czyli „Świat w obrazach…”. Wydawano ją później wielokrotnie, w tym również i w tłumaczeniu na język polski. Pierwsze takie tłumaczenie pojawiło się już w roku 1667 roku. Inne w roku 1770. Dzięki ilustracjom i załączonym do nich prostym opisom, mogły się dzieci uczyć podstaw wiedzy o świecie. Jedna z takich ilustracji poświęcona jest bankietowi. Uderzające, jak bardzo odzwierciedla on polskie realia. Co istotne, dzięki tłumaczeniom, poznajemy także polską terminologię, która nieco się zmieniła na przestrzeni wieku. Poniżej zamieszczam ilustrację i opis z wydania z roku 1667. W przypisach zaś zaznaczam zmiany, jakie zaszły do roku 1770.

Gdy gotują bankiet nakrywa się stół kobiercami [na rysunku pod numerem 1] i obrusem[13] [na rysunku pod numerem 2] od kredencarzów[14]: którzy nad to[15] kładą talerze [na rysunku pod numerem 3], łyżki [na rysunku pod numerem 4], noże [na rysunku pod numerem 5] z widelcami [na rysunku pod numerem 6], serwety [na rysunku pod numerem 7], chleb [na rysunku pod numerem 8] z solniczką [na rysunku pod numerem 9]. Potrawy przynoszą na misach [na rysunku pod numerem 10], pasztety [na rysunku pod numerem 19] na misach płaskich[16]. Goście od gospodarza wprowadzeni [na rysunku pod numerem 11] umywają ręce z lawaterza[17] [na rysunku pod numerem 12] albo z nalewki [na rysunku pod numerem 14] nad doniczką[18] [na rysunku pod numerem 13] albo miedniczką [na rysunku pod numerem 15] i ucierają ręcznikiem [na rysunku pod numerem 16], potem siadają za stół na stołkach (zydelkach) [na rysunku pod numerem 17]. Krajczy [na rysunku pod numerem 18] rozbiera potrawy i rozdawa. Między pieczyste stawiają musztardy[19] na przystawkach [na rysunku pod numerem 20]. Cześnik [na rysunku pod numerem 21] nalewa napoju[20] ze dzbana [na rysunku pod numerem 25], albo z konwie [na rysunku pod numerem 26], albo z lagwie[21] [na rysunku pod numerem 27] (z flasze) w kubki [na rysunku pod numerem 22] i ze szklanice[22] [na rysunku pod numerem 23], które stoją na służbie[23] [na rysunku pod numerem 24] i podawa gospodarzowi (biesiadnikowi)[24] [na rysunku pod numerem 28], który do gości pije.

dr Radosław Sikora


Przypisy:

1Na przykład przy powitaniu królowej w Lęborku w 1646 roku:

„Urzędnicy królewscy mieli polecenie ugoszczenia wszystkich członków wchodzących w skład świty królowej. Przygotowali też dla nich w sali dwa stoły na ponad 120 osób, jeden dla dam i panien, drugi dla szlachty francuskiej i polskiej – wedle rangi – oraz dla reszty dworaków. Taki jest bowiem zwyczaj w Polsce, że zasiada się przy dużych stołach.” (Jean de Leboureur, Relacja z podroży królowej polskiej. W: Cudzoziemcy o Polsce. Relacje i opinie. Wybrał i opracował Jan Gintel. Kraków 1971. T. I. s. 242)

2Heinrich Wolf, Polskie przypadki Henryka Wolfa z Zurychu. Dziennik podróży z lat 1570-1578. Na język polski przełożył Robert Sochań. Warszawa 1996. s. 115-116.

3Jan Paweł Mucante, Diariusz legacji kardynała Gaetano. W: Cudzoziemcy o Polsce. Relacje i opinie. Wybrał i opracował Jan Gintel. Kraków 1971. T. I. s. 194.

4Eryka Lassoty i Wilhelma Beauplana opisy Ukrainy. W przekładzie Zofii Stasiewskiej i Stefana Mellera, pod redakcją ze wstępem i komentarzami Zbigniewa Wójcika. Warszawa 1972. s. 172.

5Wolf, Polskie, s. 116.

6Mucante, Diariusz, s. 195.

7Claudio Rangoni, Relacja o Królestwie Polskim z 1604 roku. Przełożyli Kajetan Wincenty Kielisiński i Wojciech Kazimierski. Opracowali i wydali Janusz Byliński i Włodzimierz Kaczorowski. Opole 2013. s. 70.

8Eryka, s. 172.

9Katarzyna Kluczwajd, Skarb ze Skrwilna. Skarb z Nieszawy. Toruń 2002. s. 63-64.

10Na przykład w inwentarzu sporządzonym po śmierci (1545 r.) prymasa Piotra Gamrata, znalazły się:
„Nalewka z tacą (pelvis cum infusorio) wybornej roboty ważące grzywien 42

Dwie inne nalewski z tacami.” (Spadek po prymasie, arcybiskupie gnieźnieńskim a biskupie krakowskim Piotrze Gamracie, przez X. I. Polkowskiego.„Rozprawy i sprawozdania z posiedzeń wydziału historyczno-filozoficznego Akademii Umiejętności” 1888, t. XXI, s. XLV).

11Na przykład po kasztelanie rogozińskim Chrystianie Kierskim, w 1699 roku pozostały:

„miednica wielka auszpurską robotą pstrozłocista, na której jest wybita historia Jakóba Starego Testamentu. Nalewka do niej także auszpurska robotą pstrozłocista, której corpus trzyma vir armatus, na wierzchu jej zaś stoi fortuna pod żaglem […] miednica mniejsza pstrozłocista auszpurską robotą, na której wybijana historia królowey Saby kłaniającej się królowi Salomonowi, nalewka do niej także pstrozłocista, której corpus trzyma vir nudanic, na wierzchu jej także chłopak nagi”. Było tam także pięć innych mis z nalewkami (Andrzej Pośpiech, Pułapka oczywistości. Pośmiertne spisy ruchomości szlachty wielkopolskiej z XVII wieku. Warszawa 1992. s. 78).

12Jarosław Dumanowski, Świat rzeczy szlachty wielkopolskiej w XVIII wieku. Toruń 2006. s. 78-79.

13obrusami

14od kredencarza

15na to

16na szale (misach płaskich)

17lawetarza

18szaflikiem

19przyprawy mokre (musztardy)

20napój

21z flaszy

22W wydaniu z 1770 r. brakuje „ze”.

23szachownicy (kredensie)

24W wydaniu z 1770 r. na odwrót: „biesiadnikowi (28) (gospodarzowi)”

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply