Słowianofile

Słowianofilom zdawało się, że ruch ich jest na wskroś oryginalny, specyficznie rosyjski. W rzeczywistości słowianofilizm stanowił tylko rosyjską odnogę ogólnoeuropejskiego ruchu literackiego, znanego pod nazwą romantyzmu. Słowianofilizm był to nieco spóźniony romantyzm literacko-polityczny i nie można nawet powiedzieć, że powstał w Rosji, bo w rzeczywistości ziarna tego ruchu przywiezione były do Rosji z zachodu. Pierwsi słowianofile byli przeważnie wychowankami uniwersytetów niemieckich, bezpośrednimi lub pośrednimi uczniami niemieckiego filozofa Hegla lub Schellinga, potem teorie w Niemczech zasłyszane poubierali w strój pseudorosyjski.

Piotr Wielki na przełomie XVII i XVIII wieku zmodernizował Rosję, wyrąbał, budując Petersburg, „okno do Europy”, utwierdził rosyjskie panowanie nad Bałtykiem i nad Morzem Czarnym. Do czasów Piotra I Polska i Rosja były to państwa o równych siłach – toczyły ze sobą wojny ze zmiennym szczęściem, dopiero Piotr Wielki stwarza przewagę Rosji nad Polską i od jego czasów, skutkiem jego pracy Polska już nigdy równości sił z Rosją nie odzyskała.

Słowianofile rosyjscy była to literacka szkoła z czterdziestych i pięćdziesiątych lat zeszłego stulecia, wrogo nastrojona do reform Piotra Wielkiego oraz idealizująca Rosję sprzed Piotra.

Słowianofilom zdawało się, że ruch ich jest na wskroś oryginalny, specyficznie rosyjski. W rzeczywistości słowianofilizm stanowił tylko rosyjską odnogę ogólnoeuropejskiego ruchu literackiego, znanego pod nazwą romantyzmu. Słowianofilizm był to nieco spóźniony romantyzm literacko-polityczny i nie można nawet powiedzieć, że powstał w Rosji, bo w rzeczywistości ziarna tego ruchu przywiezione były do Rosji z zachodu. Pierwsi słowianofile byli przeważnie wychowankami uniwersytetów niemieckich, bezpośrednimi lub pośrednimi uczniami niemieckiego filozofa Hegla lub Schellinga, potem teorie w Niemczech zasłyszane poubierali w strój pseudorosyjski. Powiadamy: pseudo.

Każda powieść jest powieścią historyczną prócz powieści historycznych – zaraz uzasadnię ten paradoks. Oto mamy powieść obyczajową Dickensa. Stanowi ona odzwierciedlenie, ilustrację życia angielskiego w dickensowskich czasach bardziej dokładną niż niejeden dokument z archiwów policyjnych pochodzący. Z powieści obyczajowych wiemy, jak wyglądało życie w czasach, gdy autorzy tych powieści pisywali swe utwory. Teraz weźmy powieść Waltera Scotta o średniowieczu. Czy można ją uważać za dokument przy badaniu obyczajów średniowiecza? Oczywiście, że nie! Powieści noszące przymiotnik „historyczne” są zaledwie usiłowaniem odtworzenia życia odległego, usiłowaniem zawsze jak najfatalniej obciążonym anachronizmem. Wyobraźnia ludzka tworząca obrazy przeszłości zwykle tworzy je według własnych swoich gustów. Widziałem kiedyś w hitlerowskim Berlinie wystawę z manekinami przedstawiającą życie Pragermanów. Stroje tych Pragermanów były zszyte i skrojone pod najwyraźniejszym wpływem ówczesnej berlińskiej, hitlerowskiej mody ubierania się. Powieść historyczna jest zawsze dokumentem tych czasów, w których została napisana, a nie tych czasów, których dotyczy ich fabuła. Powieść z epoki romantyzmu o średniowieczu stanowi materiał do badania epoki romantyzmu, a nie średniowiecza.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W sposób identyczny musimy się ustosunkować do słowianofili rosyjskich z pierwszej połowy XIX wieku. Idealizowali oni życie starorosyjskie, wzywali do powrotu do obyczajów sprzed Piotra Wielkiego. W rzeczywistości jednak głosili ideały własnej epoki, ideały jak najbardziej współczesne, a tylko swoją wyobraźnią przenosili je w czasy odległe i wmawiali w siebie i innych, że te ich współczesne ideały to testament dawnych czasów. Podobały się im parlamentarne formy rządów w Europie Zachodniej – twierdzili więc, że w dawnej Rosji rządzili nie carowie, lecz wiece ludowe; pociągały ich fantazje Fouriera, twierdzili więc, że specyficzną cechą ludu rosyjskiego była zawsze wspólnota rolna. Szyli sobie nakrycia głowy i kaftany mniej więcej według własnych pomysłów i utrzymywali, że to są stroje prarosyjskie itd., itd.

W rzeczywistości nie znam nic bardziej europejskiego niż ten słowianofilizm rosyjski. Powstał z natchnienia filozofii niemieckiej, stanowił udział rosyjski w jednym z ogólnoeuropejskich ruchów kulturalnych, mianowicie w romantyzmie; w sposobie idealizowania przeszłości bliższy był fantazjom zachodnioeuropejskich pisarzy aniżeli prawdy historycznej. Mówiąc nawiasem, ruch ten wykazał, jak niebezpiecznymi w swych skutkach mogą być czasami fantazje literackie. Oto słowianofile, jak już powiedziałem, wyobrazili sobie, że chłop rosyjski marzy o wspólnocie rolnej, potem wielu słowianofili weszło do komisji planujących wielką reformę oswobodzenia włościan i nadania im ziemi i oto zamiast uwłaszczenia chłopów, indywidualnego obdarzenia ich ziemią, stworzono straszliwą dla ich dobrobytu wspólnotę rolną, która stała się kamieniem węgielnym nędzy wsi rosyjskiej.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Słowianofile wyobrazili też sobie, nie wiadomo dlaczego, że prarosyjskość odznaczała się niesłychaną powściągliwością i czystością w dziedzinie seksualnej. Piękne to przekonanie nie miało żadnych podstaw, a jaskrawy erotyzm występujący w obrzędach sekt ludowych w Rosji wskazywałby raczej na inklinacje odwrotne. Piotr Wielki istotnie powyciągał kobiety z zamknięcia domowego na bale i asambleje, kazał im tańczyć, dygać, a nawet pić wódkę, ale izolacja kobiet od towarzystwa męskiego, będąca w zwyczajach dawnej Rosji, nie oznacza jeszcze czystości płciowej. Tymczasem słowianofile uważali, że zepsucie obyczajów, że nie tylko lekkomyślność kobiet, ale i rozwiązłość mężczyzn stanowią cechę Europy Zachodniej, całkowicie obcą duchowi słowiańskiemu i prarosyjskiemu. Nawet brat Aleksandra II, wielki książę Konstanty, będący przez pewien czas pod wpływami słowianofili, podzielał ten pogląd, ale później zdecydowanie go odrzucił, zwłaszcza jeśli chodzi o życiową praktykę.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Mekką i Medyną słowianofili był dwór w majątku Abramcewo koło Moskwy, należący do rodziny Aksakowych. Mieszkał tam ojciec, synowie i córki. Ojca dzieci nie nazywały skrótem „papa”, ponieważ źródłosłów tego wyrazu był niedostatecznie rosyjski, a używały spieszczenia nadzwyczajnie słowiańskiego. Ojciec, Sergiusz Timofiejewicz, był świetnym pisarzem, pisywał pamiętniki, podręczniki polowania i rybołówstwa. Urodził się jeszcze w wieku XVIII. Syn Konstanty był filozofem, a syn Iwan czynnym działaczem i publicystą. Konstanty urodzony w 1817 roku, umarł w 1860, ale pomimo swych lat czterdziestu trzech nie tknął w życiu żadnej kobiety, wierząc, że czynić tego przed małżeństwem nie powinien prawdziwy Słowianin, że orgiastyczność seksualna, którą widział naokoło siebie na wsi i w mieście, przyszła z Europy i rozpleniona została przez Piotra Wielkiego. Studiując w Niemczech na uniwersytecie, uległ jednak Konstanty Aksakow czarom pewnej Niemeczki, sprzedawczyni kwiatów, i co dzień zjawiał się w jej sklepie, aby czytywać jej wiersze Goethego i Schillera i inne, aż zachodnioeuropejska dziewczyna mu oświadczyła, że chętnie, jeśli chce, pójdzie do niego na utrzymanie, ale niech przestanie przychodzić do niej z wierszami, bo się z niej wszyscy śmieją. Konstanty Aksakow głęboko przeżył to rozczarowanie. Brat jego Iwan przynajmniej się ożenił z córką wielkiego rosyjskiego poety, Tiutczewa, który dobrze się czuł tylko w Rzymie lub we Francji czy Niemczech, podświadomie nienawidził Rosji, ale także wyobraził sobie, że jest straszliwym słowianofilem. Córka jego, żona i współpracowniczka w słowiańskości Iwana Aksakowa, wychowana była w Bawarii i nigdy nie mogła się całkowicie pozbyć cudzoziemskiego akcentu. W majątku Aksakowych wrzało jak w ulu, jakkolwiek przyjmowano tu tylko prawowiernych wyznawców doktryny.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Na Turgieniewa, gdy przyjechał, patrzono z ukosa, jakkolwiek nie szczędzono mu pouczeń i wskazywano na błędy, w które się zaplątał Książętom Oboleńskim słano pościel w salonie na kanapach, ponieważ pokoje gościnne były zajęte, ale dyskutowano, czy ci Rurykowicze nie mają w sobie jakiejś reszty krwi normandzkiej. Dyskutowano zresztą od rana do wieczora i w każdej rzeczy znajdowano głębokie zasady. Zachował się dziennik siostry Aksakowów, dziewczyny poważnej i głębokiej, aczkolwiek równie namiętnej entuzjastki. Z kart tego dziennika przemawia do nas brzmienie dzwonów cerkiewnych. Wiadomo, jak pięknie, melodyjnie, poważnie, a jednak pogodnie dźwięczy spiż dzwonów cerkiewnych, gdy się rozweseli nad lasami i śniegiem. Jest takie książęce nazwisko rosyjskie: Białosielski-Białozierski, wywołuje ono wizję wiosek zawalonych śniegiem i dużych płaszczyzn lodowych, również przysypanych śniegiem. Życie we dworze Aksakowych, ogłuszonym dyskusjami zasadniczymi i słowiańskimi, musiało być dostatnie, przyjemne, jakkolwiek owa nadmierność czystości obyczajów wprowadzała zapewne ton niedosytu, coś jakby doskonały bankiet ze smaczną zupą, pieczywem, rybą i deserami, ale bez kropli wina czy innego alkoholu. Miało jednak to życie swe barwne obrazki.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Oto znów z dziennika Wiery Aksakow: jest mroźno, zawieja i noc, jedzie z matką karetą na saniach do Moskwy, aby zdążyć na nabożeństwo w wigilię Bożego Narodzenia. Na jednej ze stacji pocztowych zmieniają im konie. Do karety zbliża się stara kobieta i błaga, aby młoda pani wstąpiła na chwilę do mieszkania zawiadowcy stacji i została matką chrzestną. Nie wiadomo, skąd się wzięła ta kobieta, bo nie widać żadnego domu, a tylko ciemno nocy i zamieć, i śnieżne igliwie tnie po twarzy, rzucane przez wiatr, który jakby głęboko siedzi w lasach i chce opanować całkiem dla siebie przestrzenie bezleśne. Panie wychodzą z karety, prowadzone za rękę przez tę starą kobietę, i oto są w oświetlonym świecami pokoju, w którym jest kilku ludzi, pop prawosławny w szatach liturgicznych, a przede wszystkim leży w łóżku położnica przecudnej urody. Zjawisko, wizja z obrazu Murilla, a nie żywa kobieta. Matki chrzestnej brak, sanki jej zagubiły się gdzieś w lasach, w zamieci. Młoda panna Aksakow bierze udział w obrzędzie, potem wychodzi znów w ciemną noc i jedzie dalej sankami ku dzwonom cerkiewnym, które już słychać z Moskwy.

Stanisław Cat Mackiewicz

fragment książki “Dostojewski”, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2013. Portal KRESY.PL jest patronem medialnym Dzieł Wybranych Stanisława Cata-Mackiewicza.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply