„Przez całe życie służyłem dla Polski” – pisał Witold Pilecki. Choć słowa te, rozpoczynające jego życiowy „testament” nie uratują go przed krwawym wyrokiem, to jednak w pełni oddają zarówno tragizm jak i piękno tej niezwykłej postaci. Zaliczony w poczet najodważniejszych ludzi ruchu oporu okresu II wojny światowej, rotmistrz Pilecki w pełni wpisuje się w romantyczną wizję walki, poświęcenia i odwagi.

Wszystkie te wartości odziedziczył już po swoich przodkach. Dziadowie Pileckiego czynnie uczestniczyli bowiem w powstaniu styczniowym, co przypłacili konfiskatą mienia i posiadłości ziemskich. Młody Witold, urodzony już w dwudziestym stuleciu (1901), od najmłodszych lat czynnie wypełniał tę rodzinną tradycję, przynależąc do nielegalnego skautingu, organizując samokształceniowe kółka. Od tej pory harcerska i żołnierska działalność, na przemian z nauką, wypełniać będą młodość wileńskiego gimnazjalisty. U boku słynnego zagończyka Jerzego „Łupaszki” Dąbrowskiego uczestniczył w bitwie warszawskiej w sierpniu 1920 r., kilka tygodni wcześniej pod Grodnem ryzykował swe życie, ratując pozostawionych kolegów. W międzywojennej Polsce żołnierska karta Witolda Pileckiego ustąpi pracy na roli w rodzinnym majątku w Sukurczach, a zamiłowanie do szabli zamienione zostanie na pióro i fascynację naturą. To właśnie wtedy pozna swą żonę Mariannę, stając się wkrótce szczęśliwym ojcem. Jednak przedstawiony powyżej opis – choć zawiera charakterystykę znacznej części życiorysu rotmistrza – nie wyróżnia go spośród pozostałych biografii ówczesnej epoki. Tak jak dla większości jego pokolenia cezurą stanie się rok 1939…

…. Wybuch wojny, jak przed laty, skłonił Pileckiego do aktywnej walki na froncie. I choć kampania wrześniowa zakończy się dla niego rozwiązaniem dowodzonego przezeń oddziału, to jednak w trakcie jej trwania zwiąże się z osobą mająca niebagatelny wpływ na jego dalsze losy. Mjr Jan Włodarkiewicz – o nim mowa – będący rówieśnikiem Witolda, już kilka tygodni po zakończeniu walk stanie się wraz z nim głównym założycielem Tajnej Organizacji Polskiej(TAP), mającej na celu „kontynuowanie walki niepodległościowej” oraz „moralne podtrzymanie społeczeństwa”. Jak każda tego typu organizacja, także TAP narażona była na wzmożone represje okupantów i liczne aresztowania swych członków. To właśnie ta ostatnia przyczyna skłoni Pileckiego do szaleńczego kroku – decyzji o ochotniczym wyjeździe do Auschwitz. Ujęty w łapance przez 947 dni organizuje odtąd obozową konspirację, walcząc o życie swoje i współwięźniów. Z najbardziej zaufaną ich częścią tworzy „piątki”, z których żadna nie wie nic o pozostałych. W trakcie przeszło tysiąca dni spędzonych za murami KL Auschwitz, Pilecki informując „świat zewnętrzny” o obozowej rzeczywistości, walczy również z tą grupą więźniów, którzy za lepszy byt współpracowali z oprawcami. Nie tylko to wyróżnia jednak „Witolda”.

Pomimo warunków rozwija wciąż swą artystyczną pasję, której nie zaniecha także w obozie Murnau czy w więzieniu przy Rakowieckiej. A oto jej przykład:

„ Więc co o nim wiecie-jaki to chłopak?

Kiedyś pisywał do mnie liściki

Dziś wszystko lubi robić na opak

Zamiast liścików-przekłada bziki

………………………………….

Kiedyś chciałem go pisać nauczyć-

Posłałem papier i kopert tyle…

Próżne! W ogrodzie z procą mu kluczyć

Okna wybijać i bić motyle”

(Fragment listu do syna Andrzeja)

Groźba dekonspiracji obozowej zahamowała działania „piątek”, a samego Pileckiego zmusiła w kwietniu 1943 do brawurowej, udanej ucieczki. Obozowy epizod Witolda nie tylko zapisze kolejną kartę w jego nietypowym życiorysie, ale pokaże jak daleko wyznaczy on granicę, w celu wdrażania swych niebezpiecznych planów. Będzie bowiem, jak się okaże, jedynym, który świadomie zdoła ją przekroczyć…

… Do końca wojny rotmistrz oddał się konspiracyjnym obowiązkom, jako członek organizacji „NIE’’, żołnierz powstania warszawskiego, w trakcie którego m.in. stał na czele jednej z najdłużej broniących się redut powstańczych-reduty Witolda.

Złapany przez Niemców po raz drugi stał się obozowym jeńcem – tym razem oflagu Murnau. Rok 1945 rozpocznie ostatnią fazę życia i działalności Pileckiego. Po zameldowaniu się do służby II Korpusu Polskiego we Włoszech i rozmowie z gen. Władysławem Andersem, rozpoczyna misję wywiadowczą w Polsce. Od tej chwili zbiera informacje o życiu gospodarczym i politycznym kraju, wypełniając zadania II Korpusu.

Pochłonięty działalnością nie zważa na rozkaz powrotu na Zachód, wydany przez gen. Andersa. Wraz z garstką najbardziej zaufanych osób zostaje w Polsce, kontynuując rozpoczęte dzieło. Nie pozostaje jednak niezauważony…w maju 1947 r. wpada w ręce Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.

Proces „grupy Witolda” poprzedzony został okrutnym śledztwem, w trakcie którego starano się wymusić na więźniach przyznanie do najbardziej wymyślnych zarzutów. „Zeznania te są sprzeczne z rzeczywistością, ale podpisywałem je, gdyż byłem bardzo zmęczony, podpisałbym wówczas na siebie nawet karę śmierci”- stwierdził jeden z oskarżonych kpt. Jamontt-Krzywicki. Właśnie w ten sposób sformułowano koronne i całkowicie fałszywe obciążenie – przygotowanie zamachu na osobistości MBP. Ironią dziejów pozostaje fakt, iż główni oskarżyciele „Witolda” i jego grupy w czasie wojny i okupacji wchodzili w skład Armii Krajowej. Niezwykle wymowna pozostaje także rola ówczesnego premiera Józefa Cyrankiewicza, członka obozowej konspiracji w Auschwitz, którego list miano według niektórych odczytać w trakcie procesu. Pogrążał on głównego oskarżonego i nakazywał wymierzenie surowej kary. Według Jacka Pawłowicza – autora albumu o Witoldzie Pileckim- to właśnie Cyrankiewicz „ukradł legendę rotmistrza”, która w okresie PRL-u podlegała niemal identycznej cenzurze co zbrodnia katyńska…

…Po przyznaniu się do części zarzutów Witold Pilecki skazany został na karę śmierci, pozbawienie praw publicznych i obywatelskich oraz przepadek mienia. Prośba o ułaskawienie wysłana do prezydenta Bieruta nie przyniosła rezultatów. Wyrok wykonano 25 maja 1948 r. Miejsce spoczynku jego prochów do dziś pozostaje nieznane…

…Walka w obronie ojczyzny i wierność prawdzie do końca pozostały wewnętrznym drogowskazem rotmistrza. Czy jednak 60 lat po jego śmierci potrafimy docenić tę bohaterską postawę? Już wkrótce, decyzją Parlamentu Europejskiego rocznica jego egzekucji może stać się okazją do ustanowienia Międzynarodowego Dnia Bohaterów Walki z Totalitaryzmem. Niech ten symboliczny akt stanie się nie tylko regularnie obchodzoną rocznicą, ale także źródłem naszej pamięci o Witoldzie Pileckim….Pamięci, którą wszyscy bez wyjątku winni jesteśmy tej niezwykłej postaci. Bo przecież za słowami polskiego wieszcza „ czyny ludzi dają blask krajowi.’’

Wojciech Chatys

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply