Nie taki Jagiełło polski, jak go malują

Nie warto demonizować władcy, który postawił fundament pod Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Jej dorobku Litwini przecież nie odrzucają. Jak wiemy poród jest zawsze bolesny. W bólach też rodziło się wspólne państwo polsko – litewskie. Dlaczego jednak ojciec tak wielkiego dzieła – Władysław II Jagiełło nie cieszy się szacunkiem swoich rodaków? Winna jest chyba, jak często się zdarza, polityka historyczna, tworząca nie wielkie rzeczy, a demony, które chyba oplotły króla Władysława.

Władysław II Jagiełło – król Polski. My, Polacy, nic złego w fakcie, że był on królem naszego państwa nie widzimy. Natomiast całkiem liczna grupa litewskich historyków i polityków odnosi się do Jagiełły z wyraźną niechęcią. Tytuł “król polski” wymawiają tak, jakby chodziło o symbol zdrady narodowej lub, co najmniej, niepatriotycznego postępowania.

Litania niechęci

Wymienieni wyżej krytycy Jagiełły dla poparcia swoich tez ułożyli cały ciąg oskarżeń; coraz bardziej przypominający litanię. Z jedną tylko różnicą – nie jest to “pieśń” pochwalna, a wręcz przeciwnie.

Podstawowym orężem w walce ze świętej pamięci królem Władysławem II jest oskarżenie o unię polsko-litewską, jakoby Litwie szkodzącą oraz, rzekome, włączenie Wielkiego Księstwa do Korony. Zatrzymajmy się na razie przy unii krewskiej, zawartej jeszcze przed wstąpieniem Jagiełły na tron, bo w 1385 roku. Układ ten, wychodził naprzeciw wyzwaniom stojącym przed oboma państwami. Ściślej rzecz ujmując, naprzeciw wspólnego wroga, w postaci Krzyżaków. Wszak nic tak nie łączy, jak wspólny przeciwnik. A wbrew pozorom nie było tak łatwo się obu państwom zjednoczyć. Rywalizacja o ziemie ruskie, Mołdawię i Podlasie, bywała niekiedy zażarta. Jednak, czy unia z Polską Litwie szkodziła? Cóż, nie warto się wypierać zakusów części możnowładztwa i duchowieństwa koronnego, która chętnie widziałaby Wielkie Księstwo, jako inkorporowaną, integralną część Polski, co dawałoby możliwość nabywania tam ziemi. Jednak jak wiemy, nic takiego miejsca nie miało. Wspomniany apetyt na ziemie ruskie, części wyższych stanów polskich, jest rzeczą całkowicie naturalną i mającą podówczas odzwierciedlenie na Litwie, gdzie dążono nie tylko do przejęcia Wołynia, ale także Podlasia, które dzisiaj Polacy postrzegają jako naturalnie przynależące do Polski. Wróćmy jednak do samej unii, a konkretnie do szczegółowych jej zapisów – konkretnie jednego. Cały układ, zawarty 14 sierpnia 1385 roku można uznać za umowę przedmałżeńską, w której Jagiełło zobowiązywał się, w zamian za rękę Jadwigi, przyjąć chrzest osobiście, jak i z całym ludem; odzyskać ziemie utracone przez Koronę oraz uwolnić wszystkich chrześcijan znajdujących się w niewoli litewskiej. Te zapisy nie budziły i nie budzą kontrowersji. Rodzi je natomiast następujący zapis: “ziemie swoje Litwy i Rusi do Korony Królestwa Polskiego na zawsze włączyć [applicare]”. Zarówno ówcześni, jak i dzisiaj żyjący, interpretują ten zapis różnie. Jedni mówią o włączeniu, jako inkorporacji, czyli wcieleniu do Polski Wielkiego Księstwa Litewskiego, jako integralnej jego części; inni natomiast, że o niczym podobnym mowy być nie mogło, a zapis oznaczał jedynie powołanie wspólnego, acz złączonego jedynie osobą monarchy, państwa. Najciekawszy, a zarazem nieco dziwny jest fakt, że role, w interpretowaniu aktu unii się odwróciły – gdy ją uchwalano, koroniarze ów zapis tłumaczyli jako inkorporację, z czym nie zgadzali się poddani Wielkiego Księcia. Dzisiaj mamy do czynienia z czymś zupełnie odwrotnym. Litwini ganią Jagiełłę za rzekome poddanie Litwy pod polskie władanie, Polacy natomiast raczej przed takimi oskarżeniami się bronią. Jak było naprawdę, nie trudno jest się chyba przekonać, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że jej zapisy nie były precyzyjne, co uniemożliwiało stworzenie jednolitego państwa. Wszelkie niejasności znikają jednak wraz z unią horodelską (1413), gdzie podkreślono, że współpraca między Wielkim Księstwem, a Koroną, będzie się odbywać, przy zachowaniu państwowości Litwy.

Przeciwko Jagielle wysuwane są nie tylko oskarżenia. Do skutecznych środków można zaliczyć deprecjonowanie, bądź bagatelizowanie roli tego władcy, w różnych aspektach historii Litwy. W taki właśnie sposób nieprzychylni Władysławowi II podchodzą do jego zasług w procesie chrystianizacji Litwy. Z ust litewskiego historyka możemy usłyszeć, że litewskie ziemie zostały ochrzczone już w 1251 r. przez Mendoga. Jest faktem, że Mendog ochrzcił się, jako pierwszy, ale porzucił chrześcijaństwo dość szybko (1261 r.), by wesprzeć powstanie antykrzyżackie na Żmudzi. Zresztą, czy się chrześcijaństwo na Litwie ostało nie trudno sprawdzić. Czytam we “Władcach i królach Polski”(2), w dziale poświęconym Jagielle: “Trzecim [etapem chrystianizacji – przyp. A. K.] była chrystianizacja ludu litewskiego – proces długotrwały i mozolny. Z powodu braku kapłanów znających język litewski Jagiełło sam prowadził katechezy[podkreślenie moje – A. K.], których zasadniczą treścią była nauka Modlitwy Pańskiej i Składu Apostolskiego”. Czyż można mieć nadal wątpliwości odnośnie jego wkładu w chrzest Litwy?

Czy Jagiełło był Polakiem?

Choć Jagiełło był królem Polski, czego nie musimy się wstydzić, wcale nie był Polakiem. Mimo, iż narodowość Władysława II wydaje się być oczywista, to wyżej przeze mnie przytoczone zarzuty przekonują, niektórych, że “złego polskiego króla” można zaliczyć do grona “spolonizowanych zdrajców”. Zacznijmy od kwestii znajomości języków. Król Jagiełło znał oczywiście swój język ojczysty, to jest litewski, oraz jeden język obcy, to jest język ruski. Trudno zatem oskarżać kogoś o spolonizowanie, skoro nawet języka polskiego nie znał. Jednak krytycy Władysława II bombardują zarzutami całość jego polityki wewnętrznej i zagranicznej, twierdząc, że była ona szkodliwa dla Litwy. Zatrzymajmy się więc w tym miejscu przy polityce Jagiełły.

Litwini kontynuują zatem swoją litanię. Polityka władców zazwyczaj determinowana jest przez zagrożenia. Podobnie było z królem Jagiełłą. W 1389 r., chyba nie przypadkowo na rok przed wojną litewsko – krzyżacką, zbiegł, z Wielkiego Księstwa do Zakonu, Witold, notabene stawiany dzisiaj za wzór patrioty litewskiego. Ale wracając do wojny. Litwa ją przegrała i utraciła Żmudź na rzecz Krzyżaków. W takiej sytuacji priorytetem Władysława II stały się działania na rzecz odzyskania utraconego regionu, Jednak Wielkie Księstwo Litewskie, jakkolwiek wielkie nie tylko w nazwie, nie było w stanie samodzielnie walczyć z Zakonem krzyżackim. Pomoc była w zasięgu ręki. Chociaż Korona zawarła z Krzyżakami “wieczysty pokój”, to wcale nie była wobec nich przychylna – wciąż pamiętała o ziemiach zagrabionych przez Zakon. Co zatem zrobił Jagiełło, aby z Wielkim Mistrzem wygrać? Zaczął od zabezpieczenia jedności Wielkiego Księstwa, przekonując Witolda do powrotu na Litwę. Dokonał tego, powierzając mu jej namiestnictwo. Kolejnym sukcesem było uzyskanie bulli papieskiej (1403 r.), uniemożliwiającej Krzyżakom dalszą akcję zbrojną przeciwko Wielkiemu Księstwu Litewskiemu. Rok później zawarto pokój między Polską i Litwą, a Zakonem. Pokój rzeczywiście nie był na warunkach zadowalających, ponieważ polski król potwierdził rezygnacje Korony z większości ziem zagrabionych przez Zakon, a także zaakceptował utratę Żmudzi. Ten punkt traktatu pokojowego zasypywany jest gromami przez litewskich historyków, uznających go za koronny dowód na “zdradzieckość” Jagiełły. Jednak, czy miał inny wybór? Samo niezaakceptowanie grabieży krzyżackich byłoby godne podziwu, ale nie zmieniałoby faktów dokonanych, czyli zdobycia tych ziem przez Zakon. Poza tym taka postawa dałaby pretekst do nowej agresji na ziemie litewskie. Kolejnym faktem, niedostrzeganym przez litewskich przeciwników Władysława II, jest to, że pokój był de facto korzystniejszy dla Wielkiego Księstwa Litewskiego, niż dla Korony Królestwa Polskiego. Polska musiała zaakceptować utratę znacznie większych i o wiele bardziej rozwiniętych, pod względem gospodarczym, terytoriów.

Jak wiemy, później nastąpiła tzw. wielka wojna z zakonem krzyżackim. Szczegółów jej nie będę tutaj roztrząsał, bo nie o szczegółach wojowania dziś mówię. Przyśpieszmy zatem bieg wydarzeń i zatrzymajmy się dopiero w roku 1411. Wtedy to podpisano pokój toruński. Niestety nie bardzo korzystny. To my Polacy moglibyśmy nad nim, a także nad pozostałymi skutkami wielkiej wojny pomstować, a nie Litwini. Wszak nie odzyskaliśmy Pomorza i większości innych ziem, na których nam zależało. Za panowania Jagiełły Litwa odzyskała Żmudź, ale kosztem polskiego Pomorza. Zatem, czy gdyby Władysław II był rzeczywiście “złym, spolonizowanym królem”, zrezygnowałby z kilku polskich prowincji, na rzecz jednej litewskiej?

Demony króla

Analiza moja była co prawda o wiele krótsza, niż “litania niechęci”, mam jednak nadzieję, że posłuży ona za wskazówkę, w patrzeniu na “epokę Jagiełły”. Nie warto demonizować władcy, który postawił fundament pod Rzeczypospolitą Obojga Narodów. Jej dorobku Litwini przecież nie odrzucają. Jak wiemy poród jest zawsze bolesny. W bólach też rodziło się wspólne państwo polsko – litewskie. Dlaczego jednak ojciec tak wielkiego dzieła – Władysław II Jagiełło nie cieszy się szacunkiem swoich rodaków? Winna jest chyba, jak zawsze, polityka historyczna, tworząca nie wielkie rzeczy, a demony, które chyba oplotły króla Władysława II.

Albert Kwiatkowski

Przypisy:

1. “Władcy i królowie Polski”, Reader’s Digest, Warszawa 2005, str. 300

2. Tamże, str. 298-299,

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply