Tytuł tego artykułu został zapożyczony z wiersza Zbigniewa Herberta “Wilki” – poświęconego żołnierzom wyklętym, uczestnikom polskiego podziemia niepodległościowego walczącego z reżimem komunistycznym jeszcze przez wiele lat po zakończeniu II wojny światowej. Dodajmy, jednego z tych nielicznych polskich intelektualistów, którzy w owych krwawych zmaganiach rozgrywających się w podlaskich, mazowieckich oraz podhalańskich lasach i wioskach potrafili dostrzec nie tylko uniwersalny wymiar antycznej tragedii, lecz także i oddać ginącym w nich ludziom należną sprawiedliwość.

Żołnierze wyklęci ze Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, Ruchu Oporu Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, Konspiracyjnego Wojska Polskiego i innych niepodległościowych struktur przegrali walkę z komunistami, zostali dosłownie zgnieceni, zniszczeni przez potężny aparat represji totalitarnego państwa komunistycznego – wspieranego przez okupacyjne siły Związku Sowieckiego. O ludziach, którzy stanęli do walki z dyktaturą partii komunistycznej PPR-PZPR zainstalowaną w Polsce z mandatu Stalina, przy militarnym wsparciu Rosji sowieckiej, można powiedzieć, że zostali zabici dwukrotnie. Po raz pierwszy, gdy zadano im śmierć fizyczną, potem raz jeszcze, gdy przez kilkadziesiąt lat władze komunistyczne pozbawiały ich dobrego imienia, zadając im w ten sposób śmierć cywilną, hańbiąc ich w oczach społeczeństwa. Ludzie, którzy podjęli walkę w imię wartości najwyższych – niepodległości swego kraju, wolności człowieka i wiary przodków – zostali w ogromnej większości zabici, polegli w walkach, zamęczono ich w katowniach bezpieki i NKWD, wymarli w więzieniach i obozach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego oraz sowieckich łagrach, odsiadując wieloletnie wyroki.

Ofiary “wyzwolenia”
Tak niewiele wiemy dziś o miejscach ich ostatniego spoczynku. Czy dlatego że poniesiona przez nich ofiara to zjawisko marginalne na tle innych zmagań toczących się na naszych ziemiach w minionym stuleciu? Przywołanie podstawowych liczb da odpowiedź przeczącą. Wedle oficjalnych danych jeszcze z czasów PRL, około 8 tys. 600 uczestników podziemia poległo w walce z bronią w ręku (liczba ta nie jest jednak w pełni wiarygodna i oddaje jedynie skalę strat – już na pierwszy rzut oka znaczną). Z pewnością trzeba będzie te straty liczyć od nowa. Trzeba będzie też dodać polskich partyzantów poległych po tzw. wyzwoleniu na terenie ziem utraconych. Tylko na Nowogródczyźnie i Grodzieńszczyźnie w ciągu pierwszego roku po tzw. wyzwoleniu poległo w walce z bronią w ręku ponad tysiąc żołnierzy AK (przecież to tak jakby stoczono tam drugą bitwę o Monte Cassino!!!), nie licząc kilku tysięcy osób zabitych podczas pacyfikacji prowadzonych przez NKWD. Ponad 4 tys. osób zostało zamordowanych na mocy wyroków śmierci orzeczonych przez wojskowe sądy rejonowe. To jednak nie koniec wyliczania, w latach 1944-1956 przed sądami powszechnymi wszelkiego typu skazano na śmierć prawomocnymi wyrokami w pierwszej instancji około 2 tys. 250 osób. Z kolei sądy wojskowe w latach 1943-1945 skazały na śmierć co najmniej 1400 osób, z czego w stosunku do połowy skazanych kara została wykonana. Działające w 1946 r. sądy doraźne Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (formalnie wydziały ds. doraźnych przy sądach okręgowych) skazały na śmierć co najmniej 360 osób (wszystkie wyroki wykonane). Około 21 tys. osób zmarło bądź zostało zamęczonych w więzieniach karno-śledczych (jest to lista imienna, z natury rzeczy niepełna, zwłaszcza w odniesieniu do okresu początkowego – 1945 r.). Brak wiarygodnej liczby ofiar obozów pracy przymusowej, w grę wchodzą kolejne tysiące zmarłych – zamęczonych. Nie wiadomo też, jaka była liczba ofiar, działających zupełnie poza prawem, partyjnych “szwadronów śmierci”. Nie wiemy też, ilu ludzi zamęczono podczas prowadzonych metodami gestapowskimi przesłuchań oraz ilu zostało zabitych przez NKWD, KBW, Urząd Bezpieczeństwa i “ludowe” Wojsko Polskie podczas pacyfikacji terenów wiejskich. Tych ludzi nikt nigdy nie policzył, lecz wiadomo, że w grę wchodzą dalsze tysiące ofiar. Ponad 50 tys. Polaków wywieziono do obozów koncentracyjnych (łagrów) w ZSRS – znaczna część spośród nich pozostała na zawsze na “nieludzkiej ziemi”. Jak widać – straty zadane społeczeństwu polskiemu przez komunistów były doprawdy ogromne.

Zabić pamięć
Wśród wielu pytań, jakie nasuwają się przy tym wyliczeniu, jest też jedno zasadnicze – gdzie są groby naszych poległych i zamordowanych przez komunistów? Miejsca pochówku poległych w walce z reżimem oraz ofiar komunistycznego terroru miały pozostać “obszarem zapomnianym”, wymazanym ze społecznej pamięci. O ile w 1945 r. zdarzało się, że pozwalano rodzinom lub ludności na pochowanie poległych na cmentarzach, o tyle w późniejszym okresie stało się to zupełnie niemożliwe. Bezpieka zabierała ciała zabitych ludzi do siedzib Powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP) lub urzędów wojewódzkich (WUBP), tam identyfikowała i obfotografowywała, po czym zakopywała w wyznaczonych, do dziś zazwyczaj nieustalonych miejscach. Czasem na dziedzińcu “urzędu”, czasem za budynkiem lub na terenie gospodarczym, czasem po prostu wrzucano trupy do dołów kloacznych (np. w PUBP Augustów). W innych przypadkach wywożono do lasów i zakopywano, maskując miejsce (na takim “pochówku” sadzono drzewka lub rozrzucano śmieci, palono ognisko – itp). Dziś w aktach przejętych przez Instytut Pamięci Narodowej odnajdujemy setki, tysiące fotografii przedstawiających zabitych żołnierzy podziemia, obdartych, bez butów, często ze śladami sprofanowania zwłok – na ogół jednak nie wiadomo, gdzie ich zakopano.
W zasadzie można przyjąć, że z większością placówek bezpieki różnego szczebla związane są także miejsca tajnych pochówków. To samo dotyczy więzień i obozów MBP. W latach dziewięćdziesiątych Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu opracowała wykaz, który był wynikiem prowadzonych śledztw, obejmujący 142 miejsca, w których dokonywano pochówków ofiar zbrodni komunistycznych. Z całą pewnością była to liczba niepełna.

Nie tylko Łączka
Nasz stan wiedzy o miejscach tego rodzaju znacząco powiększa się dzięki programowi badawczo-edukacyjnemu prowadzonemu od kilku lat przez Instytut Pamięci Narodowej (koordynowanemu przez Oddział Warszawski Instytutu), zatytułowanemu “Śladami zbrodni”. Jego celem jest zaewidencjonowanie wszelkich materialnych pamiątek związanych ze zbrodniami reżimu komunistycznego, opisanie i udokumentowanie wszystkich miejsc, w których zbrodnie te były popełniane. Przy okazji poszerza się nasza wiedza o miejscach ostatniego spoczynku ofiar komunistycznego aparatu represji.
W Warszawie lokalizujemy liczne miejsca pochówku ofiar “komunistycznej sprawiedliwości”. Wiadomo, że chowano je m.in. bezpośrednio na terenie więzienia przy ul. 11 Listopada (dziś już nieistniejącego). Zamordowani w tym więzieniu zakopywani byli także na cmentarzu na Bródnie. W latach PRL urządzono na miejscu ich spoczynku szalety (dziś znajduje się tam wzniesiony staraniem zainteresowanych gremiów społecznych pomnik – poświęcony i odsłonięty przez Prymasa Polski ks. kard. Józefa Glempa. Prawdopodobnie tam także został zakopany legendarny dowódca partyzantki AK-WiN z Lubelszczyzny Marian Bernaciak “Orlik”, poległy 24 czerwca 1946 roku, którego ciało zostało przywiezione przez funkcjonariuszy UB do Warszawy. Ofiary więzienia praskiego oraz placówek bezpieki i NKWD przy ul. Cyryla i Metodego oraz Sierakowskiego były zakopywane także w kilku innych miejscach na Pradze (podobno na terenie dzisiejszego osiedla przy ul. Jagiellońskiej i za torami kolejowymi w miejscu dawnego cmentarza cholerycznego). Ofiary placówki NKWD (później UB) zlokalizowanej przy ul. Strzeleckiej zakopywano na dziedzińcu posesji (tam, gdzie dziś znajduje się wybetonowany parking samochodowy). Zamordowani w więzieniu przy ul. Rakowieckiej zakopywani byli w bezpośredniej bliskości cmentarza na Służewie (dziś miejsce to znajduje się już w obrębie owej nekropolii) oraz na cmentarzu Powązkowskim, na tzw. Łączce. W latach 90. Fundacja Ochrony Zabytków kierowana przez późniejszego prezesa ŚZŻAK Stanisława Karolkiewicza “Szczęsnego” wzniosła tam stosowny pomnik. Lektura tabliczek z nazwiskami umieszczonymi na pomniku wywołuje wstrząsające wrażenie – zakopano tu elitę Wojska Polskiego i Armii Krajowej. Nie ma możliwości wymienienia wszystkich – wspomnę tylko: “ochotnika do Auschwitz” rtm. Witolda Pileckiego, komendanta eksterytorialnego Wileńskiego Okręgu AK ppłk Antoniego Olechnowicza “Pohoreckiego”, dowódcę 5. Brygady Wileńskiej AK mjr. Zygmunta Szendzielarza “Łupaszkę”, dowódcę odtworzonej 6. Brygady Wileńskiej ppor. Lucjana Minkiewicza “Wiktora”, jednego z najwybitniejszych dowódców partyzantki AK-WiN mjr. Hieronima Dekutowskiego “Zaporę” i jego podkomendnych. Komuniści zakopywali zabitych przez siebie ludzi także na Polu Mokotowskim, a podobno także na terenie Wyścigów na Służewcu. Jako miejsca pochówków ofiar NKWD wymieniane są także lasy w okolicach Falenicy, Otwocka, pod Legionowem, oraz las przy szosie lubelskiej.
Pochówki ofiar komunistycznego reżimu dokonywane były także na cmentarzach Mazowsza – w Czarni, Krzynowłodze Wielkiej, Makowie Mazowieckim, Przasnyszu, Ostrowi Mazowieckiej (olszynka k. szpitala) oraz w lasach pod Ostrowią Mazowiecką i Komorowem (niektóre zostały wyekshumowane na cmentarze w Jasienicy i Zarębach Kościelnych). Na cmentarzu w Długosiodle znajduje się grób ppor. Stanisława Łaneckiego “Przelotnego”, dowódcy oddziału partyzanckiego AK-WiN, który został śmiertelnie ranny w listopadzie 1946 r. podczas uwalniania około 70 osób z więzienia w Pułtusku (była to ostatnia duża akcja podziemia na więzienie w mieście powiatowym).
W Augustowie ofiary bezpieki zakopywane były m.in. bezpośrednio na posesji siedziby PUBP (tzw. Dom Turka), m.in. topił je w dołach kloacznych osławiony oprawca Szostak – co w dobie PRL publicznie poczytywał sobie jako “zasługę” w służbie “ludowej władzy”.
Miejsce spoczynku setek ofiar jednej z największych zbrodni NKWD na terenie powojennej Polski – obławy augustowskiej (dokonanej z udziałem “polskiej” bezpieki i “ludowego” WP) – pozostaje do dzisiaj nieznane. Najnowsze ślady wskazują na przygraniczne tereny obwodu kaliningradzkiego (Puszcza Romincka).

Podlasie zroszone krwią
Wiele partyzanckich mogił z lat walki 1944-1956 możemy odnaleźć na wiejskich cmentarzach Podlasia. W Perlejewie i Śledzianowie spoczywają w zbiorowych mogiłach żołnierze 5. Wileńskiej Brygady AK, polegli w zwycięskim boju z NKWD i UB stoczonym w sierpniu 1945 r. w Miodusach Pokrzywnych. Groby te zawsze otoczone były troskliwą opieką patriotycznie nastawionych mieszkańców. Na cmentarzu w Osmoli spoczywa kilku podkomendnych majora “Łupaszki” i kpt. “Młota”: Wacław Niemczynowicz “Słoń” zabity w sierpniu 1945 r. i NN “Irys” poległy w boju z NKWD w listopadzie 1945 r. pod Łempicami (obok pochowany jest trzeci partyzant, Stanisław Owczarek “Granat”). W niedalekich Klichach zlokalizowana jest zbiorowa mogiła żołnierzy oddziału NZW Stanisława Kuchcińskiego “Orłowskiego”, poległych 16/17 maja 1945 r. w walce z NKWD we wsi Bodaki. W Drohiczynie odnajdziemy kilka grobów partyzantów AK-AKO-WIN oraz NSZ-NZW, w tym m.in. groby Tadeusza Solicha “Orlika” poległego w listopadzie 1945 r. w walce z grupą operacyjną NKWD w Łempicach i Antoniego Warzyńskiego poległego w marcu 1945 r. pod Mężeninem podczas odbijania z rąk konwoju NKWD grupy aresztowanych Polaków (obaj z oddziału “Młota”). Mogiły partyzanckie znajdują się też poza cmentarzami, w lasach. Na przykład w Puszczy Białowieskiej koło Majdanu-Topiła odnajdziemy grób żołnierzy 1. szwadronu 5. Brygady Wileńskiej poległych w kwietniu 1945 r. w zwycięskim boju z NKWD (“Julek” i “Jastrząb”), a w lesie koło wsi Pruszanka-Baranki grób sierż. Witolda Goldzisza “Radio”, żołnierza 6. Brygady Wileńskiej “Młota” poległego w lipcu 1948 r. pod wsią Kostyry-Noski. Na cmentarzu w Rutkach (pow. Zambrów) zakopano ponad 20 żołnierzy zgrupowania PAS NZW kpt. “Burego” i 6. Brygady Wileńskiej AK poległych w kwietniu 1946 r. w walkach pod Śliwowem i Czochanią Górą (poświęcone im upamiętnienie stanowi część upamiętnienia poległych w 1939 r. – faktycznie spoczywają w pewnej odległości od tego miejsca). Kolejny zbiorowy grób żołnierzy kpt. “Burego”, poległych w lutym 1946 r. w walkach z NKWD i KBW, znajdziemy w okolicach Orłowa na skraju Puszczy Boreckiej.
Za Bugiem, na południowym Podlasiu, mogiły poległych w walce z dyktaturą komunistyczną znajdują się m.in. na cmentarzach parafialnych w Chłopkowie, Godziszowie, Radzyniu Podlaskim, Szańkowie, Knychówku (tu leży Jan Tobota “Janek”, podkomendny “Młota”, zastępca dowódcy bazy terenowej w Korczewie).
Ofiary komunistycznych zbrodni dokonywanych na Zamku w Lublinie zakopywano na cmentarzach przy ul. Siennej i Unickiej (zarówno ich liczba, jak i skład osobowy robią wstrząsające wrażenie – znów widać, że komuniści “eliminowali” najlepszych ludzi Polski Podziemnej).

“Inka” i inni
Ofiary komunistów zamordowane na terenie Trójmiasta zakopywano m.in. na cmentarzu w Gdańsku-Wrzeszczu (tu najprawdopodobniej spoczęła sanitariuszka Danuta Siedzikówna “Inka” z 5. Brygady Wileńskiej i por. Feliks Salmanowicz “Zagończyk”, dowódca pododdziału tej jednostki), na Srebrzysku i na cmentarzu komunalnym w Gdyni-Witominie.
Wiadomo, że w Krakowie ofiary komunistów zakopywano potajemnie na cmentarzu Rakowickim (tu leży m.in. IV Zarząd Główny Zrzeszenia WiN z Łukaszem Cieplińskim na czele). W województwie krakowskim w naszym wyliczeniu w grę wchodzą także m.in. cmentarze w Brzesku, Cerkwi, Dobrej, Hebdowie, Jangrocie, Kościelisku, Limanowej, Łapanowie, Minodze, Nowej Górze, Okleśnej, Podstolicach, Siedlcach, Słuszowej, Uściu Solnym, Waksmundzie, Zadrożu. Ofiary zabite w Bochni zakopywano na terenie siedziby PUBP.
Nierozwikłana dotychczas pozostaje tragedia, która wydarzyła się w uroczysku “Hubertus”, zwanym opolskim Katyniem. Tu w 1946 r. funkcjonariusze “resortu” zamordowali dziesiątki ludzi w polskich, tzw. andersowskich mundurach (budynek, w którym się znajdowali, został wysadzony przy pomocy materiału wybuchowego). Najprawdopodobniej w wyniku prowokacyjnej operacji MBP (rzekomy “przerzut” na “zachód”) zamordowano tu około 160 żołnierzy NSZ ze zgrupowania kpt. Henryka Flamego “Bartka”. Obecnie w miejscu zbrodni stoi symboliczny krzyż-pomnik, przy którym umieszczono tablice pamiątkowe.
Już na pierwszy rzut oka widać, że przytoczony przeze mnie wykaz nie jest pełny. Z całą pewnością w województwach wschodnich i centralnych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego było znacznie więcej. Nawet w samej Warszawie i jej okolicach (np. na terenie byłego obozu NKWD w Rembertowie). To samo można powiedzieć o terenach dawnych województw: białostockiego, łomżyńskiego, suwalskiego (nie figuruje w ogóle w zestawieniu), lubelskiego, kieleckiego, łódzkiego, warszawskiego, przemyskiego, rzeszowskiego, krakowskiego, katowickiego… Niezidentyfikowane miejsca pochówku pozostawił po sobie każdy wojewódzki i powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, każda większa komenda MO, a czasem nawet “bardziej aktywny” posterunek milicji, każde więzienie i obóz podlegający MBP, niemal każdy areszt śledczy (stosowane metody śledztwa sprawiały, że w niektórych aresztowani ginęli masowo).
Miejsca ostatniego spoczynku większości żołnierzy wyklętych pozostają nieznane. Po wiejskich i małomiasteczkowych cmentarzach całej niemal Polski rozsiane są natomiast setki grobów szeregowych żołnierzy podziemia i cywilnych ofiar okresu “utrwalania władzy ludowej”. Trzeba też dodać, że jeszcze do dzisiaj niektóre z tych obiektów padają ofiarą działań “nieznanych sprawców”, którzy niszczą napisy i dokonują dewastacji.

Groby rozsiane na Kresach
Nie sposób nie wspomnieć choć w paru słowach o mogiłach żołnierzy wyklętych na ziemiach utraconych, na Kresach. Na Nowogródczyźnie, Grodzieńszczyźnie i Wileńszczyźnie znajdują się dziesiątki pochówków akowskich z okresu po 1944 r., rozsianych po wiejskich cmentarzykach lub kołchozowych polach. Spoczywają w nich ci, którzy zginęli, walcząc za Polskę na straconych posterunkach. Największa z tych nekropolii to mogiły pod Rowinami i Kaczycami k. Korelicz, gdzie spoczywa 89 akowców zabitych w zimie 1945 r. przez NKWD (gdyby nie postawiony przed laty przez prof. Juliusza Winnickiego z Wrocławia metalowy krzyż, dziś nikt nie byłby w stanie zlokalizować tego miejsca). Blisko 30 akowców spoczęło w leśnej mogile pod Rudnikami w Puszczy Rudnickiej, podobna liczba w Nowosadach (Litwa). Zbiorowe mogiły znajdują się także w Ławżach i okolicy (oprócz akowców spoczęli tam mieszkańcy zamordowani przez Rosjan podczas pacyfikacji). Poszukiwania miejsc pochówku legendarnych dowódców polskiej partyzantki, por. Jana Borysewicza “Krysi” (rejon Ejszyszek) i ppor. Czesława Zajączkowskiego “Ragnera” (rejon Nieciecz-Bielica) nie przyniosły rezultatu. Podjęta w listopadzie 2008 r. przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa próba przeprowadzenia ekshumacji komendanta “Krysi” nie powiodła się. Ze studni pod Ejszyszkami, gdzie czekiści mieli go wrzucić, wydobyto szczątki trzech osób (badania DNA wykazały jednoznacznie, że nie było wśród nich słynnego partyzanta; prawdopodobnie byli to partyzanci z 6. Brygady Wileńskiej AK polegli wiosną 1944 r.).
W odniesieniu do takich jak komendant “Krysia” bohaterów Polski Walczącej aktualne więc pozostaje zdanie, którym jeden z jego żołnierzy zakończył swą relację: “Miejsce Jego pochówku nie jest znane, na pewno gdzieś na Kresach Rzeczypospolitej. Był im zawsze wierny i za Nie oddał życie”.
Także na terenie dzisiejszej Polski ogromna większość poległych żołnierzy wyklętych i ofiar komunistycznego terroru nie ma własnych grobów. Pozostaje jedynie możliwość symbolicznego ich upamiętnienia. Czynią to niepodległościowe środowiska kombatanckie, Fundacja “Pamiętamy” przywracająca pamięć o żołnierzach wyklętych kierowana przez mec. Grzegorza Wąsowskiego (to już ponad 20 wzniesionych pomników lub grobów). Fraza zaczerpnięta z twórczości Zbigniewa Herberta – “Nie dajmy zginąć poległym…” stanowi swego rodzaju motto działalności tego środowiska.

źródło: Nasz Dziennik, 5-6 listopada 2011 roku
0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply