Nie Teheran, nie Jałta, lecz konferencja w Moskwie, w październiku 1943 roku, przesądziła o utracie niepodległości przez Polskę w czasie tej wojny. Nie Teheran, nie Jałta, lecz konferencja moskiewska stanowi dla nas datę najbardziej tragiczną w czasie tej wojny.

Po konferencji moskiewskiej ujawniono, że Polska będzie okupowana po wojnie przez wojska sowieckie. Wynikało to z pkt. 6 „deklaracji o bezpieczeństwie” moskiewskiej, w której w imieniu czterech mocarstw: Anglii, Ameryki, Rosji i Chin oświadczono, że mocarstwa te nie będą używały swych sił wojskowych na terytoriach innych państw „prócz dla celów przewidzianych w deklaracji niniejszej i po wspólnej konsultacji”.

Polacy londyńscy, po ogłoszeniu tekstu powyższego, zupełnie nie docenili jego znaczenia, być może ze względu na jego redakcję, która ustalała zasadę okupacji Polski i innych państw przez Rosję w formie negatywnej, nie wspominając nic o samej okupacji, a przewidując dla niej tylko rzekome ograniczenia, że siły wojskowe na terytorium „innego państwa” etc. Ale aby ograniczać swe „siły wojskowe” na terytorium innego państwa, trzeba je wpierw mieć na terytorium tego obcego państwa. Zrywałem sobie klatkę piersiową, aby zwrócić uwagę swoich rodaków, że Polska na podstawie uchwał konferencji moskiewskiej będzie okupowana przez Rosję, ale te moje wysiłki nie miały żadnych skutków. Przeciwnie, nawet „Wiadomości Polskie” wręcz fałszywie oceniały sytuację. Komentator wydarzeń politycznych w tym piśmie, p. Zbigniew Grabowski, pisał optymistycznie:

Dowodziłoby to, że anglosasko-sowieckie garnizony mieszane z dodaniem garnizonów tych czy innych krajów sojuszniczych znalazłyby się na takich obszarach, jak Prusy Wschodnie, Wrocław, Śląsk Dolny, a nawet Berlin.

Tego rodzaju interpretacja pkt. 6 deklaracji o bezpieczeństwie była czystym nonsensem. Niczego o wspólnych garnizonach w tej deklaracji nie było, a jej analiza prawnicza wykluczała właśnie okupację Polski przez garnizon mieszany. Poświęciłem konferencji moskiewskiej dwie swoje broszury: Albo – albooraz 4 styczeń 1944 r.Pisałem w pierwszej w listopadzie 1943 roku.

Albo-albo.

Albo wojna skończy się rozbiciem Niemiec przez Anglię i Amerykę przedtemnim wojska sowieckie zajmą terytoria Rzeczypospolitej Polskiej. – W tym wypadku możemy liczyć na odzyskanie niepodległości. Albo wojna się skończy dla nas za późno, to znaczy już po wkroczeniu wojsk sowieckich na nasze terytorium i po okupacji przez Sowiety Polski w części lub w całości. W tym wypadku nie można liczyć na to, aby zwycięskie wojska sowieckie grzecznie ustąpiły nam miejsca.

Wtedy będzie… koniec.

Prawda to brutalna i straszna, ale prawda, a tylko głupie dzieci odpędzają prawdę machaniem rączek i krzykiem.

Na prawdzie tej należy oprzeć plan polityki polskiej. Powinniśmy zrobić wszystko dla ratunku Niepodległości Polskiej, lecz samobujaniem się nie uratujemy.

„Listy z Londynu”, odbijany na roneo organ piłsudczyków w starszym wieku, zamiast poprzeć mój alarm, przyczyniały się tylko do zaciemnienia sytuacji, wypisując słodkawe frazesy:

Nie, panie Mackiewicz, wtedy nie będzie końca. Wtedy będzie walka, walka na śmierć i życie, walka aż do zwycięstwa.

„Jutro Polski”, organ rządowy, redagowany przez p. Grabskiego, pisał:

Nawet w razie wkroczenia wojsk sowieckich do Polski będzie jeszcze wiele do zrobienia lepszego od bezradnego załamania rąk. Nie jesteśmy bez głosu wśród narodów sprzymierzonych. A będą one miały pod koniec wojny niemało do powiedzenia o przyszłości i całej Europy, i naszej.

Na szczęście defetyzm wiejący ze słów p. Mackiewicza nie opanował naszego rządu ani Rady Narodowej, ani żadnego ze współpracujących z nim stronnictw.

Proszę czytelnika o zapamiętanie tych wyrazów: „na szczęście… defetyzm… nie opanował”.

Odpowiadam na to pismu rządowemu:

[…] nie ten jest patriotą, kto się licytuje w okrzykach patriotycznych, lecz ten, kto swój naród przed prawdziwymi realnymi niebezpieczeństwami przestrzega […]

[…] czy Ameryka i Anglia wypowiedzą wojnę Sowietom o wolność Warszawy? Otóż przestrzegam, że nie wypowiedzą.

Ze strony rządu odpowiedziano na te wszystkie przestrogi zachęceniem Armii Krajowej, aby przeszła do bardziej aktywnych działań zbrojnych przeciwko Niemcom, aby… okupację sowiecką przyśpieszyć, aby… z naszej strony przyczynić się do uniemożliwienia takiego stanu rzeczy, przy którym Niemcy byłyby rozbite przez lotnictwo anglo-amerykańskie, a jednak nie wpuściłyby jeszcze wojsk sowieckich do Polski i w chwili zawierania pokoju mogłyby te terytoria oddać co najmniej garnizonom mieszanym, aby… wykończyć Armię Krajową okupacją Polski przez wojska sowieckie i zaludnić katownie niemieckie polską młodzieżą i polskim cierpieniem.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Zrobiono właśnie to, przed czym usiłowałem przestrzec.

Zdaje się, że najmniej ze wszystkich rozumieli sytuację p. Mikołajczyk i jego fachowy doradca p. Romer, skoro p. Mikołajczyk dnia 11 listopada 1943 roku potrafi publicznie w sposób następujący charakteryzować decyzje konferencji moskiewskiej:

[…] ustalają zasadę współdziałania międzynarodowego połączoną z zaniechaniem podziału Europy na sfery wpływów.

Zapowiadają utworzenie organizacji międzynarodowej narodów dużych i małych na zasadach suwerenności i równości. Zobowiązują wzajemnie sojuszników do wycofania swych wojsk po ustaniu działań wojennych z terytoriów okupowanych przez państwa osi.

Co to? Drwiny, satyra, karykatura? Nie to premier polskiego rządu wypowiada swoje szczere przekonania o rzeczywistości.

Zdumiał nas również p. Mikołajczyk, gdy na recepcji noworocznej u prezydenta 1 stycznia 1944 roku (tak jest: 1944 roku!) mówił:

[…] tak jak pewne jest dziś zwycięstwo – tak pewne jest i to, że powstanie Polska wolna, silna i niepodległa. Są oczywiście tacy, którzy kwestionują jej integralność, lecz potrzeba istnienia Polski wolnej, silnej i niepodległej jest niewątpliwie uznawana.

W Rosji od 1 marca 1943 roku funkcjonuje już Komitet Patriotów Polskic, jawnie przeznaczony na to, aby stać się sowiecką agenturą dla rządzenia Polską, istnieją już wojska Berlinga, a p. Mikołajczyk mówi: „jak pewne jest zwycięstwo, tak pewna jest Polska… niepodległa”.

Pisałem mu w odpowiedzi:

Jak można nie rozumieć, że sowiecki program terytorialny w sprawach polskich przesądza właśnie, że Polska nie będzie silna, nie będzie wolna, nie będzie niepodległa.

Na to wszystko przychodzi Teheran i żądania Churchilla i wyjaśniają nareszcie tym… optymistom to, czego ja im wytłumaczyć nie byłem w stanie, że konferencja moskiewska bynajmniej nie przygotowywała gruntu pod… zaniechanie podziału Europy na sfery wpływów i bynajmniej nie stworzyła gwarancji do wycofania wojsk okupacyjnych zaraz po ustaniu działań wojennych – jak to myślał p. Mikołajczyk – tylko wręcz odwrotnie, i oto nasz rząd… na nieszczęście, aż za daleko pójdzie nie tylko w defetyzmie, ale i w poniżeniu godności narodowej.

Stanisław Cat Mackiewicz

Fragment książki „Lata Nadziei. 17 września 1939 – 5 lipca 1945”, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2012

http://www.universitas.com.pl/katalog/kat_168

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Kojoto
    Kojoto :

    Wybitna postać, niewypowiedziana strata, że był Cat-Mackiewicz tylko “głosem wołającym na puszczy”. Mamy i teraz taką postać – mam na myśli Stanisława Michalkiewicza, i wydaje się, że jednak o wiele więcej ludzi słucha i rozumie problemy i zagrożenia przez niego sygnalizowane, ale niestety wciąż zbyt niewielu. Nawet na tym forum znajdą się tacy, którzy drwią z ostrzeżeń Michalkiewicza. Polecam im posłuchać prognoz Michalkiewicza z lat 90-tych, nie ma bodaj jednej, która by sie nie sparwdziła.

    • Pomona
      Pomona :

      @Kojoto Dokładnie to samo sądzę. Na naszych oczach prognozy red. Michalkiewicza sprawdzają się co do joty. I tak samo jak wtedy zderzają się z głupawym optymizmem ludzi dzierżących stery. “Przygotowania do scenariusza rozbiorowego wchodzą w decydująca fazę… ” (Michalkiewicz “Antypolonizm” 2014r.)