Jesienią 1771 roku, gdy już czwarty rok trwała w Rzeczypospolitej bratobójcza wojna domowa, gdy konfederacja barska osiągała swe militarne i polityczne apogeum, pozostając na ustach całej Europy i w kieszeni Ludwika XV, miało miejsce na Litwie doniosłe wydarzenie, które powinno było doprowadzić do rozstrzygnięcia na korzyść polskich partyzantów. Na czele wojska w prawdziwym tego słowa znaczeniu, miał stanąć ku zaskoczeniu ówczesnych, Litwin, nominalnie drugi w Rzeczypospolitej wódz, realnie zaś wirtuoz, polski encyklopedysta, były wojewoda wileński i niedoszły król- Michał Kazimierz Ogiński.

Jak Litwa z Rosją nie wojowała

Gdy spojrzeć na historię wojen Rzeczypospolitej z Rosją, Litwa zawsze pozostawała tą prowincją, która odżegnywała się od starć zbrojnych ze wschodnim sąsiadem, o ile nie były to konflikty nieuchronne. Raz jeden inicjatywa wyszła z Wielkiego Księstwa, gdy potężny w 1609 roku ród Sapiehów, na czele z kanclerzem Lwem, wszczął wojnę zaczepną z Moskalem w celu odzyskania rodowego gniazda na Smoleńszczyźnie. Litwini od zawsze żyjąc w cieniu groźnego sąsiada, czynili wszystko, by ustrzec swój kraj od zgubnych skutków rosyjskich najazdów. Z początkiem wojny północnej tamtejsza szlachta, nie oglądając się na Rzeczpospolitą i magnaterię koronną, upatrującą głównego wroga Polski w Moskwie, zawarła separatystyczne przymierze z Piotrem I, co i tak nie ustrzegło Wielkiego Księstwa od łupiestw zarówno ze strony Szwedów, jak i Rosjan. Nie inną postawą, jak uległą, odznaczyła się Litwa w momencie powtórnego wyboru Stanisława na króla Polski, przepuszczając czterdzieści tysięcy carskich żołnierzy pod wodzą generała Lascy w głąb Rzeczypospolitej. Ten przekazywany z pokolenia na pokolenie, zdaje się genetycznie uwarunkowany strach przed Rosjanami, ujawnił się po raz wtóry podczas konfederacji barskiej. W dobie wojny o wiarę i wolność, Litwa biła się słabo. Dwukrotnie wyłaniała swych wodzów, raz w 1768 roku, za namową Kossakowskiego, drugi raz dzięki perswazji Pułaskich, Anny Jabłonowskiej i Jana Klemensa Branickiego w roku następnym. Sprawne kierownictwo prowincji przekraczało jednak możliwości miernego wodza, jakim był regimentarz generalny Józef Sapieha, który zamiast pośród partyzantów, przebywał to w Gdańsku, to na dworze biskupa warmińskiego.[1]Fantastyczne plany względem Litwy kreślił instruktor piechoty konfederackiej, francuski obrońca Małopolski- Charles Dumouriez, który widział Litwinów atakujących Smoleńsk czy Wielkie Łuki, ale tylko po zbuntowaniu całego kraju. O roli, jaką odegrać miało w konfederacji Wielkie Księstwo, świadczyły jednak nie plany panów koronnych skupionych w Generalności, ani emisariuszy, jak Jacek Antoni Puttkamer, a deklaracja budowniczego kanału między Szczarą i Jasiodłą, jeszcze z końca 1768 roku, że we właściwej chwili przystąpi do walki z Rosją.[2]

Litewskie państwo podziemne

Dwa lata hetman wielki pozostawał biernym obserwatorem konfliktu, wykazując się pokorą wobec króla, Repnina i Saldern’a, czekając, aż wymarzona chwila nadejdzie. Biorąc przykład z Branickiego, który jak Litwin w Słonimiu, tak on w Białymstoku, trzymał gros wojsk państwowych i bacznie obserwował rozwój sytuacji. Książę Ogiński sprawował wspólnie z Komisją Wojskową, komendę nad kilkoma tysiącami żołnierzy. Ambasador Saldern twierdził, że Litwinów jest pod bronią 1500-1600.

Miał hetman powody do osobistej urazy przeciw konfederatom, a to za sprawą zajazdu, w wyniku którego latem 1769 roku został pozbawiony 100 tysięcy talarów oszczędności.[3]Przełom stanowiła sprzeczka pomiędzy hetmanami wielkimi, gdy w czerwcu 1770 roku Branicki zażądał odkomenderowania ułanów litewskich do walki z konfederatami w Koronie. Na to Ogiński przystać nie mógł, opuścił więc warszawskie salony i zaszył się w puszczach litewskich, rozważając swoje dalsze plany względem trwającej wojny. Pierwszym celem księcia było wkupienie się w łaski konfederatów, co też uczynił wysyłając swojego zaufanego człowieka- Franciszka Ksawerego Chomińskiego, z poselstwem do Preszowa, by zaoferować Michałowi Pacowi i Durand’owi 800 milicjantów i 100 tysięcy dukatów. Dalszą pomoc uzależnił od wyrwania żołnierza litewskiego spod jurysdykcji Komisji.[4]Książę pozostawał w stałym kontakcie z ministrem Francji Choisel’em, oczekując zdecydowanych instrukcji. Dumouriez był pewien wsparcia ze strony księcia Ogińskiego, wykazał się jednak realizmem twierdząc, iż niezależnie od tego, że w rejonie Litwy operują jedynie oddziały Weymarna (3818 żołnierzy i 316 artylerzystów), jeśli planowane powstanie zostanie przeprowadzone na ograniczoną skalę, szybko uporają się z Litwinami korpusy z Ukrainy i Inflant.[5]Zdaniem francuskiego oficera wojna wymagała zaangażowania całej Litwy i posiłków z Korony, w przeciwnym wypadku odradzał podejmowanie jakichkolwiek działań przez księcia, do czego zniechęcał za pośrednictwem szwagra hetmana, Michała Wielhorskiego. Ogiński znajdował się jednak pod przemożnym wpływem innego Francuza, Rayneval’a, konsula Francji w Gdańsku.[6]

Hetman podjął działania na ograniczoną skalę- zwołał Komisję Grodzieńską, podczas której odebrał Branickiemu komendę nad częścią wojska litewskiego. Zachowanie hetmana wzbudziło podejrzenia łowczego koronnego Ksawerego Branickiego, jak i ambasadora Saldern’a. Pośród żołnierzy okrążyły plotki o wąchaniu się Ogińskiego z konfederatami, dla których to miał wiosną 1771 roku koncentrować wojska z różnych regimentów w sile 800 ludzi. Poruszenie wywołał rozkaz hetmański, podług którego pułkownik Józef Bielak miał ruszyć do Chomska, do włości magnata. 12 czerwca książę musiał się w liście gęsto tłumaczyć Rosjaninowi, od którego już łowczy oczekiwał rozproszenia wojsk litewskich i ścisłej kontroli komisji.[7]Latem w spór włączył się sam król, który starał się przekonać hetmana do zachowania wierności, strasząc, iż w przypadku litewskiej insurekcji Saldern pośle generała Rönny’ego na Litwę, Wielkopolskę pozostawiając w zarząd Prusakom.[8]Niezależnie od matactw hetmana, w Wielkim Księstwie znów zapłonął wojenny żywioł. Panowie barscy posyłali ku Polesiu liczne podjazdy, m.in. Grabskiego i Szyca, na dobrą sprawę jednak wzrok konfederatów koncentrował się na Kossakowskim, zwanym „litewskim Pułaskim” i księciu Michale. Ten ostatni decyzję o wystąpieniu zamierzał podjąć na własną rękę, nie oglądając się na słynnego partyzanta dysponującego znaczną siłą- 4 tysiącami kawalerii.

W lipcu książę trzymał już 2 tysiące ludzi, szkolonych i umundurowanych na własny koszt. Warto tutaj, w oparciu o pracę Bronisława Gembarzewskiego, wymienić kilka z tych regimentów, które znalazły się pod komendą hetmana wielkiego. Na pewno w skład wojska wchodziła Chorągiew Janczarska Buławy Wielkiej Litewskiej, nie można także wykluczać obecności oddziałów spod znaku Buławy Polnej, gdyż z wojsk podległym hetmanowi Aleksandrowi Sapieże, wielu uciekło do konfederatów. U boku Ogińskiego z pewnością znaleźli się żołnierze z Chorągwi Węgierskiej Buławy Wielkiej Wlk.X.Lit., a także ułani z pułku IV i V Straży Przedniej Wlk.Ks.Lit.[9]Artylerię książę sprowadził z Wilna, pozostawiając garnizon, by nie wzbudzać podejrzeń. W Królewcu kupił 1200 karabinów, upraszał też o wydania armat z Białegostoku.[10]Końcem lipca do obozu przybyli Korycki i Bielak. Gdy w pobliżu trwały walki z Rosjanami, Ogiński trwał w najlepsze w swych włościach. Hetman czekał na dogodny moment na uderzenie.

Preludium w wykonaniu kapeli wojskowej Ogińskiego

„Prywatną” wojnę księcia otworzyła istotna, aczkolwiek mało znana bitwa między Polakami, a Rosjanami, stoczona pod miejscowością Bezdzież, obecnie znaną jako Bereza Kartuska. W początkach września coraz większe siły rosyjskie zaciskały się wokół obozu pod Telechanami. Liczyły trzy dywizje. Z jednej z nich, stojącej pod Nieświeżem i dowodzonej przez Düring’a, wysłano 2 września z poselstwem do księcia kapitana Berezdina. Gdy ten został przezeń odprawiony, hetman rozkazał przeprawić się nocą z poniedziałku na wtorek dwóm pułkom przez rzekę Jasiodłę. Miały one pilnować drogi do obozowiska i nikogo nie przepuszczać. Główny obóz został wówczas zwinięty i armia podążyła ku Czeremynowi. W środę Ogiński zajął Janów. Na ruchy Litwinów zareagował pułkownik Albiczew, który swoją dywizję, liczącą 700 ludzi, pchnął na Bezdzież. Będąc przekonanym o rychłym wsparciu Düring’a, Albiczew wysłał w czwartek posłańca do hetmana z rozkazem poddania się. Przezorny wódz chcąc zyskać na czasie zażądał od gońca- był nim baron Jobsen, by dowódca rosyjski przygotował swe żądania na piśmie. Posłaniec wysłał żołnierza, sam pozostając w obozie. Hetman nie zamierzał jednak się poddawać. Gdy nadszedł zmrok, dał sygnał do wymarszu.[11]Wojsko jego nocą po cichu dotarło pod Bezdzież. O 9:00 rano, 6 września, będąc ćwierć mili od miasta, przyjęło szyk. Rolę się odwróciły i teraz to hetman słał buńczucznego z rozkazem poddania się. Apel ten, dwukrotnie spotkał się z odmowną odpowiedzią. Walka rozgorzała w samo południe.[12]Wojska odgradzał staw i liczne błota, przez które prowadziła wąska grobla obsadzona przez rosyjską piechotę i artylerię. Książę zarządził ostrzał armatni okolic młyna w celu przełamania obrony na grobli. W tym samym czasie posłał swoich kawalerzystów pod dowództwem pułkownika Paszkowskiego, rotmistrzów: Kryczyńskiego, Achmatowicza oraz chorążego Bananowskiego, by ci od strony Chomska wdarli się do miasta. Jazda litewska wycięła na ulicach 50 Moskali i zmusiła piechotę rosyjską do wycofania się, przez co nieprzyjaciele skupili się i stali łatwym celem dla armat hetmana. Przez groblę ruszyła infanteria konfederacka, po czym wróg, osaczony, zdecydował się poddać.[13]Według Kitowicza, Ogiński położył trupem 800 Moskali wraz z dowódcą, który poległ od kuli armatniej.[14]O ile faktycznie, Albiczew zginął od pocisku artyleryjskiego, to ilość poległych jest zgoła fantastyczna, zważywszy na to, że jedynie 700 Rosjan brało udział w bitwie. Zdaniem pamiętnikarza, do niewoli miało trafić 435 ostałych przy życiu żołnierzy, wraz z 15 oficerami.[15]Te same dane podaje Tadeusz Korzon, najpewniej opierający się na relacji przyszłego duchownego.[16]Biograf Józefa Bielaka wskazuje, iż jeńców było 510 – 490 gemajnów i 20 podoficerów.[17]Epilog starcia stanowiła konfrontacja z oddziałem rosyjskim idącym z Brześcia na odsiecz Albiczewowi. 70 Rosjan zostało rozbitych przez szwadron kawalerii rotmistrza Achmatowicza. W wyniku akcji zginęło 7 żołnierzy hetmana, kilku innych, w tym pułkownik Paszkowski i porucznik Frey, zostało rannych.[18]Bitwa pod Bezdzieżem okazała się być wielkim sukcesem propagandowym konfederacji, podpartym czynem zbrojnym o przełomowym znaczeniu. Jak pisał prof. Konopczyński, było to: „zwycięstwo pierwsze nad tym wrogiem od czasów Czarneckiego, a ostatnie przed Racławicami.”[19]Victoria odniesiona przez regularne wojska litewskie wzbudzała wielkie zaniepokojenie króla i dalej, Saldern’a. Ambasador był tak zaskoczony, niemal przerażony, iż momentalnie wysłał wojska Rönny’ego z Wielkopolski, mimo braku zabezpieczenia ze strony Prus. Czas naglił zarówno jego, jak i księcia, gdyż wraz z wypuszczeniem pojmanych oficerów, dnia 7 września, Michał Ogiński ogłosił w Chomsku akces do konfederacji, rozbudzając wielkie nadzieje pośród polityków Generalności. Rzuciły się na młodego wodza okoliczne oddziały rosyjskie- Düring z Nieświeża, Drewicz, a także ten wódz, który mógł mierzyć się z Pułaskim, czy Dumouriez’em, który wbrew odgórnym rozkazom ruszył przeciw hetmanowi- Aleksandr Suworow.[20]

Świt Suworowa

Hetman wielki litewski przystąpił do konfederacji z zamysłem przedarcia się na terytorium Korony i połączenia z Kazimierzem Pułaskim i Józefem Zarembą. Planował przedostać się przez Podlasie, jednocześnie zabiegając u hetmana Branickiego o przekazanie pod jego komendę 500 żołnierzy koronnych z Białegostoku.[21]Wsparcia książę, czy to wojskowego, czy pieniężnego, w tak krótkim czasie nie mógł otrzymać. Wysłano do jego obozu jedynie francuskiego pułkownika, de Murinais’a, który dotarł 23 września.[22]

Dopiero po złączeniu poszczególnych partii konfederackich można było zdaniem Ogińskiego myśleć o przeciwstawieniu się Rosjanom na Litwie. Po bitwie pod Bezdzieżem dysponował już siłą 3 tysięcy żołnierzy, 4 tysiącami komenderował Kossakowski, było to jednak za mało, by móc mocować się z Moskwą. Książę rozpoczął zatem swój wojenny szlak. Liczne strony internetowe przywołują informację, jakoby książę miał odnieść jeszcze zwycięstwo pod Annopolem oraz nad rzeką Zelwą, jednak żadna z książek, na które się powołuję, nie potwierdza tych tez. Na pewno z Chomska hetman ruszył na Antopol, następnie zaś poszedł pod Kleck, gdzie stanął 16 września. Tu założył obóz i przygotował się do szturmu na twierdzę w Nieświeżu, której nie dał rady zdobyć. Nieudaną zakończyła się próba zajęcia Słucka.[23]Tymczasem niebezpieczeństwo zbliżało się ze wszystkich stron. Zemsty za porażkę Albiczewa dokonać miał na hetmanie pułkownik Drewicz, który zgromadził w Brześciu 2 tysiące żołnierzy. Düring pod Słonimem miał 1100 żołnierzy, w Wilnie siedział kolejny tysiąc, Suworow zaś stał na czele ponad 800 żołnierzy, z którymi to najpewniej w pierwszej kolejności zamierzał rozprawić się książę.[24]Wcześniej jednak zamierzał nabrać sił w miejscowości, którą przeklinać będzie do końca swych dni- w Stołowiczach. Armia litewska zatrzymała się na popas w mieścinie w województwie nowogródzkim, na rzeką Szczarą, w dobrach kawalerów maltańskich.[25]Swoje wojska Ogiński niefortunnie podzielił, pozostawiając w mieście 300 janczarów, 700 koni oraz 5 armat, na zachód od miasta dwa oddziały infanterii po 200 i 300 porcji z kolejną baterią liczącą tyleż sztuk. Po drugiej stronie rzeki, w pobliżu Poleńczyc, rozłożyło się 1000 kawalerzystów pod komendą pułkownika Józefa Bielaka.[26]Stacjonujący w Stołowiczach zasnęli, zająwszy kwatery po domach mieszczan. Suworow, dowiedziawszy się, gdzie znajduje się wojsko książęce, 19 wrześnie ruszył na Połonkę, którą osiągnął w ciągu doby, maszerując z Kosowa. Teraz czekał na dogodny moment na uderzenie. Wieczorem 21 września hetman rzekomo miał wydać rozkaz rozstawienia straży, patroli jednak nie zorganizowano.[27]Do wątku tego niebawem powrócę. Suworowowi udało się pochwycić 4 ułanów Ogińskiego, którzy chcąc nie chcąc, wskazali rosyjskiemu wodzowi drogę przez bagna.[28]Dowódca dysponował 822 żołnierzami, w tym 88 kozaków. Zorganizowani oni byli w 5 i pół kompanii oraz 2 i pół szwadronu. Wsparcie ogniowe zapewniały 4 armaty.[29]Zarówno Tadeusz Korzon, jak i Stanisław Kryczyński są zgodni co do tej liczby, jak i daty odbycia bitwy- nocy z 21 na 22 września. Wojsko uszykowane było do szturmu w następujący sposób: na przodzie znajdowały się dwie linie piechoty, za nimi kawaleria. W nocy do Stołowicz wpadła jednak pierwsza konnica Rylejewa, która zaskoczyła pogrążonych we śnie Litwinów. Jednocześnie rozpoczął się nieprzyjacielski ostrzał armatni. Nieliczni Litwini próbowali się bronić, gdy jednak jeńcy rosyjscy się zbuntowali, los Ogińskiego był przesądzony. Pozostałe oddziały zaalarmowano za późno. Gdy bitwa rozgorzała, książę pogrążony był we śnie, choć podobno miał spędzać wieczór na kolacji u proboszcza.[30]O zagrożeniu poinformować go miał Franciszek Chomiński. Skutecznej obrony wódz nie mógł podjąć, tym bardziej, że wobec miejskiego pogromu konnica Bielaka uciekła, a raczej wypadałoby rzecz: uratowała się, dzięki przezorności muzułmańskiego dowódcy. W związku z pewną porażką, ze swym wiernym adiutantem, hetman dopadł koni i uciekł z pola „bitwy”.[31]

Cios w plecy?

Do godziny 6:00 rano, 22 września walka była skończona, jak i kariera hetmańska Michała Ogińskiego. W Stołowiczach poległo 1000 ludzi, drugie tyle pierzchło na widok ognistych łun wznoszących się ponad miastem.[32]Przepadł tabor, artyleria, kasa wojskowa licząca 50 tysięcy dukatów i szansa na przedłużenie konfederacji.[33]Nie wielki z pewnością hetman uciekł do Prus, a następnie do Holandii, gdzie pożyczył równowartość straconych pieniędzy, by dalej wspierać walczących konfederatów.[34]Płomień buntu na Litwie nie tylko nie zdążył roznieść się na pozostałe obszary Wielkiego Księstwa, ale i zaczął powoli gasnąć. Nie złoży od razu broni Józef Bielak, nie będzie jednak w stanie kontynuować myśli wojskowej księcia hetmana. Należy postawić sobie zasadnicze pytanie: dlaczego doszło do tak haniebnej klęski Ogińskiego? Jakim cudem Litwini ulegli wrogowi, nad którym mieli ponad dwukrotną przewagę liczebną? Czy winnym klęski był sam niedoświadczony wódz, a może przyszły bohater wojny 1792 roku, Bielak? Z pewnością nie była to wina muzułmanina, który jako jedyny zdając sobie sprawę z bliskości oddziałów rosyjskich, chciał przerzucić piechotę na drugi brzeg rzeki, gdzie skryli się on i jego ludzie. Oficerowi zarzucono, jak pisze pamiętnikarz Michał Zaleski, „bojaźliwość i trwożenie”, co przełożyło się jednak na zachowanie przezeń życia i oddziału. Broni pułkownika lekkiej jazdy, gdyż „niesprawiedliwe ten żołnierz cierpiał zarzuty zdrady lub oziębłości w ratunku.”[35]Nim przyjdzie dokonać oceny postępowania samego hetmana, należy przyjrzeć się nieco plotkom, o których wspomina w swym dziele Kitowicz. Przywołuje on pogłoskę o sabotażu, którego dokonać miał sam adiutant Ogińskiego, Chomiński! Kronikarz twierdzi, że ów był tak naprawdę agentem królewskim, za czym przemawia m.in. fakt, iż na sejmie rozbiorowym został marszałkiem poselskim. Nie było to zresztą zgodne z prawdą, został nim dopiero w 1784 roku, do 1775 pozostawał na emigracji u boku Ogińskiego.

Kiedy niektórzy oficerowie starali się dać do zrozumienia, iż wróg jest w pobliżu, Chomiński zbywał takie uwagi twierdząc, iż jego informatorzy o niczym podobnym nie donieśli. Gdy ułani dawali mu znać o zbliżających się kozakach, „on ich złajał jakoby tchórzów nocnymi marami przestraszonych.”Najdziwniejszym jest jednak fakt, iż armaty hetmana zatkane były gnojem, przez co nie można ich było wykorzystać.[36]Oczywiście plotki pozostają w sferze domysłów, nie ma potwierdzenia dla działania Chomińskiego na szkodę Rzeczypospolitej skonfederowanej. Być może obarczenie winą stronnika Ogińskiego miało na celu oczyszczenie hetmana z zarzutów doprowadzenia do klęski. Jakby nie patrzeć, jako wódz, Michał Kazimierz winien był dopilnować rozstawienia straży, nie powinien dać się zaskoczyć wrogowi we śnie, w końcu poddawać pola walki. Konopczyński nazwał batalię stołowicką „niedołęstwem hetmana”.[37]Sądzę, że źródeł tego osądu należy szukać w działaniach wcześniejszych. Byłego wojewodę wileńskiego ówcześni postrzegali przez pryzmat patriotycznej postawy, odwagi i nadziei, jakie wiązano z insurekcją w Wielkim Księstwie. Czyn, wymuszony niejako aktywnością wojsk rosyjskich, poprzedziła jednak dwumiesięczna bierność i oczekiwanie na rozwój wydarzeń.[38]Zachwyt wywołało niespodziewane zwycięstwo nad Albiczewem, o którym to biograf Bielaka pisał, że tak naprawdę było zasługą nie Michała Kazimierza, a jego oficerów z lekkich pułków. Według profesora Skałkowskiego, Ogiński „dzięki umiejętności i męstwu pułkownika lekkiej jazdy Bielaka rozbija najbliższy oddział Albiczewa.[39]Dalej brak doświadczenia i predyspozycji do komenderowania wojskiem poświadcza marsz litewskiego wodza, który nie dał rady zdobyć twierdz na Nowogródczyźnie, mimo sporego udziału piechoty w armii (800 ludzi). Krytyczny obraz Ogińskiego, jako wirtuoza, który zrządzeniem losu pióro i nuty zamienił na buławę i szablę, dopełnia nieszczęsna klęska pod Stołowiczami. Korycki i Bielak nie uniknęli wszakże zemsty Düringa. Ten, 30 września pobił ich pod wsią Golna, nim skapitulowali. 2 października, mimo odstąpienia od konfederacji, zaatakował ich (prewencyjnie?) z podobnym skutkiem Drewicz.[40]Dramatu dopełniło odkrycie w Wilnie, u zbiegłego biskupa Massalskiego, pokaźnego arsenału, szykowanego dla powstańców. Zarekwirowano wówczas: 949 par pistoletów, 1112 karabinów, 543 szable muszkieterskie (tasaki) oraz 881 pałaszów dragońskich.[41]

Dlaczego można całą kampanię nazwać ciosem w plecy? W końcu nieznany sprawca z obozu sabotował działania hetmana pod Stołowiczami. Ponadto, rozbita została ariergarda konfederacji, koncentrującej się w Koronie. W końcu to właśnie to uderzenie Suworowa jawnie przyczyniło się do ostatecznego upadku całego zrywu szlacheckiego. Sądzę, że z uwagi na potencjał kawalerii Rzeczypospolitej, oraz barwną postać Ogińskiego, jest to ciekawy i krótki, bo jedynie miesięczny, wycinek historii Rzeczypospolitej. Na koniec warto przytoczyć słowa wodza litewskiego, który mimo iż okazał się być hetmanem małym litewskim, to jednak wielkim duchem- „Straciłem wszystko- pieniądze, bagaże, papiery, lecz nigdy nie stracę wytrwałości, odwagi i żądzy ratowania mojej uciskanej ojczyzny”.

Grzegorz Szymborski

Bibliografia:

Źródła drukowane:

  1. J. Kitowicz, Pamiętniki, czyli historia polska, Warszawa 2005.
  2. M. Zaleski, Pamiętniki, Poznań 1879.
  3. Wojna w Polsce 1770 i 1771 roku z pamiętników generała Dumourieza, Poznań 1865.

Opracowania:

  1. B. Gembarzewski, Rodowody pułków polskich i oddziałów równorzędnych od roku 1717 do roku 1831.
  2. W. Konopczyński, Konfederacja barska, T.2, Warszawa 1991.
  3. T. Korzon, Dzieje wojen i wojskowości w Polsce.Tom III: Dokończenie epoki przedrozbiorowej i epoka porozbiorowa, Warszawa 1923.
  4. S. Kryczyński, Generał Józef Bielak, Wilno 1932.

Przypisy:


[1]W. Konopczyński, Konfederacja barska, T.2, Warszawa 1991, s. 526.

[2]Ibidem, s. 532.

[3]Ibidem, s. 533.

[4]Ibidem, s. 533.

[5]Ibidem, s. 543 i Wojna w Polsce 1770 i 1771 roku z pamiętników generała Dumourieza, Poznań 1865, s. 71.

[6]Ibidem, s. 72.

[7]W. Konopczyński, Konfederacja…, op. cit. s 536.

[8]Ibidem, s. 537.

[9]B. Gembarzewski, Rodowody pułków polskich i oddziałów równorzędnych od roku 1717 do roku 1831, Warszawa 1925, s. 16, 22-23.

[10]W. Konopczyński, Konfederacja…, op. cit. s. 542.

[11]S. Kryczyński, Generał Józef Bielak, Wilno 1932, s. 12.

[12]W. Konopczyński, Konfederacja…, op. cit. s. 545.

[13]S. Kryczyński, Generał…op. cit. s. 13.

[14]J. Kitowicz, Pamiętniki, czyli historia polska, Warszawa 2005, s. 325.

[15]Ibidem, s. 325.

[16]T. Korzon, Dzieje wojen i wojskowości w Polsce.Tom III: Dokończenie epoki przedrozbiorowej i epoka porozbiorowa, Warszawa 1923, s. 146.

[17]S. Kryczyński, Generał…op. cit. s. 16.

[18]Ibidem, s. 16.

[19]W. Konopczyński, Konfederacja…, op. cit. s. 546.

[20]T. Korzon, Dzieje wojen…,op. cit. s. 146.

[21]W. Konopczyński, Konfederacja…, op. cit. s. 548

[22]Ibidem, s. 549.

[23]Ibidem, s. 551.

[24]Ibidem, s. 551.

[25]J. Kitowicz, Pamiętniki…,op. cit. s. 326.

[26]T. Korzon, Dzieje wojen…,op. cit. s. 147.

[27]W. Konopczyński, Konfederacja…, op. cit. s. 551.

[28]T. Korzon, Dzieje wojen…,op. cit. s. 147.

[29]Ibidem, s. 147.

[30]W. Konopczyński, Konfederacja…, op. cit., s. 551.

[31]J. Kitowicz, Pamiętniki…,op. cit. s. 326.

[32]W. Konopczyński, Konfederacja…, op. cit. s. 552.

[33]T. Korzon, Dzieje wojen…,op. cit. s. 147.

[34]Ibidem, s. 147.

[35]M. Zaleski, Pamiętniki, Poznań 1879, s. 42.

[36]J. Kitowicz, Pamiętniki…,op. cit. s.326.

[37]W. Konopczyński, Konfederacja…, op. cit. s. 552.

[38]S. Kryczyński, Generał…op. cit. s. 11.

[39]Ibidem, s. 14.

[40]W. Konopczyński, Konfederacja…, op. cit. s. 552.

[41]Ibidem, s. 552.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply