Staropolska biesiada (cz. 3) – widelce

„To są ludzie [Francuzi], którzy uczyli się od nas jeść widelcem parę wieków temu.”

Poniższy artykuł jest kontynuacją cyklu rozpoczętego tutaj

„Nawet we Francji pojawiają się widelce dopiero za Henryka III [króla Francji od 1574 r.; zmarłego w 1589 r.] i uchodzą za dziwaczną, niepraktyczną nowość, która się przyjąć nie może. Słynny Montesquieu [żył w latach 1689 – 1755] opowiada o sobie, że nigdy nie używał ani łyżki, ani widelca, a kiedy był bardzo głodny i jadł szybko i chciwie, przygryzał sobie palce. Królowa francuska [od 1615 r.; zmarła w r. 1666] Anna Austriaczka jadała jeszcze palcami, a syn jej Ludwik XIV jeszcze do r. 1658 nie używał widelca.”[1]

Tak przeszło wiek temu pisał znawca staropolskich obyczajów, Władysław Łoziński. Wtórowali mu inni historycy. Na przykład Zbigniew Kuchowicz:

„Higiena i ogólna kultura jedzenia przedstawiały się do końca XVII wieku bardzo źle; dotyczyło to zresztą całej Europy. Nawet we Francji wszyscy jadali palcami, widelców zaczęto używać bowiem dopiero na początku XVII wieku, i to wyłącznie wśród wyższych sfer towarzyskich. Rozpowszechniły się szerzej dopiero w XVIII wieku. Do początków XVII wieku do półmisków sięgano rękoma, brano kilka kawałków, które potem rozdzielano palcami na mniejsze części. Dlatego też przyzwoitość wymagała, by prawą ręką nie wycierać nosa (chustek jeszcze wtedy nie znano). Jeszcze w 1651 roku królowa Anna Austriaczka nie uważała za rzecz niestosowną „kłaść swych pięknych rączek do półmiska z mięsem”[2]. W tym czasie na biesiadnych stołach francuskich kładziono tylko dwa, trzy noże, tak że goście zmuszeni byli je sobie nawzajem pożyczać.”[3]

Nie ma się więc co dziwić, że skoro takie opinie wygłaszali historycy, to i polskiemu politykowi wyrwało się:

„To są ludzie [Francuzi], którzy uczyli się od nas jeść widelcem parę wieków temu.”[4]

Jeśli bowiem chodzi o Polskę, to zwykle podaje się, że widelce pojawiły się u nas wraz z włoską żoną króla Zygmunta I, Boną Sforzą[5](została królową w 1518 r.; zmarła w r. 1557). Początkowo miały być bardzo rzadkie, a upowszechnić się dopiero w XVII wieku[6]. Tak dotąd pisali historycy. A co o tym można sądzić?

Dawne sztućce polskie (łączone niekiedy ze zmarłym w roku 1572 królem Zygmuntem Augustem).

Żródło: skan z książki Władysława Łozińskiego Życie polskie w dawnych wiekach.

Faktycznie, pierwsze ślady widelców (zwanych widełkami) odnajduję w skarbcu króla Zygmunta Augusta[7], czyli zmarłego w roku 1572 syna królowej Bony. Jego żona, królowa Katarzyna, również posiadała te rzadkie sztućce. I to już w roku 1553. Na dodatek w niemałej liczbie, bo co najmniej 9[8]. Jego siostra, Katarzyna Jagiellonka, gdy w 1562 roku wychodziła za mąż za księcia Finlandii (późniejszego króla Szwecji) Jana Wazę, otrzymała w wyprawie ślubnej między innymi widełki pozłociste, „widełki większe” oraz „widełki złote”[9].

Gdy umierał król Zygmunt August, widelce musiały być spotykane nie tylko na królewskim stole, skoro wspomniał o nich podróżujący po Polsce od 1572 r. Heinrich Wolf:

„Obok pana [gospodarza] pozostaje puste miejsce dla krajczego, w tej bowiem części stołu znajduje się kilka półmisków wraz z nożami, widelczykami i serwetami. Wtedy dopiero zjawiają się posługujący […]”[10]

Kolejna, bardzo ciekawa wzmianka, wyszła spod pióra bawiącego w naszym kraju w 1604 roku Claudio Rangoniego:

„Do stołu dają tylko łyżki, bez noża i widelca, te każdy ma własne u pasa, a rękojeść i pochwa niektórych, według godności osoby, ozdobione są klejnotami.”[11]

Nuncjusz papieski Claudio Rangoni widział u każdego Polaka nóż i widelec, które to używane były podczas biesiad. Można jednak przypuszczać, że ucztował tylko w kręgach dworu królewskiego, senatorów i magnatów. Dlatego nie wydaje mi się, by jego uwagę można było odnosić do niższych stanów, czy ubogiej szlachty. W każdym razie nie ma wątpliwości, że elita Królestwa Polskiego na początku XVII wieku powszechnie posługiwała się widelcami. Średniozamożnej szlachcie też nie mogły być obce, skoro w roku 1627 Jakub Olszewski przymawiał niektórym towarzyszom kawalerii, że:

„ochotniey biorą na widelce martwego kapłona, niźli na kopiie zbroynego harcownika”[12]

Ale w tej grupie jeszcze w XVIII w. trafiali się tacy, którzy zabierali ze sobą na uczty jedynie łyżkę i nóż[13], co oznacza, że nie posługiwali się widelcem.

Dla Francuzów umiejętność jedzenia bez dotykania potraw rękoma była warta uwagi jeszcze wiele dekad po wizycie Rangoniego w Polsce. Jak notował jeden z nich[14]:

„Ludzie ci [Polacy], a przynajmniej osoby dobrze wychowane, jedzą dość poprawnie. Nigdy nie dotykają mięsa palcami. Rozcinają je z wielką zręcznością, na przykład kuropatwę dzielą na sześć części, przytrzymując ją końcem widelca.”[15]

Jak widać, „przynajmniej osoby dobrze wychowane” (a więc zapewne elita Królestwa, a nie cała szlachta) posługiwały się widelcami. I dotyczyło to tak mężczyzn jak i kobiet, skoro w 1646 roku Jean de Leboureur pisał:

„Królowa nie wychodziła dnia tego: w wieczór traktowała u siebie książęcia Karola i panią de Guebriant, na tej kolacyi usługiwały same tylko jej panny. Dziwiła mnie zręczność Polek; ta co krajała, z dziwnym tego dopełniała wdziękiem, próbując wszystkiego tak, jak krajczy na wielkim bankiecie.”[16]

Zaginione sztućce królewicza polskiego Zygmunta Kazimierza Wazy.
Żródło: http://muzeumutracone.pl/kolekcje/sztucce-zygmunta-kazimierza-syna-wladyslawa-iv/

Aby umieścić te uwagi w odpowiednim kontekście, warto wrócić do zagadnienia widelców w samej Francji. Jeśli wierzyć Marzenie Głodek, która opracowała zarys historii sztućców, zamieszczony w katalogu wystawy Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku, choć widelce znano w tym kraju już w XVI wieku (np. w wianie Katarzyny Medycejskiej, która w roku 1533 poślubiła przyszłego króla Francji Henryka II, znalazło się kilkadziesiąt małych i dużych widelców do mięs i owoców), to jednak nie tylko nie zdobyły sobie popularności, ale przez jakiś czas były wręcz „wyklęte” przy królewskim stole:

„Używanie tych „narzędzi” przysparzało początkowo francuskim dworzanom wielu trudności: unosząc widelec do ust nienaturalnie wyciągali szyje i przybierali dziwaczne pozy. Dlatego bardzo zabawny był widok jak zrzucali na talerze, stół lub na podłogę tyle samo kęsów, ile zdołali zjeść.Oburzeni „tradycjonaliści” uważali używanie widelców za przykład zniewieścienia obyczajów. Anna Austriaczka (1601-1666) córka króla Hiszpanii Filipa III i żona Ludwika XIII, zabraniała używania przy swoim stole bezużytecznego widelca. Ludwik XIV (1643-1715), skądinąd znany ze skłonności do ekstrawagancji w dziedzinie mody męskiej, kazał odejść od stołu swemu wnukowi Ludwikowi, księciu Burgundii, gdy ten wyjął z kieszeni ozdobny widelec. Król Słońce wolał jeść rękoma.”[17]

Wynikałoby z tego, że Polacy faktycznie wyprzedzali Francuzów w powszechnym użytkowaniu widelców. Zresztą nie tylko ich, bo i Anglików, którzy włoskiemu zwyczajowi zaczęli ulegać wiek później od nas[18]. Na marginesie warto dodać, że Włosi, do których widelec przybył z Bizancjum około roku 1004, a trafił na mieszczańskie stoły już w XIV w.[19], nie bez pogardy patrzyli na tych, którzy nie umieli się nimi posługiwać. Na przykład w roku 1656 gubernator Livorno, Antonio Serristori, w raporcie do wielkiego księcia Toskanii Ferdynanda II, o moskiewskim poselstwie Iwana Czemodanowa pisał:

„Przy stole nie wstydzą się bynajmniej wyjmować kawałków z ust i odkładać na powrót na talerz; nie zbywa przytem i na innych św…[iństwach], („sporchezze”). Nie używają oni ani widelców, ani łyżek; wszystko biorą palcami; można się uśmiać, gdy który z nich, naśladując naszych, próbuje używać widelca: wówczas bierze z talerza kawałek mięsa palcami, wkłada na widelec i w ten sposób niesie do ust”[20]

Nic więc dziwnego, że pochodzący z Italii nuncjusz papieski Claudio Rangoni, w czasie swojego pobytu w Rzeczypospolitej zwrócił uwagę na sztućce Polaków. Ich obecność była dla niego świadectwem, że ma do czynienia z cywilizowanymi ludźmi. Słusznie też zauważyła Marzena Głodek, że:

„Sztućce, a zwłaszcza łyżki i widelce, z czasem nabrały wymiary cywilizacyjnego symbolu więzi między ludźmi oraz humanizacji obyczajów. […] Odbieranie łyżek więźniom Birkenau służyło temu, aby – zmuszając ich do jedzenia jak zwierzęta – pozbawić ich cech człowieczeństwa.”[21]

Posługiwanie się sztućcami jest tym, co odróżnia ludzi od zwierząt…

Wróćmy do widelców w Polsce. Z cytowanych już źródeł wynika, że w XVII w. goście przynosili je z sobą. Tak się powszechnie działo do panowania Augusta II Sasa (wstąpił na tron w r. 1697; zmarł w r. 1733), kiedy to Józef Wandalin Mniszech:

„[…] wprowadził łyżki, noże, grabki [widelce] i serwety do stołu, bo przedtem każdy obywatel [szlachcic] nosił za pasem w pokrowcu łyżkę, nóż i widelec, a długim ręcznikiem od końca do końca stołu rozciągnionym, goście ucierali usta i ręce[22], dla pań i obywatelek [szlachcianek] mieli służący w pokrowcu łyżkę, nóż i widelec, które tam przed nią kładli, gdzie siadała do stołu i pamiętali sprzątnąć.”[23]

Zanim jednak upowszechnił się zwyczaj rozkładania na stole kompletu sztućców dla wszystkich gości, noszono je dalej ze sobą. Taki stan przejściowy trwał dość długo, bo co najmniej do połowy XVIII wieku.

dr Radosław Sikora


Przypisy:

1Władysław Łoziński, Życie polskie w dawnych wiekach. Kraków 1958. s. 208. Jest to dwunaste wydanie dzieła, które po raz pierwszy opublikowano w r. 1907. Oparto je o ostatnie wydanie powstałe za życia autora, czyli o to z roku 1912.

2Przypis Zbigniewa Kuchowicza o treści: „Cyt. Wg J. Kuliszera, Powszechna historia gospodarcza średniowiecza i czasów nowożytnych, t. II, Warszawa 1961, s. 37.”

3Zbigniew Kuchowicz, Obyczaje staropolskie. Łódź 1975. s. 38.

5Ostatnio Marzena Głodek w katalogu wystawy: Bon appétit. Zabytkowe sztucce, ich historia, kształty i przeznaczenie. Słupsk 2016. s. 9.

6„W XVII w. w Polsce za włoskim przykładem, wcześniej może niż gdzie indziej, każdy wykwintniejszy szlachcic pamięta, aby udając się w gościnę miał z sobą nóż i grabki [widelce], umieszczone w ozdobnym srebrnym futerale.” (Łoziński, Życie, s. 208).

„Widelców właściwie nie znano w omawianej epoce i tylko wyjątkowo pojawiają się w wyposażeniach domów mieszczańskich. Pod nazwą widełki lub grabki wspominane są jedynie przy opisach stołów magnackich i królewskich.” (Historia kultury materialnej Polski w zarysie. Tom III od XVI do połowy XVII w. Pod redakcją Antoniny Keckowej i Danuty Molendy. Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1978. s. 318)

„Analogiczna sytuacja dotyczy sztućców, a dokładniej mówiąc łyżek. Występują [w omawianym inwentarzu kasztelana rogozińskiego Chrystiana Kierskiego z 1699 roku] one również wyłącznie w srebrnym wydaniu. Wyjątkiem jest tu komplet złotych sztućców: łyżka, nóż i widelec umieszczony wśród klejnotów oraz dwa inne wśród srebrnej zastawy podróżnej. Nota bene, o ile pojawienie się złotych sztućców uznać trzeba za przejaw skrajnego luksusu czy zbytku, o tyle odnotowanie widelców – to kolejny sygnał „nowoczesności” Kierskiego. Dopiero bowiem w toku XVII wieku zyskiwały one stopniowo popularność zarówno w polskim środowisku szlacheckim , jak i przecież znacznie szerzej w innych krajach europejskich.” (Andrzej Pośpiech, Pułapka oczywistości. Pośmiertne spisy ruchomości szlachty wielkopolskiej z XVII wieku. Warszawa 1992. s. 87).

„[…] dopiero w XVII stuleciu rozpoczęto używać, a na dobre – pod koniec stulecia powszechniej stosować widelec w Polsce.” (Katarzyna Kluczwajd, Skarb ze Skrwilna. Skarb z Nieszawy. Toruń 2002. s. 66).

7Oprócz innych widelców, były w nim również zaginione w latach 1673-1676 „widełka srebrne w puzderku, długie, szmelcem czerwonym nabijane” (Feliks Kopera, Dzieje skarbca koronnego czyli insygniów i klejnotów koronnych Polski. Kraków 1904. s. 96). Co ciekawe, dokładny rejestr paradnej zastawy stołowej Zygmunta Augusta z 1545 r., choć odnotowuje obecność licznych łyżek i czterech noży, nie wymienia jeszcze żadnego widelca (Rafał Jaworski, Zastawa paradna wielkich książąt litewskich w świetle spisu z roku 1545. „Studia Waweliana” 2002-2003, t. XI/XII, s. 157-166).

8W inwentarzu jej ślubnej wyprawy widelce pojawiają się dwukrotnie. Najpierw wymieniono ich 7, dodając ile ważyły, a później tylko podano (bez określenia liczby i wagi) „widelce pozłacane” (Łukasz Gołębiowski, Ubiory w Polsce od najdawniejszych czasów aż do chwil obecnych, sposobem dykcyonarza ułożone i opisane. Kraków 1861. s. 223).

9Alexander Przezdziecki, Jagiellonki polskie w XVI. wieku. Kraków 1868. t. III, s. 315. Także: Krystyna Turska, Wyprawy ślubne dwóch Jagiellonek: Jadwigi (1475) i Katarzyny (1562). „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej” R.XL, 1992, nr 1, s. 25.

10Heinrich Wolf, Polskie przypadki Henryka Wolfa z Zurychu. Dziennik podróży z lat 1570-1578. Na język polski przełożył Robert Sochań. Warszawa 1996. s. 116.

11Claudio Rangoni, Relacja o Królestwie Polskim z 1604 roku. Przełożyli Kajetan Wincenty Kielisiński i Wojciech Kazimierski. Opracowali i wydali Janusz Byliński i Włodzimierz Kaczorowski. Opole 2013. s. 70.

12Jakub Olszewski, Kazania na pogrzebie Wielmożnego Pana, Iego Mości Pana Samuela Paca Wielkiego W.X.L Chorążego […] Miana w Kościele Kathedlanym Wileńskim 2. dnia Marca Roku Pańskiego 1627. Wilno 1627. k. C7.

13„Nożów i widelców u wielu panów nie dawano po końcach stołu, trwał albowiem długo od początku panowania Augusta III zwyczaj, iż dworzanie i towarzystwo, a nawet wielu z szlachty domatorów nosili za pasem nóż, jedni z widelcami, drudzy bez widelców […]” (Jędrzej Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta III. Opr. Anna Skarżyńska. Warszawa 2003. s. 225).

14Gaspard de Tende, francuski dworzanin polskiego króla Jana Kazimierza. Po abdykacji tego monarchy w 1668 roku de Tende wyjechał z nim do Francji, jednak dwukrotnie powracał do Polski: w czasie sejmów 1669 i 1674 roku. Swoje obserwacja na temat Polski wydał w Paryżu w roku 1686.

15Gaspard de Tende, Relacja historyczna o Polsce. Tłumaczenie i redakcja naukowa Tomasz Falkowski. Warszawa 2013. s. 270.

16Jean de Leboureur, Wypis z podróży pani de Guebriant, posłowej nadzwyczjnej do Polski za Władysława IV. W: Zbiór pamiętników historycznych o dawnej Polsce. Opr. Julian Ursyn Niemcewicz. Lipsk 1839. t. V. s. 143.

17Bon appétit, s. 9.

18Tamże.

19Tamże, s. 8-9.

20A. Szarłowski, recenzja książki Alexandra Brücknera, Die Europäisierung Russlands. Land und Volk(W: „Przegląd Polski” 1889. Tom 91, nr 272, z. VIII, s. 402-403). Nie tylko Włoch dostrzegał u Moskwicinów, że „wszystko biorą palcami”. Stanisław Niemojewski, opisując ucztę wydaną przez wielkiego księcia moskiewskiego 19 maja 1606 roku, ze zdumieniem notował, że „garścią z misy Moskwa [jadła]” i to mimo iż na stołach leżały łyżki złote i srebrne pozłociste (Stanisław Niemojewski, Diariusz drogi spisanej i różnych przypadków pociesznych i żałosnych prowadząc córkę Jerzego Mniszka, Marynę, Dymitrowi Iwanowiczowi w roku 1606. Opr. Roman Krzywy. Warszawa 2006. s. 83-84). Zdaje się, że te łyżki wystawiono tylko na pokaz, aby zademonstrować bogactwo władcy.

21Bon appétit, s. 12.

22Jak pisałem w drugiej części cyklu, serwet używano w Polsce już znacznie wcześniej. Choć możliwe, że po niszczycielskich wojnach połowy XVII w., które poskutkowały ogólnym zubożeniem kraju, w zwyczaju tym zaszła pewna zmiana. Gaspard de Tende notował wówczas: „Gdy Polacy wydają jakąś wielką ucztę, wszyscy, którzy zostali na nią zaproszeni, muszą przynieść własny nóż, widelec i łyżkę, ponieważ nie ma w tym kraju zwyczaju podawania sztućców do stołu, podobnie zresztą jak serwetek. Umieszczają jedynie naokoło pas wykrochmalonego materiału, który służy za serwetę; ponadto przyszywają go do obrusa w obawie, że mógłby go ktoś [służący] zabrać.” (Tende, Relacja, s. 269-270).

23Adam Moszczeński, Pamiętnik do historyi polskiej w ostatnich latach panowania Augusta III. i pierwszych Stanisława Poniatowskiego przez Adama Moszczyńskiego.Poznań 1858. s. 115-116.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply