Pięknie wydana „Historia Litwy” trójki autorów z Litwy i Polski jest przedsięwzięciem niezwykle ważnym we wciąż niedokończonym procesie normalizacji wzajemnych stosunków. Relacje te – jak na kraje, które przez niemal 400 lat stanowiły jeden polityczny twór (pozostawmy na boku stwierdzenie, czy było to od początku jedno państwo) – pozostają zadziwiająco skomplikowane, a wspólna historia, chociaż niby jedna, nadal nie została przez nas napisana.

Książka wydana przez Wydawnictwo DiG jest jedną z pierwszych prób przełamania historycznej ślepej uliczki, w którą zabrnęli badacze. Album ten pomyślany został jako dwugłos, w którym równolegle przedstawiane są dwie wersje historii Wielkiego Księstwa Litewskiego i nowoczesnej Litwy. Jedną z nich napisał polski historyk, wybitny znawca tematu profesor Andrzej Rachuba, a drugą – para litewskich badaczy, Jurate Kiaupiene i Zigmantas Kiaupa. Punkty widzenia rozdzielone są obszerną częścią albumową, w której możemy zobaczyć reprodukcje najważniejszych aktów w dziejach Litwy, czy obejrzeć fotografie najważniejszych litewskich zabytków.

Warto porównać, czym nasza polska wizja wspólnej historii różni się od tej, której uczy się na Litwie. Wbrew pozorom takich punktów spornych jest wiele, a pierwszym z nich jest już kamień węgielny wspólnych dziejów – unia w Krewie. Czy zaistniała ona w rzeczywistości, czy też małżeństwo Jagiełły i Jadwigi było efektem wielu różnych aktów, z których bynajmniej krewski nie powinien być wyróżniany, jakie wreszcie były prawne skutki tych aktów w relacjach obydwóch państw? Unie z Polską, co zdziwi zapewne nieobeznanego z litewską historiografią czytelnika, są przedstawiana przez historyków znad Wilii jako akty niepatriotyczne, uzasadnione co najwyżej polityczno-ekonomicznymi realiami i uzyskane przez stronę polską dzięki naciskom. Dużo bardziej szokujący jest jednak litewski punkt widzenia w kwestii historii lat 1918-1939. Zdaniem historyków z Litwy, wybory do Sejmu Litwy Środkowej w 1922 roku odbywały się w warunkach okupacji kraju i były sfałszowane, Polska represjonowała też mniejszość litewską na “okupowanym” terytorium, Wilno natomiast w dwudziestoleciu było zaledwie prowincjonalnym polskim miastem. Aż dziw, że litewscy badacze doceniają ówczesny rozwój wileńskiej wszechnicy.

Inicjatywa Wydawnictwa DiG jest niezwykle doniosła. Czas bowiem, aby historia naszego obecnego sąsiada, z którym kiedyś wspólnie tworzyliśmy zupełnie niezwykłe państwo, stała się powszechnie znana Polakom jako podstawowy element naszego dziedzictwa. Konieczne jest również, aby Litwini poznali polski punkt widzenia w tej kwestii, ich wersja historii obciążona jest bowiem ciągle dużą dawką antypolskich fobii. Bez Litwy zapewne nie byłoby współczesnej Polski, ale bez Polski z całą pewnością nie byłoby współczesnej Litwy. Warto o tym pamiętać.

Eugeniusz Wiśniewski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply