Oto organizacja dążąca do zmiany reżimu w Iranie

“Zazwyczaj gadające głowy rozpaczają nad tym, jak partyjniactwo niszczy politykę USA, ale jeden obszar pozostaje przedmiotem zgody: demokraci i republikanie szybko okazują wsparcie organizacji, która publicznie poświęciła się działaniom na rzecz zmiany ustroju w Iranie” – przypomina Christopher Preble na łamach “The National Interest”.

Pod koniec zeszłego miesiąca w Paryżu, 33 amerykańskich oficjeli i oficerów wojskowych, w tym Rudy Giuliani i były ambasador przy ONZ Bill Richardson, wzięli udział w spotkaniu zwołanym przez Narodową Radę ds. Ruchu Oporu w Iranie (NCRI), będącą pochodną Organizacja Bojowników Ludowych Iranu (MEK). MEK powstała w 1965 roku jako mocno lewicowy przeciwnik świeckiego szacha Iranu. Na początku lat 70. jej członkowie zwrócili na siebie z powodu kilku aktów terroryzmu, w tym ataków na głównego patrona szacha, Stany Zjednoczone. Cywile pracujący dla amerykańskich firm działających w Iranie w latach 70., w tym Pepsi, PanAm, General Motors i Rockwell International, byli wśród ofiar MEK. Nic dziwnego, że MEK został wymieniony jako organizacja terrorystyczna przez Departament Stanu USA w 1997 roku.

Ale w ostatnich latach udało się MEK zrehabilitować swój wizerunek. Zmieniła strony po obaleniu Saddama Husajna w Iraku, mając nadzieję, że Stany Zjednoczone wykonają podobne usługi w sąsiednim Iranie. MEK również skutecznie lobbowała administrację Obamy, aby usunąć ją z listy organizacji terrorystycznych. Dziś organizacja rutynowo przekazuje informacje, aby zbudować wsparcie dla zmiany reżimu w Teheranie. Ten stan rzeczy w sposób uderzający przypomina okres pod koniec lat dziewięćdziesiątych, kiedy to koalicja z obu partii w Kongresie, odpowiadając na zorganizowaną kampanię wywierania presji ze strony Billa Kristola i Roberta Kagana z Projektu na rzecz Nowego Amerykańskiego Stulecia, przyjęła ustawę wzywającą do zmiany reżimu w Iraku. Ustawa o wyzwoleniu Iraku, podpisana przez prezydenta Billa Clintona w dniu 31 października 1998 r., zapewniła także irackim grupom emigracyjnym bezpośrednią pomoc finansową ze strony rządu USA. Jednym z głównych beneficjentów hojności podatników amerykańskich był Iracki Kongres Narodowy (INC). W 2004 r. Jane Mayer z “New Yorker” podała, że rząd USA przekazał ponad 100 milionów dolarów dla grupy w ciągu dwunastu lat, przy czym administracja Busha odpowiadała za co najmniej 39 milionów dolarów.

INC i jego przywódca, Ahmed Czalabi, okazali się jednym z wiodących źródeł fałszywych informacji, które jastrzębie wykorzystali za pośrednictwem zbyt łatwowiernych mediów, aby budować poparcie dla wojny z Irakiem. Wiele lat później, po tym jak wojska amerykańskie obaliły Saddama Husajna , a Czalabi i jego grupa zwolenników wrócili do ​​kraju, z którego uciekł jako nastolatek, przechwalał się, że “jesteśmy bohaterami w wyniku błędu … To, co zostało powiedziane wcześniej, nie jest już istotne.” Ale Czalabi i INC byli bardziej popularni w Waszyngtonie niż w Bagdadzie – czy gdziekolwiek indziej w Iraku. Kiedy Irakijczycy poszli do urn w grudniu 2005 r., jego partia uzyskała tylko 0,5% głosów.

Podsumowując, podatnicy z USA sfinansowali organizację, której głównym celem było przekazywanie wprowadzających w błąd informacji na temat charakteru zagrożenia, jakie stwarzał Saddam Husajn. Wynikająca z tego wojna pochłonęła 4,4 tys. amerykańskich ofiar i kosztowała, jak dotąd, 2 biliony dolarów, a niektóre szacunki ostatecznych kosztów sięgały 6 bilionów dolarów. A Czalabi i jego INC nie byli w stanie wprowadzić przyjemnej, pluralistycznej wizji Iraku, którą obiecali. Zamiast tego zginęło wiele dziesiątek tysięcy Irakijczyków, a miliony zostały wypędzone ze swoich domów.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Neokonserwatywny plan ukarania Iranu

To nie wydaje się być bardzo dobrym zwrotem z inwestycji.

Źródło finansowania MEK jest nie są do końca jasne, ale organizacja ma w posiadaniu sporo gotówki. Richard Engel z telewizji MSNBC stwierdził, że John Bolton otrzymał 40 tys. dolarów za jedno wystąpienie w 2017 roku. Inni donoszą, że mówcy na zebraniach MEK otrzymują nawet do 50 tys. dolarów za przemówienie. Na zeszłorocznym spotkaniu w Paryżu, Bolton stwierdził kategorycznie: “Istnieje opozycja przeciwko rządom ajatollahów, a opozycja skupiona jest dzisiaj w tym pokoju”. “Deklarowaną polityka Stanów Zjednoczonych Ameryki” – kontynuował – “powinno być obalenie reżimu mułłów w Teheranie.”

Bolton opuścił spotkanie w tym roku, lecz działalność Giulianiego w imieniu organizacji przyciągnęły uwagę ludzi – i to nie po raz pierwszy. Daniel Benjamin, który koordynował wysiłki antyterrorystyczne dla administracji Obamy, wyjaśnił “The Washington Post”: “Dla wielu z nas (…) nawet pozory wsparcia dla organizacji, która miała na rękach amerykańską krew, jest czymś oburzającym.” Istnieje tendencja do traktowania MEK jako grupy marginalnej. Ervand Abrahamian, profesor irańskiej historii i polityki w Baruch College, określił ją jako “organizację kultową”. “To jak Moonies”, powiedział pismu “McClatchy”. Tyle tylko, że Moonies nie próbują zmusić rządu USA do obalenia obcego rządu, a John Bolton ma biuro kilka drzwi od prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ahmed Czalabi byłby mógł tylko marzyć o dostępie, jaki posiada teraz Marjam Radżawi z MEK.

Oznacza to, że Amerykanie będą musieli polegać na mediach, aby wykonały swoją pracę. Można by zacząć od zakwestionowania informacji dostarczonych przez zagranicznych zwolenników zmiany reżimu w Iranie. Kiedy “New York Times” zrecenzował swoje reportaże na temat wojny w Iraku w 2004 roku, redaktorzy wymienili Czalabiego z imienia jako źródło wielu niedokładnych lub wprowadzających w błąd artykułów. Zauważyli, że “informacje” w ich reportażach “które wówczas były kontrowersyjne i wydają się wątpliwe obecnie, były niedostatecznie sprawdzane lub pozostały niezakwestionowanymi.” Najgorsze przypadki “miały wspólną cechę” – kontynuowali redaktorzy “Times”. “W pewnym stopniu zależały one od informacji z kręgu irackich informatorów, uciekinierów i wygnańców nastawionych na ‘zmianę reżimu’ w Iraku.”

Amerykanie muszą jeszcze poczekać, aby zobaczyć, w którym kierunku pójdą amerykańskie media w 2018 roku, ale mam nadzieję, że będą przypominać postawę Johna Walcotta, Jonathana Landay’a, Warrena Strobela i Joe’a Galloway’a, a mniej jak Judith Miller.

Christopher Preble

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply