jacborz @jacborz
Kilka słów o mnie:
dziennikarz
Strona internetowa:
Brak danych
Skąd jestem:
Brak danych
Wykształcenie:
Brak danych
Związki z Kresami:
Brak danych
Ulubiona książka:
Brak danych
Facebook:
Brak danych
Twitter:
Brak danych
W pierwszym akapicie swego artykułu wspomniałem wszakże, że w poświęcaniu krzyży-pomników uczestniczyli zarówno duchowni rzymskokatoliccy, jak i prawosławni. Proszę zauważyć, Wielebny Księże, iż mój artykuł był ogólną relacją z pielgrzymki, skupiającą uwagę tylko na najważniejszych – moim zdaniem – wydarzeniach. Z pewnością moim celem nie było dokładne sprawozdanie z kolejnych i dość licznych poświęceń krzyży, bo to zanudziłoby Czytelników. A jeśli chodzi o to konkretne poświęcenie krzyża na miejscu dawnej wioski Nowa Kamionka, to – przy całym szacunku dla wielebnego księdza – głównym celebransem był jednak prawosławny duchowny ze Stepania, który nie tylko uczynił to pierwszy ale w dodatku w trakcie długiej i bardzo uroczystej ceremonii prawosławnej, w ornacie, z kadzidłem oraz ze śpiewami świetnego zresztą chóru prawosławnego. Zostało to zresztą uwiecznione w pamiątkowej tablicy na krzyżu, gdzie czytamy, że “krzyż postawili parafianie Huty Stepańskiej – o. Szomonka Stepan Dmytrowycz uroczyście poświęcił w 2011 roku”. Dopiero na końcu dane było poświęcić krzyż księdzu ale w białej komży a nie w ornacie oraz bez długiej ceremonii, długich modłów i homilii. Zresztą o poświęceniu krzyża przez prawosławnego duchownego wspomniałem tylko jakby przy okazji, w podpisie pod jego zdjęciem, którego zamieszczenie miało sens ze względu na cytowanie w artykule fragmentu jego bardzo znaczącego i pięknego kazania.
Nazwisko sprawiedliwego Ukraińca z Butejek jest na tablicy pamiątkowej wyraźnie napisane przez “e” a nie przez “y”. A co do pisowni końcówki owego nazwiska, to zasięgnąłem rady z dwóch niezależnych źródeł – mojej żony Heleny, urodzonej i wykształconej we Lwowie oraz pani Marii Baszy, redaktorki Kuriera Galicyjskiego wydawanego we Lwowie i Stanisławowie. Otóż z tych konsultacji wynikałoby, że obie wersje tłumaczenia owej końcówki – zarówno “luk” jak “ljuk” – są tak samo uprawnione, ponieważ na tablicy pamiątkowej nazwisko to jest napisane przez ukraińskie fonetyczne “ju” a nie “u”. Tak więc pozostaję przy swojej intuicyjnie przyjętej wersji jako poprawnej w całości, to znaczy Petro Bazeljuk.
Zacny Księże Witoldzie! Ja nie jestem historykiem tylko dziennikarzem. Relację z odsłonięcia tablicy pamiątkowej ku czci sprawiedliwego Ukraińca (ufundowanej – jak informował mnie organizator tych uroczystości, pan Janusz Horoszkiewicz – przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie) oparłem na treści tablicy, która zresztą została poświęcona także przez Wielebnego Księdza. Jeśli nazwisko sprawiedliwego Ukraińca zostało na tejże tablicy faktycznie przekręcone, jak sugeruje to Ksiądz, to byłby to skandal i kompromitacja Rady. Wszakże ktoś musiał w Warszawie zatwierdzać treść napisu – a w Radzie są przecież historycy (zresztą zawodowym historykiem jest sam sekretarz generalny tej instytucji, w randze ministra, dr hab. Andrzej Kunert). Zamiast więc zarzucać mi, że „przekręcam nazwisko” i „trudno mi jest przyznać się do błędu”, trzeba było po prostu zwrócić mi uwagę (najlepiej bezpośrednio po uroczystym odsłonięciu), że tablica zawiera ów niefortunny błąd. Oczywiście, sprawdziłbym stan faktyczny i – o ile zarzut by się potwierdził – z pewnością wytknąłbym w artykule kompromitującą niedbałość osobie odpowiedzialnej za zatwierdzenie treści tablicy. Dlaczego tak się nie stało? A może w ogóle nie przeczytał ksiądz napisu na poświęcanej tablicy? W każdym razie wygląda na to, że mam temat do kolejnego artykułu. Z góry więc dziękuję i łączę pozdrowienia – Jacek Borzęcki