Studium nad psychologią sowietów

Tylko prawda jest ciekawa – Józef Mackiewicz

Stanisław Mackiewicz herbu Boża Wola, starszy brat Józefa Mackiewicza, znanego wileńskiego pisarza i publicysty kontrrewolucyjnego, był humanistą i politykiem o wielu twarzach i uzdolnieniach. Przybierając angielski przydomek Cat podkreślał własną niezależność myślenia, a być może też upór i nutę przekory, które charakteryzowały jego pisma i czyny.

W dorosłość wchodził Mackiewicz w okresie Wielkiej Wojny, co silnie odbiło się na jego życiu i karierze zawodowej. Urodzony w Petersburgu 18. grudnia 1896 roku, rozpoczął naukę w Gimnazjum im. Cara Aleksandra I, przenosząc się następnie do prywatnego Gimnazjum im. N. A. Winogradowa. W roku 1913 przerwał naukę i wyjechał do Krakowa, gdzie brał udział w wykładach na Uniwersytecie Jagiellońskim jako wolny słuchacz. Powróciwszy następnie do Wilna wstąpił do “Zetu”, zaś od roku 1917 związany był z Polską Organizacją Wojskową. W czasie Wojny Polsko – Bolszewickiej służył w 13. Pułku Ułanów Wileńskich pod majorem Wł. Dąbrowskim. Po wojnie rozpoczął Mackiewicz działalność publicystyczną i polityczną w ramach stronnictwa Żubrów Kresowych, ziemian pokrzywdzonych ugodowym w stosunku do Sowietów Traktatem Ryskim. Jako założyciel i redaktor naczelny wileńskiego Słowa konsekwentnie mówił o sobie jako o dziennikarzu, uważając, że jest to zawód trudniejszy i ciekawszy od historii, bowiem historyk jest dziejopisem przeszłości, dziennikarz zaś teraźniejszości i przyszłości. Konsekwentnie wypełniał więc zadanie dziennikarskie opisując zawiłą i niepokojącą scenę polityki międzywojennej, oraz prorokując i przestrzegając, czego największym bodaj owocem była “Myśl w obcęgach”.

Właśnie niezależność i odwaga zawodowa Cata uwidoczniona jest najlepiej w prowokującym, nieraz makabrycznym w swej naoczności reportażu z – jak, zgodnie z potoczną terminologią okresu sam mówił – Bolszewii, czyli państwa Sowietów. Spisywany w trakcie podróży po Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich w roku 1931 jest on próbą odpowiedzenia na pięć programowych pytań dotyczących państwa komunistycznego. Pytaniami tymi były: Czy w razie wojny ościennej w Rosji obudzi się patriotyzm państwowy, który zacznie pomagać rządowi sowieckiemu w walce z wrogiem, cudzoziemcem, czy też przeciwnie, wybuch wojny wywoła kontrrewolucję w Rosji? Czy w walce pomiędzy rosyjsko – bolszewickim centralizmem a siłami decentralistyczno – nacjonalistycznymi zwycięży pierwszy czy też drugie? Jak się przedstawiają wpływy Azji na bolszewicką Rosję? Jak wygląda ta młodzież, która jest wychowana “bez żadnej moralności”, urabiana w pojęciu, że religijność jest jakimś objawem patologicznym w rodzaju histerii płciowej? Jak się przedstawia sprawa rosyjskiego “palimpcestu” – sowieckiej kultury literackiej i filmowej przedstawiającej historyczną Rosję przez pryzmat marksizmu?

Sformułowanie tych pytań wskazuje na swoistą metodologię Mackiewicza i jego podejście do zjawiska, jakim jest komunizm. Sugeruje to również podtytuł reportażu – “Studia nad psychologią społeczeństwa sowietów”. Istotnym, niezmiennym czynnikiem, który określa człowieka i państwo bolszewickie jest nie plan pięcioletni, czy nawet marksowska teoria bazy i nadbudowy, nie jest w ogóle żadna kwestia gospodarcza, lecz psychika samych bolszewików, oraz, pośrednio, ludu rosyjskiego, nad którym panują. Zdanie sobie z tego sprawy jest fundamentalnym i koniecznym krokiem do zrozumienia wszelkiego w ogóle marksizmu i socjalizmu. Szczególnie podkreślić należy kwestię wpływu Azji na bolszewizm, której obecność – zawsze silna w Rosji carskiej – tym bardziej ugruntowała się pod panowaniem komunistycznym. Jest to wpływ wschodnich cywilizacji, które będąc coraz silniejszymi w Rosji jeszcze bardziej oddalają ją od Europy. Również swoisty dla Rosji i Sowietów zbiorowy sposób myślenia tłumaczyć tu można z powodzeniem względami cywilizacyjnymi. Oparcie się na pojęciu psychiki człowieka komunistycznego pomaga więc zrozumieć jak marksizm może znajdywać oparcie w społeczeństwach zachodnich nie będących pod bezpośrednim wpływem politycznym państw komunistycznych. Osłabienie cywilizacji łacińskiej wytwarza psychiczną próżnię, którą najszybciej wypełnia niższa i w przekazie niewspółmiernie od niej prostsza ideologia, będąca jej organicznym przeciwieństwem – marksizm.

Reportaż Mackiewicza skłania zatem do refleksji nad kluczową kwestią psychiki komunistycznej, oraz – zgodnie z platońską analogią między duszą ludzką a duszą państwa – nad naturą ustroju sowieckiego. Po lekturze zaledwie paru stron staje się jasnym, że nie da się tych kwestii sprowadzić do ekonomiki ani filozofii politycznej. Jednak dopiero uważniejsze wczytanie się w nierealną nieraz sowiecką rzeczywistość ujawnia nam jej właściwą substancję, jak i substancję marksizmu wraz ze wszystkimi jego odłamami. Jest nią Fałsz, jako ontologicznie pojęta negacja i zniesienie, oraz wynikająca z niego potoczna nieszczerość, zła wola i kłamliwość w myśli, słowie i czynie.

Fałsz, rozumiany praktycznie, od czasów greckich kojarzony jest z kłamstwem. Dla starożytnych przeciwieństwem prawdy – aletheia – było to co pseudos, kłamstwo, a więc rzecz fałszywa. Od Parmenidesa zaczęto rozumieć obie te kategorie w kontekście ontologicznym, utożsamiając prawdę z bytem, fałsz zaś z niebytem. W tej abstrakcyjnej filozofii zawiera się jednak potoczna intuicja, bowiem obiekt sądu, obietnicy czy przekonania fałszywego nie istnieje, co jest właśnie fałszywości warunkiem. Myśl tę rozwinął Platon, po nim zaś św. Augustyn, utożsamiając po jednej stronie hierarchii istnienia Prawdę, Byt i Dobro, zaś Fałsz, Niebyt i Zło po drugiej. Warto zauważyć, że choć Bóg, będący na szczycie drabiny ontologicznej uosabia Prawdę, Byt i Dobro absolutne, jednak Szatan, najgorszy ze stworzenia, nie jest Złem całkowitym, musi bowiem zawierać tę minimalną ilość substancji pozytywnej, aby nie stał się Niebytem zupełnym.

Niemniej skojarzenie Księcia Tego Świata, jak i wszelkich sił piekieł z fałszem jest co najmniej równie stare, jak utożsamienie go z kłamstwem. Ewangelista nazywa Szatana ojcem kłamstwa[1], również hebrajska etymologia imienia Mefistofeles oznacza niszczyciela i kłamcę, zaś grecki źródłosłów terminu Diabeł, czasownik διαβάλλω, przekłada się jako rzucać kalumnię, oczerniać.

Nawiązując do augustiańskiej metafizyki zła jako nieistnienia, filozofowie scholastyczni utworzyli pojęcie causa definiens, dodając je do czterech przyczyn wymienionych przez Arystotelesa. Zło, jako nieistniejące, nie może mieć przyczyny w znaczeniu sprawczości pozytywnej. Jest nią więc brak, brak dobra, działalności kreatywnej, twórczej woli. Dlatego też Szatan nie posiada siły skutecznej, zdolnej do tworzenia, cechuje go jedynie moc destruktywna, zaś wszelkie pozory władzy nadawane jego sługom są fikcją i ułudą. Wyrazistym i ciekawym tego przykładem jest przypadek Johanna Fausta, alchemika, który w dramacie Goethego zaprzedaje duszę diabłu w zamian za wiedzę i moc. Znana jest porażka i skrucha literackiego uczonego. Historyczny pierwowzór postaci Goethego, niemiecki alchemik z XVI wieku był szarlatanem i oszustem, wyłudzającym pieniądze sztuczkami magicznymi, których tajemnicę otrzymał rzekomo dzięki kontaktom z siłami nieczystymi. Ich nieskuteczność nie raz narażała szalbierza na niebezpieczeństwo ze strony rozczarowanych widzów, czasem również okazywała się tragiczna dla uczestników pokazu, by wreszcie przyczynić się do gwałtownej śmierci samego Fausta w wyniku nieudanego eksperymentu alchemicznego.

Metafizyczne ujęcie fałszu pozwala lepiej zrozumieć jego przejawy w historii i psychologii ludzkiego działania. Rolę fałszu w bolszewizmie, bądź rozumianego jako zatajenie prawdy i obłuda, bądź jako zastąpienie realnego świata nierzeczywistą iluzją niezwykle dosadnie pokazuje krótki reportaż Mackiewicza, w którym bada na przykładzie Związku Sowieckiego filozofię, powstanie i sposób działania komunizmu. Fałsz obecny jest silnie w każdym z tych elementów, bowiem to na kłamstwie budowany jest pierwszy socjalizm, dzięki niemu też wygrywa swoją sprawę Rewolucja, wreszcie sam ustrój komunistyczny trwał nieustannie karmiąc swoich poddanych kłamstwem i ułudą.

Kłamliwość metod i zamiarów była podstawą działania już najwcześniejszych tajnych stowarzyszeń socjalistycznych. Ciekawą, groteskową i przerażającą postacią był tu jeden z pierwszych przywódców socjalrewolucyjnych, jednocześnie agent Ochrany i terrorysta Jewno Azef. Urodzony w roku 1869 w ubogiej żydowskiej rodzinie został w młodości pomocnikiem kupca zbożowego. Zdefraudowawszy powierzone sobie pieniądze uciekł do Karlsruhe, a następnie do Darmstadt. Tam wstąpił na Politechnikę, równocześnie zakładając studenckie koło socjalistów. Od tego momentu zaczyna się jego kariera rewolucjonisty, cechowana charakterystycznymi metodami działania. Wkrótce po założeniu swej pierwszej tajnej organizacji Azef zgłosił się na policję, donosząc o odkryciu niebezpiecznego wywrotowego stowarzyszenia. Najęty w roli szpiega i donosiciela utrzymuje się metodycznie wydając policji zwerbowanych do swojej organizacji studentów. Po powrocie do Rosji kontynuuje podwójne życie stając się szybko przywódcą Organizacji Bojowej eserów. Swój sukces zawdzięcza w dużej mierze wydawaniu towarzyszy rewolucjonistów carskiej Ochranie, której agentem pozostawał jeszcze od czasu pobytu w Niemczech. Rządowa płaca nie przeszkadzała mu jednak organizować licznych zamachów na prominentne postacie życia publicznego, w tym na wielkiego księcia Sergiusza, ministra spraw wewnętrznych generała Wiaczesława Plehwe, czy starającego się go zdemaskować rewolucjonistę Gieorgija Gapona. Zdekonspirowany zbiegł do Berlina, gdzie po trzech latach spędzonych w więzieniu, niedługo po uzyskaniu wolności, zmarł w roku 1918.

Przypadek Azefa pokazuje charakterystyczny sposób myślenia, rodzaj psychiki, którą można zaobserwować u wielu innych socjalistycznych rewolucjonistów i działaczy, jak i u późniejszych przywódców państw komunistycznych. Nie da się jej wytłumaczyć rewolucyjną koniecznością konspiracji, zatajania intencji i życiem w ciągłej obawie przed aresztowaniem. Zdrady i intrygi Azefa w najlepszym razie uzasadnione mogą być prywatą i warcholstwem, jednak ich notoryczność sugeruje wrodzoną wręcz złą wolę połączoną ze sprytem i przewrotną, cyniczną osobowością.

Podobnie fundamentem Rewolucji był swoisty rodzaj kłamstwa i zdrady. Leninowi, agentowi niemieckiemu, poruczono zadanie wzniecenia powstania za linią frontu wschodniego, które zdestabilizowałoby państwo Carów. Realizował on swe zadanie z chęcią urzeczywistnienia tym sposobem własnej wizji Rewolucji, która – miał nadzieję – wkrótce zwróci się przeciwko jego obecnym mocodawcom. Fałszywość bolszewików nie była ograniczona ich strategicznym stosunkiem do wroga zewnętrznego. Znając własne umysły i ufając sobie odpowiednio otaczali się nawzajem agentami i szpiegami, czego przykładem był Swierdłow, jeden z czołowych przywódców Rewolucji, który o akcji inwigilacyjnej prowadzonej przez CzK przeciwko niemu dowiedział się dopiero parę lat po obaleniu Caratu i zaprowadzeniu komunizmu.

Gdy komunizm przybrał postać zinstytucjonalizowaną fałszywość jego przejawiała się na dwa sposoby, na zewnątrz, względem innych państw i narodów, oraz do wewnątrz, a więc w stosunku do obywateli sowieckich. Pierwsza z tych relacji wypracowała sobie odpowiedni kamuflaż jeszcze przed Rewolucją i udoskonalała go do upadku Związku Sowieckiego, a w niektórych kręgach lewicowych funkcjonuje skutecznie po dziś dzień. Polega ona na odciągnięciu uwagi od właściwej natury i celów komunizmu, łagodząc je zabiegami językowymi i dezinformacją co do prawdziwej sytuacji wewnątrz państwa Sowietów. Czołowym kłamstwem – przed którym przestrzegał Józef Mackiewicz – była tu obietnica ewolucji komunizmu, jego systematycznego asymilowania się do postaci narodowego państwa demokratycznego, która uwiodła tylu przywódców, od Lloyd George’a po Mitteranda. Kamuflaż przyjmowany przez Sowiety nie był w żadnym wypadu jednolity. Dzięki zręcznej dyplomacji Juliana Marchlewskiego zdołał Lenin uratować chwiejącą się Rewolucję ugodowym rozejmem z Piłsudskim, przekonując go do słabości bolszewików i do większego zagrożenia ze strony Białej Armii. Zarówno negocjacje z Białymi w Taganrogu jak z bolszewikami w Mikaszewiczach zakończyły się równie bezowocnie wobec braku porozumienia co do postulatu niepodległości Ukrainy i ustalenia granicy z Polską. Armia Biała pozostawała jednak słabszym wrogiem od Sowietów, którzy mogli liczyć na wsparcie ze strony komórek komunistycznych w Polsce i na terenie Litbiełu, a potencjalnie nawet rewolucjonistów niemieckich. Iluzja porozumienia z bolszewikami rozwiała się po pokonaniu ostatecznym Wrangla, gdy – zgodnie zresztą z przewidywaniami Piłsudskiego – skierowali oni całe siły na wojnę z Polską.

Warto zaznaczyć, że wręcz przeciwny wizerunek tworzony był podczas Zimnej Wojny, gdy potęga militarna Sowietów i Paktu Warszawskiego wyolbrzymiana była znacznie ponad realny jej stan. Niezmienna była jedynie metoda, niezmienna tendencja do fałszowania rzeczywistości, do przedstawiania jej w bądź przesadny bądź złagodzony, a zawsze zgoła nieprawdziwy sposób.

Dezinformacja dotycząca stosunków wewnętrznych i siły militarnej Sowietów była jeszcze przed Zimną Wojną skrupulatnie planowana i dawkowana zachodniej opinii publicznej za pomocą kontrolowanych przez partię prasy i radia. Opisuje to Mackiewicz relacjonując rozmowę odbytą podczas pierwszego dnia spędzonego w Związku Sowieckim z lapidarnie określonym “kimś kto znał rosyjskie stosunki dobrze”. Ów, krytykując cytowanie sowieckich gazet na Zachodzie stwierdził, że “gazeta sowiecka nie podaje nigdy prawdy. Przesadza zawsze, kłamie zawsze. Wtedy gdy pisze in plus o sowieckich stosunkach – przesadza lub kłamie. Gdy pisze in minus, gdy pisze, że jest źle w transporcie, w fabryce, tu lub ówdzie – kłamie lub przesadza. Wygłasza się hasło: ‘rozwinąć samokrytykę w takim lub innym kierunku’. ‘Nacisnąć na to lub owo’. I tą masą przesady, którą operuje wtedy prasa sowiecka w opisywaniu danego, zaniedbanego działu pracy, starają się bolszewicy podnieść energię ludzi, zatrudnionych w tej dziedzinie”.

Fałszywość ustroju sowieckiego do wewnątrz jawnie widoczna jest prawie w każdym jego aspekcie. Nie jest tu wyjątkiem również sama filozofia socjalistyczna. Organizacje socjalrewolucyjne, wśród których prominentne miejsce zajmuje Pierwsza i Druga Międzynarodówka, postulując radykalny egalitaryzm przed Rewolucją jeszcze dokonały w swoich strukturach wyraźnego rozwarstwienia, które w Związku Sowieckim przybrało postać ściśle ustalonej hierarchii. Ustrój oparty na fałszu trwał jedynie dzięki systematycznemu podtrzymywaniu w umysłach rosyjskich stanu euforycznej iluzji. Ważnym czynnikiem, służącym wręcz za cement nowego, wciąż tworzonego przez Komitet Rewolucyjny i NKWD społeczeństwa “bezklasowego” była stale dozowana obawa przez wojną ze strony kapitalistycznego, imperialistycznego Zachodu. Mackiewicz zwał Sowiety “społeczeństwem karmionym morfiną”, co uzasadnia pisząc: “u nas człowiek normalny nie wierzy w wojnę Polski z Rosją. (…) Początkowo starałem się Rosjanom, z którymi rozmawiałem, wytłumaczyć i przedstawić, jak myśl o agresji stoi naprawdę od nas daleko. Powoływałem się między innymi na tak kapitalny i logiczny argument, że już sam charakter naszej polityki wobec Niemiec wyklucza jakąkolwiek możliwość przygotowywania przez nas wojny przeciw Rosji. Potem machnąłem na to ręką.

W Rosji każdy normalny człowiek wierzy w wojnę. Co więcej, każdy normalny człowiek nie może sobie zdać sprawy, dlaczego my czy Europa, czy ktokolwiek dotychczas na Rosję nie napadł. Ta kwestia wydaje się im tak dziwna, że tłumaczą to sobie tylko jakąś perwersyjną chytrością z naszej strony”.

Najbardziej jednak zdumiewające jest złudzenie, jakim żyje przeciętny mieszkaniec Bolszewii odnośnie realiów własnego kraju, swego bezpośredniego wręcz toczenia. “Dziwne społeczeństwo, zahipnotyzowane, zsolidaryzowane w kłamaniu w oczy cudzoziemcom, w kłamaniu naiwnym, rozbrajającym, tak że się czasami myśli, że doprawdy ma się do czynienia z jakimś obłędem masowym”. Opisuje Mackiewicz film pt. “Okruch cesarstwa”, który widział podczas pobytu w Związku Sowieckim. Przedstawia on kontrast między Rosją carską a porewolucyjną. Dobrze ubrani, schludni przechodnie, okazałe kamienice, gdzie niedawno brudny motłoch gnieździł się w lepiankach. Pisze Mackiewicz: “Siedziałem w tym kinie i nie mogłem wyjść z podziwu. Przecież na to patrzyła publiczność moskiewska, która życie swoje zna i widzi, że obraz jest humorystycznie do prawdy nie podobny. Jakaż tu hipnoza działa i na autorów filmu, i na publiczność?”

Chcę podkreślić, że umyślnie używam zamiennie terminów marksizm, komunizm, bolszewizm. Odnoszą się one do różnych realizacji tej samej idei, do jej filozoficznego sformułowania, do jej wykonania w czynie rewolucyjnym, do jej ucieleśnienia w państwie Sowietów. Substancjalny fałsz jest istotą samej tej idei leżącej u podstaw wszystkich jej konsekwencji. Jest tak dlatego, że był on cechą umysłowości, elementem psychiki samego jej twórcy jak i wszystkich, lub znacznej większości jego następców i wykonawców jego dzieła. Fałsz zawarty został w samej myśli marksowskiej, przyciągał więc podobnych jemu, którzy, kierując się wspólnym instynktem, realizowali cele tak niejasno określone w samych pismach ojca komunizmu.

Fałszywość założeń marksizmu udowodnił się samoistnie poprzez jego zrealizowanie w państwie sowieckim. Podsumowuje to przyprawiająca o ciarki uwaga Mackiewicza: “Samo istnienie tego olbrzymiego państwa, które dobrowolnie wije się w męczarniach koszmarnej nędzy, jest dowodem, że ten, kto twierdził, że życie klas, społeczeństw, narodów regulują względy ekonomiczno – materialne, jest ostatnim głupcem. Gdyby tak było, skądże by się wzięło to zjawisko 160 milionów ludzi żyjących dobrowolnie w nędzy?”

Porażka socjalizmu widoczna jest również w niepowodzeniu Sowietów – jak i wielu innych państw socjalistycznych powstających na świecie w I połowie XX wieku – do urzeczywistnienia spodziewanego dobrobytu po zrealizowaniu postulatów programowych Marksa. Po okresie NEP-u, będącego ugodą z ustrojem kapitalistycznym, konsekwentnie wprowadzano w życie wszystkie radykalniejsze założenia komunistyczne, a więc zniesiono wszelkie przejawy religijności, zlikwidowano życie rodzinne, wreszcie przeprowadzono krwawo kolektywizację wsi i centralizację gospodarki. Rezultatem był jednak powiększający się kryzys i bieda, czego nie można wytłumaczyć jedynie nadmiernymi zbrojeniami pochłaniającymi znaczną część dochodu narodowego. Poradzono sobie z tą sprzecznością za pomocą odpowiednio wyreżyserowanego fałszu, przekonując – zwłaszcza podatna była na to młodzież, wychowana w okresie wojny i nie pamiętająca czasów Caratu – że Rewolucja nie skończyła się obaleniem poprzedniego ustroju, że jest ona wciąż w trakcie dokonywania swego dzieła, choć już niezmiernie blisko, wręcz na wyciągnięcie ręki. Potrzebny jedynie ostatni wysiłek, który jednak, tylokrotnie powtarzany, mimo kolejnych planów pięcioletnich, nigdy nie urzeczywistnił komunizmu w pełni. W połączeniu ze stale podsycaną obawą wojny skutkowało to nerwicowym i niezdrowym stanem psychicznym obywateli, co było ekstrapolacją psychiki twórców komunizmu na lud, któremu przyszło w nim żyć. Zauważył ten stan Mackiewicz w taki sposób opisując mechanizmy działania społeczeństwa sowieckiego: “dopiero bliższe poznanie życia w Rosji przekonuje cię, że o ile u nas uczeń się uczy, aby umieć, robotnik pracuje, aby zarobić, o tyle w Rosji do każdej pracy zapędza indywiduum ludzkie nie wzgląd na własny indywidualny interes, lecz dwa czynniki, z których jednym jest terror, drugim systematyczne wprowadzanie tego ludzkiego indywiduum w stan histerii rewolucyjnej, w stan aktora deklamującego najbardziej patetyczną ze swoich ról. I tym codziennym, rewolucyjnym haszyszem społeczeństwo co dzień jest histeryzowane!”

Należy podkreślić, że nie jest to rzecz wyjątkowa dla bolszewizmu, lecz obecna w socjalizmie od pierwszych jego twórców aż po dzisiejsze jego przejawy tak zinstytucjonalizowane, jak zaledwie intelektualne. Jest to infekcja pochodząca od twórcy samego ustroju, której bakcyl zawarty jest w jego pismach i zakaża podatnych i nieostrożnych czytelników nie tylko ideą, lecz również chorobliwym nastrojem prześladowania, nienawiści do wirtualnego ciemiężyciela, skrytej pogardy do otaczającego świata jako do obcego i na wskroś niesprawiedliwego, a również obietnicy nieuchronnie zbliżającej się zmiany i ostatecznego zwycięstwa słusznej sprawy. Duch ten, wiecznie towarzyszący wszelkiemu socjalizmowi, jest ważną i nieodłączną częścią jego fałszywej istoty.

Z upływem czasu piętno wypalone na umysłach ludzi żyjących w komunizmie utrwaliło się. Społeczeństwo zdeformowane, okaleczone psychicznie przez groteskową rzeczywistość wytworzyło nowego człowieka, zdolnego do przetrwania w stworzonym przez socjalizm środowisku. Obywateli Bolszewii podzielić można na trzy kategorie. Najniżej stoi bierny i bezwolny homo sovieticus, stanowiący cząstkę szarej masy kolektywu. Psychicznie jest to umysł poglądowo wyjałowiony i zobojętniały, choć posiadający podstawowe zdolności przetrwania – chłopski spryt, uległość i skromność pozbawioną ambicji. Awans społeczny możliwy jest jedynie poprzez partię, która wynosi ponad przeciętny tłum tych, którzy przydatni są do jego zarządzania. Tak tworzy się warstwa drobnych urzędników, donosicieli, wszelkiego rodzaju aparatczyków, którzy żyjąc nadal spreparowanym mitem komunistycznym potrafią skanalizować swoje ambicje i zdolności, by osiągnąć w ramach systemu socjalistycznego wymierną korzyść. Pozostając w blasku Partii, jednak nie pojmując w rzeczywistej istoty ustroju, a wykonując poruczone sobie zadanie, różnią się od homo sovieticus większą ambicją, zręcznością manewrowania na arenie systemu i determinacją. Wreszcie szczyt hierarchii socjalistyczno – komunistycznej stanowią ci, którzy tworzą sam ustrój. Często niezwykle niezależni intelektualnie, bezwzględni i stanowczy, charakteryzują się niezwykłą, diaboliczną siłą psychiczną stale pchającą ich ku realizacji celów. Obecna była ona u wszystkich przywódców i ideologów marksowskich, różniących się między sobą pochodzeniem społecznym, wykształceniem, jak i poglądami. Jako twórcy marksizmu świadomi jego nieścisłości i utopijności potrafili naginać ideologię do urealniania praktycznych celów, często bardzo od niej samej odbiegających. Jest ona zresztą odbiciem ich samych, zawierając kluczowe cechy rewolucyjnego sposobu myślenia. Umysł rewolucyjny charakteryzuje ustawiczne podekscytowanie konspiratora, zasilane poczuciem krzywdy, które katalizuje najmroczniejsze z instynktów, zawiść, obłudę, wściekły gniew i cynizm. Ostatecznie emocje te przeżerają duszę doprowadzając do jej nieuniknionego upadku, jednak w stanie wiecznej walki i zmagania z wrogiem realnym lub iluzorycznym dawały przywódcom komunistycznym siłę do działania i umożliwiły stworzenie skutecznej i chłodnej machiny dla totalnej kontroli ludzkiego życia pracującej na rzecz wiecznie niesytej rewolucji.

Powracając na dalszych kartach reportażu do swoich programowych pytań, stwierdza Mackiewicz ich niezręczną naiwność. Jest to jeden z najistotniejszych wniosków z odbytej podróży, mianowicie o zupełnym niezrozumieniu bolszewizmu przez Zachód, o jego niedocenianiu. Jest to wielki tryumf marksistowsko – leninowskiej faktorii fałszu. Wynika on pośrednio z tego, że względnie dostatnio żyjący obywatel społeczeństwa europejskiego w naturalny sposób przeciwstawia się daniu wiary tak niezwykłym historiom, jakie przychodziły ze Związku Sowieckiego. Racjonalizuje je on za pomocą znanych mu kategorii by stały się zrozumiałe, fałszując tym samym już zafałszowaną rzeczywistość. Tak rodził się stereotyp Sowietów jako kraju ciemiężonego przez skorumpowany urzędników partyjnych, kraju rozpustnego i areligijnego, jednak potężnego militarnie. Choć obraz ten posiada elementy prawdy, jest fałszywy, ponieważ nie naświetla najistotniejszych cech bolszewizmu. Korupcja zapanowała w Bolszewii na skalę masową dopiero w latach 30., gdy długoletnia pasywność krajów zachodnich zapewniła bezpieczeństwo państwa sowieckiego. Degeneracji pod wpływem pieniędzy uległa Pierwsza Międzynarodówka, jednak bolszewicy to, co robili, robili szczerze, choć nie było to tym, co postulowali jawnie w pismach programowych. Zarzut korupcji wynika z niezrealizowania postulowanych celów komunizmu po zwycięstwie Rewolucji. Chłop i robotnik istotnie pozostawali biedni, kolektywizacja życia skutkowała jedynie w aresztowaniach, pacyfikacjach wsi i spadku wydajności pracy, nie udało się całkowicie zlikwidować instytucji rodziny, nawet Cerkiew, choć w dużej mierze zepchnięta do wegetacji w podziemiu, pozostałą żywą wśród ludu. Nie to jednak było podstawowym celem socjalrewolucjonistów, ani samego Marksa. Wymienione cele są pośrednie, dostosowane do kondycji cywilizacji zachodniej za jego życia i realizacja ich jest środkiem do celu ostatecznego, którym jest rozsadzenie łacińskiej, chrześcijańskiej cywilizacji europejskiej. W Rosji było to postulowane jawnie, aby tak zmienić kraj, by powrót do dawnego porządku był wręcz technicznie niemożliwy.

Podobnie przez dezinformację i brak wiary w potworności Sowietów powstał pogląd, jako zrealizowano tam komunizm – sam w sobie pożyteczny i słuszny – w nieumiejętny sposób, wypaczając jego pozytywne cechy. Naiwne to złudzenie szczególnie chętnie przyjmowane jest niestety przez rozczarowany, a wiecznie pragnący zmian Zachód. Zwalczał je, jako wybitnie niebezpieczne, właśnie Stanisław Mackiewicz, po nim zaś jego młodszy brat Józef. Fałszywość jego wynika z faktu, że już w zaraniu samej idei tkwi zasiane ziarno zbrodniczości i drzemie destruktywna siła, która, jakkolwiek realizowana, dąży do rozsadzenia wszelkiej cywilizacji, szczególnie zaś wymierzona jest w chrześcijańskie i łacińskie społeczeństwo Zachodu, oparte na personalizmie, rodzinie i własności.

Zobaczywszy własnymi oczyma świat sowiecki, tym ciężej było Mackiewiczowi zrozumieć powszechne błędne jego rozumienie przez społeczeństwa demokratyczne. Pisze on: “Nie umiem sobie tego zjawiska inaczej wytłumaczyć, jak bakcylem infekcyjnym bolszewickim, swego rodzaju chorobą mózgową, którą może spotkać u ludzi zajadających białe bułki i pijących kawę z kożuszkiem nad Sekwaną, nad Wisłą, nad Tamizą. Anatol France, ten wielki poganin, chwalił bolszewizm! Skąd powstaje ten bakcyl? Mam śmiałość powiedzieć, że z przesytu dobrobytu. Tu u nas mówi się o nędzy, bezrobociu, kryzysach ekonomicznych, sytuacji katastrofalnej. Pojedźcie do Bolszewii. Wtedy to wszystko, co u nas się dzieje, nazwiecie jednym wyrazem: przesyt dobrobytu”.

Zgodnie z własnym poczuciem misji dziennikarskiej podsumowuje Mackiewicz reportaż z Bolszewii prognozą na przyszłość. Rozważa trzy możliwości, upadek Sowietów, zwycięstwo ich nad całym światem, oraz współistnienie komunizmu z krajami kapitalistycznymi. Trzecia możliwość odrzucona jest jako naiwna, gdyż “w końcu skończy się na agresji z ich strony. Zarówno Nep, jak i piatletki to są właściwie tylko ‘pieredyszki’ z ich strony”. Za najbardziej prawdopodobną uważa ewentualność pierwszą, to jest “upadek Sowietów z powodu jakiegoś bardzo trudno dającego się przewidzieć kataklizmu. Nie można przecież przypuścić, że długo może istnieć społeczeństwo karmione wyłącznie morfiną. Te ciągłe zmiany, ta rewolucyjność wprowadzana w życie codzienne są przecież psychologicznie tym samym co morfina. A to zabija, a nie usposabia do życia”.

Ostatni, najkrótszy rozdział reportażu chyba najdosadniej wyraża grozę świadka dziejącej się Rewolucji i rozbrzmiewa głucho i złowrogo jak głos wołającego na pustyni: “pojedźcie do Bolszewii. Jakże na tamtym terytorium wydadzą się wam małe nasze spory. (…) Jakże niepotrzebne, jakże dziwne wyglądają te spory wobec tego niebezpieczeństwa, które nam stamtąd grozi”.

Michał Bizoń(ur. 1983) – student w Instytucie Fizyki i w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Członek Klubu Jagiellońskiego, publikował m.in. w ,,Pressjach”.

Artykuł powyższy ukazał się w internetowej wersji pisma ,,Pressje” – www.kj.org.pl



[1]J 8:22.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply