Staropolski odblask Rawenny

klasyka staropolsko-starochrześcijańska

STAROPOLSKI ODBLASK RAWENNY

klasyka staropolsko-starochrześcijańska

Na wczesnochrześcijańskich mozaikach, płaskorzeźbach i malowidłach nie uświadczymy Ukrzyżowania jako Ukrzyżowania. Umierający Chrystus długo nie był wyobrażany jako cierpiący. Dlaczego? Pewno między innymi dlatego – tak mi się w każdym razie zdaje – że ówcześni chrześcijanie znali “śmierci znak hańbiący” z autopsji, i to aż za dobrze. Zdeformowane, człowiecze ciała nieraz stały na widoku publicznym. To dopiero później trzeba było sobie Ukrzyżowanie wyobrażać, bo znikło z rzeczywistości Zachodu i stało się dość abstrakcyjne, odległe od ludzkiej wyobraźni. Natomiast w starożytności problem był chyba nieco inny: jak przedstawić owo haniebne Ukrzyżowanie tak, by odpowiadało duchowi Ewangelii – czyli jak połączyć Mękę z Triumfem? Jak przekonać, że ta hańba ukrzyżowania – którą ogół zna z publicznych egzekucji – jest czymś zgoła odmiennym? Jaki nadać kształt słowom świętego Pawła, który twierdził, że chlubić się chce tylko z Krzyża Chrystusowego?

W rezultacie wyobrażenia Drogi Krzyżowej na starochrześcijańskich sarkofagach ukazują, na przykład, Pana Jezusa, który jest średnio brutalnie prowadzony przez żołnierzy, a krzyż dzierży niejako symboliczny, malutki – uwieńczony wieńcem laurowym… Jako takiż wieniec ukazana jest też Korona Cierniowa… To bardziej Triumf, niż Męka. Wchodząc zaś do wielu wybudowanych wówczas i potem świątyń, ujrzymy z kolei obraz wielkiego Krzyża – ale bez Pana. Obraz Krzyża usianego kosztownymi klejnotami – Crux Gemmata; Krzyża – symbolu Odkupienia, Triumfu. Taki krzyż króluje na mozaice w apsydzie rzymskiej bazyliki świętej Pudencjanny; Taki Krzyż widnieje na sklepienia “mauzoleum Gali Placydii” w Rawennie i tamże w apsydzie kościoła świętego Apolinarego in Classe, gdzie oznacza Chrystusa podczas Przemienienia.

Na te Krzyże lśniące patrzył młody Wenancjusz Honoriusz Klemencjan Fortunat (Venantius Honorius Clementianus Fortunatus), gdy przyszło mu studiować w Rawennie. Nie wiadomo dlaczego nagle i gwałtownie wyjechał stamtąd do Galli – gdzie osiadł na stałe, zaprzyjaźnił się ze Świętą Radegundą, wstąpił do stanu kapłańskiego, został biskupem Poitiers. Może wypędziła go z Rawenny nieznana nam dziś intryga polityczna? A może rzeczywiście odbyć chciał pielgrzymkę do grobu świętego Marcina w Tours, za którego cudownym wstawiennictwem miał odzyskać wzrok? W każdym razie ostatecznie został chlubą Galii, policzony w poczet świętych i zarazem wiecznosławnych poetów. Pisał kunsztowną, barokową łaciną. Wszystko co pisał, było piękne i chrześcijańskie, ale w kulturze Europy utrwaliły się szczególnie jego wiersze o Krzyżu Świętym.

Znamy je w zasadzie wszyscy, bo są to teżn a s z e pieśni. To nasza, wielkopiątkowa klasyka. Nie podejrzewalibyśmy jej na pierwszy rzut ucha o rawennacko- galijskie pochodzenie, bo tak od razu nie wydają się świetne literacko. Chropawa polszczyzna wieku piętnastego, a momentami nawet ta siedemnastego stulecia przywołuje jakże prosty język pierwszych, pierwotnych, przyodzianych w chropawą grekę Ewangelii. Zarazem wygląda z tych pieśni myśl głęboka i natchniona Duchem Świętym, precyzyjna, teologiczna i literacka konstrukcja.

Jeden hymn może został już nieco zapomniany: “Vexilla Regis prodeunt…” – po polsku, w średniowiecznym przekładzie brzmi: “Idą krolewskie proporce / Jasne Krzyża Tajemnice / Na nim, który Ciało złożył / Podług Ciała się zawiesił…” “Podług ciała” – to oznacza, że Bóg, Stworzyciel wszelkich cielesnych stworzeń poddał się ustanowionym przez Siebie dla ludzi prawom cielesności… Druga pieśń – “Crux fidelis inter omnes…” – niemal na pewno brzmi jeszcze, i oby brzmiała jak najdłużej, w większości polskich kościołów, w staropolskiej parafrazie. Nauczmy się jej, póki czas, na pamięć.Amen:

I.

Krzyżu święty nade wszystko,

Drzewo przenajszlachetniejsze!

W żadnym lesie takie nie jest,

Jedno na którym sam Bóg jest.

Słodkie drzewo, słodkie gwoździe,

Rozkoszny owoc nosiło.

II.

Skłoń gałązki, drzewo święte,

Ulżyj członkom tak rozpiętym.

Odmień teraz oną srogość,

Którąś miało z urodzenia,

Spuść lekuchno i cichuchno

Ciało Króla niebieskiego.

III.

Tyś samo było dostojne

Nosić światowe zbawienie,

Przez cię przewóz jest naprawion

Światu, który był zagubion,

Który święta krew polała,

Co z Baranka wypływała.

IV.

Niesłychanać to jest dobroć

Za kogo na krzyżu umrzeć;

Któż to może dzisiaj zdziałać,

Za kogo swoją duszę dać?

Sam to Pan Jezus wykonał,

Bo nas wiernie umiłował.

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –

W załączeniu: “Hymn o Krzyżu”, czyli pieśń JK z płyty i książki tegoż “Podróż do dwunastu drewnianych kościółków”, Murowana Goślina 2008. Gra Klub Świętego Ludwika, aranżacja Tomasz Dobrzański

Jacek Kowalski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply