Kolejne zaskoczenie dla niektórych – wynikłe między innymi właśnie z lektury wspomnień mego Dziadka – polegało na odkryciu, że “Szesnastu” podczas lotu do Moskwy negocjowało ze sobą o ewentualnym podziale mnisterstwMęczennicy narodowi

O “Szesnastu” mówi się przeważnie w tonie apologetycznym – i słusznie. Stali się narodowymi męczennikami (nawet ci, którzy z moskiewskiego więzienia wyszli bez szwanku – jak mój Dziadek i kilku innych, a właściwą odsiadkę odcierpieć mieli już po powrocie do Polski). Kazimierz Wierzyński napisał o nich znany powszechnie wiersz, a rocznicowe rocznicowe obchody zaszczycali kolejni prezydenci Niepodległej.

Nie zamierzam kalać pamięci “Szesnastu”, przeciwnie. Byli ofiarami i niewątpliwymi bohaterami, bo podczas procesu nie załamali się i zachowali godnie.

Bohaterowie są skłóceni

Chciałem tylko zwrócić uwagę na mały szczegół. Tych “Szesnastu” niezupełnie się lubiło. Współpracowali ze sobą w imię Polski, ale często-gęsto czuli do siebie wzajemną awersję, niechęć, dystans. Z prostej przyczyny: byli reprezentantami konkurencyjnych partii politycznych. To właśnie tak, jakby Rosjanie za jednym zamachem zamknęli w jednej kibitce: braci Kaczyńskich, Marka Jurka, Rokitę, Giertycha, Leppera i Tuska (o czym pozwoliłem sobie napisać: http://www.fronda.pl/jacek_kowalski/blog/punkt_xv_a_gdyby_tak_wojna)

Uprzytomniłem to sobie, i to dobitnie, w roku 1990, podczas rocznicowego spotkania rodzin “Szesnastki” w Pruszkowie. Dałem wówczas do druku fragment wspomnień Dziadka, w którym wypowiedział się z niechęcią o innym z “Szesnastu”, a to w kontekście łatwowierności wobec Rosjan, w momencie zatrzymania, kiedy mogli się jeszcze wycofać (bo Dziadek był zwolennikiem wycofania się)… Rodzina tegoż zaprotestowała (trudno się dziwić – ale co mogłem zrobić z tekstem źródłowym? zmienić go?), interpretując wspomnienia Dziadka jako ubecką prowokację. Problem polegał oczywiście i na tym, że Dziadek oraz krytykowany przezeń polityk należeli do partii wobec siebie najeżonych.

Bohaterowie – niedoszli współpracownicy?

Kolejne zaskoczenie dla niektórych – wynikłe między innymi właśnie z lektury wspomnień mego Dziadka – polegało na odkryciu, że “Szesnastu” podczas lotu do Moskwy negocjowało ze sobą o ewentualnym podziale mnisterstw, na wypadek, gdyby Stalin rzeczywiście zechciał rozmawiać o Rządzie Jedności Narodowej. Dziadek pisał:

…sądziłem, że tam, w Moskwie, dowiemy się o utworzonym składzie rządu polskiego, dla którego będziemy zmuszeni wyrazić aprobatę… dla niektórych z nas było jasnym, że już jesteśmy zatrzymani… Czarnowski niezupełnie przyznawał mi rację… “Taki jest ich styl działania politycznego…”

[CAŁOŚĆ FRAGMENTU: http://www.jeden-z-szesnastu.pl/nadmoskwa.html, biogram: http://www.jeden-z-szesnastu.pl/biogram.html, na stronie Jemu poświęconej: http://www.jeden-z-szesnastu.pl]

Ale co właściwie tych “Szesnastu” miało robić? Tak źle i tak niedobrze. Mam zresztą wrażenie, że rozmowy z Moskalami nigdy nie wyglądały inaczej. A my wciąż oscylujemy pomiedzy łatwowiernością i odmową kontaktu. Bo słabiśmy i rozmowa z ruskimi z pozycji siły – wydawałaby się śmieszna.

Jacek Kowalski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply