Rzecz normalna czyli wywózki

Przygotujmy się na przypomnienie.

Po upalnym, niepodległym lecie roku 1939 przyszedł krótki, słoneczny i waleczny wrzesień, a potem zimowo-jesienny finał. Metaforycznie i praktycznie miał to być koniec Narodu. Natura sprzyjała przeznaczeniu, a może tylko na swój sposób komentowała zamiary oprawców, szczypiąc ujemnymi temperaturami. Wyjątkowo szatański pomysł jednocześnie przyszedł do głowy “czarnej śmierci” i “czerwonej zarazie”, czyli tym z Zachodu i Wschodu: zacząć wywózki właśnie zimą. I to ciężką zimą. Nagle trzy polskie Kresy (północno-wschodnie, południowo-wschodnie i zachodnie; nie zapominajmy, że o Kresach Zachodnich też się mówiło) – stanęły u progu zagłady, takiej, jakiej aż do tego czasu oko nie widziało i ucho nie słyszało.

Północo-Wschód

W nadniemeńskich Stołpcach, tuż koło przedwojennej, ruskiej granicy co nocy znikała któraś z polskich rodzin. Na każdą, jak wiemy, czekał pociag z bydlęcymi wagonami i śmierć z zimna i głodu albo pociąg i Kazachstan, i dopiero po jakimś czasie śmierć z zimna i głodu. Nocne wizyty Wyzwolicieli Zachodniej Białorusi były krótkie; niewiele można było zabrać, by się uchronić przed zimnem w bydlęcych wagonach. Którejś nocy zakołatali też do obejścia Kowalskich. Domownicy chwycili przygotowane węzełki, a osobnik dowódczy wyciagnął papier i zaczął sprawdzanie stanu obecności. “KowalskaAnna? – Da, Anna Kowalska. – Kowalskij Jan? – Da niet, Kowalski Fieliks. – Wot, oszybka. Doswidania”. I jak się nocni goście pojawili, tak znikli w ciemnościach. Czy to ów fakt, że Kowalskich jest wielu, sprawił, że w centrali z kimś Feliksa pomylili, i ten ktoś pojechał do Kazachstanu, a Feliks i jego rodzina nie? Czy może Dziadek Feliks użył znanego od dawien dawna w Rosji argumentu (vide “Pan Tadeusz”: “trzeba mu zatkać gębę bankowym papierem… wykupisz się od śledztwa połową intraty”)? Trudno teraz orzec. Dość, że Kowalskich Feliksów zostawiono w spokoju. Przynajmniej od tej strony.

Zachód

W Przemyślu na Sanie ustaliła się granica sowiecko-hitlerowska. W mieście wystawały długie ogonki uchodźców z Zachodu, starających się o przepustkę “na tamtą stronę”, byle dalej od obdartych i śmierdzących wódką sowietów, pod panowanie mimo wszystko (jak wierzono) kulturalnych hitlerowców. Babcia, Prababcia, Mama i Wuj dostali w końcu papier uprawniający do wyjazdu za san, pożegnali się z Dziadkiem Stanisławem, przeszli przez most i po długich perypetiach (boks ze słomą w Przemyślu, uprzejmy oficer austriacki ostrzegający przed niewłaściwym pociągiem zsyłkowym, bydlęcy wagon w pociagu Przemyśl-Wrocław, elegancki pociąg począwszy od Wrocławia) zajechali późnym wieczorem na poznański dworzec. Zimno było, mroźno, więc Babcia szybko wsadziła całe towarzystwo do tramwaju i – hajda do ciotki Haliny na Łazarz! Ale w tramwaju panowała jakaś dziwna atmosfera: motorniczy zamiast normalnie sprzedać bilety, milczał, a na wyzwiska Babci (“Głuchy pan, czy co, do cholery?! Bilet proszę!”) strzygł tylko oczami za siebie. Bo był to po prostu pierwszy wagon “nur fuer Deutsche”, wokoło siedzieli sami esesmani, no i zbliżała się godzina policyjna. Rzeczywistość dla Babci i jej Dziatwy zupełnie (jeszcze) egzotyczna. Co gorsza, po przejściu pod dom ciotki i po średnio długim kołataniu do drzwi – drzwi otwarły się gwałtownie i wytoczyły się z nich opatulone w palta postaci z walizkami w rękach. Ciotka z wujem i kuzynostwem myśleli po prostu, że to na nich przyszła kolej do wysiedlenia. Wywózki odbywały się zwykle podczas obowiązującej godziny policyjnej. Tym razem alarm był fałszywy – aczkolwiek, jak się okazało, tylko przedwczesny; ciotkę wywieźli kilka dni później.

Południo-Wschód

Dziadek Stanisław, pożegnawszy w Przemyślu Babcię, Prababcię i Dziatwę, cofnął się do Lwowa. Tam ponoć objawiła się jako “dobry duch” Polaków sama Wanda Wasilewska, acz komunistka (jeszcze nie tak złej sławy, jak potem), to właśnie dlatego przydatna – bo ustosunkowana w sowieckim świecie. Ludzie ze sfer wyższych przedwojennych przychodzili do niej żebrać o pomoc i o radę. Udzielała “posłuchań” w apartamencie, w którym od składającego wizytę oddzielał ją szczelny parawan, tak żeby na wszelki wypadek nie zapamietała niczyjej twarzy. Taka drobna ostrożność w Orwellowskiej rzeczywistości. Również Dziadek Stanisław odbył u niej wizytę, co do niczego nie doprowadziło; może dlatego, że był ostrożny i pod swoim nazwiskiem się nie ujawniał. Że zacytuję Jego wspomnienia własnoręczne:

“We Lwowie… rozpoczęły się rejestracje uchodźców mających zamiar wyjechać na tereny okupowane przez Niemców. Okazało się jednak, że był to manewr ze strony władz sowieckich, które zarejestrowały przebywających we Lwowie uchodźców po to, by ich następnie wywozić w bardzo złych warunkach w głąb Rosji. Ja się także zarejestrowałem, podając jednak 2-3 nazwiska osób nie istniejących. Samochód przyjechał nocą na moją kwaterę, ale bezskutecznie, bo osób w tym mieszkaniu o podanych przeze mnie nazwiskach nie było”.

Normalka do powtórki

Ktoś mógłby mnie tutaj oskarżyć o manię – to znaczy, ktoś mniej zorientowany, ale wywodzący się z opcji uznawanej przeze mnie za normalną (czytaj średnio patriotyczną) oskarżyłby mnie może o manię wielkości wobec mej rodziny, że to taka była niby ważna, że ją ciagle prześladowali i prześladowali. Ale przecie nic z tego. Prześladowania (zresztą w znacznym stopniu, jak widać, niedoszłe) nie dotknęły mej rodziny za wybitność. Wręcz przeciwnie. Jeśli bowiem Dziadek Stanisław osobą wybitną był, to fakt ów skrzętnie wobec sowietów ukrywał – zatem zarówno jego, jak Dziadka Feliksa i Babcię Julię prześladowania owe dotknęły bądź miały dotknąć za to jedynie, że byli z w y k ł y m i Polakami. Drugi człon tego określenia jest wskazujący, pierwszy – porażający. Prześladowania wymierzone były w Polaków jako takich; Polaków jakkolwiek odstających od przeciętności mogła spotkać tylko jeszcze gorsza wersja prześladowań przeciętnych. Rzecz jest zbadana i jest jasna, ale nigdy dość jej powtarzania. Inaczej zaniknie jej pamięć, a pamiętać trzeba – póki ktoś chciałby zapomnieć. A chce. Powtarzajmy więc.

Jacek Kowalski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply