Rosyjskie Eldorado na wschodzie

Ogromne terytorium rozciągające się od Uralu aż po Władywostok postrzegane jest przez moskiewski rząd oraz prywatne firmy jako obszar o nieograniczonym potencjale. Środek ciężkości inwestycji oraz infrastruktury przenosi się w dziedzinę wydobycia surowców pierwotnych. Mówi się wręcz o nowej stolicy.

W ostatnich miesiącach, jak nigdy wcześniej, wschodnia część stolicy największego na świecie państwa doświadcza przerażającego poczucia pustki. Daleko na wschód Rosji rozciąga się mroźne odludzie, zwane ogólnie Syberią: dawniej ziemia gułagów i deportowanych, dziś teren pełen ropociagów oraz platform wiertniczych. Kontynent ten, prawie tak duży jak Europa (ponad sześć milionów kilometrów kwadratowych), dotyka koła podbiegunowego, a kończy się na wybrzeżu Pacyfiku. To “strażnik” niezbadanych jeszcze skarbów górnictwa, teren upiornie pusty (nieco ponad pięć milionów mieszkańców) i niekontrolowany. Jest on dosłownie otoczony w swych granicach przez liczne i drapieżne azjatyckie państwa, które wciąż szukają nowych rynków zbytu dla swoich firm. To realne zagrożenie, które być może jest już nie do uniknięcia. Władimir Putin, polityk niechętnie przyznający się do porażek, wybuchnął gorzko: „Jeśli nie docenimy Dalekiego Wschodu, to równie dobrze możemy zacząć studiować chiński, japoński i koreański”. Wypowiedź ta stała się przesłanką do rozpoczęcia desperackiego planu, którego celem ma być wyrównanie szans w bitwie, która wydaje się już przegrana.

Mówi się o dziewięćdziesięciu dwóch projektach dotyczących odnowienia zaniedbanego od wieków obszaru, dlatego też aż trzydzieści dwa z nich dotyczy infrastruktury: sieci drogowych, mostów, kolei oraz odzysku miejsc niezdatnych do zaludnienie w wyniku katastrof ekologicznych. Mówi się nawet o stworzeniu nowej stolicy w Azji. Jest to odważna inicjatywa, jednak w tym momencie raczej ją odłożono.

Teraz najpilniejszym zadaniem jest modernizacja najsłynniejszej z istniejących dróg: legendarnej kolei transsyberyjskiej, przyciągającej obecnie tylko najbardziej ekscentrycznych turystów, niebojących się trudów podróży, a przede wszystkim mających mnóstwo wolnego czasu. Wytrzymałość na trasie Moskwa-Władywostok wynosi obecnie mniej niż 10 mln ton.

W kraju, którego profity z przemysłu naftowego rosną na poziomie 4-5 procent rocznie pieniędzy nie brakuje. Można się spodziewać, że to przyciągnie odpowiednich inwestorów będących w stanie sprawnie i szybko rozpocząć projekt. To samo dotyczy ukończenia odbudowy kolei BAM, swoistej alternatywy dla kolei transsyberyjskiej, która biegnie od jeziora Bajkał aż po żyzne doliny rzeki Amur. Połączenia te służą oczywiście zaludnieniu obszaru.

Jednakże tak bogaty w gaz i ropę naftową teren cierpi na prawie całkowity brak zaopatrzenia w energię. W związku z tym Kreml stworzył „mega-plan”, mający na celu konstrukcję kilkunastu elektrowni cieplnych. Te najważniejsze zaplanowano w północnej Jakucji – obszarze kopalni diamentów – oraz na wyspie Sachalin, którą dawniej carowie używali jako więzienia pod gołym niebem, a gdzie teraz pełno jest kopalń złota, platyny oraz miedzi.

Tymczasem nieugięci i niepowstrzymani Chińczycy kontynuują na terenach przygranicznych budowę kilkumilionowych miast, które mają pojawić się w ciągu kilku lat. Na terytorium rosyjskim znajduje się już wiele milionów z nich: tworzą gospodarstwa, otwierają małe fabryki i rynki lokalne.

Wśród rosnącego pesymizmu dają się słyszeć ciężkie słowa moskiewskiego socjologa, Igora Romonowa: „Te kilka osób, które jeszcze zamieszkują owe prowincje, to ludzie słabi i zdemotywowani. Inni są wyniszczani przez poczucie pustki, alkohol i narotyki”. Jeszcze bardziej negatywna jest opinia Siergieja Michajewa, eksperta w sprawie migracji i prezesa Centrum Technologii Politycznych: „Napływ Chińczyków jest tak intensywny, że już wkrótce będą oni rościć sobie prawa do posiadania reprezentantów w polityce lokalnej. To będzie początek końca naszej suwerenności w tych częściach kraju”.

Powraca również hipoteza robocza, która jeszcze kilka lat temu wydawała się być jedynie prowokacją. Wypowiedział ją jeden z najbardziej utalentowanych rosyjskich ekonomistów, Siergiej Karagonow, profesor Wyższej Szkoły Ekonomii: „Przenosimy tymczasowo stolicę do Władywostoku, na wybrzeżu Pacyfiku naprzeciw Japonii, czekając na jej budowę w centrum kraju, w sercu Azji na granicy z Mongolią”. Czytaj: wszystkie główne zasoby gospodarcze w kraju znajdują się na Wschodzie, posiadamy także niekończące się ziemie do eksploatacji i zaludnienia. Dlaczego mielibyśmy dać się zmiażdżyć Europie, która nas nie kocha, a przede wszystkim wymaga przepisów i ograniczeń, które nas duszą? Lepiej więc zostawić ową niejasną sytuację i przekształcić się w wielką siłę azjatycką, stanąć twarzą w twarz z naszymi przeciwnikami oraz poznać potencjalnych sojuszników. Łatwo powiedzieć na konferencji naukowej, znacznie trudniej osiągnąć. Jednakże osoby będące najbliżej Kremla zapewniają, że Putin nie odrzuca tej hipotezy i być może weźmie ją pod uwagę już w niedalekiej przyszłości.

Świadczyć o tym może kilka szczegółów. Od dwóch lat rząd zmusza moskwian do pracy w warunkach surowej zimy w celu utrzymania oficjalnych godzin pracy, które swoimi rozmiarami przypominają bardziej Azję niż Europę. Putin, zaraz po tym, jak po raz trzeci objął prezydenturę, w sposób ewidentny zignorował szczyt z Obamą, sprawiając w ten sposób, by jego pierwsza wizyta za granicą miała miejsce w Pekinie. Po raz pierwszy od sześćdziesięciu lat Moskwa nareszcie wydaje się być bardziej łagodna w rozpoczętym jeszcze za czasów Stalina sporze terytorialnym z Japonią o wyspy Kurylskie. Warto wspomnieć też o zachętach dla tych, którzy zdecydują się przeprowadzić do Moskwy lub Petersburga na Daleki Wschód, takich jak zaliczki na dom czy ulgi podatkowe. Mimo, że jeszcze odległa i niezamieszkana, Nowa Rubież stoi otworem.

Nicola Lombardozzi

“La Repubblica”

Tłumaczenie: Diana Lorek

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply