Rosyjska opozycja: w systemie czy poza nim?

Wybory parlamentarne zostały zaplanowane na 4 grudnia, tak więc walka o pozycję wśród partii opozycyjnych z pewnością nabierze kolorów, wszak teraz politycy wracają wypoczęci z wakacji. Czy ci spoza parlamentu mogą mieć jakikolwiek wpływ na rezultat wyborów? Grigorij Gołosow rozważa różne scenariusze.

Partie opozycyjne w Rosji dzielą się na ‘systemowe’ i ‘pozasystemowe’. Partie ‘systemowe’ to takie siły polityczne, które na mocy prawa mogą startować w wyborach parlamentarnych. To oznacza, że spełniły one prawne wymagania stawiane partiom politycznym: całe mnóstwo spraw organizacyjnych struktur partyjnych, ich programu, a także przejrzystości ich finansów. Ale główne kryterium niełatwo jest spełnić: należy posiadać minimum 45 tysięcy członków.

Partie opozycyjne należące do systemu

Przed jesienią 2006 roku istniało legalnie ponad 30 partii politycznych, ale wiele z nich sukcesywnie ulegało rozpadowi, bo nie spełniało norm prawnych. Dziś pozostało ich jedynie siedem: rządowa partia Jedna Rosja, i sześć partii określanych mianem ‘systemowej’ opozycji. Trzy z nich mają swoich reprezentantów w niższej izbie parlamentu, Dumie: Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej, Sprawiedliwa Rosja, oraz Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji. Trzy inne nie mają swych przedstawicieli w Dumie. Są to: Słuszna Sprawa, Jabłoko, oraz Patrioci Rosji. Główna różnica między parlamentarną, a pozaparlamentarną opozycją jest taka, że ta pierwsza może startować w wyborach bez narzucania jej dodatkowych restrykcji, podczas gdy ta druga musi zdobyć bardzo dużą ilość podpisów, by zarejestrować listy.

„Słuszna Sprawa”

Partia „Słuszna Sprawa”, którą kieruje miliarder Michaił Prochorow, reprezentuje nowy pomysł na stworzenie konstruktywnej opozycji w Dumie. Ale czy uda się jej zdobyć jakiekolwiek mandaty w nowym parlamencie?

Oficjalna rejestracja zapewnia nie tylko samo prawo udziału w wyborach, ale także szereg przywilejów, wśród których jest możliwość czerpania dotacji z budżetu państwa, jak i przyjmowania prywatnych dotacji. Dla partii należących do ‘systemowej’ opozycji utrata tych przywilejów byłaby dużym ciosem. Ale prawo dotyczące partii politycznych w Rosji przewiduje także możliwość wykreślenia danej partii w każdym momencie.

Po pierwsze, Ministerstwo Sprawiedliwości może uzasadnić wykreślenie tym, że partia nie ma już wystarczającej ilości członków. Kiedy masowo sprawdzano partie w 2006 roku, pracownicy ministerstwa skrupulatnie wertowali listy członków: szukali tych niepełnoletnich, nieżyjących, lub tych, których nie znajdywali się pod wskazanym adresem. Mając 45 tysięcy członków, zawsze znajdzie się rzesza tych, których pod dane kategorie można zakwalifikować, dlatego żadna partia nie może czuć się zbyt pewna.

„Przed jesienią 2006 roku istniało legalnie ponad 30 partii politycznych, ale wiele z nich sukcesywnie ulegało rozpadowi, bo nie spełniało norm prawnych. Dziś pozostało ich jedynie 7: partia Jedna Rosja, i 6 partii określanych mianem ‘systemowej’ opozycji.”

Potem Ministerstwo Sprawiedliwości weryfikuje wewnętrzne struktury partii sprawdzając, czy jej organa są praworządne. Jeśli ministerstwo dopatrzy się jakichś nieprawidłowości, np. delegatów wybierany z odstępstwami od ustaleń statutu partii, albo przeprowadzonego nieprawidłowo, jej przywódcy tracą swoją moc. Formalnie oczywiście to nie uniemożliwia startu w wyborach, ale partia jest wówczas zdezorganizowana, a decyzje takiego kierownictwa pozostają nieuznane przez struktury państwowe. Bardziej konkretnie – partia nie jest wówczas zdolna wystawić swoich reprezentantów w wyścigu o fotel w parlamencie.

Na koniec należy nadmienić, że rosyjskie wybory są zorganizowane tak, iż żadna partia nie może zapominać o swojej zdolności do przekroczenia siedmioprocentowego progu wyborczego. Powszechnie wiadomo, że sfałszowanie wyborów pozwala na „przekazanie” od 5 do 10 procent głosów jednej partii na rzecz drugiej bez większego wysiłku. Podczas regionalnych wyborów w latach 2008-2011 Komunistyczna Partia FR zyskała 16,6% poparcia, Jedna Rosja miała 10,4%, a na liberałów i demokratów oddano 10,3% głosów, natomiast reszta kandydujących partii zdołała pozyskać jeszcze mniej wyborców. Niczym nie powstrzymana krytyka władz w czasie wyborów może je tylko dodatkowo wzburzyć i w rezultacie okaże się, że krytykanci „zyskali” mniej głosów, niż w rzeczywistości, co może zniwelować całkowicie szanse na ich reprezentantów w parlamencie.

Z tego względu wszystkie opozycyjne partie systemowe są gotowe do współpracy z władzami. Dlatego powstrzymują się od krytyki głównych członków rządu, kierowanych przez niego organów, czy kandydatów. Nikt nie ukrywa na przykład tego, że na listach liberałów i demokratów można znaleźć nie tylko członków ich partii, ale też wysoko postawionych ludzi, jak Władisław Surkow. Jest też naturalnym to, że partie „systemowej” opozycji nie wystawiają kandydatów, których nie zaakceptowałby Kreml.

Niemal bierna, schematyczna kampania opozycji „systemowej”, ich chęć pójścia na ustępstwa wobec władz, brak prawdziwych, barwnych postaci na listach, wreszcie nieumiejętność zajęcia się prawdziwymi problemami obywateli – wszystko to zmniejsza szanse opozycji na sukces w wyborach. Niektóre z tych partii (przede wszystkim komuniści, a także liberałowie i demokraci) mają swój stały, wierny elektorat, nie mają jednak najmniejszych szans na jego powiększenie. Wpływ partii Jedna Rosja sprawia, że partia komunistów pozostaje na skraju politycznej sceny. Ale dzisiaj rola przewodniczącego partii Siergieja Mironowa jest osłabiona, a ‘druga partia parlamentu’ musi mierzyć się z nowym projektem Słuszna Sprawa, któremu przewodzi oligarcha Michaił Prochorow.

Podsumowując, opozycja ‘systemowa’ to partie niszowe. Każda ma śladowe wręcz poparcie i odstrasza lwią część wyborców. Dlatego taki rodzaj opozycji Kremlowi jest na rękę: wyborcy nie głosują na Jedną Rosję, bo budzi ona ich sympatię, ale także dlatego, że innych nie znoszą jeszcze bardziej. Zasady gry w Rosji sprawiają, że nikt tam nie przepada za ‘systemową’ opozycją.

A na zewnątrz…

‘Pozasystemową’ opozycję tworzy kilka politycznych formacji, które rzeczywiście istnieją, ale nie są uznawane przez rząd i nie mają prawa udziału w wyborach. Wszystkie niejednokrotnie próbowały się rejestrować, ale formalnie ich wnioski odrzucano. Najlepiej znane z nich są Rosyjska Partia Libertariańska, Inna Rosja, czy Zjednoczony Front Obywatelski. Z brakiem możliwości startowania w wyborach i limitem ich potencjalnych działań ze względu na brak formalizacji tych organizacji, partie te muszą skupić się na organizowaniu demonstracji i protestów, które w większości są zakazane przez władze, a także na kampanii ogłoszeniowej w mediach. Ale media publiczne są w większości pod kontrolą rządu, dlatego działania tych partii pozostają niezauważone. Obecnie ich jedyną nadzieją jest Internet, ale ten w Rosji stał się powszechny dość niedawno, a większość jego użytkowników raczej nie należy do zainteresowanych polityką.

Trzy strategie wyborcze

To żadna niespodzianka, że Rosjanie niewiele wiedzą o działalności tych organizacji. Ale mają one wpływ na pewną grupę: wykształconych, całkiem zamożnych ludzi, mieszkających zazwyczaj w większych miastach. Dlatego ich przedwyborcze działania są znaczące. 23 sierpnia debatowano w Moskwie o drodze ‘pozasystemowej’ opozycji do wyborów. Niemal wszystkie niezarejestrowane organizacje wzięły w tej debacie udział, były także dwie zarejestrowane partie: Jabłoko i Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej. Fakt, że ludzie tam obecni pochodzili z różnych sfer jest niewątpliwie dowodem na pozytywne zjawiska zachodzące w obrębie opozycji rosyjskiej. Ale w podstawowej sprawie nie doszło do konsensusu:

„’Pozasystemowa’ opozycja stworzona została z niewielu politycznych partii, które w istocie istnieją, ale nie są uznane przez rząd i nie mają prawa startować w wyborach. Wszystkie niejednokrotnie próbowały się zarejestrować, ale ich wnioski zawsze odrzucano”.

Przedstawiono szeroki wachlarz różnych spojrzeń na sprawę, także tych całkiem egzotycznych (np. ‘myślący obywatele powinni zażądać usunięcia ich nazwisk z list rejestrów głosowań’). Dominowały jednak głosy, by nawoływać do bojkotu wyborów, bądź niszczyć karty do głosowania. W moim odczuciu żadna z tych propozycji nie ma jakiegokolwiek sensu.

Bojkot wyborczy miałby sens tylko wtedy, jeśli można by osiągnąć naprawdę niską frekwencję. Ale takiej szansy nie ma. W ostatnich wyborach ‘mobilizowano’ do głosowania grupy społeczne zależne od państwa: emerytów, żołnierzy, pracowników budżetówki, studentów, itp. Miało miejsce także czyste przekupstwo zupełnie apolitycznych grup, które kuszono ku urnom rozmaitymi loteriami, wyprzedażami i darmowymi usługami. W rezultacie tylko te zabiegi przysporzyły aż 50% wyborców, a po sfałszowaniu można tu już mówić z łatwością o 70%. Władze nie muszą stawać przed problemem nawet symbolicznej przegranej, a Jedna Rosja może liczyć na niemal stuprocentowe zwycięstwo.

Niszczenie kart do głosowania mogłoby reprezentować nieco bardziej racjonalną strategię. Problem w tym, że wszystko w rękach członków komisji wyborczych, którzy powinni zniszczone głosy uznać za nieważne.

„PARNAS”

Rosyjska Partia Libertariańska twierdzi, że ma ponad 60 tysięcy członków. Ale Kreml nie chce swych radykalnych krytyków w nowym parlamencie, dlatego odmówił rejestracji partii. Na zaplanowanym na wrzesień kongresie partia ma określić obrany kierunek działań na przyszłość.

Wybory regionalne pokazały jednak, stracone w ten sposób głosy zyskuje właśnie Jedna Rosja. Ma to związek z nadzwyczajną formą monitorowania przebiegu wyborów: tylko zarejestrowane partie mają możliwość wysłania swoich obserwatorów i członków komisji wyborczych, a ich główny cel to własny sukces. Nikt nie dba o poprawne przeliczenie zniszczonych kart do głosowania.

To pokazuje, że ‘pozasystemowa’ opozycja powinna apelować, by głosowano na partie inne, niż Jedna Rosja, jak zasugerował znany polityczny blogger, Aleksiej Nawalny, wiosną 2011 roku. Celem jest jak największe możliwe osłabienie Jednej Rosji poprzez zminimalizowanie jej wyniku. Pomysł polega na tym, że „systemowa” opozycja będzie do pewnego stopnia zdolna bronić oddanych na siebie głosów, a efekt nie będzie całkowicie zaćmiony fałszerstwem głosów. Oczywiście strategia głosowania na każdą inną partię nie odwraca uwagi od faktu, że w oczach krytycznie nastawionych wyborców partie te bez różnicy mają wiele wad. Ale może to sprawić, że ci, którzy całkowicie zwątpili w sens chodzenia na wybory, albo nawet ci, którzy zdecydowali się głosować na Jedną Rosję, wybiorą bardziej racjonalną na dzień dzisiejszy możliwość.

Główną wadą tego pomysłu jest to, że wymaga on pewnego stopnia rezygnacji z walki o partie ‘pozasystemowe’ na rzecz tych ‘systemowych’, które są im całkowicie obce i wręcz skłócone z nimi. Debata z 23 sierpnia pokazała, że wielu przywódców partii ‘pozasystemowych’ nie jest na ten krok gotowa. Faktem jest, że aparat polityczny Rosji jest intencjonalnie zbudowany tak, by wykluczyć możliwą współpracę między różniącymi się siłami. Bezpośrednia współpraca nie przynosi szybkich korzyści ani ‘systemowej’ opozycji, która bądź co bądź nie bez racji obawia się kary ze strony Kremla, ani tej ‘pozasystemowej’, która w dyskredytowaniu istniejącego systemu wyborczego (którego ‘systemowe’ partie są przecież częścią) upatruje esencję swego sprzeciwu.

Niewątpliwie najlepszą formą współpracy dla dzisiejszej opozycji jest nie koordynacja, ale swego rodzaju ‘zgodne działanie’, które było kluczem do demokracji w Chile i Korei Południowej. Strategia ta pozwala politycznym aktorom zachować autonomię i krytyczny stosunek do swoich partnerów, jednocześnie nie ustając w wysiłkach w dążeniu do wyników nakierowanych na dobro wspólne i unikaniu tego, co oddala od zamierzonego celu.

Ponieważ taka sama korzyść wszystkim może zostać zapewniona jedynie poprzez niszczenie objawów wszelkiego politycznego monopolu, praktycznie powinno to się objawić poprzez nawoływanie przez ‘pozasystemowe’ partie opozycyjne do głosowania 4 grudnia na każdą inną partię, niż Jedna Rosja.

Grigorij Gołosow

Autor jest profesorem nauk politycznych, członkiem Centrum Demokracji i Praw Człowieka „Helix” w Sankt Petersburgu.


Tłumaczenie: Karolina Łachmacka.

źródło: opendemocracy.net

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply