Budżet Rosji uzależniony jest od cen surowców. Nie tylko Bank Światowy zmusza kraj do uporządkowania swoich finansów, które grożą całkowitym wymknięciem się spod kontroli.

Chwila oddechu, na którą pozwolił sobie prezydent Rosji Władimir Putin dzięki zwycięstwu w wyborach prezydenckich na początku marca, nie mogła zgodnie z oczekiwaniami długo trwać. Pozbył się wprawdzie na razie uporczywych akcji protestacyjnych, niezadowolonej Ad-hoc-opozycji, gdyż ta na chwilę obecną jest zajęta sama sobą. Tym bardziej mnożą się alarmowe głosy tych, którzy dostrzegają znaki, iż finanse rządu wymykają się spod kontroli.

W zeszłym tygodniu Bank Światowy mówił otwarcie i szczerze. Rosyjska gospodarka – według parytetu siły nabywczej nadal szósta świata, po okresie niepewności w ciągu ostatniego półrocza, obecnie przejawia symptomy niewielkiego wzrostu i osiągnęła wynik gospodarczy na poziomie sprzed kryzysu – mówi najnowszy raport Banku Światowego.

Ponieważ kraj więcej niż kiedykolwiek uzależniony jest od wysokości ceny za ropę naftową, powinien obecnie wysoką cenę tego surowca wykorzystać jaką szansę i wrócić szybko do twardej dyscypliny budżetowej oraz uzupełnienia rezerwy finansowej kraju – radzili eksperci z Waszyngtonu. „To musi być już teraz wykonane”, mówi ekonomista Banku Światowego Kaspar Richter w Moskwie. „Nie później”.

Pośpiech, do którego zmusza Richter, jest łatwo wyjaśnić. Podczas wyborów, po raz pierwszy widocznie pod naciskiem, Putin dał dodatkowe obietnice wyborcze, która nie są ujęte w budżecie na następne lata – a które według Banku Światowego pociągną za sobą roczne wydatki od 0,5 do 1,5 procenta produktu krajowego brutto (PKB) w ciągu następnych sześciu lat. Do tego planowane średnioterminowe zyski z eksportu ropy będą mieć raczej tendencje spadkową , tak iż w kolejnych 3 latach przychody ze sprzedaży ropy naftowej zmniejszą się o prawie dwa procenty PKB.

Również agencje ratingowe zalecają mniejsze wydatki

Obserwatorzy z Banku Światowego nie są jednymi, którzy ostrzegają. Już wcześniej agencje ratingowe groziły konsekwencjami. Gdyby wydatki nie zostały ograniczone, spadek ceny ropy naftowej mógłby uderzyć w gospodarkę i zagrozić ratingowi, napisali analiści Fitch. Standard & Poor’s (S&P) dołożyl Stress test (tj. badanie współczynnika wypłacalności – przypis tłumacza) i mówił o obniżeniu ratingu obligacji państwowych o 3 punkty, gdyby spadła cena baryłki do 60 dolarów i utrzymała się dłużej na tym poziomie.

Scenariusz ten jest wprawdzie mało prawdopodobny, niemniej jednak zdarzył się w 2008 i w 2009, przynosząc Rosji recesję w wys. 7,9 procenta. Niebezpieczeństwo uzależnienia od surowców jest w zasadzie również znane. Nowością jest jednak, iż Putin realizuje ryzykowną strategię gospodarczą, zwiększając dodatkowo uzależnienie od ropy naftowej.

Według S&P w tym roku potrzebna jest cena za baryłkę ropy naftowej w wys. 120 dolarów, aby uzyskać zrównoważony budżet. Ta cena w tym momencie jest już zachowana. Rosja już w ostatnich latach miała szczęście z ceną ropy naftowej, kraj osiągnął nawet w przeciwieństwie do własnych prognoz na rok 2011 nadwyżkę budżetową.

Jak ukształtuje się cena w przyszłości, pozostaje wprawdzie otwarte. Prognozy w ostatnim czasie są raczej ponure, ponieważ kontrakty na dostarczenie ropy naftowej na przyszłe trzy do pięciu lat negocjowane są mniej o 30 dolarów za baryłkę, niż się obecnie płaci za aktualne dostawy.

Ropa naftowa nie jest jedynym problemem

Dużym problemem Rosji nie jest możliwy deficyt budżetu państwa, który oszacowano w oparciu o wskaźnik ceny ropy naftowej w wys. 100 dolarów za baryłkę jako podstawę obliczeń. Rzeczywistym problemem jest olbrzymia dziura w tej części budżetu, która nie jest finansowana z przychodów z ropy naftowej. Przed kryzysem Rosja ograniczyła ten deficyt do 4,7 procentów PKB – podczas kryzysu odstąpiono od tej reguły i wzrósł on w 2011 na całe 13 procent PKB. Również w tym roku nie udało się go zmniejszyć poniżej dziesięciu procent PKB.

Rząd jest w pełni świadom tego ryzyka i postanowił ograniczyć po raz pierwszy od kryzysu obecne przeznaczenie petrodolara. Ministerstwo Finansów domaga się, aby od przyszłego roku ulokować od określonego limitu nadwyżkę petrodolarów w funduszach stabilizacyjnych i oszczędzać na nowe kryzysowe czasy na przykład na emerytury przyszłych pokoleń, jak to przykładowo robi Norwegia.

Niskie zadłużenie tworzy Moskwie swobodę ruchów

Przed kryzysem Rosja praktykowała to już kilka lat i obniżyła dzięki oszczędnościom między innymi dług państwowy. Dzisiaj Rosja jest zadłużona na skromne 10 procent PKB – wynik marzeń z punktu widzenia Zachodu.

To tworzy swobodę ruchów, którą kraj częściowo wykorzystuje. Rosja może według Banku Centralnego zwiększyć zadłużenie do 2014 na 15,7 procenta swojego PKB. Pierwszy krok w tym kierunku zrobiono w zeszłym tygodniu: Rosja wróciła w wielkim stylu na rynki kapitałowe i sprzedała obligacje w walucie obcej w wysokości siedmiu miliardów dolarów, z tego trzy z okresem ważności na 30 lat.

Pakiet obligacji był najwyższy od roku 2009 tego nowo uprzemysłowionego kraju. Zysk wynosił ok. 5,8 procenta więcej niż w innych krajach Grupy BRICS (obok Rosji: Brazylia, Indie, Chiny i RPA). Rosja odzyskała znacząco zaufanie u inwestorów, obligacje trzykrotnie przekroczyły sumę subskrypcji – mimo iż Bank Światowy obniżył prognozę wzrostu dla bieżącego roku z wcześniejszych 3,8 na obecne 3,5 procenta a Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozował tylko 3,3 procenty. W 2011 rosyjska gospodarka wzrosła jednak o 4,3 procenta.

Również rosyjska gospodarka wzrasta wolniej

Globalny spadek koniunktury nie omija również Rosji. I jak od 2008 było widoczne, Rosja w odróżnieniu od innych krajów należących do BRICS nie jest sama w sobie koniem pociągowym dla międzynarodowej koniunktury. Ale Rosja stoi przed unikatową szansą, twierdzi Bank Światowy. Ma tu na myśli przystąpienie Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Całe trzy procent wzrostu gospodarczego na rok ma przynieść w średnioterminowe perspektywie, przystąpienie do struktur tej organizacji – według opinii Banku Światowego. Najpierw musi jednak zostać ratyfikowana umowa akcesyjna, która po 17 latach negocjacji została podpisana w grudniu.

Przedsiębiorcy obawiają się niekorzyści dzięki przystąpieniu do WTO

Chociaż niedawno szeroko udzieliła się nerwowość i wielu przedsiębiorców jest przeciwko przystąpieniu (ponieważ obawiają się strat albo są ledwo przygotowani na nowe reguły WTO), Putin według wszelkiego prawdopodobieństwa przeforsuje ratyfikację akcesji.

Czy jest on jednak gotowy do radykalnego przekształcenia państwowych instytucji i do liberalizacji polityki, bez której modernizacja gospodarki nie ma racji bytu, jak twierdzi rektor moskiewskiej Higher School of Economics Jewgeni Jasin, to już zupełnie inna historia.

Szybszy wzrost zostanie osiągnięty, właśnie tylko dzięki zwiększeniu przedsiębiorczości, która przez wiele lat była hamowana przez urzędników i system autorytarny, wyjaśnia Jasin w komentarzu do „Strategi rządowej 2020“.

Z tego powodu żądana jest teraz od elity gotowość podzielenia się władzą i tym samym wzięcia pod uwagę również strat materialnych i wizerunkowych. „W zasadzie zwracam się do elity”, kończy Jasin:”Chłopaki! Albo to zrobicie. Albo przyjdą inni.”

Eduard Steiner

„Welt Online”

Tłumaczenie: Katarzyna Isztok

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply