Petersburskie Międzynarodowe Forum Ekonomiczne roku 2009 odbyło się w niezbyt entuzjastycznej atmosferze. Prezydent Dmitrij Miedwiediew przyznał, że rosyjskiej gospodarki surowcowej nie udało się przekierować na innowacyjny tor, jak i nie udało się wprowadzić szeregu innych reform..

Inni urzędnicy ostrożnie cieszyli się ze wzrostu cen ropy i marzyli o 100 dolarach za baryłkę. Zresztą, najważniejszym wydarzeniem forum, jakkolwiek dziwne by to nie było, okazała się akcja odbywająca się 300 km od Petersburga. Mowa o wizycie premiera Rosji w miasteczku Pikalewo w obwodzie Leningradzkim, którego popis, był niewątpliwie niepokojącym sygnałem dla uczestników forum, a dla Rosjan – demonstracją tego, kto w ich domu jest gospodarzem.

Rosyjska władza zaproponowała uczestnikom skoncentrowanie się na międzynarodowych wydarzeniach. Urzędnicy “pocieszyli” jednak obywateli kolejną porcją przeczących sobie makroekonomicznych prognoz.

Marzenia o drogiej ropie

W pierwszym dniu forum minister finansów Aleksiej Kudrin przypomniał, że naftowy fundusz rezerwowy, dzięki któremu Rosja mogła pokrywać niedobór budżetu w 2009 roku, skończy się już w 2010 roku. Sam deficyt budżetowy w roku bieżącym może osiągnąć 10% PKB (w budżecie zakłada się, że będzie to 7,4%), w następnym – przekroczy zaplanowane 5 procent. Od 2011 Rosja będzie pożyczać na rynku wewnętrznym corocznie ponad 10 miliardów dolarów, czego nie robiła od 2000 roku.

Kudrin, jeden z największych pesymistów w rosyjskim rządzie, prognozuje średnioroczną cenę ropy w wysokości 53-55 dolarów za baryłkę. W wypadku przekroczenia faktycznej ceny za surowiec dodatkowy dochód będzie skierowany do funduszu narodowego, a potem wykorzystany na bieżące wydatki, w szczególności, na pokrycie deficytu funduszu federalnego. Inni urzędnicy podczas forum wydali bardziej optymistyczne oświadczenia. Zastępca ministra rozwoju ekonomicznego Rosji Andriej Klepacz oświadczył, że najbardziej wiarygodną prognozą na 2010 rok jest średnioroczna cena ropy – 60 dolarów za baryłkę. Ta prognoza w porównaniu do prognozy ministra finansów oznacza wyższy dochód i mniejszy deficyt skarbu federalnego.

Jednak i 60 dolarów to dla Rosji za mało. Wicepremier Rosji Igor Sieczin, który kieruje w rządzie kompleksem paliwowo-energetycznym, oświadczył, że Rosji trzeba ceny nie niższej niż 70 dolarów za baryłkę. Obecnie europejski Brent na rynku kosztuje ponad 68 dolarów za baryłkę, a rosyjski Urals – o parę dolarów mniej. Cena na ropę, według Sieczina, obecnie wyznaczana jest przez siły spekulacyjne. Wtórowali mu przewodniczący zarządu “Gazpromu” Aleksiej Miller (100 dolarów w 2010 roku) i szef brytyjskiej BP Anthony Bryan Hayrward (150 dolarów w “najbliższym dziesięcioleciu”).

W Ministerstwie Rozwoju Ekonomicznego uważają jednak, że cena ropy nie podskoczy do 100 dolarów za baryłkę. W roku 2010, zdaniem urzędników, wzrost PKB może wynieść od zera do 1,3%, a “wzrost gospodarczy o 4 – 5% w ciągu roku jest raczej w najbliższym dziesięcioleciu niemożliwy”. “Czeka nas stagnacja lub powolny wzrost” – oświadczył występując na międzynarodowym forum Andriej Klepacz. Ekonomiści ministerstwa ostatecznie pogrzebali marzenia Władimira Putina o podwojeniu PKB.

Wysokie ceny za ropę i fakt, że Bank Rosji ponownie zaczął zapychać rosnące w okresie płynnej dewaluacji rezerwy, skłonił pierwszego wicepremiera do oświadczenia, że rządowi wystarczy rezerw, żeby przeżyć drugą falę bankowego kryzysu (przewidywanego przez niego już w marcu). Według oceny szefa Ministerstwa Finansów, będzie ona związana z gwałtownym spadkiem wypłacalności przedsiębiorstw i ich zdolności do pokrycia zaciągniętych kredytów, co z kolei gwałtownie zwiększy groźbę niedotrzymania terminu w portfelu kredytowym banków rosyjskich i negatywnie odbije się na finansowych wskaźnikach.

Na forum Kudrin obiecał bankom pomoc, jednak nie da się jego zdaniem uniknąć problemów spowodowanych “złymi długami”. Szef Federalnej Służby ds. Rynku Finansowego Władimir Miłowidow, zwrócił się do ministrów finansów z prośbą, aby nie straszyć siebie i innych kolejnymi falami kryzysu.

Rubel z Palladium i spór o Kostina

Cena ropy, wzrost PKB, deficyt budżetowy i niedotrzymanie terminu płatności w portfelu kredytowym banków rosyjskich – oto najważniejsze tematy forum. O reformach rosyjskiej gospodarki, jak i o jej post – kryzysowym rozwoju, uczestnicy forum praktycznie nie rozmawiali. “Czekałem na jakąś “marchewkę”, ale na razie nic nie dostałem” – tak na pytanie czy udało mu się podczas forum dowiedzieć czegoś o tym, co zamierza robić rosyjski rząd, żeby wyjść z kryzysu odpowiedział agencji Reutersa Dawid Jakobaszwili, przewodniczący rady dyrektorów Wimm-Bill-Dann,.

Jednak, nazwać Petersburskie Forum – 2009 nudnym nie sposób. Urozmaicenie wprowadził na przykład przewodniczący Państwowej Rady Rosji Borys Gryzłow. Zaproponował on opracowanie i wprowadzenie rosyjskiego rubla z palladium. “Byłaby to bardzo mocna waluta” – zaznaczył Gryzłow, nie wiadomo dlaczego stwierdzając, że ten rubel będzie popularny.

Oświadczenie Gryzłowa zdziwiło nie tylko ekspertów, ale i urzędników. Minister finansów Kudrin powiedział, że uważa za niemożliwy powrót do monetarnego systemu, w którym pieniądze produkowane przez bank centralny zostałyby zabezpieczone jakimkolwiek metalem.

Jeszcze jedno z ciekawych wydarzeń było związane z zastępcą dyrektora Banku Rosji Aleksiejem Ulukajewym, który skierował dość emocjonalną wypowiedź pod adresem prezydenta Państwowego Banku Zewnętrznego Handlu (ВТБ) Andrieja Kostina. Ostatni z nich 5 czerwca w wywiadzie dla agencji Reuters oświadczył, że Bank Centralny już dokonał testów banków rosyjskich, jednak nie chce publikować wyników, bojąc się “negatywnych skutków”. Testy służą pogłębieniu informacji o sytuacji w sektorze bankowym.

W obronie Kostina niespodziewanie stanął Kudrin i pierwszy wicepremier Szuwałow, oświadczając. Dyskusja urzędników i przedstawicieli Banku Centralnego była najbardziej “znaczącym” wydarzeniem ostatniego dnia forum.

Gdzieś pod Petersburgiem

Pierwszy dzień forum został zapamiętany dzięki szefowi rządu Rosji, chociaż nie był on obecny w Petersburgu. Władimir Putin nie pojechał na forum, które tradycyjnie uważa się za “prezydenckie”. Jednak później się okazało, że obwód Leningradzki Putin jednak odwiedził, chociaż nie z własnej woli.

W zeszłym roku na forum w Petersburgu najbardziej znaczącą postacią okazał się Igor Szuwałow, który zaproponował państwu próbę liberalizacji gospodarki Rosji. W roku 2009 pierwsze skrzypce na forum (a raczej, gdzieś obok niego) zagrał Putin.

Premier pojechał do miasta Pikalewo, którego mieszkańcy parę dni wcześniej zablokowali jedną z federalnych tras. Putin zmusił Deripaskę, właściciela jednego z trzech najważniejszych zakładów w Pikalewie, do podpisania kontraktu, który pozwoli na utrzymanie produkcji.

Po wyjeździe na posiedzenie w Pikalewie, na którym premier rozwiązał problem w typowy dla niego sposób, zaczęto kojarzyć to z ubiegłorocznym wypadem w stronę właściciela Otwartej Spółki Aukcyjnej “Mechel” Igora Ziuzina. Wizyta Putina w Pikalewie znalazła się na pierwszych stronach wszystkich największych gazet ekonomicznych Zachodu.

Szuwałow, w ślad za swoim patronem, już obiecał, że niezaradni właściciele przedsiębiorstw będą musieli się tłumaczyć w swoich zakładach. Propozycje Miedwiediewa, aby “nie zastraszać biznes” widocznie zostały odłożone na lepsze czasy.

W ciągu ostatniego roku gospodarka rosyjska zmieniła się nie do poznania – notuje ona obecnie głęboki dołek, a budżet państwa po raz pierwszy w ostatnim dziesięcioleciu okazał się deficytowy. Wyspa stabilności w oceanie kryzysu – nie można już tego powiedzieć o Rosji. Reformy w Rosji stoją w miejscu, napięcie społeczne będzie rosnąć, a jedyne na co liczą urzędnicy to wysokie ceny ropy.

Link: http://lenta.ru/articles/2009/06/06/forum2009/

Przegląd prasy: Halina Węcławek i Mateusz Kędzierski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply