Przyczynek do staropolskiej polityki historycznej

Każda epoka miała swoje mity, którymi się wzajem straszono i pokrzepiano. Dla późnych Sarmatów mitem takim musiała być tyleż legendarna, co i prawdziwa konfederacja tyszowiecka.

Jak wiemy, w grudniu 1655 sytuacja Polski wydawała się krańcowo fatalna. Ogromna połać Wielkiego Księstwa Litewskiego wpadła w łapy moskiewskie; Wilno spłonęło; Poznań, Warszawę i Kraków okupowali Szwedzi; na Ukrainie siedział Chmielnicki. Ledwie Lwów i Zamość ostały się jako niezdobyte bastiony, no i oczywiście Częstochowa, o czym zresztą mało kto wiedział. A król Jan Kazimierz dopiero wracał do kraju.

W tym właśnie momencie, jak w swoim “Klimakterze” pisze Kochowski (cytuję przekład Leszka Kukulskiego):

…wszyscy ci, którzy zdecydowali się przeciwstawić przemocy, zawiązali w Tyszowcach godną pamięci potomnych konfederację. Na jej czele stanęli hetmanowie, za ich przykładem poszło wielu senatorów, a potem stan rycerski, i wspólnie ułożono akt konfederacji…

Skutki tego ruchu okazały się błogosławione. Wiemy, że po wielu perypetiach król Jan Kazimierz odzyskał pełnię władzy, że ostatecznie Szwedów z Polski wyparto, że pomszczono popioły Wilna, pognębiono kozaków i mało brakowało, a polska armia znów stanęłaby u wrót Moskwy. W ten sposób “liczne i szczęśliwe zwycięstwa, osobliwie po konfederacji Tyszowieckiej nastąpione i wiekopomnie pamiętne” – jak pisali ponad sto lat później konfederaci barscy w swoim własnym akcie konfederackim – sławę ruchu tyszowieckiego, słusznie czy niesłusznie, ugruntowały. Stanowiły namacalny dowód na to, że Sarmata jak chce, to potrafi, i że to właśnie dzięki demokracji szlacheckiej, a nie dzięki absolutnej władzy państwo sarmackie przetrwało paroksyzmy “potopu”.

Tę sławę Tyszowców, a na pewno pamięć o niej utrwalała i mnożyła “Suplika o pomoc Królestwu Polskiemu”, czyli popularna pieśń:

Boże łaskawy, przyjmij płacz krwawy

Upadających ludzi,

Sercem wzdychamy, łzy wylewamy,

Niech prośba łaskę wzbudzi…

Najstarsza jej wersja znana jest z rękopisu Biblioteki Krasińskich, który niestety spłonął w 1944 roku. Potem przez cały wiek XVIII drukowano ją w popularnych, kościelnych kantyczkach – śpiewnikach, gdzie figurowała obok pieśni pobożnych. Z czasem musiała więc dotrzeć do niemal wszystkich polskich katolików.

Ale czy na pewno jest to pieśń konfederatów tyszowieckich? Równie dobrze mogła zostać im tylko przypisana, albo skomponowano ją później jako świadomy pastisz. Co prawda nie ma wątpliwości co do tego, że “potop” dał przyczynek do powstania wielu podobnych poetyckich lamentów. Jednak później chętnie do tego wzoru powracano i przez to trudno dokładniej określić czas skomponowania “Supliki”. Tym bardziej, że nie zawiera żadnych precyzyjnych historycznych wskazówek. Wspomina wprawdzie najazd jakiegoś nieokreślonego, zewnętrznego “nieprzyjaciela”, który “Wziął sobie na cel… / Z tak zamienitej Rzeczpospolitej / Uczynić dzikie pola”; owszem, dowiadujemy się o wewnętrznym skłóceniu Polaków: “Jednejże Matki niezgodne dziatki / Szarpają jej wnętrzności”. Ale takie lamenty można było pisywać równie dobrze za panowania króla Michała albo podczas wojny północnej.

Z drugiej strony narzekania na to, że “nie masz dawnych / Kawalerów sławnych”, że “Szabla tępieje, serce truchleje” i że złu nie może zapobiec “gromada ni ludzka rada”, albo też pytanie o to, “gdzie są rycerze, bitni żołnierze”, tudzież końcowy apel do Boga jako najwyższego hetmana, wydają się naprawdę mało odpowiednie dla prawdziwych tyszowieckich konfederatów. Przecież ich dzieło było właśnie sukcesem “gromady” i “ludzkiej rady”; przecież byli wśród nich “bitni żołnierze” i nie brakło “kawalerów”, którym przewodzili hetman wielki Stanisław Potocki i hetman polny Stanisław Lanckoroński. Na koniec wypadałoby przypomnieć, że konfederacja wlała w serca otuchę, nie siejąc trwogi i zwątpienia, którymi epatuje “Suplika”. Wszak to pod wpływem odważnych konfederatów, jak pisze Kochowski:

…tłumiona dotąd niechęć do szkodliwej protekcji [króla szwedzkiego] przeistoczyła się w otwartą wrogość; w umysłach i sercach zaszła taka raptowna zmiana, że Polacy, którzy dotychczas w milczeniu znosili krzywdy, teraz grozili zbrojnym odwetem…

Tymczasem w pieśni jakoś ani śladu tej żądzy odwetu nie ma. Ale nic to. Jeśli nawet pieśń nie powstała za czasów konfederacji tyszowieckiej, to przecie jest niemal równie stara, a będąc “podróbką” okazuje się ponadto zabytkiem sarmackiej polityki historycznej. Szkoda tylko, że widać w niej ślad zrezygnowania i niemocy (czyżby już osiemnastowiecznej?), w przeciwieństwie do krzepkiej mocy ruchu, na który się powołuje.

————————-

W załączeniu: “Suplika o pomoc Królestwu Polskiemu czyli pieśń konfederatów tyszowieckich”; nagranie z mojej książki z płytą “Niezbędnik konfederata barskiego. Awantury-kuranty-pieśni”, Fundacja świętego Benedykta, Pznań 2008

Gra zespół Monogramista JK w składzie: Jacek Kowalski – śpiew; Anita Bittner – aranżacja, fagot; Marzena Łopińska – flet poprzeczny; Justyna Gertner-Piechel – wiolonczela; Wojciech Winiarski – gitara; Robert Rekiel – perkusja

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply