Przekręty Staropolskie

Machlojki na najwyższym szczeblu? Oskarżanie głowy państwa? Nihil novi!

Tajne papiery – ktoś je podobno widział: był w nich hak na króla Zygmunta, który Polski i Polaków podobno nie lubił i podobno chciał pohandlować Koroną. Albo coś gorszego. Opozycja zwołała zjazd – jeden, drugi, trzeci – na każdym obiecując pokazać kompromitujące dokumenty. Oryginały… Napięcie wzrasta… wszyscy czekają na tajne haki… i pustka. Nic z tego. Pod Guzowem król rozbija główne siły rokoszan. Ale i państwo wychodzi z tego osłabione, żaden z zamiarów Zygmunta się nie udaje, opozycja też niczego nie wywalcza, pat. Czy tajne haki istniały? Istniały, istniały… ale jakoś ułomnie…

Pięćdziesiąt lat później – dwór Jana Kazimierza. Dworacy królowej Ludwiki Marii “piniądze sypią, praktyki czynią, a najbardziej nocne”. Wszystko po to, żeby przepchnąć likwidację wolnej elekcji. Skąd Pan Pasek (to jego słowa) mógł o tym wiedzieć, skoro praktyki były nocne, to jest tajne? Wyciek o spisku dziejowym, zawiązanym przez królową, puścili widać Oni – ci dobrze poinformowani, którzy przeciwni byli jej reformatorskim zamiarom, a tak naprawdę tylko temu przeciwni, żeby akurat ona te zamiary przeprowadziła. Woleli je przeprowadzić sami i wziąć ster we własne ręce. Więc szlachtę do buntu pchali. I przerżnęli – zresztą tak Oni (możemy Ich wskazać palcem; ale akurat mamy do Nich sentyment, bardziej niż do królowej, więc zamilczmy), jak królowa i Rzeczpospolita.

Sto lat później. Niemoc ogólna, Rzeczpospolita zalana Moskalami, król Staś na pasku carycy Kasi. On chce w Polsce reform, ona też, ale takich obyczajowo-religijnych, czyli nie żeby wzmocnić państwo, tylko żeby się wszyscy przeciwko reformom burzyli, bo wtedy Kasia będzie mogła stale wichrzyć, a Staś stale będzie potrzebował jej wsparcia. Ona zatem każe otoczyć wojskiem sejm, opornych senatorów wywieźć do Kaługi, a reszcie posłów i senatorów – głosować… A on się zgadza. No i dobrze.

Więc przeciwko carycy i Stasiowi zrywa się konfederacja barska, w imię Wiary i Wolności, w obronie liberum veto i status quo. Francuscy filozofowie – opłaceni przez carycę jako jej TW, to akurat wiemy dowodnie – krzyczą, że konfederacja jest spiskiem ciemnych i fanatycznych mnichów, biskupów i papieża przeciwko tolerancji, wprowadzanej przez “armię pokoju”, czyli wojsko rosyjskie (tak, tak, to oryginalne słowa Woltera).

Ale guzik prawda. Filozofom-ateuszom nawet przez myśl nie przeszło, że jest na odwrót. “Ciemni biskupi” z prymasem na czele wcale konfederacji nie popierają, bo caryca też ich dobrze opłaciła. Na szczycie konfederacji stoją za to masoni we frakach, a nie w kontuszach, na oko całkiem podobni francuskim filozofom (tak wyglądał barski rząd – Generalność!). Niektórzy wcześniej współpracowali z Moskalami i pobierali od carycy pieniążki, ale wyprzedzeni w łaskach przez innych, postanowili się postawić. Są to przeważnie wolnomyśliciele, ale wyznają polską politikal korektnis, więc gwoli skuteczności swojej propagandy każą panom braciom zakładać ryngrafy z Matką Boską i Panem Jezusem, i pisać na chorągwiach: Pod Twoją Obronę…

Rychło i oni ślą posła i pieniądze do Paryża, żeby tam ktoś o konfederacji pisał dobrze, więcej, żeby jakiś mądry filozof wymyślił Polakom reformy. I ten filozof, niejaki Jan Jakub Rousseau, głośno wychwala konfederację, a po cichu pisze projekt konstytucji. W ten projekt wpisuje likwidację liberum veto, a nawet zakaz konfederowania się w przyszłości… Szefowie konfederacji muszą to liberum veto i możliwość zawiązywania konfederacji zlikwidować – jakże inaczej ostaliby się u władzy po zwycięstwie? – a projekt jest ściśle tajny, nie można go ogłosić i nikt oprócz paru ludzi o nim nie wie, boby się szefostwo przed szeregowymi konfederatami skompromitowało. Bo wyszło by na to, że chcą prawie tego samego, co król Staś – tylko bez udziału carycy.

Czy to prawda? Tak, to prawda. A czy ta prawda udowadnia teorię dziejowego spisku? Tak, udowadnia. Czy można zatem uznać konfederację za owoc manipulacji? Nie, nie można, bo oprócz frakonoszy działali w konfederacji inni ważni ludzie. Niejawne machinacje i spiski były, ale bez szczeku oręża na nic by się zdały. Historia jest pół tajna, pół jawna, nigdy tajna całkowicie. Czyż niweczy bohaterstwo konfederatów? Żadną miarą; oni szczerze chcieli wyrzucić z Polski najeźdźców.

Więc po co więc o tym pisać? Bo to prawda. Albo raczej – ważna część prawdy. A że Dobro, Piękno i Prawda posługują się niekiedy ludźmi, którzy nie do końca dorośli do swojej misji… Cóż, nawet święci do swojej misji nie dorastali. Człowiek jest ułomny. Do dziś mu to zostało.

Jacek Kowalski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply