Plica polonica

Więc czasem zastanawiam się, czy owe brud i niechlujstwo są naszą wadą fatalną i nie do wybaczenia, czy też jest to wada stosunkowo mało znacząca?

Norma elegancji

Podobno, kiedy do okupowanego przez Niemców Mińska przyjechała tajna inspekcja Komendy Głównej AK, żeby sprawdzić stan konspiracyjnych oddziałów – po dwu dniach pobytu wezwał ich szef miejscowej komórki i rzekł:

– Panowie, od dzisiaj proszę się nie myć, nie golić, butów nie pastować.

– Dlaczego? – zapytali oficerowie.

– Bo jak wczoraj wyszliście na ulicę, tak całe miasto gada, że kontrol z Warszawy przyjechała.

Stołeczna delegacja zagrożona była dekonspiracją, odcinając się swoim wyglądem od miejscowych, dla których wzorem elegancji miała być ponoć sowiecka prowincjonalna formuła: “nie podryt, nie podmyt, no niemnożko podpit”.

Smutna tradycja

Powyższa anegdota odnosi się do Kresów, a konkretnie tej ich części, która została zdegradowana długą sowiecką okupacją. Potem Kresy trafiły już w całości pod sowieckie jarzmo. I do dziś, skoro trafi się w miejsca oddalone znacznie od centrów Pierwszej, Drugiej, Trzeciej i Czwartej Rzeczypospolitej, efekt obserwacji stopnia czytości bywa porażający. Zwłaszcza pewne okolice Białorusi wyglądają… (-)

No, ale – powiedzmy to sobie – one są, można rzec, pewnym odbiciem, tyle że pogłębionym – ogólnego stanu Polski. Za PRL-u, ale też w ogóle. To pewien polski constans. Rozmaite kultury różnie dawały sobie radę z brudem i nieporządkiem i do dziś te sposoby gospodarowania są w ich narodowym charakterze widoczne. Jak wiemy, Niderlandy świeciły zwykle przykładem nadczystości (proporcjonalnie do możliwości danej epoki, oczywiście). Natomiast w mojej nieoryginalnej refleksji zawsze przypominam sobie, że nie byliśmy, nie jesteśmy i chyba nie będziemy już mistrzami w tych zawodach. Oczywiście, polska elegancja – tak, tak, zwłaszcza polska elegancja kresowa – istniała, istnieje, przysłowiowa jest nawet, elegancki kresowy dziedzic etc. to był ktoś pod tym względem; pokoje kresowego plebana świeciły czystością i pachniały wodą kolońską, ku oczarowaniu rabujących je krasnoarmiejców. Ale ta elegancja obejmowała tylko pewien krąg ludzi – zazwyczaj tych na świeczniku. Miał im kto posprzątać, ot, co. Zaś poza tym kręgiem panowała raczej cywilizacja brudnawa.

Nasz idiom czystości staropolski

Nawet w ramach ogólnoeuropejskiego brudu dawnych epok (bo w dawnych epokach wszędzie w Europie było strasznie brudno) u nas wyglądało przeciętnie brudniej i niechlujniej, a im dalej na wschód, im dalej ku Kresom – tym brudniej i niechlujniej. Podróżnicy siedemnasto- i osiemnastowieczni mówią o gnoju zalegającym na ulicach Warszawy, odradzają zaglądać do kuchni w szlacheckich dworach, o karczmach zapomnij, wspominają o insektach i smrodzie. Znano w Europie i opisywano w encyklopediach jako niezwykłą osobliwość chorobę o nazwie “plica polonica” – czyli polski kołtun, ulepek niemytych, długich włosów, tak ze sobą zczepionych, że już nieroplątywalny, siedzibę robactwa i ropy. Miał on być naszą narodową osobliwością, występującą podobno tylko w Polsce i to zarówno u wielkich panów, jak i u pospólstwa. Z tego powodu jeden z żabojadów napisał paszkwil, wywodzacy Sarmatów bezposrednio od orangutanów, a za dowód podawał brud i oligarchiczny system rządów. Sami Polacy w znanym, siedemnastowieczym wierszu “Descriptio gentium” (przypisywanym Sarbiewskiemu, ale to chyba nieprawda) pisali z dowcipem o własnym niechlujstwie, mianowicie, że nic się u nas w porzadku nie ostoi, i że nawet najwspanialszy pałac szybko zostanie zabagniony, cytuję: “Tak pałac wczora / Dzisia obora”. Wracającym do kraju studentom zagranicznych uczelni, przesiąkłym obcym powietrzem, Polska “śmierdziała”, co im moraliści wyrzucali.

Za porządkiem szła organizacja pracy, za nieporządkiem – brak tejże. Mickiewicz, przybywszy z Litwy do Niemiec i do Wielkopolski, i mając porównanie Litwy i Wielkopolski z Niemcami, pisał – o ile pomnę – że dziedzic krwi germańskiej rano wstaje i wedle zegarka zabiera się za dozorowanie swego folwarku, zaś dziedzic Polak wychodzi późnym rankiem w samych szarawarach i koszuli do ogrodu, czas jakiś patrzy sobie po świecie, ziewa, po czym zaczyna zajadać tarzające się w trawie pod jabłonką jabłuszka, a ich nieogryzione do końca ogryzki ciska za siebie.

Jakże się więc dziwić, że Napoleon, zjechawszy do Polski, zażądał na polskiej kwaterze – niemieckiej obsługi.

Uwagi robi się słabszym

Domniemane bądź rzeczywiste: brud i niechlujstwo stawały się tytułem do poniżania Polaków – głównie przez narody germańskie. I, co ciekawe, głównie w sytuacji, kiedy narody te były nad nami górą (okupacja, rozbiory, najazdy). Kiedy my byliśmy górą, niechlujstwo konstatowano, ale komentarz był już inny: bo łatwo słabego poniżyć, mocnemu nikt nie podskoczy, mocnemu się nadskakuje.

Tu dwa przykłady. Pewien znany zakonnik, z pochodzenia Polak, ale i światowy arystokrata (czyli wszystkonarodowiec), podczas rozmowy z niemieckimi krewnymi, kiedy zeszli na takie rodzinne descriptio gentium i na nasz brudny naród, wkurzył się i podsumował: “Macie kuzynowie rację. Polacy są brudni. Dlatego w pałacu mojego ojca zatrudnialismy do brudnej bielizny wyłącznie Niemki. Niemki są bardzo czyste”. Temat natychmiast się skończył.

Przykład drugi: znajomej, narzekającej (dziś) na polski brud zwróciłem uwagę, że jej ukochana Italia też jest okropnie brudna, a Włosi często nieporządni i niedomyci. “Tak – odpowiedziała – ale ten włoski brud jest jakiś ładniejszy”. No tak, bo Włochy mają jeszcze inne atuty. Wystarczy więc mieć coś jeszcze oprócz brudu, aby o brud odszedł w tło postrzegania narodu i kultury.

Riposta

Więc czasem zastanawiam się, czy owe brud i niechlujstwo są naszą wadą fatalną i nie do wybaczenia, czy też jest to wada stosunkowo mało znacząca? A może przez to, że Polak nie zajmował się przesadnie czystością i porządkiem, zyskiwał czas na rzeczy wyższe? Czy na przykład był duchowo bardziej rozwinięty?

Prymas Tysiąclecia chyba by tak nie powiedział, bo napisał (cytuję z pamięci): “Kto ma bałagan na biurku, ma i bałagan w sprawach duchowych”. Jednak w perspektywie narodu Prymas myśli tej chyba nie rozwinął (?). Tym bardziej i ja, nędzny robak. Zwłaszcza że patrzę na swoje biurko i ogródek zawalony ogryzkami.

Jacek Kowalski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply