W niedostosowanym do okoliczności stroju musi tkwić jakieś przesłanie. Aleksander Lebedew wchodzi sportowym krokiem na drugie piętro swojej ulubionej japońskiej restauracji, położonej w jednej z najbardziej renomowanych londyńskich arterii, West End.

Bez niepotrzebnych ozdób, w jednej ręce pałeczki do złapania mięsa homara, w drugiej komputer kieszonkowy BlackBerry. W lokalu obowiązuje klasyczny dress code – szyty na miarę garnitur i skórzane buty. Tymczasem rosyjski biznesmen obnosi się z bojówkami i tenisówkami. Gdy fotograf prosi o pozę, na twarzy pięćdziesięcioletniego miliardera pojawia się cień niezadowolenia. “Nie jestem odpowiednio ubrany do zdjęcia”.

Przesłanie zostało zrozumiane. Aleksander Lebedew nie chce być kojarzony z innymi rosyjskimi miliarderami. Zero prozaiczności i niepotrzebnych wydatków. Uprzejmy, świadomy, nonkonformista. Jego nowe zajęcie: zakup dzienników. Dla pieniędzy? Tego nie wie nikt, tym niemniej całe przedsięwzięcie wydaje się ryzykowne.

Aleksander Lebedew zaskoczył wielu nabywając w styczniu 2009 za jednego funta szterlinga Evening Standard, brytyjski dziennik na skraju bankructwa. Jego plan polega na darmowym rozprowadzaniu ambitnej gazety i unikaniu szukania taniej sensacji, jak to ma miejsce w przypadku większości tytułów z tej branży. Pomysł budzi zachwyt Geordie Greiga, redaktora naczelnego zatrudnionego przez Lebedewa: “To prawdziwa rewolucja, mamy trzyletni plan, który pozwoli nam osiągnąć cel, jednak już teraz zaobserwowaliśmy ogromne wsparcie ze strony czytelników“.

Dziennik chce skorzystać na zamknięciu dwóch innych bezpłatnych gazet, w tym London Time, a następnie zdominować rynek. Spośród 180 dziennikarzy 20 odeszło. “Rok temu wydawaliśmy 230 000 egzemplarzy, dziś nakład sięga 600 000. Aby dotrzeć do wszystkich londyńczyków, wciąż brakuje 150 000“.

Gdy pytamy o sens projektu, który w obliczu kryzysu pochłonął już 26 milionów funtów (28,9 mln euro), a według obliczeń pochłonie jeszcze kolejne 30 milionów, miliarder odpowiada tymi słowy: “Jest za wcześnie na takie przewidywania. Moje zadanie polega na finansowaniu. Nie mieszam się w zawartość dopóki dziennik jest bezstronny i na poziomie“. Na celowniku Lebedewa znajduje się również The Independent, kolejny słynny dziennik w tragicznej sytuacji finansowej. Niektórzy specjaliści twierdzą, że jego ewentualne darmowe rozpowszechnianie mogłoby poważnie zagrozić innym dziennikom.

Aleksander Lebedew i prasa to stara historia, która rozpoczęła się w Londynie, gdzie pracował jako podpułkownik KGB dla sowieckiej ambasady. “Byłem w departamencie spraw zagranicznych, który nie ma nic wspólnego ze strukturą Komitetu [KGB]“, zaznacza, aby zdystansować się od zbrodni z przeszłości. Jak mówią złośliwi, Lebedew spędzał tam czas na lekturze brytyjskich dzienników, niedostępnych w Rosji. Przykrywka: doradca finansowy.

Między jednym lotem a drugim, Aleksander Lebedew “broni prawa do mówienia prawdy“. Według syna nauczycieli będących członkami moskiewskiej nomenklatury, “Dziennikarstwo może być prawdziwą literaturą“. Widocznie nie było tak, gdy dowodził gazetą Moskowskij Koriespondent, którą postanowił zamknąć po kontrowersyjnym artykule nt. domniemanego związku Władimira Putina z gimnastyczką. Jednak przede wszystkim, Lebedew jest od roku 1996 “sponsorem” wspaniałego, znanej z reportażu śledczego pisma: Nowaja Gazieta, w której posiada 39 proc. udziałów. To właśnie tutaj pracowała dziennikarka Anna Politkowska zanim została zamordowana. Po tej zbrodni miliarder zaoferował nagrodę w wysokości miliona dolarów za schwytanie zabójców. “Lebedew to światły humanista, antystalinowiec, Rosjanin będący europejskim poliglotą, rzadki gatunek” – podsumowuje szef redakcji, Dmitrij Muratow.

Jego stosunek do władzy rosyjskiej budzi pewne wątpliwości. “Lebedew zawsze wykorzystywał swój wizerunek liberała, choć był wspierany przez konserwatystów, np. Wiktora Czernomyrdina(premier w latach 1992-1998, wcześniej szef zarządu gazowego giganta Gazpromu)” – wyjaśnia dawny partner w interesach Lebedewa. Dziś miliarder, który stracił podczas kryzysu niespełna dwie trzecie swojej fortuny, nie kryje swej niechęci wobec mera Moskwy, Jurija Łużkowa, któremu docina za sprawą mściwych wpisów na swoim blogu. Jeśli jednak chodzi o stosunek do władzy federalnej, Aleksander Lebedew zadowala się banałami. Krytykuje “system” organów bezpieczeństwa, “w połowie stalinowskich”, które trzeba “rozwiązać”, nie wspominając przy tym ani słowem o ich głównym twórcy, Władimirze Putinie. Gdy zwracamy na to uwagę, Lebedew się denerwuje. “Usiłuję przekonać władzę a nie bezpośrednio się jej przeciwstawić” – odpiera atak. “Często się kłócimy. Czasami nie odzywamy się do siebie przez dwa miesiące” – wyjaśnia Dmitrij Muratow. “Bardzo się różnimy. On myśli że biurokracja przeszkadza Putinowi zreformować kraj. My uważamy, że to Putin stworzył tę biurokrację“.

Wiemy, że od momentu, gdy do więzienia trafił Michaił Chodorkowski, rosyjscy miliarderzy wolą trzymać się z dala od polityki. Jednak Aleksander Lebedew postanowił sprawdzić się w tej dziedzinie. Po porażce w wyborach na mera Moskwy w 2003 zostaje deputowanym w rosyjskiej Dumie Państwowej, w 2008 chce startować do wyścigu o fotel mera Soczi, miasta uzdrowiskowego, w którym w roku 2014 odbędzie się Olimpiada Zimowa, lecz nie zostaje dopuszczony. Dziś zastanawia się nad pomysłem utworzenia ruchu obywatelskiego, którym dowodziłby wspólnie w Michaiłem Gorbaczowem. Ojciec pieriestrojki “jest dla niego wzorem oraz guru” – mówi dziennikarz Geordie Greig.

Prezydent National Reserve Bank (NRB), Aleksander Lebiediew, zbił fortunę dzięki renegocjacji późniejszych długów Rosji wobec innych państw w latach 90. Posiada 28 proc. udziałów linii lotniczych Aeroflot i niecały 1 proc. Gazpromu. Inwestuje w sektor hotelarski we Włoszech i aeronautyczny w Niemczech. Właśnie wrócił z Botswany, gdzie kupił ziemię, którą przeznaczy na organizację safari. Nie jest jednak zbyt dumny z tego, że uważa się go za “największego europejskiego producenta ziemniaków“, będącego w posiadaniu 45 000 hektarów pól w Rosji i na Ukrainie.

W Londynie organizuje coroczny bal dobroczynny dla Fundacji Raisy Gorbaczowej, której przewodzi. W Sankt Petersburgu zalecił konstrukcję nowoczesnego centrum medycznego, leczącego dzieci chore na raka. Aleksander Lebedew stworzył również centrum kultury rosyjskiej w zamku Forgets (Francja), w podparyskim mieście Isle-Adam. Zamek został całkowicie odnowiony przez dekoratora Jacquesa Garcię. Chciałby, żeby Francuzi byli mu wdzięczni i żałuje “że zamek nie cieszy się zainteresowaniem“. “Z okazji uroczystego obiadu na cześć Gorbaczowa zaprosiłem tam dramaturga Piotra Fiomenkę, wiolonczelistę Rostropowicza oraz Fanny’ego Ardanta“. Żeby zdobyć więcej rozgłosu, może lepiej byłoby kupić jakiś francuski dziennik…

ŻYCIORYS:

1959 – narodziny w nauczycielskiej rodzinie należącej do nomenklatury,

1982 – dyplom Instytutu Stosunków Międzynarodowych w Moskwie, specjalizacja – ekonomia,

1987-1992 – praca dla KGB w sowieckiej ambasadzie w Londynie,

1995 – wykupienie National Reserve Bank (NRB), który przyniesie rekordowe dochody,

styczeń 2009 – przejęcie kontroli nad Evening Standard za 1 funta szterlinga.

Źródło: Le Monde

Tłumaczenie: Marcin Schabowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply