Z upływem dwu tygodni opinia moja odmieniła się jednak. Z człowieka dość wahającego się, wątpiącego i w to, i w to, zyskałem przekonanie. Przekonanie, że TO BYŁ ZAMACH.

To jest wypadek i dlaczego

W momencie, gdy doszła wiadomość o katastrofie – zadałem sobie pytanie: cui prodest? Komu to służy? I powtórzyłem je głośno w towarzystwie.

I od razu, w rozmowie z przyjaciółmi, padły dwa stwierdzenia, z którymi się całkowicie zgodziłem (uwaga: wtedy się zgodziłem).

Po pierwsze, że nie można myśleć takimi kategoriami w przypadku zjawisk raczej losowych. Na tej samej zasadzie można by bowiem głosić, że tajne służby Władysława Łokietka przyczyniły się do śmierci wszystkich jego poważnych konkurentów do tronu, od książąt piastowskich po obu Wacławów Czeskich – aż został tylko on. A tak przecież być nie mogło.

Krótko mówiąc, nie zmuszajmy Rosjan, żeby dowodzili, że nie są wielbłądami. Nie należy od razu zakładać zamachu. Nie należy Rosjan oskarżać, bo to do niczego nie prowadzi.

Po wtóre, że – no, właśnie, komu to tak naprawdę służy? Nikomu! Prezydent miał już ustąpić ze stanowiska i to jako człowiek mało popularny. Jego tragiczna śmierć wyniosła go od razu na bardzo wysoki piedestał; a zatem pomogła, nie zaś zaszkodziła jego sławie. Poza tym, jeśli już myśleć na przykład o jakimś działaniu rosyjskich służb – toż musiałyby być w ciemię bite, organizując katastrofę na rosyjskim terytorium. A z kolei czy innym służbom, niż rosyjskie, można przypisać jakieś tego rodzaju działania na terytorium Rosji?

To jest zamach i dlaczego

Z upływem dwu tygodni opinia moja odmieniła się jednak. Z człowieka dość wahającego się, wątpiącego i w to, i w to, zyskałem przekonanie. Przekonanie, że TO BYŁ ZAMACH. Uwaga: TYLKO przekonanie, w żadnym razie pewność. Ale jednak przekonanie.

Okazuje się zresztą, że tych kilku moich przyjaciół również swoje początkowe zdanie zmieniło. Teraz myślą inaczej. Też: że to BYŁ ZAMACH.

Dlaczego? Wynika to z kilku przesłanek.

1. Przesłanki bezpośrednie

Przyczyna pierwsza: zamach przeprowadzony przez służby Imperium na terytorium Imperium wydawałby się na pozór nieprawdopodobny, bo pomyślany głupio. Ależ po pierwsze, kto powiedział, że to Służby Imperium? A po drugie, taki zamach jest nieprawdopodobny – i właśnie dlatego prawdopodobny, bo daje dobre alibi: „byłoby absurdem, gdybyśmy to my”. Bo zamach zorganizowany na własnym lub dobrze penetrowanym terytorium daje zaś przede wszystkim nieprawdopodobne atuty, a mianowicie: całkowitą kontrolę nad badaniem okoliczności, omawianiem dowodów, orzekaniem przyczyn.

2. Przesłanki medialne: Lech Kaczyński jest wielbłądem

Przyczyna druga: sytuacja medialna potwierdza przesłankę pierwszą. W przypadku śledztwa dotyczącego katastrofy, a przede wszystkim, niestety, doniesień strony rosyjskiej (która zresztą jako jedyna może oficjalnie „donosić”, eheu!) od początku mamy do czynienia z półprawdami albo z przekłamaniami, w każdym razie z podejrzaną z niejasnością. Nie mam ochoty wymieniać wszystkich tych przekłamań etc; zaczęło się od owych rzekomych „czterech podejść” do lądowania, które po dwu dniach okazały się podejściem jednym tylko. Jednak na zagranicznych forach internetowych chyba tylko ta pierwsza wiadomość miała, podejrzewam, decydujące znaczenie dla odbioru katastrofy. Tak samo trafia w europejskie tuby trąbienie o tym, że to prezydent wymusił lądowanie. To już nie wersja rosyjska, przynajmniej nie oficjalnie. Ale nawet, gdyby tak było – nie tłumaczy to zaiste niczego! Nie tłumaczy całej tej sytuacji. Ale teraz juz po ptokach. Po zainkasowaniu wygodnej wiadomości, że to „prawie na pewno”, „najprawdopodobniej” russophobe wszystkiemu winien, świat może się tylko z troską pochylać nad Polakami, którzy mnożą dziwne teorie w ramach kolejnej narodowej fobii, a wytłumaczenie jest tak proste, że aż śmieszne.

3. Przesłanki polsko-rosyjskie

Przesłanka trzecia – to skutki katastrofy. Oto bez żadnych podstaw zaczęło się W TAKI SPOSÓB mówić o pojednaniu z Rosjanami (podkreślam: nie że w ogóle mówić, tylko że W TAKI SPOSÓB mówić), jak gdyby gesty Putina i Miedwiediewa decydowały o WSZYSTKIM jeśli chodzi o naszą politykę wschodnią. Tymczasem – nie mylmy słów! Pojednanie z Rosjanami to co innego niż polityka wobec Rosji. Jednego z drugim nie należy mieszać! Chyba nikt z nas nie chce być obywatelem satelickiego (pod jakimkolwiek względem satelickiego) moskiewskiego państwa, tylko ze względu na to, że Putin nas szczerze żałuje i łzę roni. Obściskiwanie się z naszym premierem nie może zalegalizować poczynań Rosji na niwie energetycznej w Europie. I na wszystkich innych niwach.

4. Przesłanki praktyczne

Przesłanka czwarta to praktyczne skutki katastrofy. Armia pewnego państwa pozbawiona zostaje dowództwa, znika czołówka instytucji zaangażowanej w publiczne tropienie współpracowników tajnych służb, znikają osoby, które zagraniczna prasa nie tylko określa jako russophobe, ale też takie, które potrafiły wykonywać gesty „nieobliczalne”. Czy obecnie jest ktoś taki na polskiej scenie politycznej, nie! Na środkowoeuropejskiej scenie politycznej, kto na takie gesty zdobyłby się? Nie widzę nikogo, prócz Jarosława Kaczyńskiego, który też miał pierwotnie tym samym samolotem lecieć. Takich osób nie ma chyba też obecnie na niwie środkowoeuropejskiej. Bo oto okazuje się, Lech Kaczyński chyba właśnie przez wzgląd na te cechy swoje był znany, dostrzegany – i doceniany we wschodniej Europie. I na Kaukazie. Że stał się pewnym małym symbolem Europy Wschodniej, symbolem odważnego oporu wobec post-Imperium. Skoro nawet Litwini – z którymi kontakty mamy średnie – gotowi są uczcić jego pamięć w sposób tak zupełnie niekonwencjonalny.

5. Przesłanki europejskowschodnie

Przesłanka piąta: okazuje się, że akurat śmierci naszego Prezydenta zaczynają towarzyszyć w Europie Wschodniej zjawiska, które układają się w łańcuszek imperialnego „odzyskiwania terenu” przez Rosję, począwszy od Sewastopola i Ukrainy. Zobaczymy, jak daleko to zajdzie.

Nie bądźmy wielbłądami

Zacząłem od pomyślenia, że nie można zmuszać Rosjan do tego, żeby dowiedli, że nie są wielbłądami. Generalnie zgoda. Tylko że teraz wygląda na to, że nie sposób zapytać ich o nic. A tłumaczyć, że nie jest wielbłądem – musi Lech Kaczyński.

Cui prodest?

Jacek Kowalski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply