Największe wewnętrzne wyzwanie dla NATO

Francuzi sprzedają Rosjanom wrażliwe natowskie technologie a Niemcy budują na terenie Rosji centra szkoleniowe.

Sprzedaż Rosji nowoczesnych technologii wojskowych stała się poważnym wyzwaniem dla Sojuszu Północnoatlantyckiego. Merkantylizm i szczególne relacje polityczne z Rosją, którymi mogą pochwalić się francuskie, włoskie i niemieckie rządy, warunkują sytuację, w rezultacie której NATO zostaje zepchnięte na margines, a podstawowe założenia strategii i solidarności Sojuszu są metodycznie deptane.

Skutki tego procesu są tak poważne, iż NATO powinno się nim zająć. Jednak Sojusz raczej nie jest w stanie sformułować spójnej strategii w sprawie relacji z Rosją i nie jest gotowy na prowadzenie potencjalnie siejących niezgodę debat z tego powodu. Sojusz (czy raczej „masa krytyczna” jego członków) odwraca się od tego problemu, a milcząca zgoda biurokratycznej wierchuszki organizacji w Brukseli wyklucza możliwość rozpatrzenia tego problemu wewnątrz NATO.

W warunkach, gdy kolejne operacje wojskowe i programy kończą się fiaskiem, gdy następuje zmniejszenie finansowania na rzecz struktur Sojuszu kierownicze organy NATO są zbyt słabe, by postawić w ogniu krytyki największych kontynentalnych członków Sojuszu w związku z ich sprzedażą broni do Rosji. W równym stopniu nie wydają się też gotowe, by drażnić samą Rosję z tego powodu. W konsekwencji, NATO odmawia rozpatrzenia tego problemu.

Wspomniana sprzedaż uzbrojenia rzuca NATO wyzwanie na trzech płaszczyznach: na płaszczyźnie kierowania sojuszem politycznym, na płaszczyźnie kontroli nad transferem najnowszych technologii wojskowych i na płaszczyźnie bezpieczeństwa wschodnich granic NATO. Tym niemniej, Sojusz Północnoatlantycki (jak i sam Waszyngton), uchyla się od zajęcia stanowiska na wszystkich trzech płaszczyznach. Brak determinacji do działania w tak ważnych kwestiach musi nieuchronnie doprowadzić do utraty przez Sojusz Północnoatlantycki jego poprzedniego znaczenia.

Podczas gdy w NATO zapanował deficyt woli do działania i brania odpowiedzialności za stan organizacji, producenci uzbrojenia z Francji, Włoch i Niemiec prowadzą interesy z Rosją na swój własny rachunek. Rządy tych krajów sekundują temu procesowi nie bacząc na strategię, zasady, cele i normy NATO. Rządy te, jak się zdaje, w ogóle nie są zaniepokojone tym, jak te transakcje wpłyną na bezpieczeństwo członków NATO i krajów, mających z Sojuszem partnerskie stosunki.

17 czerwca Francja i Rosja podpisały kontrakt na dostawę dwóch francuskich okrętów bojowych klasy „Mistral” z zagwarantowaniem możliwości budowy jeszcze dwóch okrętów na terenie Rosji, na francuskiej licencji. W tym samym dniu duży niemiecki producent sprzętu wojskowego Rheinmetall podpisał z Ministerstwem Obrony Rosji umowę na 398 mln USD, która przewiduje wyposażenie centrum szkolenia bojowego żołnierzy Wojsk Lądowych Rosji. Rheinmetall zbuduje to centrum na głównym poligonie Mulino w Rosji, w obwodzie niżnonowogrodzkim, a zaplanowane jest ono według standardów ośrodków szkoleniowych Bundeswehry. Zacznie ono służyć do szkolenia żołnierzy na poziomie kompanii w 2013 roku, a na poziomie batalionu – w 2014 roku. Ministerstwo Obrony Rosji nabyło też licencję Rheinmetall dla wyposażenia podobnych centrów w innych regionach kraju po tym, kiedy zakończona już będzie modernizacja ośrodka w Mulino.

Podpisanie kontraktu z Francuzami odbyło się w Sankt-Petersburgu w obecności rosyjskiego prezydenta D. Miedwiediewa. W tym samym czasie minister obrony Rosji A. Sierdiukow podpisywał umowę z Rheinmetall w niemieckim Magdeburgu. Te dwa nakładające się na siebie wydarzenia odzwierciedlają nacisk, z jakim Moskwa prowadzi politykę na zasadzie dwustronnych kontaktów z wybranymi krajami Europy z pominięciem takich struktur jak NATO czy UE. Jednocześnie podpisanie dwóch tak dużych kontraktów wojskowych w tym samym dniu odzwierciedla jak bardzo rośnie tempo sprzedaży uzbrojenia do Rosji.

22 czerwca na redakcyjnej stronie gazety Le Figaro, która jest tubą francuskiego pałacu prezydenckiego, podpisanie kontraktu na „Mistrale” zostało opisane jako „moment zwrotny”, prowadzący ku francusko-rosyjskiemu „zbliżeniu przemysłowemu”. W głównej roli wystąpił Władimir Jakunin, szef rosyjskich kolei państwowych i zaufany człowiek premiera Putina, który wezwał Francję i Europę do integracji swoich przemysłowych i energetycznych gałęzi gospodarki z rosyjskimi, by na tej podstawie konkurować na scenie światowej. Niemcy już to zrozumieli, pisał Jakunin, „a teraz Francuzi podążają za ich przykładem”.

Na dzień dzisiejszy Moskwa prowadzi rozmowy z kompanią Sagem w sprawie zakupu zestawów indywidualnego wyposażenie żołnierza piechoty „Felin”(który potocznie nazywany jest wyposażeniem „żołnierza przyszłości”), z francuską kompanią Panhard i włoskim Iveco w sprawie zakupu lekkich pojazdów opancerzonych oraz z kilkoma znaczącymi europejskimi producentami w sprawie silników do śmigłowców i awioniki. Izrael dostarczył Rosji samoloty bezpilotowe. Minister Obrony Rosji wyraził również zainteresowanie nowoczesnym uzbrojeniem produkowanym przez niemiecki Rheinmetall.

Rosyjska strategia importu uzbrojenia przewiduje proces złożony z dwóch etapów. W pierwszym etapie Rosja ma kupować częściowe wyposażenie, razem z licencjami, płacąc za nie w gotówce. W drugim etapie Rosja i zachodni producenci mają założyć wspólne przedsiębiorstwa dla seryjnej produkcji broni na terytorium Rosji.

Stany Zjednoczone powinny wykorzystać swoje wpływy i wespół z sojusznikami w NATO postarać się ograniczyć ten proces. Jedną z możliwości, rozpatrywanych już od jakiegoś czasu, jest stworzenie mechanizmów w NATO, które by kontrolowały i regulowały transfer technologii wojskowych krajom trzecim. Jednak administracja Obamy nie przejawia żadnego zainteresowania tą kwestią. W 2010 roku minister obrony USA Robert Gates wraz z innymi przedstawicielami Pentagonu, w czasie rozmów, ostrożnie wyrażali francuskim kolegom swoje zastrzeżenia w sprawie sprzedaży „Mistrali” Rosji (w jednej z rozmów uczestniczył nawet prezydent Sarkozy). Jednak podobne próby były sporadyczne, nie były częścią spójnej strategii i w konsekwencji ustąpiły przed koniecznością rozwiązania bardziej priorytetowych zadań. W konsekwencji, administracja Obamy nie zdecydowała się na utratę kapitału politycznego w trzech kluczowych stolicach Europy z powodu transferu technologii wojskowych do Rosji. Zgnębiony nieskutecznymi operacjami ekspedycyjnymi i podyktowanymi nimi krótkookresowymi priorytetami, Waszyngton unika konfrontacji z problemami, które mają decydujący wpływ na gotowość NATO do wypełnienia swoich zadań w perspektywie długookresowej.

The Jamestown Fundation/Tomasz Grabowski/Kresy.pl

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. henski
    henski :

    “Jednak Sojusz raczej nie jest w stanie sformułować spójnej strategii w sprawie relacji z Rosją i nie jest gotowy na prowadzenie potencjalnie siejących niezgodę debat z tego powodu”

    Może, ale za to cieszy się powściągliwością Rosji wobec aktywności USA i NATO w Afryce Północnej. Podobnie powściągliwe było NATO wobec Rosji w Gruzji. Być może “zbliżenie” z Rosją nie polega wyłącznie na handlowaniu bronią. Pytanie, czy z takiej sytuacji coś dla nas wynika.