Nacjonalista – to powinno brzmieć dumnie

Rząd rosyjski zamierza interweniować w kwestii języka i prawnie zmusić urzędników do używania pojęcia “międzyetniczny” zamiast “międzynarodowy”.

Można przypuszczać, że ten sposób władze rosyjskie chcą postawić znak równości między terminami nacja i narodowość. Być może nawet będą chciały zrehabilitować pojęcie „nacjonalizm”. Jednak głównym celem tych zmian jest złagodzenie napięcia społecznego, czego osiągnięcie, takimi sposobami, będzie nie lada wyczynem.

Przedwczoraj premier Władimir Putin udzielił wywiadu dla czeczeńskich mediów w związku z sześćdziesiątą rocznicą urodzin Achmada Kadyrowa. Nikogo nie dziwi, że premier wypowiadał się, przede wszystkim, na jeden z najbardziej drażliwych dziś tematów – w sprawie Północnego Kaukazu. Został on poproszony o komentarz do wypowiedzi o konieczności „odcięcia Kaukazu” od Rosji, na co szef rządu odpowiedział niegdyś już użytym stwierdzeniem: „Ci, którzy mówią w ten sposób, sami mają coś do obcięcia, ponieważ nie zdają sobie sprawy ze swoich słów”, po czym premier wyjaśnił, że jeśli jakieś państwo zacznie odłączać od siebie problematyczne terytoria, to moment ten stanie się dla tego kraju początkiem końca.

Ponadto Putin podkreślił, że niektóre republiki północnokaukaskie nie są zdolne do samodzielnej egzystencji i „w rzeczywistości dostaną się one pod wpływy religijne i ekonomiczne niektórych sił z dalekiej lub bliskiej zagranicy” i wtedy te nowe twory będą wykorzystywane „jako narzędzie do dalszej destabilizacji Rosji”. „I jaka, w związku z tym, będzie sytuacja w samej Rosji? Do niczego dobrego to nie doprowadzi – tylko do biedy i tragedii” – zapewnił premier.

Jest to chyba najbardziej obszerna wypowiedź w ostatnim czasie na temat stosunku władzy rosyjskiej do problemu Północnego Kaukazu. Przecież szef rządu praktycznie całkowicie otwarcie powiedział, że Kaukaz nie jest potrzebny Rosji, dlatego żeby było to cenne terytorium. Główny problem polega na tym, że republiki północnokaukaskie sprawiłyby Rosji dużo więcej problemów będąc niezależnymi, niż jeśli pozostaną w składzie Rosji.

Tak więc, w żadnym wypadku nie wolno ich odłączać. A jeśli tak wygląda sytuacja, to należy zdecydować, co dalej z nimi robić i jak leczyć „kaukazofobię”, która niestety dziś w społeczeństwie jest bardzo silna. Rozwiązanie tego problemu, tak jak to widzi obecna władza, zaczyna być wprowadzane w życie. W pierwszej kolejności, mówi się o zmianie znaczenia niektórych słów.

W tym tygodniu stało się jasne, że zgodnie z poleceniem tak prezydenta Dmtrija Miedwiediewa jak i premiera Władimira Putina w rządzie przygotowywany jest projekt dotyczący zmiany znaczenia słów używanych w terminologii wykorzystywanej w dziedzinie stosunków międzynarodowych. Ten obszar powinien otrzymać nową nazwę – międzyetniczny, a znaczenie słowa „narodowy” zmieni się na dotyczący skali całego kraju, w rzeczywistości przekształcając się w synonim słowa „rosyjski”.

Jak zapewniają niektóre media, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego opracowało już wstępną wersję tego projektu. Do przekształcenia pozostaje minimum 15 obecnie obowiązujących aktów prawnych. Zgodnie z notką objaśniającą do projektu ustawy zapewnia się, jakoby poprawki miały być potrzebne jedynie do tego, aby pozbyć się istniejącej plątaniny. Przecież dziś terminu „narodowy” często używa się odnośnie całego państwa rosyjskiego. Na przykład, jeśli obecnie w oficjalnym dyskursie mówi się o „liderze narodowym”, to pod tym pojęciem kryje się konkretna osoba – Władimir Putin.

Aby uniknąć tej dwuznaczności postanowiono mniejszości narodowe, żyjące na terytorium Rosji, nazywać „narodami i innymi etnicznymi wspólnotami”. Oprócz tego, pojęcia „narodowy” i „międzynarodowy” będą zamienione na pojęcia „etniczny” i „międzyetniczny”. Na przykład, konflikty staną się teraz międzyetniczne, a przestępcy będą skazywani za znieważenie etnicznych uczuć obywateli. W szczególności w przygotowaniu są ustawy dotyczące stowarzyszeń obywatelskich, organizacji pozarządowych i partii politycznych.

W kwestii tego, jakie będą skutki tej decyzji, eksperci nie są zgodni. Większa ich część zgadza się z tym, że idea sama w sobie jest zdrowa, a także że trzeba było ją realizować już dawno, dawno temu. Przecież eksperci posługują się podobną terminologią, choć rozróżniają pojęcia nacja i narodowość, a nie tylko narodowość i etnos. W związku z tą sytuacją pojawia się pierwszy problem – wyjaśnić te zmiany obywatelom. Większość z nich jeszcze z czasów epoki sowieckiej przywykła do pojęcia „konfliktów międzynarodowych” i wyzbycie się tego typu nawyków językowych w życiu codziennym będzie trudnym do zrealizowania zadanie, a co ważniejsze, dla polityków i dziennikarzy, ta zmiana również stanie się pewnym kłopotem w ich pracy.

Drugim problemem jest to, jak te zmiany potraktuje społeczeństwo. Oczywiście, nacjonaliści (w starym tego słowa znaczeniu) zarówno przedstawiciele tak zwanych „nacjonalistycznych” republik, jak i ich rosyjscy „koledzy” mogą potraktować poprawki jako posunięcie w duchu zachodnioeuropejskiej multikulturowości i wystąpić przeciwko tym zmianom jako, że są oni w tej sytuacji pozbawiani narodowości, a także ponieważ przymusowo zalicza się wszystkich obywateli, żyjących w Rosji do jednej narodowości, do jednej rosyjskiej nacji. I w tej sytuacji najwięcej problemów może pojawić się na samym Północnym Kaukazie, gdzie w ostatnim dziesięcioleciu do władzy doszły nacjonalistycznie nastawione elity. I wątpliwym jest, że będą one zadowolone z „obniżenia statusu” nacji do „naukowego” etnosu.

Z drugiej strony, to właśnie tak zwani „rosyjscy nacjonaliści” mogą potraktować nowy projekt jako próbę rehabilitacji pojęcia „nacjonalizm rosyjski”. „Urzędnicy powinni zacząć poprawnie pojmować znaczenie tego terminu. Tylko w takim przypadku państwo może stać się narodowym, to znaczy zacząć bronić swoich narodowych interesów. A dopóki o nacjonalizmie będzie się mówić w negatywnym tego słowa znaczeniu to my nijak nie możemy integrować społeczeństwa i skupić się na naszych interesach” – zauważa były deputowany do Dumy Państwowej FR z bloku „Rodina” (Ojczyzna), przewodniczący niezarejestrowanej partii „Wielka Rosja” Andriej Sawieljew.

Jednak, nawet jeśli władza idzie właśnie w tym kierunku, to i tak otwarcie wszystko to rozumiane jest jako „rosyjska obywatelska nacja”, a nie wcale jako rozgraniczenie na podstawie pochodzenia, inaczej rzecz ujmując „ziemi i krwi”. Należy to wyjaśniać i uświadamiać społeczeństwo, aby nowy projekt, analogicznie do święta 4 listopada, nie stał się „sprywatyzowany” przez nacjonalistów (w stary tego słowa znaczeniu) i aby nie rehabilitowano wyrażenia „rosyjska nacja” i „rosyjski nacjonalizm”, a te znaczenia, którymi są one obdarzane przez obecną władzę.

Jednak główny problem polega na tym, aby ta decyzja miała w ogóle jakieś skutki, oprócz tych na papierze i w oficjalnych dokumentach. Jak pisał Szekspir: „To, co zwiemy różą, pod inną nazwą równie słodko by pachniało”. Głównym celem przecież nie jest przemianowanie znaczeń, ale formowanie rosyjskiej obywatelskiej nacji. Kiedy to nastąpi, problem pojęciowy utraci ważność, ponieważ tę decyzję może podjąć już sama nacja. Wysiłków w tym kierunku władza do tej pory nie podjęła. Jak oświadczył „Niezawisimoj Gazietie” dyrektor Centrum Analitycznego Jurija Lewady Lew Gudkow „nie słowami, ale poprzez zmianę polityki, zmianę stosunku społeczeństwa należy wdrażać te przekształcenia w życie”. A zmiana ustawy i czekanie na to, że międzynarodowe konflikty staną się międzyetnicznymi jest mało poważne – wszystko to, według jego słów „jest kolejną biurokratyczną bańką mydlaną” – podsumowuje ekspert.

Iwan Prieobrażenski

tłumaczenie: Justyna Matyjek

red. twg

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jumanyga
    jumanyga :

    Rosja nie pozbędzie się Kaukazu ponieważ jest to idealna naturalna bariera, przez Kaukaz nie da się zrobić inwazji. Bodajże w IWŚ kiedy Turcja dołączyła po stronie Niemiec, jej zadaniem było natarcie na Rosję przez Kaukaz… i co? Całą wojnę stali w miejscu i ostrzeliwali się z moździerzy… niszcząc naturalny charakter gór. Idealna obrona, piechota ostrzeliwana nie ruszy się, a czołgi to chyba samolotami trzeba by przenosić. Tragedia narodów Kaukazu jest “twierdza” w której żyją… Rosja nigdy jej nie puści.