Po tym, jak opozycyjna partia komunistyczna ostentacyjne opuściła salę obrad, mołdawski parlament znowu nie wybrał prezydenta. Jest to druga nieudana próba elekcji od listopada, co tylko jeszcze pogarsza sytuację najbiedniejszego kraju w Europie.
Deputowani Partii Komunistycznej zbojkotowali poniedziałkowe głosowanie, przez co prozachodnia koalicja nie mogła przegłosować wyboru Mariana Lupu na prezydenta. To już druga nieudana próba wyboru prezydenta po listopadowym głosowaniu.
W głosowaniu na prezydenta wysunięto tylko jedną kandydaturę, Mariana Lupu. Uzyskał on 53 ze 101 możliwych głosów. Jednak by przegłosować wybór danego kandydata na prezydenta, którego w Mołdawii wybiera parlament, potrzebna jest większość 61 głosów.
W związku z kolejną porażką, Mihai Ghimpu pełniący obowiązki tymczasowego szefa państwa, będzie zmuszony rozwiązać parlament w drugiej połowie 2010 roku, i ustalić termin nowych wyborów. Nie odbędą się one wcześniej, ponieważ mołdawska konstytucja zastrzega, że do rozwiązania parlamentu może dojść tylko raz w roku, a ponieważ taka sytuacja zaistniała już w lipcu bieżącego roku, nie może się to powtórzyć przed 16 lipca 2010.
Lupu domaga się referendum w sprawie zmian w konstytucji w ustawie dotyczącej procedury wyboru prezydenta. “Uważam, że prezydent powinien być wybierany większością głosów w wyborach powszechnych” – powiedział Lupu.
Komuniści sprzeciwiają się zmianom w konstytucji
Komuniści pod przywództwem byłego prezydenta Władimira Woronina nie popierają kandydatury Mariana Lupu i za wszelką cenę nie chcą dopuścić do jakichkolwiek zmian
w konstytucji. “Nie możemy wyrazić zgody na to, by ktokolwiek zmieniał tak ważny dokument, jakim jest konstytucja, według własnego życzenia” – powiedział Woronin.
Obecnie nie zanosi się na to, by ta mała postsowiecka republika, której politycy niezdolni są do przegłosowania reform niezbędnych do jej dalszego funkcjonowania, wyszła w najbliższym czasie z politycznego impasu. Nieco ponad czteromilionowa Mołdawia leży między Ukrainą i Rumunią, która jest członkiem UE. Uchodzi ona za kraj kwitnącej korupcji, gdzie średnia miesięczna pensja wynosi około 200 euro (300 $).
Obecna koalicja czterech proeuropejskich partii uzyskała niewielką przewagę w lipcowych wyborach parlamentarnych, kładąc kres ośmioletnim rządom komunistycznym. Koalicja zmierza do zacieśniania więzi z Unią Europejską, pragnąc przybliżyć kraj do standardów europejskich.
Źródło: Deutsche Welle
http://www.dw-world.de/dw/article/0,,4988952,00.html
Oprac. i tłum.: Marzena Bielawska
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!