Mocarstwo, republika, Inflanty

Bogactwo kojarzy się przeważnie z militarną potęgą. Kto ma pieniądze, ten ma broń, kto ma broń, ten ma władzę, a kto ma dużo pieniędzy – ma dużo broni i wielką władzę. I może stworzyć mocarstwo.

Ten ktoś – to oczywiście państwa lub wielkie organizacje. Zawsze władzę mieli bogaci królowie, bogate koncerny, bogate zakony, elitarna i bogata masoneria, bogata mafia.

Nie brakuje wszakże osób wyznających pogląd przeciwny. Pamiętam, jak zaskoczyła mnie konkluzja naszego czarnoleskiego klasyka, czyli Kochanowskiego Jana, który kazał swojemu Satyrowi krytykować krzyżackie warowne zamki i bogate pruskie miasta. Mnie się one kojarzyły i kojarzą z potęgą Panów Pruskich, to znaczy Zakonu Niemieckiego Szpitala Najświętszej Maryi Panny, który przez sto lat (liczę od roku 1308 do 1410) dawał nam łupnia. Zamki były wyrazem jego mocarstwowej siły. A tymczasem Satyr Kochanowskiego twierdzi na odwrót. Wskazując na Prusy powiada:

Widzicie gęste miasta i zamki budowne,

Drogi, mosty porządne i brzegi warowne,

Czego trudno dokazać bez wielkich pieniędzy:

Znać dobrze, że tam byli gospodarze tędzy.

Po czym mówi Sarmatom, że ci, co te zamki budowali, za dużo złota mieli, więc: “K’czemuż przyszło? Polacy pruską ziemię wzięli”. Wniosek: ludzie dostatni zawsze dostają się w końcu pod but ludzi biedniejszych, za to waleczniejszych. Jak przeczytałem, to najpierw pomyślałem, że Kochanowski przesadza, potem jednak policzyłem: zbudowany przez Krzyżaków Malbork był siedzibą Wielkiego Mistrza sto pięćdziesiąt lat, a potem dwukrotnie dłużej, bo przez lat ponad trzysta, rezydował w nim polski wojewoda… Więc najwidoczniej coś jest na rzeczy. Kochanowskiemu przywtórował sto lat później Wespazjan Kochowski, jak zwykle genialnie a zwięźle, powtarzając zresztą antyczne formuły: “Złoto nie rani ni piersi zasłoni, / Kto je ma, zbiega, kto go nie ma, goni”.

Kochanowski i Kochowski pisali oczywiście troszkę ironicznie. Ani jeden, ani drugi tak naprawdę nie chcieli niwelować dobrobytu, nazbyt – wedle zdania Satyra – ukochanego przez Sarmatów Złotego Wieku i nazbyt – zdaniem Kochowskiego – ciążącego polskim rycerzom wieku srebrnego. Ale Kochowski i Kochanowski też bytowali w dostatniej “wsi spokojnej, wsi wesołej” i nie zamierzali ze swojego dostatku rezygnować. I nie wzywaliby może do pogardy dla zbytku, gdyby żyli w silnej monarchii. Problem polegał na tym, że żyli w republice. Kiedy bogate królestwo trzymane jest za uzdę krzepką dłonią władcy, wiadomo, że pieniądze na armię się znajdą. W bogatej republice krzepką rękę na kasie trzymaja obywatele, którzy w miarę wzrostu stopy życiowej życzą sobie coraz mniej wojen i coraz mniej podatków (sprzeczność!), stan mocarstwowości uznają najczęściej za oczywisty i trwały sam z siebie (druga sprzeczność!), a w praktyce (tu znów Kochowski): “barziej niż złotą wolność, samo złoto wolą”. I na dodatek bardzo często nie mają zielonego pojęcia o geopolityce. Wspomnijmy owych polskich posłów sejmowych, co to bardzo się zastanawiali, a wręcz wątpili, czy Rzeczpospolita powinna położyć rękę na Inflantach (same się podówczas pod tę rękę oddać chciały), bo na co nam one – a nie wiedzieli nawet, gdzie te Inflanty leżą. A naszemu królowi nie było wolno podjąć decyzji bez zgody tych indolentnych imbecyli.

Takim to właśnie obywatelom trzeba było krzyczeć do ucha: “Skujmy talerze na talery, skujmy, |A żołnierzowi pieniądze gotujmy” – co znaczyło: “panowie, zamiast jeść na srebrnej zastawie, dajmy to srebro żołnierzom, żeby nas bronili, skoro sami nie chcemy wojować, tylko ucztować”. Jednakże do pewnego momentu nawet w republice można zbudować potężną armię i może ona dyktować warunki światu (vide Rzym, no i Stany Zjednoczone). Ważny jest duch obywatelski, który póty jest dziarski, póki go rozrośnięty brzuch nie przeważy. Jeśli jednak takiej republice brzuch urośnie a duch skiśnie, jeśli taka republika raz spuści z tonu i pozwoli, żeby Inflanty wziął kto inny, bo szkoda jej będzie złota na wojsko – albo krwi na wojnę – no, to po ptokach.

Dzisiejsza Europa jest właśnie taką republiką na rozdrożu, napchaną złotem, budownymi zamkami i warownymi brzegami. “Znać dobrze, że tam byli gospodarze tędzy”. I co dalej?

Jacek Kowalski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply