Kredyty węglowe: manna dla Rosji i Ukrainy

Dzięki nadwyżce kredytów węglowych Rosja i Ukraina mogą nie tylko więcej zanieczyszczać, lecz również sprzedawać za miliony dolarów prawa do emisji innym krajom. Ekolodzy i niektóre państwa europejskie krytykują tą sytuację, ale Moskwa i Kijów nie przyjmują tego do wiadomości.

Rosyjski prezydent, Dmitrij Miedwiediew, zapewnił, że Rosja zdecydowała się ograniczyć swoje emisje gazów cieplarnianych do 2020 roku poprzez rozwój nuklearnych źródeł energii i promocję skuteczności energetycznej. Miedwiediew podkreślił jednak, że emisje Rosji są dzisiaj o ok. 34% mniejsze niż w 1990 roku, co spowodowane zostało załamaniem się sowieckiej machiny przemysłowej. Chociaż Kreml zamierza zwiększyć rosyjską emisję CO2 w ciągu najbliższej dekady, i tak w 2010 roku będą one jeszcze o 25%mniejsze niż w 1990 roku.

“Kraje europejskie domagają się od Rosji ograniczenia emisji, choć same nie potrafią podołać wyznaczonym im przez Protokół z Kioto celom dotyczącym ograniczenia ich własnych zanieczyszczeń” – oświadczył w grudniu Aleksander Biedricki, jeden z doradców Kremla.

Jeszcze w 1990 roku przestarzały sowiecki kompleks militarno-przemysłowy funkcjonował pełną parą, wyrzucając z siebie gazy cieplarniane na cały ZSRR. Rok później, po upadku Związku Radzieckiego, wiele fabryk zamknięto.

Zgodnie z Protokołem z Kioto, rok 1990 jest rokiem odniesienia w procesie zmniejszania emisji, co pozwala byłym krajom sowieckim ogłaszać znaczną redukcję zanieczyszczeń i korzystać w ten sposób z miliardów ton kredytów węglowych dzięki ich sprzedaży innym krajom, zwłaszcza europejskim, które potrzebują tych kredytów do zrealizowania własnych emisji.

Wiele krajów, które podpisały Protokół z Kioto, narzeka na tę sytuację. Ekolodzy i państwa europejskie domagają się od Rosji rezygnacji z kredytów i większego zaangażowania w walkę przeciw ociepleniu klimatycznemu. Tymczasem Rosja i Ukraina zamierzają zapewnić sobie utrzymanie kredytów jeszcze po wygaśnięciu Protokołu z Kioto w 2012 roku.

Rosja domaga się również, aby każde nowe porozumienie dotyczące klimatu wzięło pod uwagę zdolność rozległych lasów rosyjskich do asymilacji dwutlenku węgla, co pozwoliłoby jej na ogłoszenie znacznych redukcji emisji. Takie podejście jest jednak przedmiotem sporów.

Vladimir Sliviak, współprzewodniczący organizacji ochrony środowiska Ekozashchity, mieszczącej się w Moskwie, oświadczył w poniedziałek, że Rosja powinna raczej zamrozić swój obecny poziom emisji dwutlenku węgla, zamiast pozwolić mu wzrastać. “Uważamy, że z punktu widzenia technicznego i ekonomicznego jest to w dużej mierze możliwe” – wyjaśnił Sliviak. – To zależy jedynie od woli polityków.”

Ukraina ze swojej strony oświadczyła, że może zmniejszyć emisję dwutlenku węgla tylko o 20% w porównaniu z 1990 rokiem, czego konsekwencją byłby wzrost jej emisji o ok. 30% w stosunku do obecnego poziomu.

Igor Lupalcov, dyrektor Narodowej Agencji Ukrainy ds. Inwestycji Ekologicznych tłumaczy, że priorytetem jego kraju jest zachowanie roku 1990 jako roku odniesienia w obliczaniu emisji. “To prawdziwy kompromis z naszej strony, zważywszy na to, że nasza produkcja przemysłowa zmalała o połowę po upadku Związku Radzieckiego, i że musimy jeszcze nadrobić nasze opóźnienie” – oświadczył.

Zgodnie z protokołem z Kioto kraje, których produkcja jest mniejsza niż na to pozwalają ich kredyty emisji dwutlenku węgla, mogą sprzedać nadwyżkę tym, które potrzebują jej do osiągnięcia własnych celów.

Przyznanie tych kredytów Rosji, Ukrainie i innym krajom Europy Wschodniej było pewnego rodzaju uznaniem ich trudności ekonomicznych po upadku ZSRR. Miało również na celu zachęcenie byłych republik sowieckich do przystąpienia do Protokołu z Kioto.

Według ONZ, Ukraina posiada jeszcze nadwyżkę w wysokości około 500 milionów ton dwutlenku węgla, które może emitować co roku zgodnie z Protokołem z Kioto, natomiast dla Rosji liczba ta wynosi 1,1 miliarda ton.

Sadia Robein/fr.news.yahoo.com/Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply