Suwerenność Ukrainy, co jest sytuacją w jej historii zupełnie nową, nie jest obecnie, przynajmniej w sferze deklaratywnej, kontestowana przez żadne państwo. Poczynania jej partnerów wskazują jednak na traktowanie ukraińskiej niezależności jako stanu przejściowego.

Rosja: cios w odpowiedzi

Odrętwienie, które trwało w Moskwie po bolesnym ciosie – podpisaniu nadzwyczaj niekorzystnej dla niej deklaracji Ukraina – Unia Europejska, nie trwało długo. Rosyjskie kierownictwo i “Gazprom” przegrupowały siły i ruszyły do kontrataku na kilku frontach. Początek bitwy nie był dla Moskwy zbyt pomyślny: rosyjskie kierownictwo uśpione przyjacielskimi wizytami Julii Timoszenko 23 marca przeoczyło cios w plecy. Tak, jeżeli wierzyć ukraińskiej prasie, na Kremlu odebrano fakt, iż właśnie ona [premier Tymoszenko – przyp. Kresy.pl] podpisała deklarację.

Można zrozumieć gwałtowną reakcję rosyjskiego kierownictwa, które w ostatnich miesiącach nie żałowało sił ani pieniędzy na poparcie Tymoszenko w jej konfrontacji z Wiktorem Juszczenko. Na Kremlu nawet zrezygnowano z dotychczasowego faworyta – Wiktora Janukowycza.

“Gazprom” zapomniał też o długu RosUkrEnergo “Naftohazu”, żeby pomóc ukraińskiej premier otrzymać tak pilnie potrzebne jej 11,5 miliarda metrów sześciennych gazu.

W Moskwie, widocznie do ostatniego momentu nie wierzono, iż można się spodziewać czegoś takiego po Tymoszenko – konferencji, na której została podpisana deklaracja, najpierw nie odebrano jako wiążącej, a później jeszcze długo zastanawiano się czy należy się na nią udać, jak się okazało, tylko po to, aby stać się świadkami “śmiertelnego ciosu” zadanego strategicznym planom “Gazpromu”. Jako pierwszy stanowisko Rosji wyłożył premier W. Putin, grożąc europejskim inwestorom “zmianą stosunku” do nich.

“To dotyczy węgla, energii atomowej, w które europejskie spółki zainwestowały wielkie pieniądze na poziomie miliardów dolarów. Dotyczy, rzecz jasna, wydobycia ropy i gazu, a także transportu” – powiedział Putin. Przy tym przypomniał, że Rosja kupuje w Europie samego tylko sprzętu potrzebnego do obsługi gazociągów za 26 miliardów dolarów.

Dano do zrozumienia UE, że opowiadając się po stronie Ukrainy, może stracić Rosję, czego w Brukseli i innych stolicach państw europejskich nikt sobie nie życzy, lecz jeżeli Unia będzie uparta, to stanie przed twardym wyborem: “Albo my, albo oni”. W sytuacji, kiedy sprawy dotyczą przyszłości “Gazpromu”, nie należy wykluczać, że Kreml podbije stawkę.

Nie jest jeszcze pewne czy Europa będzie korzystać z gazociągu ukraińskiego. Oprócz tego, dla utrzymania swojej pozycji, Moskwa obowiązkowo przyciągnie najbliższych partnerów w Europie – w pierwszej kolejności Niemcy i Włochy.

Prezes włoskiego koncernu gazowego Eni – Paolo Scaroni zaproponował już utworzenie konsorcjum kierującego gazociągiem ukraińskim, co całkowicie odpowiada życzeniom Rosji. Jego zdaniem poszerzenie systemu rurociągów Ukrainy, które zostało zatwierdzone brukselską deklaracją, jest “nie tylko stratą czasu, ale i pieniędzy”.

“My uważamy, a również zapewne i inne duże koncerny, takie jak EON i Gas de France uważają, że trzeba wrócić do starego pomysłu utworzenia konsorcjum, które by gwarantowało stabilne dostawy gazu” – powiedział Scaroni.

Oprócz tego, jak pisze “Kommersant-Ukraina”, 31 marca w drodze do Londynu na szczyt G20 prezydent Rosji zawita do Berlina w celu negocjowania z kanclerz RFN Angelą Merkel.

“W świetle dzisiejszej sytuacji pytanie o brukselską deklarację nabiera pierwszoplanowego znaczenia i niewątpliwie będzie omawiane z panią kanclerz. Niemcy tradycyjnie zostają naszym partnerem w Unii Europejskiej, realizujemy sporo wspólnych projektów związanych z energetyką, także Berlin na pewno adekwatnie odbiera sytuację” – poinformowało źródło z MSZ Rosji.

Większej presji ze strony premiera Rosji będzie jednak poddana Ukraina, a nie na Europa.

(…)

Link: http://lenta.ru/articles/2009/03/27/revenge/

Яковина Иван

27.03.2009, 16:54:23 Лентa.Ру

Porozumienie Ukrainy z Unią Europejską o rurociąg może doprowadzić do nieprzewidywalnych skutków w Eurazji – grozi Gazprom.

“Gazprom” wyraził zdumienie deklaracją, którą ostatnio podpisały w Brukseli Unia Europejska i Ukraina. Dotyczy ona modernizacji ukraińskiego rurociągu, a jak oświadczył członek kierownictwa “Gazpromu”, naczelnik departamentu transportu, przechowania i wykorzystywania gazu ziemnego Oleh Aksiutin, nie omówiona z jego przedsiębiorstwem zmiana trybu pracy rurociągu “grozi nieprzewidywalnymi skutkami na całej przestrzeni euroazjatyckiej”.

Spełnienie warunków deklaracji dotyczącej modernizacji rurociągu zakłada zmianę jego pracy – zaznaczył Aksiutin. “Biorąc pod uwagę poziom integracji naszych systemów rurociągowych, a również fakt, że praca ukraińskiego systemu jest nierozłączną częścią reżimu eksportowych dostaw “Gazpromu” i naszych kontraktów eksportowych, Gazprom musi uzgadniać wszelkie prowadzone pracy związane ze zmianą przepustowej zdolności eksportowych rurociągów Ukrainy. Oprócz tego, ukraińskie rurociągi są całkowicie zsynchronizowane z pracą jedynego systemu zaopatrzenia w gaz z Rosji. Wytłumaczeniem jest fakt, że zostały one stworzone jako jednolity kompleks technologiczny wydobycia i transportowania gazu na terytorium byłego ZSRR” – oświadczył.

Aksiutin podkreślił, że nie sankcjonowane zmiany trybu pracy ukraińskiego gazociągu natychmiast odbiją się nie tylko na kontaktach eksportowych, ale i na procesie wydobycia rosyjskiego i centralno – azjatyckiego gazu.

“Bezspornie normalne funkcjonowanie systemu dostaw gazowych może być zabezpieczone tylko koordynacją wszystkich technologicznych ogniw i procesu wydobycia oraz transportowania do wykorzystania gazu. Innej alternatywy tu nie ma” – podsumował przedstawiciel Gazpromu.

Trzeba zaznaczyć, iż pretensje ze strony rosyjskiej nie pojawiają się po raz pierwszy. Wcześniej prezydent Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że Rosja odkłada międzyrządowe konsultacje z Ukrainą w związku z wynikiem międzynarodowej konferencji w Brukseli.

Podobnie jeszcze niedawno premier Władimir Putin groził przeanalizowaniem stosunków z Unią Europejską, jeżeli będzie ona w taki sposób ignorować interesy Moskwy.

Link: http://newsru.com/finance/25mar2009/nepredskazuemo.html

NEWSru.com // Новости экономики // Среда, 25 марта 2009 г.

przegląd prasy: Halina Węcławek i Mateusz Kędzierski

Rosja ostro zareagowała w odpowiedzi na ustalenia brukselskiej konferencji potencjalnych kredytodawców i państw zainteresowanych modernizacją ukraińskich gazociągów – jej delegacja nie doczekała nawet postanowień końcowych, wcześniej opuszczając Brukselę na znak protestu przeciwko ignorowaniu jej interesów. Łatwo było to przewidzieć, ponieważ wdrożenie programu przyjętego w ramach porozumienia podpisanego w Brukseli 23 marca b.r. obejmującego m.in. modernizację ukraińskiego sektora gazowego w celu dostosowania go od wymogów Unii Europejskiej oraz finansowanie tych działań przez międzynarodowe instytucje finansowe takie jak Bank Światowy, Europejski Bank Inwestycyjny oraz Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, oznaczają koniec rosyjskiej dominacji nad Ukrainą w dziedzinie energetyki, a także silne powiązanie jednego z kluczowych obszarów ukraińskiej gospodarki z unijnym obszarem ekonomicznym. Zwiększenie przepustowości ukraińskich gazociągów do 60 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie, będące jednym z postanowień brukselskiej konferencji, stawia pod znakiem zapytania sensowność rosyjskich projektów Nord Stream i South Stream. Ukraina ma szansę stać się przez to częścią europejskiego systemu energetycznego, robiąc jednocześnie krok w stronę akcesu do Europejskiej Wspólnoty Energetycznej.

Stąd też nie dziwią liczne podejmowane przez Rosję próby zdyskredytowania podpisanego w marcu porozumienia, jak również naciski wywierane na zachodnich partnerów Rosji, głównie Niemcy i Włochy, aby te zablokowały cały projekt. Rosja oczywiście zadeklarowała, iż może znaleźć innych odbiorców gazu, jeśli jej interesy nie będą brane pod uwagę (co oznacza w zasadzie jawne przyznanie, że uważa Ukrainę za wyłącznie swoją strefę wpływów), lecz trudno jej pogróżki brać na poważnie, zwłaszcza w okresie niskich cen surowców energetycznych i światowej recesji.

Władze na Kremlu starają się załatwiać swoje interesy na terenie Ukrainy ponad głowami samych Ukraińców, szukając porozumienia z Unią Europejską, a zupełnie ignorując stanowisko Ukrainy, wobec której stosują raczej napomnienia i groźby niż partnerski dialog. Można to było zauważyć także w wystąpieniu ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa, który jeszcze przed podpisaniem ukraińsko – unijnego porozumienia, w przemówieniu wygłoszonym 21 marca uznał Partnerstwo Wschodnie za narzędzie służące Brukseli wzmacnianiu jej siły. Interesy państw biorących udział w tym projekcie nie mają widocznie dla ministra Ławrowa żadnego znaczenia, gdyż zasugerował, że Rosja nie pozwoli sobie na utratę wpływów na obszarze postsowieckim. Kolejnym argumentem na rzecz tej tezy jest stanowisko Niemiec, Francji i Włoch w kwestii przyznania wsparcia wysokości 200 milionów euro na budowę gazociągu Nabucco. Są to środki z funduszu unijnego opiewającego na 5 miliardów euro przeznaczonego na przeciwdziałanie skutkom kryzysu gospodarczego oraz zwiększanie bezpieczeństwa energetycznego UE. Wewnątrzunijni przeciwnicy projektu nie mogąc go zablokować starali się maksymalnie zmniejszyć przyznane fundusze, w efekcie zabrano 20% z kwoty pierwotnie planowanej przez Komisję Europejską – oczywiście nie jest suma w jakikolwiek sposób znacząca (całość inwestycji szacuje się na 7,9 mld euro).

Ważniejszy jest wydźwięk polityczny, Unia pod przewodnictwem Czech potwierdziła tą decyzją polityczną wolę kontynuowania prac nad Nabucco oraz dywersyfikacją dostaw gazu do Europy. Pytanie tylko na ile to poparcie jest stabilne, tym bardziej, że sam projekt ma licznych oponentów wewnątrz Unii (m.in. niemieckie koncerny zaangażowane w Nord Stream) oraz kłopoty zewnętrzne, jak chociażby niezakontraktowanie jeszcze dostaw gazu czy brak porozumienia z Ankarą w sprawie przesyłu gazu przez Turcję. Niemcy mogą jeszcze okazać się skutecznym hamulcowym.

Kanclerz Angela Merkel opowiedziała się za konsultacjami z Rosją porozumienia Ukraina – UE, a stanowisko rządu RFN najdobitniej wyraził minister gospodarki Karl – Theodor zu Guttenberg, mówiąc 7 kwietnia w Moskwie, że modernizacja ukraińskich gazociągów możliwa jest tylko przy udziale Rosji. Nie jest to oczywiście novum w stosunkach państw unijnych z Rosją, warto wspomnieć choćby wykupienie przez spółkę Eni w kwietniu 2007 roku w czasie wyprzedaży aktywów doprowadzonego do bankructwa koncernu naftowego Jukos 20% jego akcji za 3,7 miliarda dolarów, które owa spółka następnie odsprzedała rządowemu Gazpromniefti (miało to uwiarygodnić przejęcie Jukosu oraz pomóc znacjonalizować koncern wcześniej należący do Michaiła Chodorkowskiego za pośrednictwem włoskiego kapitału). Rosja jest zresztą największym poza Unią partnerem gospodarczym Włoch i Włosi nie mają zamiaru zmieniać swoich z nią stosunków.

Ostatnio, z powodu casusu Bułgarii (której władze wystąpiły o wzmocnienie monitoringu unijnego, co popiera zresztą większość bułgarskiego społeczeństwa) głośno dyskutuje się kwestie obcych wpływów w suwerennych państwach, istnienia ,,protektoratów” UE oraz granic ingerencji zewnętrznej. Sytuacja w Bułgarii rodzi pewne niebezpieczeństwa dla niezależności, choć nie sądzę, aby były one większe niż te zapisane w Traktacie Lizbońskim. Kosowo jest niczym więcej jak protektoratem unijnym i jednym z większych błędów Zachodu w ostatnich latach (jest to państwo absolutnie niesamodzielne, nie posiadające także żadnej podstawy ekonomicznej do samostanowienia, będące zatem w najbliższych kilkunastu latach potencjalnym oraz realnym kłopotem dla społeczności międzynarodowej oraz krajów z nim sąsiadujących), Bułgaria za to traci własną suwerenność w wyniku nieudanej postkomunistycznej transformacji, której przebieg zastopował rozwój kraju oraz jego instytucji.

Podobna rzecz dzieje się na Ukrainie, którą na dodatek Rosja i główne państwa Unii rozgrywają w sposób przypominający mocarstwa rozbiorowe i Rzeczpospolitą w wieku XVIII. Polska nie może brać w tym udziału ze względów moralnych, ale też strategicznych – w takiej grze na pewno prędzej czy później zwyciężą Rosjanie, choćby z powodu determinacji, którą widać w ich poczynaniach, a która wynika z newralgicznego położenia i znaczenia Ukrainy dla kremlowskiej geopolityki. Prawdziwa emancypacja Ukrainy spod dominacji rosyjskiej może się dokonać poprzez związanie jej z zachodnią gospodarką, zaistnienie Ukrainy w zachodniej świadomości politycznej i kulturalnej i za tym powinniśmy jak najmocniej lobbować. Protesty na Majdanie już nie wystarczą, był on niewątpliwie czymś niezwykle doniosłym, ukraińską aferą Rywina, kiedy to Ukraińcy pokazali swoje niezadowolenie z ówczesnych władz oraz stanu własnej państwowości, jednakże obecnie potrzeba na Ukrainie strukturalnej i instytucjonalnej przebudowy państwa oraz zmiany jego kierunku. Czas na te wszystkie zmiany, których w Polsce po pewnej aferze zabrakło…

Mateusz Kędzierskikresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply