Kłopoty pana Putina

Nie zakasujmy więc rękawów i nie dobywajmy szabel. Problemu nie mamy my, ale Rosja. Nie irytujmy się też z powodu słów lub ich braku ze strony premiera Putina. Oczywiście, to co się dzieje w Rosji, nie musi się nam wcale podobać, ale zachowanie dziennikarzy, oficerów i kogo tam jeszcze, strzelających oskarżeniami w nasz kraj, nie kompromituje Polski, lecz Rosję. Takie zachowanie cechuje duży stopień desperacji, wskazujący na bezradność wobec zachodzących procesów społecznych.

Ostatnimi czasy w polskiej prasie, radiu i telewizji zaczyna dominować wojenna retoryka. Nie powoduje tego udział polskiej armii w misjach zagranicznych. Jak nietrudno się domyśleć, przyczyną są ostatnie wydarzenia w Rosji.

Trzeba przyznać fakt, iż mamy do czynienia ze stanem wojny. Całe szczęście – tylko historycznej. Jednak wojna to wojna, a jak wiadomo, prawie żaden konflikt nie jest pożądany. Jasny jest również podział ról w tej batalii – to nie w Warszawie, a w Moskwie “zawracano Wisłę kijem” i starano się napisać historię na nowo. Co szczególnie dziwi, nawet w czasach Związku Sowieckiego nie wysuwano przeciwko Polsce takich zarzutów jak dzisiaj. Natomiast w ramach podtrzymywania i utrwalania “przyjaźni bratnich narodów słowiańskich” eksponowano wspólne braterstwo broni (oczywiście jedynie tych słusznych formacji, nie podlegającym “faszystowskiemu” rządowi londyńskiemu). Dlaczego więc, współczesna Rosja podejmuje się tak karkołomnego zadania?

Sposób na Polskę

Oczywiście można na powyższe pytanie odpowiedzieć w sposób następujący: Rosjanie chcą nas po prostu upokorzyć. Pozostaje jednak pewne “ale”. Są przecież dużo prostsze metody dokuczania krnąbrnym Polakom. Wystarczy zacząć budować gazociąg przecinający Bałtyk, co polskiemu rządowi, z wiadomych względów, nie da spokojnie zasnąć. A przy tym można próbować przekonywać Zachód, że cała inwestycja jest “opłacalna” i “niepolityczna”. Jeszcze łatwiej jest ogłosić embargo, bo “polskie firmy nie spełniają norm sanitarnych”. Kto udowodni kłamstwo, nie mając dostępu do wyników pracy rosyjskich kontrolerów? Ale dziecinnie łatwe jest zakręcenie, bądź co najmniej przykręcenie kurka z gazem. Jak widzimy, nie trzeba się nawet z tego specjalnie tłumaczyć.

To tylko fragment z, zapewne, długiej listy sposobów dokuczenia Polsce. Powyższe techniki znamy, bo już je wypróbowano. Jednak niezależnie od tego, co główny decydent wybierze, efekt swój osiąga. Bądźmy szczerzy – nawet embargo na “głupią” szynkę upokarza nasz kraj, bo pokazuje jego słabość. Bez skomplikowanych zabiegów, czy to w ramach Unii Europejskiej, czy indywidualnych porozumień z innymi państwami, nie bardzo możemy sobie z “moskiewskimi” problemami poradzić. A przecież chyba nic tak nie upokarza państwa, jak ukazanie jego bezradności.

Kłamstwo na potrzeby własne

No, dobrze, więc po co ten cały historyczny cyrk? Cóż, większość poszlak wskazuje, że wcale nie po to, abyśmy się czuli obleganą twierdzą. Spójrzmy prawdzie w oczy, nie jest możliwe wmówienie Zachodowi (bo przecież tylko on się takimi kwestiami jeszcze interesuje), że Polska wywołała razem z Hitlerem wojnę, a równocześnie została przez niego zaatakowana. Nikt o zdrowych zmysłach nie jest w stanie w to uwierzyć, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę stanowisko niemieckiego rządu, który wcale się nie wypiera, a nawet sam przyznaje, do pełnej odpowiedzialności Niemiec za II wojnę światową. Poza tym, rosyjskie media nie mają takiej poczytności, aby realnie wpływać na opinie panujące, choćby tylko w Europie, nie mówiąc o większym zasięgu. Warto też przypomnieć, że zachodnie media skrytykowały Władimira Putina za jego postawę podczas wizyty w Polsce, oraz próby fałszowania historii, mające miejsce w Rosji.

Jak widzimy, oskarżanie Polaków o sojusz z III Rzeszą, przyniosło Rosji, a nie Polsce falę krytyki. Jednak ofensywa odbywała się i pewnie odbywać się będzie, a przecież Rosjanie mogli domyśleć się jej skutków. Taki upór wskazuje, na to, że akcja przynosząca negatywne skutki na zewnątrz, wymuszona jest przez sytuację wewnętrzną. Ta zaś w nie jest najlepsza. Pomijam tu gospodarkę i inne czynniki, by skupić się na społeczeństwie. Dyskutując na temat Rosji i jej ludności, nie można przykładać tych samych miar co w Polsce, ponieważ w naszym kraju Kościół katolicki ma silną pozycję i w pewnym stopniu integruje nasze społeczeństwo. Natomiast Cerkiew prawosławna, mimo wsparcia ze strony państwa rosyjskiego, nie jest tak wpływowa, ponieważ skupia znacznie mniejszy procent obywateli niż katolicyzm w Polsce. Nie jest przecież tajemnicą, że lata komunizmu (ale nie tylko) przyczyniły się do silnej ateizacji Rosjan. Podobnie jest w materii historii: my się naszej historii raczej nie musimy wstydzić, natomiast nasi wschodni sąsiedzi… wiadomo.

Jednak Kreml, jak widać, nie chce okazywać bezradności. W tym celu stworzono mit, którym można zjednoczyć ludzi, i to bez względu na ich przekonania polityczne, religijne, czy nawet narodowość. Mam na myśli mit Wojny Ojczyźnianej i zwycięstwa nad faszyzmem. Oczywiście, nie twierdzę, że sama wojna nie miała miejsca, ani tez nie podważam jej wyników. Ale, gdy się zagłębić dokładniej w teksty historyczne, to nietrudno odnaleźć wiele faktów, które, co najmniej, odbierają część blasku całej tej idei. Szczególnie mocno kłóci się z powyższym mitem pakt Ribbentrop – Mołotow. Wskazuje on, na to, że Związek Sowiecki nie stał się bezbronną ofiarą niemieckiej agresji, a sam w wywołaniu wojny uczestniczył. Stąd konieczność “uświadomienia” ludu ruskiego, że pakt był konieczny, bo “faszyści” w Polsce nie próżnowali.

Dlaczego tak późno?

W tym punkcie, czytający te moje rozważania sceptyk mógłby zapytać: “no dobrze, ale dlaczego dopiero teraz?”. Jest w tym pytaniu trochę racji – przecież wojna była tak dawno. Owszem była, ale od czasu tego “dawno” wiele się zmieniło. Przede wszystkim sam dostęp do wiedzy historycznej. O ile w czasach Żelaznej Kurtyny, kontrola przepływu informacji była o wiele łatwiejsza, o tyle dziś, kiedy Internet i inne nośniki informacji mają coraz większy udział w przekazywaniu wiedzy, sytuacja staje się bardziej skomplikowana. Kiedyś nikt nie zapytał by o pakt Ribbentrop – Mołotow, bo po prostu o nim nie wiedział, albo też najzwyczajniej w świecie bał się zapytać. Dzisiaj temu “zmanipulowanemu” Rosjaninowi, rząd rosyjski musi wszystko cierpliwie wytłumaczyć, co też robi.

W pułapce braku Norymbergi

Każdy choć trochę zainteresowany historią wie, że nazizm rozliczono w Norymberdze, a komunizm, jako jednego ze zwycięzców wojny, taki los ominął. Dla jednych to źle, dla innych dobrze, ale faktem jest, że rodzi to problemy, które dotyczą także pana Putina. Niemcy od razu osądzeni i potępieni za swe zbrodnie, przywykli już do tego, że muszą przepraszać, natomiast Rosjanie, którzy byli w grupie zwycięzców, raczej zbierali pochwały, nie wyobrażają sobie, że może być dzisiaj inaczej. W sumie trudno ich za to winić, choć nie znaczy to, że taka sytuacja musi się nam podobać. Po prostu tak się do istniejącego stanu przyzwyczaili, że inny jest poza ich zdolnościami pojmowania. Dla tego też Władimir Putin, niezależnie od tego czy by chciał, czy nie (tego się raczej nie dowiemy) przeprosić nas nie mógł, gdyż byłoby to się wyłamanie poza konwencje panujące w rosyjskim społeczeństwie. Jak widzimy, pan Putin nie ma innej możliwości ruchu, musi brnąć w kierunku jeszcze większego zakłamania.

To jeszcze nie czas

Nie zakasujmy więc rękawów i nie dobywajmy szabel. Problemu nie mamy my, ale Rosja. I to jej, a nie Polsce grozi niebezpieczeństwo rozpadu więzi społecznych. Nie irytujmy się też z powodu słów lub ich barku ze strony premiera Putina. Oczywiście, to co się dzieje w Rosji, nie musi się nam wcale podobać, ale zachowanie dziennikarzy, oficerów i kogo tam jeszcze, strzelających oskarżeniami w nasz kraj, nie kompromituje Polski, ale Rosję. Takie zachowanie cechuje duży stopień desperacji, wskazujący na bezradność wobec zachodzących procesów społecznych. A jak już mówiłem, nic nie kompromituje państwa bardziej, niż wykazanie jego bezradności.

Albert Kwiatkowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply