Rusin wrogiem Rzeczypospolitej, czyli bryndza, klasyka i wieszcze bryndzowi

Okazuje się, że halicka bryndza to ser nie tylko śmierdzący, ale na dodatek żywy i pełzający.Bryndza metaforycznie i praktycznie

Nie wiem, jak w innych okolicach, w mojej okolicy “bryndza” oznacza nędzę smrodliwą tout court. Może więc bryndza być polityczną metaforą, dziś jednak nie będzie (prawie) o polityce, tylko o literaturze, żarciu i wieszczostwie kresowym.

Dania przetrawiane przez wieszczów

Jak się okazuje, bodaj tylko Kresy i wieszcze kresowi zdobyli się na poetyckie opisy żarła smacznego. Co prawda i “poznańskie pyry” weszły do skarbnicy ojczyzny-polszczyzny, nie budzą jednak podobnych emocji, co “nieznane już za naszych czasów, | Te półmiski kontuzów, arkasów, blemasów, | Z ingredyjencyjami pomuchl, figatelów, | Cybetów, piżm, dragantów, pinelów, brunellów…” (patrz “Pan Tadeusz”, księga XII). I nawet kawa z “Pana Tadusza” przeszła do historii jako kresowa, choć na Litwie podobnej nie bywało – wieszcz stworzył ją na podstawie smakowania i obserwowania kawy wielkopolskiej, pitej w czasie, gdy kiełkowały pierwsze pomysły jego poematu. Nic to: poznańczana kawa jest kresowa i basta. Jak muchy, których “na Litwie dostatek”.

Czerwona Ruś przetrawiona przez Litwę

Następcą Mickiewicza był na Litwie Syrokomla. Romantyk “mniejszy” wprawdzie, ale oryginalny i świetny. Jego hobby było przekładanie na polszczyznę sarmackich wieszczów łacińskich. Wieszczem Rusi Czerwonej był w wieku XVI wielkopolanin Sebastian Fabian Klonowic, notoryczny mieszkaniec Kresów i Lublina, poeta polski i łaciński. W łacińskiej “Roksolanii” opisał szczegółowo i poetycko – po raz pierwszy on właśnie – okolice i obyczaje Lwowa, Huculszczyzny, Kijowa, Kamieńca, Łucka, Buska, Sokala, Horodła, Przemyśla, Drohobycza, Krasnegostawu, tudzież (uwaga, też!) Zamościa i Lublina. Opisy jego kapitalne, anegdoty przednie. Wsród tychże pomieścił z autopsji wywiedziony (z wędrówek karpackich najpewniej) opis wytwarzania pewnego jadła; “hoc alimenta vocant patrio congnomine b r i n z a m” (wers 603). Znaczy się, chodzi o b r y n d z ę.

Bryndza przetrawiona przez Bigos, Kawą popita

Syrokomla przełożył całą “Roksolanię” tak, że czyta się ją jak “Pana Tadeusza”. Fragment o bryndzy zwłaszcza. I tak zapewne chciał. Pamiętamy, że w “Panu Tadeuszu” kawiarka “odwiedza mleczarnie | I sama lekko świeży nabiału kwiat garnie”. Te same wyrażenia i słowa (“mleczarnie”, “kwiat nabiału”) pozwolił sobie Syrokomla wtłoczyć do poematu Klonowica, choc ich tam w orygionale nie ma (oryginał zamiast “mleczarni” ma tak naprawdę “dom pański”, a zamiast “kwiatu nabiału” po prostu “tłustą śmietanę”). Oczywiście jednak jest to w sumie Klonowic, nie sam Syrokomla i jest to smakowita bryndza, choć bryndza śmierdząca, więc smakowita aż do obrzydzenia. Proponuję zatem obrzydzająco-smakowitą lekturę.

Smród i kompleksy

Po pierwsze, bryndza jest domeną mężczyzn, stroni od nich “Rusinka” (“Russica”):

“Ruskie niewiasty nie chcą gospodarnie | Doić swej trzody – to czynią pasterze; | Pasterz odnosi nabiał do mleczarnie, | A resztę mleka na posiłek bierze.”

Mleko pozostawione samo sobie musi zbryleć, w oryginale w cieniu jesionu, a wedle Syrokomli:

“Tam w leśnym cieniu wiąziny pochyłéj | Płynne się mleko bryłami zagęści, | Potem topnieje, i od każdej bryły | Tworzą się serne niezliczone części.”

Wieszcz Roksolanii naśladował Wergiliusza, który głosił we wzniosłej poezji zasady uprawy prostej roli i zwykłe czynności pasterskie. Mimo niskiego tematu, “jeśli opiewamy lasy, lasy są godne konsula”. Ten właśnie cytat ze synnej Wergiuliuszowej Eklogi Czwartej przybrał sobie Klonowic za motto “Roksolanii”; miał świadomość, że uwzniośla rzeczy pospolite i taki był jego zamiar.

Więc to tylko Syrokomla doda romantyczną “rzecz ojczystą” i zakompleksione wezwanie: “przebacz prostocie”, jakby opisów czynności pospolitych należało się wstydzić. Inna rzecz, że przyrządzanie sera w koźlej skórze to proceder wywołujący cuchnięcie wprost niebywałe (kto czuł sery w pasterskich szałasach, ten wie), a skądinąd smród kresowy należał i należy do tematów wstydliwych. I stąd pewno urosło uprzedzające wezwanie Syrokomli, dodane do oryginału:

“Gdy będę bajał o halickim serze, | Przebacz prostocie, bo to rzecz ojczysta: | Wprzód skórę koźlą zewłóczą pasterze, | Zmywają wodą i płuczą do czysta. | I zsiadłe mleko, zatkawszy upusty | W szerściany worek zlewają pomału, | Tu się nazbiera płyn gęsty a tłusty, | Co się w mleczarni zwie kwiatem nabiału.|Tak w skórnym worze na pozór opacznie | Stawią swój udój pasterzowie nasi. | A kiedy zsiadać i maślnieć już zacznie, | Jeszcze ją solą smakowną przykrasi.”

Rzecz najobrzydliwsza: Rusin Oszczerca-Pożerca

Okazuje się, że halicka bryndza to ser nie tylko śmierdzący, ale na dodatek żywy i pełzający:

“W zawartem mleku, po niedługiej przerwie, | Trzoda robaczków lęgnie się i zbiera. | Rusin bez wstrętu pożywa te czerwie, | Bo wie, że od nich cała dzielność sera.”

Syrokomla musi – człek ogładzony – dodać, że Rusin kładzie w gębę robaki “bez wstrętu”, ale zarazem ten Rusin jest dlań – rzecz ciekawa! – “oszczercą i wrogiem”:

“Mlecznych żyjątek drużyna tak mnoga | Idzie na pastwę człowieczego gardła. | Tak nieraz paszcza oszczercy i wroga | Całą krainę zgryzła i pożarła!”

Ciekawe! To, co dla Syrokomli jest “krainą” i “drużyną” pożeraną przez “wroga i oszczercę”, dla Klonowica zdaje się być metaforyczną “republiką, ojczyzną i obywatelami” (“respublica”, “cum patria cives”) kładzionymi w gębę i zgryzanymi przez Rusina, którego nie określają żadne dodatkowe epitety (to jedynie “Russus”).

A więc jednak dotarliśmy do polityki. Słowa Syrokomli o Rusinie Oszczercy i Wrogu Ojczyzny nie padły na papier bez pokrycia – padły po upadku Rzeczypospolitej, w perspektywie Rosyjskiego Zaboru na Litwie.

Nadinterpretacja?

Przesada? No pewnie. Ale w zagęszczonej atmosferze bryndzy każda przesada ujdzie. Kończmy:

“To zową bryndzą tutejsze narody, | Pokarm to u mnie wielkiego imienia. | Tym kształtem udój haliczańskiej trzody | Na smakowite jadło się zamienia.”

Aż dotąd jadłem od dni kilku antygrypny czosnek i od tych dni aż dotąd cuchnę straszliwie, lecz czuję się bezpiecznie. Do kompletu potrzebna mi teraz bryndza – już się większego smrodu nie boję, gotów-em, “cięższą podajcie mi zbroję”. Małżonka moja już mi obiecała dziś bryndzę na kolację. Dzieci moje wzdychac będą i nosy zatykać przy posiłku, ale ja patriotycznie zacytuję Syrokomlę: “przebacz prostocie, bo to rzecz ojczysta”.

Jacek Kowalski

– – – – – – – – – –

PS Polecam ostatnie wydanie poematu Klonowica – dwujęzyczne, z nowym, pięknym przekładem: Sebastian Fabian Klonowic, “Roksolania | Roxolania czyli ziemie Czerwonej Rusi”, wydał i przełożył Mieczysław Mejor, Warszawa 1996 (Biblioteka Pisarzy Staropolskich, t. 6)

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply