“Doprowadzenie separatystów do stołu rokowań jest niewątpliwie sukcesem Włodzimierza Putina, który właśnie w ten sposób dąży – po pierwsze – do uzyskania przez separatystów namiastki międzynarodowego uznania, a po drugie – do ustanowienia we wschodnich, uprzemysłowionych obwodach Ukrainy szerokiej autonomii, której gwarantem byłby również, a może nawet przede wszystkim, Kreml”.

Dzisiaj w Mińsku, stolicy rządzonej przez tamtejszego tyrana, czyli prezydenta Aleksandra Łukaszenkę, Białorusi, ma się rozpocząć druga tura rozmów tzw. grupy kontaktowej dla Ukrainy. Poprzednie spotkanie odbyło się 1 września. Wzięli w nim udział były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma, ambasador Rosji w Kijowie Michał Zurabow, przedstawicielka Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, Szwajcarka Heidi Tagliavini oraz Andrzej Purgin, wicepremier separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej, i przedstawiciel separatystów z obwodu ługańskiego Aleksander Kariakin.

Wprawdzie poniedziałkowe rozmowy nie przyniosły rezultatów, ale też nikt się tego nie spodziewał, gdyż istotne wydaje się co innego. Otóż udział w tych rozmowach przedstawicieli separatystów oznacza, że dokonała się zmiana ich statusu politycznego; najwyraźniej przestali być „terrorystami”, stając się jedną z Wysokich Układających się Stron, i że wszyscy uczestnicy rozmów tę zmianę statusu de facto przyjęli do wiadomości. W przeciwnym razie rozmowy w ogóle by się nie rozpoczęły, a tymczasem nie tylko się rozpoczęły, ale trwały cztery godziny. Doprowadzenie separatystów do stołu rokowań jest niewątpliwie sukcesem Włodzimierza Putina, który właśnie w ten sposób dąży – po pierwsze – do uzyskania przez separatystów namiastki międzynarodowego uznania, a po drugie – do ustanowienia we wschodnich, uprzemysłowionych obwodach Ukrainy szerokiej autonomii, której gwarantem byłby również, a może nawet przede wszystkim, Kreml.

Dlaczego doszło do pojawienia się separatystów przy stole rokowań w Mińsku? Wydaje się, że złożyło się na to kilka przyczyn. Po pierwsze – prezydent Obama, który obecnie desperacko próbuje wpakować z powrotem do butelki lekkomyślnie uprzednio przez siebie wyhodowanego i wypuszczonego dżina w postaci islamskiego kalifatu, wykluczył interwencję wojskową NATO na Ukrainie. Po drugie – Nasza Złota Pani, która niemal w ostatniej chwili podała premieru Tusku pomocną dłoń, kreując go na „prezydenta Europy”, wykluczyła możliwość pojawienia się stałych baz NATO w Europie Środkowej. Obydwie te deklaracje oznaczały, że ponawiane nieustannie przez władze w Kijowie próby umiędzynarodowienia wojny domowej na Ukrainie jak dotąd okazały się bezskuteczne. Po trzecie – ukraińskie wojsko wprawdzie wielkimi krokami maszeruje ku ostatecznemu zwycięstwu – a w każdym razie tak twierdzą poprzebierani za dziennikarzy funkcjonariusze niezależnych mediów głównego nurtu w naszym nieszczęśliwym kraju – ale ostatnio nie tylko idzie mu coraz gorzej, ale nawet zostało zmuszone do „przegrupowania”.

Warto przypomnieć, że w drugiej fazie II wojny światowej Wehrmacht również „przegrupowywał się”, i to w dodatku „na z góry upatrzone pozycje”, docierając w ten sposób aż do Berlina. Najwyraźniej jednak prezydent Poroszenko wykazuje większe poczucie rzeczywistości niż wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler, więc może przypomniał sobie ewangeliczną przypowieść Pana Jezusa o królu wojującym z drugim królem. Ewangelista Łukasz (14,31) notuje, że taki król najpierw oblicza siły, a jeśli wydają mu się one niewystarczające do ostatecznego zwycięstwa, wysyła poselstwo, „gdy tamten jest jeszcze daleko”. Myślę tedy, że i niektórym naszym generałom, nie mówiąc już o Umiłowanych Przywódcach, nic by się nie stało, gdyby zamiast rozmaitych idiotyzmów w rodzaju genderactwa postudiowali trochę Ewangelię, tym bardziej że rysujący się kompromis z separatystami może oznaczać początek końca politycznego porządku lizbońskiego z listopada 2010 roku, ufundowanego – jak pamiętamy – na strategicznym partnerstwie NATO – Rosja. A kiedy jeden porządek polityczny się kończy, to sytuacja staje się płynna, i zanim kolejny się utrwali, może zdarzyć się wiele „nieprzewidzianych konsekwencji” i nieprzyjemnych niespodzianek.

Stanisław Michalkiewicz

“Nasz Dziennik”

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. anarchista
    anarchista :

    WHO ostrzega, że Ukraina może stać się wkrótce ogniskiem poważnych epidemii. I nie chodzi wcale o jedną chorobę. W grę wchodzi polio, błonica, odra, gruźlica i AIDS.

    Wszystko za sprawą ciężkich warunków na wschodzie kraju. Aż 32 szpitale przestały normalnie funkcjonować, ponieważ większość personelu uciekła z terenów objętych konfliktem. Wyczerpały się zapasy szczepionek. Kończą się również leki.

  2. anarchista
    anarchista :

    WHO ostrzega, że Ukraina może stać się wkrótce ogniskiem poważnych epidemii. I nie chodzi wcale o jedną chorobę. W grę wchodzi polio, błonica, odra, gruźlica i AIDS.

    Wszystko za sprawą ciężkich warunków na wschodzie kraju. Aż 32 szpitale przestały normalnie funkcjonować, ponieważ większość personelu uciekła z terenów objętych konfliktem. Wyczerpały się zapasy szczepionek. Kończą się również leki.