Jak Bałtowie z Polakami czyhają na Białoruś

“To, że na Litwie (i w sąsiadującej z nią Polsce) są określone siły, które mają chrapkę na “oryginalnie” litewskie czy polskie tereny Białorusi, nie jest tajemnicą. Kto ma partię solową w chórze tych potencjalnych “pokój czyniących” również nie stanowi tajemnicy. Wystarczy wspomnieć chamskie i prowokacyjne publikacje niektórych wiodących mediów zachodnich, które umieszczają Białoruś i Ukrainę na pierwszym miejscu pośród krajów, które mogą być zarzewiem konfliktów zbrojnych” – pisze białoruski analityk Nikołaj Maliszewski w artykule dla portalu NEWSBALT.RU

Procesy polityczne w całej Europie, na przykład w krajach bałtyckich, są w dużej mierze zależne od polityki USA. Biały Dom powoli rezygnuje z tradycyjnych sojuszów na rzecz tworzenia tymczasowych „koalicji chętnych”. Wyrazistym tego przykładem jest organizacyjna forma prowadzenia agresji w Jugosławii, Iraku, Afganistanie i Libii, która w sposób ostateczny ujawniła odrzucenie przez Stany dawnego systemu bezpieczeństwa międzynarodowego i sojuszy wojskowo-politycznych. Stany zainicjowały również proces przesunięcia do ariergardy międzynarodowej polityki ONZ i jej najważniejszego organu – Rady Bezpieczeństwa.

Jednym ze skutków wzmocnienia przez Waszyngton polityki zewnętrznej jest pogłębienie sprzeczności między różnymi państwami europejskimi, m.in. w samym NATO. Wiodące państwa europejskie nie kryją niezadowolenia z rosnących nacisków ze strony Waszyngtonu i dążą do zwiększenia własnej siły gospodarczej przez umocnienie pozycji wojskowo-politycznej, aby móc prowadzić niezależną i samodzielną politykę zewnętrzną.

Społeczność europejską można w istocie podzielić na dwie grupy:

· „Starą Europę”, którą stanowią zwolennicy tradycyjnych wartości europejskich (Niemcy i Francja), popierający ideę tworzenia wspólnej europejskiej polityki obronnej i autonomicznych struktur obronnych Europy, które będą w stanie działać bez pomocy Ameryki, co pozwoliłoby aktywizować proces wyrównywania potencjału wojennego USA i krajów Europy;

· „Nową Europę” (Łotwa, Litwa, Estonia, Polska, Czechy itd.), obierającą za kompas politykę USA, podążającą kursem wyznaczanym przez Stany w NATO, preferującą siłowe rozwiązywanie sytuacji konfliktowych, z których wiele zostało zainicjowanych przez sam Waszyngton.

W nowych warunkach historycznych Pakt Północnoatlantycki będzie musiał rozwiązać ważny problem własnego przetrwania. Kilka lat temu były przewodniczący Komitetu Wojennego NATO, generał Klaus Naumann, powiedział, że „NATO potrzebuje szybkiego odnowienia, w przeciwnym wypadku przyszłość sojuszu stoi pod znakiem zapytania”.

Braki machiny wojennej sojuszu były wyjątkowo widoczne w trakcie przedłużającej się kampanii w Afganistanie. Eksperci wojskowi zapewniają, że aby stawić czoła nowym zagrożeniom oraz walce z międzynarodowym terroryzmem, na nic się zdadzą nagromadzone arsenały. Istnieje zapotrzebowanie na wykwalifikowane siły szybkiego reagowania o dużej mobilności z elastyczną strukturą dowodzenia, skutecznym wywiadem i niezawodnymi środkami łączności.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że USA, pomimo formalnego zakończenia „zimnej wojny”, nadal zwiększały wydatki na obronę, podczas gdy kraje Europy po upadku ZSSR oraz Układu Warszawskiego pozwoliły sobie na „wytchnienie” w tej dziedzinie.

Jednocześnie analitycy podkreślają, że Europa przeznacza większe sumy na zapobieganie źródłom kryzysów, tzn. na programy pomocy gospodarczej i stabilizacji. Już w tym wyraża się różnica w podejściu Ameryki i Europy do kwestii rozwiązywania problemów globalnych.

Według niektórych prognoz, przy zachowaniu tak odmiennych poglądów na kwestię rozwiązywania problemów światowych za jakiś czas siły zbrojne USA zwyczajnie nie będą w stanie skutecznie współdziałać z wojskami swoich sojuszników z Europy.

Dowództwo NATO rozważa poszerzenie sojuszu, uznając je za ważny element zabezpieczenia euroatlantyckiej architektury bezpieczeństwa. 2 kwietnia 2004 r. liczba państw członkowskich NATO wzrosła z 19 do 26. Łotwa, Litwa, Estonia, Bułgaria, Rumunia, Słowacja i Słowenia podpisały protokoły o przystąpieniu do Traktatu Północnoatlantyckiego z 1949 r., na mocy którego powstało NATO. Dokumenty te mają charakter indywidualny i nabrały mocy prawnej po ich ratyfikacji przez wszystkie państwa członkowskie NATO oraz państwo kandydujące.

Dzisiaj, podobnie jak 70 lat temu, zagraniczni żołnierze i oficerowie nastawieni całkowicie pokojowo i w celach wyłącznie pokojowych obserwują już przez lornetkę wschodnie ziemie.

Po uzyskaniu niepodległości politycznej, a następnie znaczącej pomocy gospodarczej z Zachodu, kraje bałtyckie mogły zapewnić sobie pewien wzrost ekonomiczny. Jednak utrzymanie tej tendencji w warunkach gospodarki światowej dążącej do globalizacji jest niełatwym zadaniem. Z jednej strony we wszystkich trzech republikach bardzo ważną rolę odgrywa kapitał zachodni, z drugiej istnieje poważna zależność od Rosji, zwłaszcza w sferze energetyki.

W związku z tym członkostwo w UE i NATO wydaje się wielu Bałtom swoistą gwarancją zachowania suwerenności. Jednak przeprowadzone z rozmachem przyłączenie krajów bałtyckich do struktur zachodnich przyniosło nie tylko dywidendy, ale i określone trudności. Dla przykładu, projekt europejskiej konstytucji zakłada coraz większe ograniczenie suwerenności narodowej państw członkowskich UE, co stoi w sprzeczności z mentalnością ruchów ultra-nacjonalistycznych, działających w krajach bałtyckich i cieszących się tam dużą popularnością. Poza tym należy do norm ogólnoeuropejskich dopasować swoją politykę wewnętrzną i wyciszyć nieco politykę „wypraszania z kraju” Rosjan i ludności mówiącej po rosyjsku.

Prace nad rozpowszechnieniem wojskowej infrastruktury NATO na terytorium krajów bałtyckich rozpoczęto na długo przed oficjalnym zaproszeniem Litwy, Łotwy i Estonii do NATO– de facto w roku 1994, gdy kraje te zaczęły otrzymywać znaczną pomoc ze strony Zachodu. Od tego czasu wszystkie trzy republiki wzięły udział w setkach wydarzeń i szkoleń w ramach „Partnerstwa dla pokoju”. Szczególną aktywnością w tym zakresie wykazała się Litwa.

W tym samym roku przyjęto decyzję o utworzeniu tzw. Batalionu Bałtyckiego, w ramach którego ćwiczono współdziałanie państw bałtyckich oraz przygotowanie żołnierzy do udziału w „misjach międzynarodowych”. Pomoc Batalionowi w formie bezpłatnego udostępnienia wyposażenia wojskowego okazało wiele państw z Zachodniej Europy, a przede wszystkim Niemcy. Dania i Bośnia wykorzystały niektóre z oddziałów Batalionu w operacjach przeciwko Serbom.

Zachód rozpoczął w krajach bałtyckich realizację także innych wojskowych projektów, między innymi projektu „Baltron”(bałtycka eskadra morska), której celem jest ćwiczenie współpracy Litwy, Łotwy i Estonii w ramach wojskowych sił morskich. Rolę „państwa dowodzącego”, koordynującego działalność “Baltronu”, znowu wzięły na siebie Niemcy, które dostarczyły eskadrze kilka minowców.

Utworzona przez zachodnie struktury militarne Bałtycka Akademia Wojennaw estońskim Tartu ma na celu przygotowanie przez państwa bałtyckie kadry dowódczej dla sił zbrojnych. Najważniejsze przedmioty w Akademii wykładają specjaliści z RFN, Francji, Szwajcarii, państw Europy Północnej i USA.

W roku 1997, przy bardzo aktywnej pomocy USA i kilku krajów z Europy Zachodniej, rozpoczęto budowę współczesnego systemu radiolokacyjnej obserwacji i kontroli „Baltnet”. Jest on całkowicie kompatybilny z siecią obserwacji radiolokacyjnej i radioelektronicznej NATO i, co budzi szczególne obawy, jest wyposażony w możliwości, które wychodzą daleko poza region bałtycki. „Balnet” pozwala kontrolować przestrzeń powietrzną i kosmiczną nad krajami bałtyckimi, nad całym terytorium Białorusi i znaczną częścią Rosji.

Podstawowe elementy „Baltnetu” oddano do użytku w 2000 r., kiedy nie przyjęto jeszcze decyzji o przyjęciu krajów bałtyckich do NATO. Centralnym obiektem „Baltnetu” jest Regionalne Centrum Obserwacji i Koordynacji Powietrznej, który znajduje się w miasteczku Karmelava, 100 km na zachód od Wilna. Centrum jest obsługiwane przez specjalistów-doradców z USA i innych krajów NATO oraz przez międzynarodowy personel pochodzący z wszystkich trzech krajów bałtyckich.

Centrum koordynuje pracę trzech narodowych węzłów systemu „Baltnet”, położonych odpowiednio na Łotwie, Litwie i w Estonii. Podstawową cześć aparatury dla sieci dostarczyły Stany Zjednoczone, natomiast montażem, sprawdzeniem i wyszkoleniem personelu zajęli się norwescy specjaliści, posiadający już doświadczenie korzystania z podobnego systemu kontroli przestrzeni powietrznej w graniczącej z Rosją prowincji Finnmark.

Po formalnym wstąpieniu krajów bałtyckich do Paktu natychmiast włączono „Baltnet” do zintegrowanego systemu obserwacji przestrzeni powietrznej i wczesnego ostrzegania NATO, a przez niego do globalnego systemu wywiadowczo-informacyjnego „Echelon”, należącego do USA.

W wielu zachodnich publikacjach wojskowych pojawiła się informacja, na postawie której analitycy wnioskują o rzeczywistym strategicznym znaczeniu terytorium krajów bałtyckich dla NATO. Ówczesny Naczelny Dowódca Połączonych Sił Zbrojnych NATO, amerykański generał Joseph Ralston, po wizytacji obiektów sieci „Baltnet” pozytywnie wyraził się o wysokim poziomie jej technicznego wyposażenia. Jak podają wojskowe źródła w NATO, generał stwierdził, że takiego wyposażenia nie posiada nawet system obrony przeciwrakietowej Ameryki Północnej. Oficjele w Wilnie, Rydze i Tallinie twierdzą, że system „Baltnet” jest przeznaczony wyłącznie do „użytku w celach obronnych krajów bałtyckich”.

Po przystąpieniu krajów bałtyckich do Paktu Północnoatlantyckiego rozwijanie możliwości „Baltnetu” kontynuowano. Łotwa przyjęła decyzję o umieszczeniu w południowowschodniej części swojego terytorium (70 km od granicy z Rosją) nowego potężnego amerykańskiego systemu radarowego TPS-117, którego lokalizacja pozwala pokryć działaniem radaru obwód pskowski w Rosji, m.in. miejsca, w których stacjonuje dywizja powietrzno-desantowa, oraz wojskowo-transportowe lądowiska dla statków powietrznych rosyjskich Sił Powietrznych.

Zgodnie z podawanymi w jawnych źródłach danymi o możliwościach radaru TPS-117 zakres jego działania wynosi ok. 460 km. Jednak według nieoficjalnych danych radary tego typu są w stanie wykryć szybkie i niewielkie cele powietrzne, m.in. głowice rakiet różnego typu, w przestrzeni przyziemnej na odległości nachylonej do 1000 km i na wysokości ponad 20 km, co czyni z radaru obiekt przeznaczenia strategicznego.

Eksperci wojenni podają, że radar TPS-117 ma szereg „funkcji specjalnych”: za pomocą jego promienia, na który nie wpływają praktycznie ani ukształtowanie terenu, ani warunki pogodowe, można lokalizować nie tylko samoloty i rakiety, ale również ruchome i nieruchome obiekty na morzu i lądzie.

Znajdujący się w Wintawie radar ASR-7(sprezentowany Łotwie przez Norwegię) formalnie ma służyć celom bezpieczeństwa lotnictwa cywilnego, operacyjności i skuteczności akcji poszukiwawczo-ratowniczych na Łotwie. Mimo to jego główną funkcją jest funkcja wojskowa. Radar jest w stanie wykrywać w promieniu 150 km w przestrzeni powietrznej nie tylko obiekty utrzymujące łączność z ziemią, ale również te, które nie ujawniają swoich danych.

Na terenie krajów bałtyckich tworzy się jeden system radiolokacyjnej i radioelektronicznej obserwacji krajów sąsiadujących oraz przestrzeni powietrznej Białorusi i Federacji Rosyjskiej, co pozwala NATO otrzymywać bardzo ważną informację wywiadowczą z całego północno-zachodniego terenu Wspólnoty Państw Niepodległych.

Warto zauważyć, że żaden z krajów bałtyckich nie podpisał ważnej umowy o ustaleniu granicy ze swoim rosyjskim sąsiadem. A przecież regulacja kwestii granicznych z państwami ościennymi jest jednym z kluczowych aspektów gotowości do członkowstwa w NATO. Jednak w tym przypadku z jakiegoś powodu pominięto to milczeniem. Najwyraźniej „brukselski CK” nie dostrzega „kompleksu napięć” w pretensjach terytorialnych bałtyckich „mocarstw” w stosunku do wschodniej sąsiadki.

Nie dostrzega także „kompleksu napięć” w fakcie, że w krajach bałtyckich czci się byłych SS-manów, którzy są nazywani „wojownikami o wolność i niezależność”(podczas gdy lokalni radzieccy żołnierze-wyzwoliciele są na poziomie państwowym uznawani za „wrogów narodu”). Na przykładzie katów z SS (która została uznana przez społeczeństwo międzynarodowe, a więc i przez wszystkie państwa członkowskie NATO, za organizację przestępczą) na Łotwie i w Estonii wychowywane jest młode pokolenie, które za kilka dekad będzie kształtowało politykę państwa. W koszarach wojskowych dla świeżych natowców wiszą plakaty, które wzywają młodych żołnierzy, aby brali przykład z legionistów Waffen SS i „nieśli w szeregach ich bojowego ducha”.

Przypatrzmy się procesowi przyłączenia do NATO każdego z trzech krajów bałtyckich.


Litwa

Litwa stale dąży do wzmocnienia swojego statusu w regionie. Władze Litwy we wstąpieniu do NATO i umieszczeniu na swoim terytorium wojsk Paktu widzą jedną z podstawowych gwarancji bezpieczeństwa narodowego w sferze wojennej.

Według dyplomatów litewskich po wstąpieniu do UE i NATO Litwa powinna wypełniać następujące podstawowe zadania:

· aktywnie współdziałać z USA w walce przeciwko nowym zagrożeniom;

· dążyć do bycia liderem w regionie bałtyckim;

· starać się o przyciągnięcie amerykańskich inwestycji, okazując przy tym pomoc swoim wschodnim sąsiadom w zakresie stabilizacji norm demokratycznych, gospodarki rynkowej i nadrzędnej roli prawa.

Swego czasu USA ujawniły plany dotyczące przeniesienia szeregu baz wojskowych z Europy Zachodniej do Polski oraz na terytorium… krajów bałtyckich, nie należących wówczas do NATO! A więc Litwa, Łotwa i Estonia jeszcze nie wstąpiły do NATO, a Pentagon już zaplanował – w trybie jednostronnym, nie pytając o opinie państw partnerskich – lokalizację do 30 baz Marynarki i Powietrznych NATO!

Ówczesny minister obrony Litwy Linas Linkeviciuszaraz po ujawnieniu tych planów „okazał zainteresowanie” umieszczeniem amerykańskich baz wojskowych na terytorium swojego kraju i oświadczył, że w związku ze wstąpieniem do NATO Litwa „będzie musiała powiększyć swoje siły zbrojne”. A wszystko to bez względu na fakt, że wśród trzech krajów bałtyckich Litwa ma jednostki największe pod względem liczebności i wyposażenia oraz najbardziej skuteczne pod względem wyszkolenia i dyscypliny, a do tego wiele uwagi poświęca kwestii modernizacji uzbrojenia. Litwa zawarła kontrakty na nabycie nowoczesnych radarów, systemów łączności i dowodzenia, systemów przeciwczołgowych „Javelin” i systemów wykrywania radarów „Stinger”.

Litewscy specjaliści uważają, że dzięki nieprzystąpieniu do Traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie ich kraj może zostać jednym z największych arsenałów wojennych na granicy z Rosją.

Obecnie kilkuset żołnierzy litewskich bierze udział w międzynarodowych operacjach w Afganistanie, Iraku, Kosowie itd. Armia litewska cieszy się wysokim autorytetem w społeczeństwie, zajmując według badań opinii społecznej trzecie miejsce po Kościele i środkach masowego przekazu.

Bardzo ważnym momentem było przyjęcie przez litewski sejm uchwały zezwalającej na udział jednostek sił zbrojnych Litwy w „wojskowych operacjach pokojowych” na terenie krajów Wspólnoty Państw Niepodległych.

W tym kontekście należy wspomnieć o wydawanych regularnie przez litewskie media od roku 1990 mapy geograficzne, przedstawiające „prawdziwie litewskie tereny”, do których odnosi się północnozachodnie rejony Białorusi – podobnie jak w „Litewskim Kalendarzu Roku 2000”, poświęconemu Jubileuszowi narodzin Jezusa Chrystusa (!), wydanym przez wydawnictwo Miatskaitlus w Wilnie. Publikacja, nie owijając w bawełnę, uznaje część obwodów Grodnieńskiego, Witebskiego i Mińskiego za „znajdujące się pod tymczasową okupacją etniczne ziemie litewskie”! Pod „tymczasową okupacją” (w domyśle – Białorusinów), jak się okazuje, znajdują się również miasta Woronowo, Lida, Smorgoń, Oszmiany, Ostrowiec i inne!A przecież nawet nieoficjalne pogłoski o możliwości podjęcia rozmów w sprawie przynależności terytorialnej jakichś terenów przygranicznych może wepchnąć każdy kraj w otchłań niekończących się sporów terytorialnych – co stałoby się ważnym narzędziem nacisku zarówno w sferze polityki zewnętrznej, jak i w handlu wewnątrz państwa. Za przykład może posłużyć los byłej Jugosławii, dawnej Czechosłowacji czy samego Związku Radzieckiego.

To, że na Litwie (i w sąsiadującej z nią Polsce) są określone siły, które mają chrapkę na „oryginalnie” litewskie czy polskie tereny Białorusi, nie jest tajemnicą. Kto ma partię solową w chórze tych potencjalnych „pokój czyniących” również nie stanowi tajemnicy. Wystarczy wspomnieć chamskie i prowokacyjne publikacje niektórych wiodących mediów zachodnich, które umieszczają Białoruś i Ukrainę na pierwszym miejscu pośród krajów, które mogą być zarzewiem konfliktów zbrojnych.

Jeśli wziąć pod uwagę wyżej powiedziane, groźnie zaczyna brzmieć stwierdzenie Zbigniewa Brzezińskiego o tym, że „z bardzo wielu powodów granice wielu państw nie będą stabilne. Długofalowe procesy dotyczące surowców, procesy ogólnogospodarcze i geopolityczne okazują wpływ na zmiany tych granic, w tym powstawanie nowych krajów i rozwiązanie starych sporów terytorialnych”.

Zresztą tym, którzy zbyt chciwie spoglądają na białoruskie ziemie, należy przypomnieć, że taka na przykład Litwa po wyjściu ze Związku Radzieckiego jako „odrodzone państwo przedwojenne” z jakiegoś dziwnego powodu pociągnęła za sobą tereny, które otrzymała w ramach ZSSR – obwód kłajpedzki, kurort Druskienniki, a nawet stolicę, Wilno.

Pojawia się więc uzasadnione pytanie: czy nie czas, aby Polacy i Litwini zaczęli kampanię o walkę z poważnymi pozostałościami stalinizmu na Litwie i w Polsce? Chodzi o kampanię, której celem byłoby zwrócenie przez Litwę wymienionych wyżej terenów, przez Polskę – Białegostoku i okolic, Śląska i Prus wygnanym z tych terenów mieszkańcom i ich potomkom, oraz zwrot Szczecina, który został przekazany Polsce dzięki osobistemu wstawiennictwu Stalina – ceną naruszenia porozumień jałtańskich.


Łotwa

Godny uwagi jest fakt, że przystąpienie Łotwy do NATO w grudniu 2001 r. popierało niewiele ponad połowę (50,2%) społeczeństwa Łotwy. Mimo to przystąpienie do NATO jest jednym z priorytetowych kierunków działalności władz Łotwy, które niedawno wzięło na siebie obowiązek zwiększenia liczby jednostek specjalnych przeznaczonych do udziału w operacjach międzynarodowych.

Na Łotwie opracowano Plan Obrony Narodowej, którego kluczowym założeniem jest zapewnienie bezpieczeństwa narodowego Łotwy poprzez udział w systemie zbiorowego bezpieczeństwa UE i NATO. Plan przewiduje także stopniowe utworzenie zawodowych sił zbrojnych w miejsce dawnych struktur. Specjaliści wojskowi uważają, że przyjęcie Planu Obrony Narodowej ciągnie za sobą zwiększenie liczby działań w zakresie przygotowania operacyjnego i bojowego Sił Zbrojnych NATO, które będą przeprowadzane na terenie kraju.

Godny uwagi jest fakt, że wcześniej rząd Łotwy mówił o niemożliwości umieszczenia w swoim kraju wojsk zagranicznych z Europy Zachodniej, jednak po przyjęciu nowego Planu Obrony Narodowej dowództwo armii widzi w tym aspekty wyłącznie pozytywne. Inaczej mówiąc, Łotwa rozważa kwestię ulokowania na terenie swojego kraju silnych jednostek uderzeniowych NATO (m.in. na granicy z Białorusią).

Dość niepokojący jest fakt, że żołnierzy łotewskiej armii narodowej uczy się kontynuowania „tradycji bojowych” tych, którzy walczyli po stronie faszystowskich Niemiec. W koszarach wojskowych wiszą plakaty, które nawołują młodych żołnierzy, aby brali przykład z legionistów „Waffen SS” i nieśli w szeregach ich bojowego ducha.Na Łotwie miały miejsce bezprecedensowe procesy sądowe nad uczestnikami wojny, walczącymi w Armii Czerwonej, oraz utworzono cmentarz dla legionistów „Waffen SS” w miasteczku Lestene. Przedstawiciele UE nie wyrazili stosownej opinii na ten temat.

Podobnie jak rząd Litwy, władze Łotwy również udzielają wiele uwagi wzmocnieniu swego statusu w regionie. Na przykład poprzedni prezydent republiki Vaira V??e-Freiberganiejednokrotnie mówiła o gotowości oficjalnej Rygi do odegrania aktywnej roli w podtrzymaniu stosunków UE z Rosją. Mówiła przy tym, że Łotwa może podzielić się swoim doświadczeniem w dziedzinie demokratyzacji kraju i przeprowadzania niezbędnych reform ze wszystkimi republikami postsowieckimi, przede wszystkim z Ukrainą, która wyraża chęć przystąpienia do struktur europejskich, oraz z Białorusią, która ma z Łotwą wspólną granicę.

Warto dodać, że sąsiadująca z Białorusią Łotwa wzięła już na siebie obowiązek zwiększenia liczby jednostek specjalnych przeznaczonych do „udziału w operacjach międzynarodowych”. O tym, gdzie mogą mieć miejsce takie „operacje”, mówił w połowie pierwszej dekady XXI wieku minister obrony Łotwy ?irts Valdis Kristovskis. Odpowiadając na pytanie lokalnej stacji radiowej o to, kto jest potencjalnym wrogiem jego kraju, powiedział, że „nasz prawdopodobny przeciwnik znajduje się na wschód od nas. Mamy 80 km wspólnej granicy z Białorusią. Europa uważa, że tam istnieje w Europie ostatni reżim totalitarny. A reżimy totalitarne są zawsze dość niebezpieczne, gdyż są nieprzewidywalne i zależne od jednego człowieka. Taki problem istnieje właśnie w Białorusi”.


Estonia

W odróżnieniu od Litwy i Łotwy Estonia nie wyraziła gotowości udostępnienia swojego terytorium dla zagranicznych obiektów wojskowych, m.in. baz wojskowych państw członkowskich Paktu. Władze kraju preferują rozwój współpracy wojennej z NATO w zakresie wspólnej realizacji projektów obronnych.

Jednym z najbardziej znanych projektów jest umieszczenie koło Rakvere ogromnego radaru o dalekim zasięgu, umożliwiającego kontrolę przestrzeni powietrznej państw sąsiadujących na głębokość ponad 400 km.

Według oceny specjalistów wojskowych Estonia, idąca za światową tendencją do zwiększania mobilności armii i wyposażenia jej w nowoczesny sprzęt, jest najlepszym z całej trójki kandydatem do skutecznej integracji z systemem NATO. Siły zbrojne tego kraju posiadają jednostki mobilne, których rozwój jest jednym z priorytetowych celów armii Paktu.

Ze strategicznego punktu widzenia poszerzenie Paktu Północnoatlantyckiego (NATO) o kraje bałtyckie prowadzi do wzrostu możliwości operacyjnych wojsk lądowych Paktu, jego sił morskich i powietrznych na szerokim froncie od Bałtyku do Morza Czarnego, a także, co nie mniej ważne, pociąga za sobą rewizję wyznaczonych granic lądowych i morskich teatrów działań wojskowych. To natomiast, po pierwsze, jawnie narusza zasady podstawowego porozumienia między Rosją a NATO o nie przemieszczeniu wojskowej infrastruktury krajów NATO na wschód, a po drugie stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa Państwa Związkowego Rosji i Białorusi.


Nikołaj Maliszewski

Źródło: NewsBalt.ru

Tłumaczenie: Kamila Twardokus, redakcja: twg

tytuł i większość wytłuszczeń w tekście pochodzi od redakcji Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply