Chcemy li sobie?

„Chcemy li sobie | Być o tej dobie | Dobrej myśli”? Myśląc, że się w Polsce dobrze dzieje? Nie każdego przekonasz, że to tak jest.

Chyba że się za wzorem gazetowych ankieterów zapyta w taki sposób, żeby odpowiedź musiała być twierdząca. Najlepiej, na przykład, tak: czy kiedykolwiek, a jeśli, to kiedy, mieliśmy w Polsce lepsze perspektywy na przyszłość, niż dziś?

Policzmy stuleciami. Sto lat temu – „melankolija”, generalnie późna żałoba popowstaniowa, kac po 1905 roku, pruski ucisk w Wielkopolsce, perspektywy marne. Dwieście lat temu – za Napoleona, może lepiej, ale już „ten na śmierć godzi”, gwiazda jego rychło się przyśnieży. Trzysta lat temu – jeszcze gorzej, bo początki wojny północnej i upadek mocarstwowości Rzeczypospolitej tuż, tuż, i obce mocarstwo nam „skakać każe”. Czterysta lat temu – no! nareszcie jakaś przyzwoita data. Rok 1609: interwencja prywatnej inicjatywy polskiej w Moskwie, za pasem Kłuszyn, pojmanie i upokorzenie carów Szujskich. Optymizm usprawiedliwiony dobrym zbytem polskiego zboża w Europie, na razie „Wszystkie kłopoty | ten trunek złoty | Bez pracéj wykorzeni”. Prusy Królewskie wciąż poddane Rzeczypospolitej jako lenno, Kozacy uspokojeni, Inflanty – no, o Inflantach wciąż możemy poważnie pomarzyć… Powszechny sukces polskiego oręża „nieśmiałego czyni hetmanem, | Chudzinę ochrzci na chwilę panem”. Aha, następuje też świt polskiego baroku i początek początku jego pełni, który naszego prostaka-Polaka „głupiego | W dziwnie mądrego | Swojem dymem przemieni.”. Poczyna się druga połowa panowania Zygmunta Wazy, który, choć wolność szlachecką oprymował, „Niechajże zdrowym do sta lat żyje, | Niechaj się szczęście przed nim nie kryje, | Niech mu synowie pociechę rodzą”. Wzrasta warszawski Zamek, kolegia i kościoły jezuickie, niedługo stanąć ma Krzyżtopór, którego właściciel „Godzien zdrowia dobrego, |Bowiem udziela z ochotą chleba, | Wina też daje, ile potrzeba” szlacheckiej braci. Zaraz wejdą w modę: czarny marmur dębnicki z aplikacjami z białego alabastru, żupan, delia i kontusz, a kto je założy, kielichem zdrowie „spełni i skoczy, | Zgoła przyjaciel nie tylko w oczy”. Wkrótce Samuel Twardowski zacznie szkicować pierwsze swoje epickie wprawki, zabłyśnie Sarbiewski, rozgada się następca Skargi – dominikanin Fabian Birkowski – a Szymon Starowolski wyda „Setnik pisarzów polskich” i „Wojowników sarmackich”, zaś Piotr Kochanowski opublikuje „Goffreda”, matkę polskich epopei. W Krakowie jakiś nieznany nam dziś jezuita stworzy kongenialny przekład „Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Marii Panny”. Zacznie komponować Adam Jarzębski, „Więc i muzyczy | Dźwięk niech zakrzyczy” po polsku; rozpleni się „sowizdrzalska” literatura ze swoimi „Albertusami”. Tak, jest z czego się cieszyć. Ale jak się cieszyć? Najlepszy wzór uciechy przybywa z ziemi włoskiej do Polski. Niech będzie i wino – „Pijmyż z ochotą, nie krzywdząc sobie” – ale przede wszystkim śpiewajmy z italiańska po polsku, skoro z italiańskiego tłumaczy się romanse dla dam, przerabia pieśni i piosenki dla panienek, sprowadza muzyków i architektów. To oni postawią Krzyżtopór i po raz pierwszy zagrają w Polsce opery. Z Włochami przyjdzie sławna piosenka biesiadna, która potowarzyszy pijatykom Polaków, Francuzów, Anglików, Niemców i Węgrów: „L’Inamorato” Gastoldiego. Polski przekład tegoż wychodzi po raz pierwszy (zapewne) w roku 1614 w druczku krakowskim (zapewne) jako „A lieta vita po polsku”, w zbiorze „Pieśni i tańce zabawam uczciwym gwoli”. Brać i śpiewać, mości panowie; „Zwady na stronę; kto pragnie zwady, | Niechaj ustąpi z takiej biesiady”, bo „My przyjaźń winem dziś zapiszemy, | A z tym zapisem spać odejdziemy.” I chórem dodamy na koniec: „Fa, la, la, la”, grając na nosie wszystkim, którzy nam źle życzą. „Bo w tym nie krzywda mnie, raczej tobie.” Karanawał przecież, czyż nie?

Jacek Kowalski

—————————————————–

W załączeniu: nagranie powyższej piosneczki, zamieszczone na płycie załączonej do „Niezbędnika Sarmaty”, wyd. Fundacja Świętego Benedykta, Poznań MMVI – śpiewa JK, aranżacja Tomasza Dobrzańskiego, gra zespół Klub Świętego Ludwika.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply