Architektura czasów upadku

Ocalałe z rzezi bardzo nieliczne elementy obyczaju trwały jak mucha w bursztynie

Kres antycznej willi

Galijski świat późnego antyku, czyli rzymskich kresów, graniczących z dziką Germanią. Do czasu – był to świat luksusu właścicieli ziemskich, których wiejskie rezydencje pod wieloma względami przypominały polskie, kresowe pałace. Posłuchajmy:

Willa położona nad brzegami jeziora Aydat w Owernii… miała kształt podobny do willi italskich, z jasnym podziałem na tak zwaną pars urbana i pars rustica; pierwsza była właściwą pańską rezydencją, a wokół jej portykowego dziedzińca skupiały się poszczególne pomieszczenia – komnaty, sale jadalne zimowa i letnia, piscina, termy; co do pars rustica, znajdujemy w niej zwyczajowe budynki gospodarcze, warsztaty i pomieszczenia mieszkalne dla robotników rolnych. Wille w Apollinaris i Ferreolus nad Gardonem są mniej obszerne, ale również luksusowe, z ich bibliotekami i łaźniami…

Wszystko zmieniło się po najeździe barbarzyńców. Zwłaszcza w skolonizowanej przez tychże północnej Galii. Tamże właśnie obserwujemy –

…nowe zjawisko – rustukalizację dawnych rzymskich willi. Zatraca się podział na pars rustica i pars urbana. Porzuca się dawne budynki gospodarcze, aby wybudować je wewnątrz dawnej części rezydencjonalnej – pars urbana… W Sevron, w IV wieku, drewniany budynek mieszkalny zostaje wbudowany w wolne przestrzenie pars urbana wcześniejszej willi… zarazem porzuca się dawne piwnice i dawne techniki przechowywania żywności, która odtąd gromadzona jest w zbiornikach wprost pod ziemią…

Paralela

Skąd my to znamy. Oczywiście z czasów komuny. Porównania dokonywał nie tylko Herbert, ale właśnie on się tutaj przypomina zwłaszcza, bo wciąż i jakże twórczo myślał opozycją: klasycy – barbarzyńcy. Niemniej czegoś mi tu w naszych dotychczasowych rozważaniach brakuje. Mimo, że socjologowie, historycy i konserwatorzy zabytków dawno odnotowali zniszczenia i prześladowania czasów socjalizmu – to jednak chyba nie zanalizowali ich jako elementu pewnej praktycznej, po części tylko projektowanej, a po części mimowiednej wizji świata. Jakby “mimo woli” barbarzyńskiej, w tym rzekomo “kulturnym” świecie.

Dwie strony destrukcji

No bo wiadomo, że destrukcje były sprowokowane, z jednej strony, przez ciśnienie oddolne; przez odruch ludu prostego wsi i lumpenproletariatu miast, wyzwolonego pod wpływem niebywałej dotąd możliwości rabunku dworów, pałaców i burżujskich rezydencji miejskich. To było ideologicznie motywowane p r z y z w o l e n i e, nie nakaz.

Z drugiej strony nastąpił rabunek oficjalny i kierowany, to jest urzędowe umieszczanie multum lokatorów w wielkich apartamentach i dworach, ergo tworzenie nowych podziałów na pokoje i burzenie podziałów starych – oraz wprowadzanie państwowych instytucji do obiektów, które nijak nie odpowiadały nowym wymaganiom. Przychodziła zmiana struktury użytkowania. O, to był już to rzekomo “praktyczny”, już to czysto ideologiczny n a k a z. Mawiano: produktywna szkoła, pożyteczny kurnik, słuszna obora – weszły tam, gdzie “pan” bezproduktywnie grał w bilard, samolubnie palił fajkę albo bezsensownie hodował burżujskie, do niczego nieprzydatne rośliny południowe. Negowano bezproduktywność burżujskiego mnożenia pomieszczeń: odtąd nie należało rozdzielać sypialni od jadalni, bawialni, biblioteki etc.

Co prawda poza tym następowało często… bezproduktywne opuszczanie i rujnacja dawnych, gospodarczych budynków dworskich, których po prostu nie potrafiono używać (no, nie wszędzie, bo nawet wśród PGR-ów były przykłady pozytywne, i tam też działali dawni ziemianie – ale myślę o obrazie ogólnym). Przyszło zarazem bezsensowne dobudowywanie i rozbudowywanie domów, dworów i pałaców – tak, żeby zanegować ich dawny porządek.

Analiza przemian potrzebna

Ten proces wymagałby na pewno osobnej analizy. Bo doprowadził między innymi do zchamienia całej społeczności. Zamiast nowych jakości “socjalistycznych” – na co propaganda (rzekomo?) liczyła, czy co uważała za wręcz już osiągnięte – narodził się brak jakości, przyszła powszechna zatrata poczucia porządku. Owszem, za komuny mieliśmy świetną sztukę, wielu dobrych artystów, poetów i architektów. I co z tego, skoro kultura życia powszedniego – upadła.

Tak się działo zarówno w centrum, jak na prowincji, a już zupełnie na dawnych Kresach – gdzie codzienny obyczaj elegancki został wykastrowany. Ostał się w niektórych domach, duszach ludzkich – przepadł w przestrzeni publicznej. Przyszła zatrata poczucia architektury, w ogóle poczucia estetyki w społeczeństwie.

Uszczegółowmy: w narodzie prostym zawsze bywało różnie, ale jakieś poczucie miała przynajmniej elita. I właśnie ta elita to wyczucie utraciła. Bo starą elitę wybito albo stłamszono warunkami lokalowymi – nowo wychowana wyszła w znacznej części z prostaków i uczyła się na braku prawdziwych wzorców. Zapomniano, co do czego jest (praktycznie) hol; że wejście główne powinno prowadzić doń właśnie, a nie do ubikacji; zapomniano, co to tak naprawdę jest salon i że nie powinien się mieścić za kuchnią …

Dostrzegam to – do bólu – zwiedzając zrestaurowane za PRL-u (po ich uprzednim zrujnowaniu) pałace, albo, na przykład, domy kultury projektowane od zera w latach 60. i 70…

Fenomen Kresów

W tym względzie na okupowanych przez sowiety Kresach – taka jest moja prywatna obserwacja – zaistniało coś, czego nie obserwowało się prawie w PRL. Dwie skrajności. Przy totalnym, nieporównywalnym do PRL-owskiego zniszczeniu znacznej części obiektów i obyczajów – pozostała drobna ich część istniała dalej w formie przetrwalnikowej, w jakiej u nas już nie istniała, bo w PRL-u jednak jakieś życie kulturalne miało miejsce, miały miejsce zmiany i rozwój, akceptowane nawet przez starszą generację. Tam – nie. Ocalałe z rzezi baaaardzo nieliczne elementy obyczaju trwały jak mucha w bursztynie. No tak – wyłącznie w niektórych starych domach (pokojach…) i wokół niektórych starych ludzi. Tak że tego, czego nie można było już zobaczyć u nas – doświadczyłem tam. Ale to zjawisko odeszło już razem z ludźmi.

Jacek Kowalski

– – – – – – – – – – – – – – – – –

PS. Opis willi antycznych i poantycznych cytuję za: Alain Erlande-Brandenburg, Anne Bénédicte Mérel-Brandenburg, ” Histoire de l’architecture française du Moyen Âge à la Renaissance”, Paris 1995

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply