Albo Putin, albo wielki potop

Wyniki głosowania pokazały, że Putin dostał nie mandat na nową kadencję, a odroczenie wyroku. Putinowi i jego zwolennikom jak dotąd nie udało się osiągnąć tego, co jest głównym wskaźnikiem sukcesu każdego reżimu politycznego – możliwości przekazania systemu kolejnemu pokoleniu liderów.

W maju Władimir Putin po raz trzeci obejmie urząd prezydenta. Jednak oficjalna ceremonia nie może przykryć faktu, że powrót Putina na stanowisko prezydenta jest w gruncie rzeczy milczącym potwierdzeniem jego klęski, a nie tryumfalnym powrotem na należne mu miejsce. Putinowi i jego zwolennikom jak dotąd nie udało się osiągnąć tego, co jest głównym wskaźnikiem sukcesu każdego reżimu politycznego – możliwości przekazania systemu kolejnemu pokoleniu liderów.
Aby system Putina mógł funkcjonować, niezbędny jest sam Putin. Jeśli „tandem” Putina i odchodzącego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa w zamyśle miał być przejściowym stadium, pozwalającym Putinowi wcielić się w rolę szanowanego działacza państwowego, rady którego są wcielane w życie, to plan ten się nie powiódł. Putin nie zdołał „zdepersonalizować” władzy i nie pozwolił na pojawienie się politycznej i ekonomicznej elity, która mogłaby zapewnić Rosji stabilny rozwój. Bez Putina „putinizm” traci rację bytu.
W ciągu najbliższych kilku lat Putni będzie musiał się zmierzyć z trzema kluczowymi i wzajemnie powiązanymi problemami. Pierwszy to przyciągnięcie nowych ludzi, przede wszystkim przedstawicieli postsowieckiego pokolenia, na wyższe szczeble władzy. Sprawując władzę, Putin otaczał się ludźmi, których zaliczyć można do dwóch grup; pierwszą stanowią ci, którzy pracowali w sowieckich specsłużbach, drugą – ci, z którymi Putin współpracował będąc vice merem Sankt-Petersburga. Niebezpieczeństwo takiej sytuacji polega na tym, że Rosja może wejść w nową epokę zastoju, podobnie jak za rządów Leonida Breżniewa; kiedy poszczególne stanowiska zajmują ciągle ci sami ludzie, a wszelkie „arterie” rosyjskiego systemu politycznego i ekonomicznego są tamowane, Putin będzie musiał stworzyć nową kadrę, przyciągnąć nowe pokolenie.
Putin już zapowiedział, że gabinet ministrów czekają w przyszłym miesiącu duże zmiany. Może to spowodować odesłanie na emeryturę wielu prominentnych działaczy, będących twarzą rosyjskiej polityki ostatniego dziesięciolecia.
Istnieje jednak pewne ryzyko. Putin jest zależny od obecnego systemu, tak zwanych kremlowskich klanów, sieci łączącej urzędników państwowych i ludzi sfery biznesu. Ta elita złączyła swoje siły wokół Putina i powstrzymała kolorową rewolucję w Rosji po fali protestów przeciw wynikom wyborów do Dumy. Rozłamu wewnątrz elity, który w Gruzji w 2003 i na Ukrainie w 2004 roku zapoczątkował przemiany polityczne, w Rosji jak dotąd nie zaobserwowano. Dlatego też proces „wyzwalania się” od starej gwardii nie będzie prosty. Możliwe, że Putin będzie musiał zaproponować im tzw. „złote spadochrony”, np. posady w korporacjach, jednak, paradoksalnie, w ten sposób będzie musiał wzmocnić dyktaturę prawa i ochronę praw do własności prywatnej. W ostatecznym rozrachunku, jak pokazała lekcja wzlotów i upadków rosyjskich oligarchów, utrata wpływów politycznych prowadzi w putinowskiej Rosji do utraty własności i obniżenia poziomu życia. Możliwe, że Putin będzie musiał odłożyć w czasie drugą falę prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw – pozwoliłoby mu to bezboleśnie usuwać ludzi z rządu, zapewniając im na osłodę miejsca „u koryta”.
Z tym związany jest drugi problem, a mianowicie ożywienie gospodarcze. Były minister finansów Aleksiej Kudrin, który pełni rolę nieoficjalnego doradcy ekonomicznego Putina, oświadczył, że wysokie ceny na surowce energetyczne równoważą wiele grzechów ekonomicznych (m. in. korupcję), które kaleczą rosyjską gospodarkę. Jak ważny jest to problem potwierdza m. in. fakt, że od dwóch lat obserwujemy odpływ kapitału z Rosji, utrzymujący się mimo wysokich cen ropy. Jeśli nowe metody pracy w światowym sektorze energetycznym – szczególnie w obszarze gazu łupkowego i ropy oraz doskonalenia sposobów transportu LNG (ciekłego gazu ziemnego) – nadal będą się rozwijać, to Rosja nie będzie w stanie utrzymać obecnej pozycji supermocarstwa energetycznego. Może to doprowadzić do utraty gigantycznej ekonomicznej „poduszki”, powstałej dzięki wysokim cenom ropy. Tym niemniej, regularny atak na dobrze zakorzenioną w Rosji biurokrację, przypuszczany dla pobudzenia gospodarki, niesie ze sobą pewne ryzyko polityczne, którego Putin nie chciał wcześniej podejmować.
Trzeci problem, to utworzenie bardziej efektywnych instytucji politycznych. Wizja dawnej kremlowskiej „szarej eminencji” – Władisława Surkowa – o stworzeniu dominującej partii rządzącej, wzorowanej na starej japońskiej Partii Liberalno-Demokratycznej, była zdecydowanie odrzucona w 2011 r. „Jedną Rosję”, którą sami Rosjanie nazywają niekiedy „partią złodziei i oszustów”, z pewnością trudno nazwać urzeczywistnieniem wizji Surkowa. Fakt, że na przewodniczącego „Jednej Rosji” (a być może także premiera) wyznaczony został Miedwiediew, może świadczyć o tym, że Putin ma nadzieję na przeprowadzenie w partii pewnych zmian. Inni uważają natomiast, że przyczyny problemu leżą na tyle głęboko, że „Jedna Rosja”, mimo iż nie spełnia oczekiwań wielu Rosjan, jest jedyną opcją. Kiedy Kudrin oświadczył, że „regionalne i miejscowe władze powinny odpowiadać przed społeczeństwem, a nie przed zwierzchnikami”, było to odebrane jako wyzwanie rzucone putinowskiej „drabinie władzy”, za pomocą której Kreml skoncentrował siły jeszcze podczas pierwszej kadencji Putina.
Putin będzie musiał się zmierzyć również z innymi problemami, zupełnie różnymi od tych z 2000 roku. Kluczową kwestią nie jest to, jak uchronić państwo przed rozpadem, a jak zabezpieczyć proces odrodzenia, któremu Putin przewodził podczas obydwu kadencji. Mimo że teoretycznie Putin może piastować urząd prezydenta jeszcze przez dwie kadencje, pozostając u władzy do 2024 roku, to w praktyce jest to mało prawdopodobne. Dla wielu przedstawicieli rozwijającej się klasy średniej, włączając sympatyków ruchu protestacyjnego, powrót Putina na fotel prezydenta w 2012 r. był z góry przesądzony, biorąc pod uwagę brak realnej alternatywy. Ale wyniki głosowania pokazały, że Putin dostał nie mandat, a odroczenie wyroku. Konieczna jest kontynuacja reform politycznych i ekonomicznych. Elektorat z uwagą obserwuje sytuację: większość przyjęła powrót Putina z mniejszym lub większym entuzjazmem, ale tej ustępliwości nie należy przyjmować za pewnik. Problem niezadowolenia społecznego nie został rozwiązany ani załagodzony, społeczeństwo trwa w oczekiwaniu.
Winston Churchil, Cherles de Gaul i Huan Peron przekonali się, że akt drugi bywa w polityce bardziej problematycznym i mniej tryumfalnym niż pierwszy. Kiedy Putin po raz pierwszy opuszczał fotel prezydenta odchodził w chwale i miał zagwarantowane miejsce na kartach historii Rosji. Wkrótce okaże się, czy zdoła to powtórzyć.

Nikolas Gvosdev
„World Politics Review”

Tłumaczenie: Marta Giers
0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply