Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. 6, pod red. F. Sulimirskiego, B. Chlebowskiego, W. Walewskiego, Warszawa 1885, s. 379-382.

Międzyrzecz(Meżyricz), mko, po w. czerkaski. (Pod nazwą Meżyrycz (ob.) podaliśmy krótką o niem wiadomość, tu podajemy obszer­niejsze świeżo otrzymane szczegóły. Przyp. Red.). Położone niemal na kępie, pomiędzy dwiema rzekami: Rosią i tejże dopływem Rossawą i tylko długimi mostami połączone z lą­dem, styka się z siołem Porzeczem i Babiczami, które mogą być uważane za jego przed­mieścia. Wszędzie młyny i tartaki i grobelek mnóstwo. Od płd. za Rosią zaległ bór. Na płd.-zach. kraj w jary popękany. W jarach widać obnażenia kredowych pokładów. M., według starych dokumentów, nazywał się Towarowem, i bodaj czy nie był to starożytny, sięgający czasów książęcej Kijowszczyzny gród Towarów, o którym w kronice Hypac. pod r. 1190 zachodzi wzmianka. Wiadomo, że Ruś kijowska na swojej rubieży południowej ustawicznie to posuwała się naprzód nowymi rodami, to się znów cofała, ale za doby Światosława Wszewołodowicza, w. kniazia ki­jowskiego, zakres posiadłości ruskich kończył się chyba na porzeczu Rosi i Rossawy, ile że już za temi rzekami Połowcy i inne stepowe ludy wciąż swoje zakładali koczowiska, wyprawując się co chwila na worop, czyli zabór ludzi, aż pod sam Kijów. Atoli położenie Towarowa, odosobnione między rzekami, w oko­licy borami pokrytej, w której co krok zawa­dzały przeprawy trudne do przebycia, wybor­nie się nadawało do obrony od dziczy stepo­wej. Jakoż widzimy, że na tem to międzyrze­czu, posterunki strażnicze stały podówczas, może właśnie w owych licznych horodyszczach i zabezpieczeniach wojennych, które po dziś dzień w okolicy z tych odległych dotrwały czasów. Owóż w Kaniowie Światosław syna swego Hleba zostawił na straży granic. Tym­czasem zimą 1190 r., mówi kronikarz, Połow­cy z wodzem Torków Kontuwdiejem, wpadają pod Towarów, ale gdy dano o tern znać Hlebowi, i gdy ten nadbiegł z Kaniowa z nienacka, Połowcy od grodu uciekają w popło­chu, załamują się na lodzie i topią w rzece. Kontuwdiej tylko sam z małą zdołał uciec garstką (Letop. Ipat, str. 452). Nazwa zaś

Towarowa prawdopodobnie pochodziła od wy­razu „towar”, który znaczył tyle co zagroda, okół dla bydła, w znacznej odległości od wsi będący, jakie na Ukrainie „futorami” są zwa­ne, gdzie bydło na noc spędzano bywa, a to z powodu, że w tych stronach bydło „towa­rem” nazywają. W tym też sensie a nie in­nym i w „Prawdzie ruskiej” wyraz ten, jak się zdaje zrozumiano, w której czytamy: „Nie będzie li złodzieja, to należy go śledzić; nie będzie li śladu, albo do wsi, albo do towaru (ili k sełu, ili k towaru)”. Ale jak cała Ruś kijowska tak i Towarów w 1240 r. musiał zniknąć pod zalewem mongolskim. Wiadomo że Mongoły prawdziwą wojnę wytępienia pro­wadzili. Całą też ludność, jak świadczy Pia­no Carpino, w pień wymordowywali, tylko dobytek oszczędzając, i dla tego z Rusi istną bydlęcą uczynili pustynię. Długo też te pust­ki oczekiwały na primi ocupantes. Litwini nareszcie zostali panami tych pustyń niezajętych i książęta ich chcąc powołać na nowo do życia te kraje, swoim ludziom rycerskim roz­dawali ziemię, ale bez ludzi, tylko samą nie­jako miejsc nomenklaturę. Toć dzięki temu rozdawnictwu i porzecze Rosi i Rossawy, pustkami stojące po Tatarach w końcu zaczę­ło się na kilku punktach zaludniać. Szczegól­niej Olelko Włodymirowicz i syn jego Szy­mon, książęta kijowscy, te darowizny szczodrą rozdawali ręką. Jakoż widzimy, że pierwszy z nich (Olelko) niejakiemu Olechnie Juchnowiczowi nadaje, oprócz dóbr nad Unawą, Irpieniem i Zdwiżem, jeszcze dwa nad Rossawą pustujące horodyszcza: Połstwin i Koziaków (por. Komin, t. IV, 407 i Kozin, t. V, 46). Szeroka ta darowizna, jak to z luźnych wzmia­nek w dokumentach dostrzegamy, obejmowała w sobie i Towarów. Następnie Olechno Juchnowicz umierając, przekazał w spuściźnie te dobra synowi Iwanowi, który znów je przelał na dwóch synów: Pedka i Waśka, ale że ci zeszli z togo świata bezpotomnie a więc imio­na Juchnowiczowskie przeszły ostatecznie na ich siostry: Maruszę za Fedkiem Łożką i Oryszkę za Seńkiem Proskurą. Towarów zaludnio­ny na dawnem swojem uroczysku szczupłą był osadą, ale i ten pierwszy zarodek jego zniweczyły napady tatarskie, bądź w 1483 r., za najazdu Mendligireja, bądź później, kiedy to za dni Aleksandrowych, jak mówi doku­ment „z Bożoho dopuszczenia, miesto Kijew, od pohaństwa Tatar, ma wpad welikij kazdoho hoda” (Akty otn. k istor. Z. R., 1.1, str. 137). Proskurowie, dziedzice Towarowa, Połstwina i Koziakowa, byli znacznym domem, przyby­łym ze stron owruckich, gdzie tradycyjną mieli swoją siedzibę we wsi Suszczanach i od której Suszczańskimi się pisali. Już od wie­ku krew ich lała się w obronie krzyża i dla

[s. 380]

tego to pierwszemu założycielowi tego domu, za zwycięstwo nad Tatary, dany był herb Krzyżłuk (był to tatarski łuk, na cięciwie za­miast strzały krzyż) Okolski nad tym her­bem w kościele sokalskim widział mitrę ksią­żęcą. Ale Tatarzy i o wiele później w swoich najazdach odwiedzać tę strony nie przestawali Toć dobra towarowskie, czyli jak już teraz nazywać je zaczęto międzyrzeckie, tak wielkie poniosły zniszczenie „od Tatar”, że współziemianie wdztwa kijows. w instrukcyi danej po­słom jadącym na sejm, domagać się zalecali, aby przez wzgląd na takowe, dobra Fedora Proskury od podatków zostały uwolnione, tu­dzież aby tym dobrom służące a zagładzie uległe przywileje były odnowione (Arch. J. Z. R., cz. II, 1.1, str. 347). Przywileje te okre­ślały mniej więcej obwody graniczne dóbr, a więc teraz z zatraty ich korzystając sąsiedzi zaczęli odrywać bezkarnie grunta do Towaro­wa należące i tychże dóbr łamać granice lub zacierać. Od Kaniowa szczególniej dotkliwie towarowska granica cierpiała, a to z powodu nieustającego napastnictwa i przemocy od ko­zaków kaniowskich, którzy wyłącznie paster­stwu, pasiecznictwu, rybołówstwu i myśliwstwu oddani, aby się wyżywić zdobyczą my­śliwską, która na ich obszarach już coraz rzad­szą się stawała, aby mieć z trzód swoich i pa­siek pożytek, co najwięcej lasów, stepów, wód, jednem słowem co najwięcej przestwo­rów potrzebowali, ile że z powodu rolnictwa, acz dorywczo jeszcze zaprowadzanego przez starostów, robiło się im za ciasno we własnem starostwie. Toż gdy już nie starczyło im u siebie obszaru, ochotnie targali się na cudze. Jakoż widzimy, że około tego czasu kozacy ci właśnie spory szmat towarowskich dóbr od­rywają, bo Połstwin i Babicze zagarniają, gdzie zakładają swoje futory, pasieki i otary. I jakkolwiek dzieje się to wszystko pod okiem starostów, ale ci im widocznie w tern pobłaża­ją; owszem są z nimi nawet jakby w porozu­mieniu, bo to poniekąd i w ich wchodzi wido­ki (Lustracya sstwa kaniow. 1616 r.). Szcze­gólnie jeden z tych sstów Hieronim Charlęski, jak się okazuje, czynnie nawet przykładał do tego rękę. Było to w latach 1632-3. Ssta miał w tern własny interes i taktyka jego na tern polegała, aby przez dokuczliwe napaści, zaczepki od kozaków, zniewolić w końcu Proskurę do odstąpienia mu Towarowa. Atoli nie tylko kozacy kaniowscy rozprzestrzenić się chcą kosztem Proskury, z drugiej bo wiem strony równocześnie i Czerncy Nikolscy, w imieniu domniemanego czy pozornego prawa, z dziedzicem Towarowa wchodzą w zatarg o Konończę, Piekary i Chmielną, którą im jako­by Ostafi Daszkowicz dawnemi laty zapisał. ISfa dowód pokazują w obrębie tych wiosek uroczysko „Dąb Ostafijowy” przy gościńcu Czerkaskim leżące (Lustr, sstwa kaniow. 1616 i dok. w arch. Chałaimgrodeckiem); Proskura przeto chcąc raz na zawsze dowolnościom tym i przywłaszczeniom koniec położyć, wyrobił u króla Władysława IV komisyą, która też zjechała w 1633 )’.na grunt, dla zrobienia delimitacyi dóbr od dóbr. Ale ssta Charlęski zaniósł protestacyą o nieważność tej komisyi, bo jak utrzymywał, Proskura rozgraniczał do­bra już nie swoje, gdyż już przed tern sprzedał je bratu jego żony, Mikołajowi Leśniowskiemu. Tymczasem, gdy się to dzieje, Samuel Łaszcz, strażnik kor., znany „inwazor i raptor dóbr”, co to zwykł był wszędzie przyszyć się, niespodzianie zjawia się w tej okolicy; u księ­żnej Domontowej zagrabia Domontów, a i To­warów czyli M. nie wywinął się z żelaznych szpon jego. Toż widzimy, że w 1637 r. z rę­ki jego już w M. zostaje podstarościm niejaki Sołonecki (Okolski, Dyaryasz, str. 34). Tym zajazdem Łaszczą przepełniła się nareszcie mia­ra bezprawia. Toć Proskurze, który taki gwałt poniósł, opadły też ręce: jakoż uprzykrzywszy sobie te tak dolegliwe stosunki, wraz z bratem swoim w 1638 r. sprzedaje wczorajszemu je­szcze swemu wrogowi Hieronimowi Charlęskiemu, sście kaniow., horodyszcze i sieliszcze Towarów, na którym gruncie miasto M. zasia­dło; tudzież sieliszcze Tahańczę i grunt przy nim tahaniecki, na którem Worobijówka zasa­dzona a także Połstwin (Rżawiee) i Koziaków (Kozin), nad rz. Rossawą leżący, ze wsią Ba-biczami, przy tych horodyszczach zasadzoną i ze wszystkiemi słobodami, na gruntach pomienionych poosiedlanemi, z siedliskami, uroczy­skami i przywilejami za sumę 30,000 złot.” (Archiw. Chałaimgr.). Charlęski jednak na­bywszy M. umarł w rok potem, zapisawszy te dobra małżonce swej Katarzynie z Leśniowskich. “Wnosimy wszakże, że musiał je wprzó­dy chyba z rąk Łaszczą uwolnić. Żona jego wyszła po raz wtóry za ks. Stefana Czetwertyńskiego, podkom. bracławskiego, również wdowca, który z pierwszej żony Bokijownej miał syna Eliasza, dzielnego w swoim czasie wojownika i w młodych latach z ran w bojach odniesionych zmarłego. Pod Kurukowem ksią­żę ten pierwsze ostrogi żołnierza zdobywał, bił się pod Kumejkami i niemniej też czambu­ły gromił w częstych wyprawach na kupy ta­tarskie. Umarł w 1641 r. Ihnat Staruszyc, rektor i ihumen brackiego monastyru kijows., na pogrzebie tegoż księcia w Timonówce miał kazanie, w którem sławiąc go jako bohatera przeciwko rebellizantom kozakom, nazywa tych ostatnich „Goliatem”, który ,,łaskoju korolewskoju i wolnostiju zołotuju utuczonyj, porwał sia na własnoho pana, ruki podnosiaczy” (ob. Kazanje pohrebennoje nad tiełom

[s. 381]

JO. Kn. Jm. Ilji etc. Czetwertynskoho, Rotmistra wojska kwarcianoho JKM. przez Wieleb, Otca Ihnatja Oksenowicza Staruszyca, rekt. i ihum. Etc. otprawowannoje w Timomowcze, w sw. Welikoj Czudotwornoj Ławrę Peczers. Kijew, w leto Bożoho mira 1641). Znaczące to słowa w ustach kapłana ruskiego, bo okazują, jak się wtedy na sprawę buntów kozackich wyższe ówczesne ruskie duchowień­stwo zapatrywało. Ale jak Proskura sprzedał M. Charlęskiemu prawie z musu, tak teraz Czetwertyńska czy przewidując smutną per­spektywę przyszłości niedalekiej, z racy i co­raz nieprzyjaźniejszego usposobienia ludności miejscowej kozackiej, czy też pod wpływem obawy drapieżnego Łaszczą, który teraz wła­śnie zostawszy sstą kaniowskim zaczął się od­znaczać względem niej dziwnie rogatą zuchwa­łością, czyniąc nawet na jej życie przechwałki i odgrażania się, bądź co bądź, z tej lub owej pobudki, zniewolona i ona też była zbyć co prędzej swoje dobra, wprzódy pod skrzydła możnej przytuliwszy się opieki. Jakoż w 1646 r. sprzedała je księciu Jeremiaszowi Michało­wi Wiszniowieckiemu. W skład dóbr sprze­danych wchodziły: Towarów czyli M. nad Rosią, Tahańcza i przy niej Worobijówka, Połstwin (Eżawiec), Kozaków (Kozin), Babicze, Żerewlaka i Pohańcza krynica i inne (Archiw. Chałaimgr.). Dobra te odtąd do przyle­głych książęcych dóbr moszeńskich wcielone, stanowiły tylko jakby mały odłam dóbr ks. Jeremiego, jeszcze ogromniej szych, w jedne masę zbitych i położonych za Dnieprem, jako to: Domontów, Zołotonosza, Łubny, Piriatyn i wiele innych. Tymczasem przekorny los i ks. Jeremiemu z kolei wytrącił z dłoni nie tylko nowo przykupiony M. ale wszystkie jego imiona zadnieprskie. Rozpoczął się pamiętny rok 1648. Po całym kraju rozległ się straszli­wy okrzyk bojowy. I podczas kiedy ks. Jeremi, jak gdyby nieprzygotowany na grom, niby lew nagle ze snu zbudzony, porywa się ze swego legowiska w Lubnach i leci w sam ogień walki i bojów krwawych, wtedy już M., doznawszy i podzieliwszy przeznaczenie całego kraju, zostaje też zdobyczą kozacką. W 1649 r. stoi ta już sotnia kozacka należąca do puł­ku kaniowskiego, której sotnikiem jest Suprun Michajłowicz Zacharła (Bodiański, Re­jestr, str. 70). M. atoli podczas wojen kozac­kich, ciągnących się długiem pasmem, nie na­leżał do widowni głośnych wydarzeń, ale przyległa jemu Konończa stała się pamiętną w dziejach kozackich przygodą, jaka w 1670 r. zaskoczyła tu hetmana ukraińs. Doroszenkę. Hetman ten wszedłszy w konszachty z Porta, przed Zaporożcami, którzy za to że się z Tur­kiem zszywał odwrócili się byli od niego, uchyla się był z Czehryna do Kaniowa, ale u przeprawy przez Roś, dopędzony przez Za­porożców i Tatarów, zmuszony był w Kononczy wytrzymać srogie oblężenie przez pięć tygodni, aż pokąd wieść nie nadeszła, iż nad­chodzą Turcy. Dobra międzyrzeckie po śmier­ci Jeremiasza Wiszniowieckiego w 1651 r. prawem przyrodzonym spadły na syna jego Michała, późniejszego króla polskiego, ale po­nieważ tak przez cały ciąg panowania Jana Kazimierza jak i jego następcy Ukraina jesz­cze się krwawiła i stan posiadania w niej był nie pewny, dobra więc te były własnością Michała Wiszniowieckiego więcej z tytułu niż z rzeczy, i dopiero, gdy po przetartych bu­rzach, pokój nareszcie się ustalił, zostali wła­ścicielami tych dóbr ks. Michał Serwacy i Ja­nusz Wiszniowieccy, jako spadkobiercy po zeszłym bezpotomnie królu Michale. Jakoż odtąd majętność międzyrzecka rozerwała się na dwie połowy: ks. Janusz wziął M., Chmiel­ną, Piekary etc. a ks. Mich. Serwacy Tahańczę, Mielniki, Koziaków (Kozin) i inne. Podczas tak zwanego „zhonu” przerzuceni za Dniepr mieszkańcy Międzyrzeczyzny, teraz już z hetmańszczyzny wracali i na powrót zajmowali opuszczone siedziby. Wznowienie to zalu­dnienia szło sporo, bo widziemy że już w 1728 r. od Janusza ks. Wiszniowieckiego całą Międzyrzeczyznę trzyma w dzierżawie Zygmunt Lipkowski, podstoli inflancki (Archiw. Chałaimgr.). M. staje się też włością dominialną całego klucza. Następnie dobra te w 1733 r. przechodzą do ks. Radziwiłłów, albowiem Mi­chał Kazimierz ks. Radziwiłł ożenił się był z Urszulą ks. Wiszniowiecką, córką ks. Janu­sza, która zlewem wielkiego majątku pomno­żyła obszerne mężowskie imiona. Michał Ka­zimierz ks. Radziwiłł, het. w. ks. lit., w 1758 r. wydał swą córkę Karolinę za Stanisława Rzewuskiego. Intercyzą ślubną tenże książę dobra w województwie kijów, i bracł. leżące, z substancyi macierzystej po Urszuli z Wiszniowieckich, to jest klucze: pohrebyski, konelski, moszeński, biełojezierski i międzyrzecki dwom córkom swoim oddał, i z tych 100000 intraty rocznej dla córki Karoliny, przyszłej Rzewu­skiej, przeznaczył (Arch. Chałaimgr.). Jakoż następnie d. 9 marca 1759 r. Stanisław Rze­wuski z żoną Karoliną z ks. Radziwiłłów wziął w grodzie intromisyę do dóbr Międzyrzeckich (tamże). Synowie jednak Stanisława Rzewu­skiego Adam i Seweryn, jako też i córki Anna i Teofila, wystąpili przeciw ojcu z procesem o złe używanie dożywocia (tamże). Tegoż jeszcze roku (1785) nastąpił dział pomiędzy nimi, mocą którego M dostał się w posagu Teofili Rzewuskiej, będącej za Ksawerym ks. Lubomirskim, dziedzicem Smilańszczyzny. Na­leżały do M. wtedy: Piekary, Chmielna, Ko­nończa, Babicze, Stare Kumejki, Popówka,

[s. 382]

Worobijówka, Konin, Białojezierze, Łuka i Łuczanka. Ks. Ksawery Lubomirski oddał się sam administracyi swoich dóbr rozległych; na pustych niedawno, teraz ożywionych pracą rolniczą obszarach zamożne powyrastały folwarki. Wielu z włościan ziemią dziedzicznie wyposażał. Jakoż Tymkowi i Iwanowi Majkom nadał pasiekę, sad i sianożęć w M. „potomnymi czasy” chcąc „aby poddani moi przez posiadanie gruntów jak najgospodarniej utrzymywali się i ulepszali, gdy do tego najmocniej zachęca ich pewność, iż to sukcesorom ich dostanie się” (Arch. J. Z. B., t. n, str. 331 i 333). Ale w 1787 r. przez kupno dostał się M. razem z całą Smilańszczyzną w ręce ks. Potemkina, po śmierci którego, jako zeszłego bezpotomnie, majętność ta przeszła w spadku na własność Wasyla Engelhardta, którego córka Katarzyna 1-voto była za Skowrońskim, 2-do-yoto za hr. Litta. Ten ostatni był włochem; jako minister pełnomocny zakonu maltańskiego (bailli de l’ordre de Malte) osiadł w Petersburgu, gdzie następnie został admirałem i członkiem rady. Był to rodzony brat Wawrzeńca hr. Litta, który był ostatnim nuncyuszem w Polsce, następnie kardynałem. Za rządów hr. Litta komisarzem w Międzyrzeczu był Sowiecki, ten, który potem wystawił kosztem swoim kościoły katolickie w Śmile i Kijowie. W 1802 r. hr. Litta wyrobił indult na kaplicę katolicką w M., która też kosztem jego została zbudowana (protokuły archid. kijów.). Po śmierci
hrabiny Litta M. przeszedł na dziedzictwo córki jej hr. Bagrationowej. W 1858 r. kupił te dobra Nikodem Parczewski. Cerkiew pod tytułem Bożdestwa Presw. Bohorodicy, z drzewa zbudowana w 1795 r. na miejscu dawnej unickiej pod wezw. Natiritatis B. V. M., której paroch w dniach krwawej pamięci dla Ukrainy, tak zwanej Koliszczyzny, przez hajdamaków kijami został zabity (ob. Izobr. nasilstwa etc., Moskwa, str. 100). Na mocy wykupu 1863 r. włościanie międzyrzeccy otrzymali na własność 1007 dzies. ziemi za sumę 53059 rs. Na zachód od mczka poczynają się wzgórzystości, z których bliższe noszą nazwy: hora Szybenica, hora Kuracza i Horodyszcze, pochodzące prawdopodobnie z dawnego Towarowa. Jest tu szkoła ludowa, w 1844 roku założona, i szpital dla włościan, zawiadywany przez miejscową ekonomię.

Edward Rulikowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply