Kircholm

Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. 4, pod red. F. Sulimirskiego, B. Chlebowskiego, W. Walewskiego, Warszawa1883, s. 101-103.

Kirchholm(niem.), wieś i parafia gubernii inflanckiej, pow. ryskiego, nad samą Dźwiną, o 2 mile od msta Rygi, pod 56° 51′ półn. szer. i 46°l’ wsch. dług. położona. W pobliżu wsi K., o pół mili niżej nad tąż rz. Dźwiną, istnieją dotąd szczątki starodawnego biskupie­go zamku Kirchholm. Na samej zaś rzece na­przeciw ruin znajduje się wyspa Martinsholm(błędnie przez niektórych Meinardsholm nazy­wana), na której niegdyś wznosił się jeden z najpierwszych w tym kraju kościołów cbrześciańskich, przez biskupa Meinharda pod we­zwaniem św. Marcina w r. 1186 wzniesiony. Nieopodal od zamku istnieją pokłady czerwo­nawej skały wapiennej, zawierające skamie­niałości formacyi dewońskiej, a mianowicie zę­by rybie, tudzież muszle Spirifer Verneuilli Enomphelus.Pod temi pokładami plity czerwo­nawej leżą liczne pokłady wapienne koloru szarego, żadnych już niezawierające skamie­niałości. Wszystkie dawne gmachy msta Rygi wzniesione były z plity. wapiennej kirohholms., którą także i bastyony twierdzy ryskiej ze­wnętrznie były omurowane (Bienenstamm, Ostseeprov, 201). W r. 1605 Kirchholm nabył sławy europejskiej. Na początku miesiąca sier­pnia tego roku wylądował Karol książę Sudermański (późniejszy Karol IX) na brzegu in­flanckim z 14,000 jazdy i 10,000 piechoty na pięćdziesięciu kilku statkach przybyłych pod Rygę, Parnawę i Rewel. W wojsku tem było mniej Szwedów, więcej najemnych Niemców, Francuzów, Belgów i Anglików. Celem jego było zdobycie Rygi. Chodkiewicz z kilkutysiącznem wojakiem u Dorpatu stojący, widział jasno rozpaczliwe położenie swoje. Nie miał on więcej jak 4,000 rycerstwa, działek siedm Król łudził tylko obietnicami pieniędzy i woj­ska, głód dojmował żołnierzom, których liczba nawet na obsadzenie głównych twierdz kraju nie wystarczała. Już miał się chwycić despe­rackiego kroku spalenia wszystkich twierdz inflanckich, gdy ciągnące ku Rydze posiłki zmusiły go do wyjścia z Dorpatu i przeniesie­nia się do Felina. Stamtąd zabiegał on drogę szwedzkiemu jenerałowi Lindersonowi; ale gdy mu ten nie chciał wydać walnej bitwy, poprze­stał na harcach, nie mało Szwedom szkodli­wych. Gdy się i Karol Sudermański ruszył, cofnął się Chodkiewicz do Wendy, i tam, okopawszy się, bitwę stoczyć zamyślał; ale Szwed nie przyjął bitwy, a dążąc prosto ku Rydze, połączył się pod jej murami z Lindersonem 23 września (Szujski, Dzieje Polski III, 166). Zaledwie roboty oblężnicze rozpoczęto, ruszył się Chodkiewicz z Wendy na odsiecz. W 3,800 ludzi stanął pod sławnym odtąd Kirchholmem. Karol Sudermański, wiedząc jak nieliczne miał przeciwnik jego wojsko, część tylko na pobicie jego chciał wysłać, ale przestrzeżony od jenerała Lindersona, aby Polaków lekko sobie nie ważył, ściągnął oblegające

[s. 102]

Rygę hufce i z całą siłą, kilkunastntysiącznego wojska ruszył na Chodkiewicza. Jak ów Wa­syl Iwanowice przed bitwą orszańską, tak i Karol był pewnym swojego zwycięstwa, że naprzód łup polskiego obozu między swych jenerałów rozdzielał. Wesoła pijatyka poprze­dziła bitwę. Krajewski, jeniec polski, przy­padkiem schwytany, upominał Karola, aby się przed czasem nie chełpił; napominali i jenerałowie, którzy znali z doświadczenia męstwo Polaków. Chodkiewicz rozłożył obóz między wzgórzami Kirchholm otaczającemu spowie­dzią i komunią, jak za dni dawnych, kazał po­krzepiać ducha wojennego w wojsku. Nie taił mu słabości sił— a chętne rycerstwo odpowia­dało z zapałem: „Policzym Szwedów, jak ich pobijemy!” (Szujski, 1. c. III, 168). Doświad­czonemu Chodkiewiczowi chodziło o to, aby sprowadzić nieprzyjaciół ze wzgórza na równi­ny, gdzieby mógł rozwinąć jazdę, stanowiącą całą siłę jego. Zmyślają więc ucieczkę harcownicy (Morawski, Dzieje narodu polskiego III, 194). Dał się wywieść w pole Karol Sudermański. Gdy zbliżył się a nie ujrzał między wzgórzami Polaków, mniemał zrazu, że uciekli, i zaledwie zdołano go powstrzymać od pogoni. Dnia 27 września zabłysły na przeciwległych Szwedom wzgórzach hufce polskie. Karol usta­wił swoje lewe skrzydło pod wodzą Henryka Brandta, prawe pod wodzą jenerała Mansfelda, środek pod własną i dzielnego jenerała Lindersona komendą. Na pół godziny przed tą wie­kopomną bitwą kirchholmską, młody Fryderyk Kettler, syn kurlandzkiego księcia Kettlera, przywiódł Chodkiewiczowi 300 rajtarów, składających się z samej starodawnej szlachty kurlandzkiej, z którą po rycersku wpław Dźwinę przebył (Morawski III, 194). Hetman, zważa­jąc na ogromną nierówność sił, postanowił wszystko na kartę pierwszego natarcia posta­wić. Trzechset husarzy pod Wincentym Woj­ną porucznikiem, wspartych dzielnymi kurlandzkimi rajtarami, miało uderzyć w środek nieprzyjaciela i rozbić muszkietników pieszych, stanowiących główną siłę Karola; lewe skrzy­dło pod wodzą Tomasza Dąbrowy, z lekkiej kawaleryi złożone, miało potykać się z rajtarami Mansfelda; prawe pod Sapiehą, starostą uświatskim, z rajtarami Brandta. Piechota hetmań­ska z 200 końmi pancernych pod wodzą La­ckiego, przeznaczoną była jako pomoc dla środka. Wzgórza osadził Chodkiewicz napręd­ce uzbrojonemi ciurami, którzy mieli odgry­wać rolę wyczekujących stanowczej chwili, świeżo przybyłych posiłków. Szeregi polskie tak szczelnie ściśnięte kroczyły, że wojsko nasze mniejszem się jeszcze wydawało, niż niem było istotnie. Rozpoczęły się harce. Chcąc Szwedów sprowadzić w równinę, kazał Chod­kiewicz harcownikom powtórnie udać ucieczkę. Szwedzi rzucili się za uciekającymi, gdy w tem powitał ich Wincenty Wojna, grzmiąc w sam środek ich hufców z ciężką husaryą. Podparty konnicą kurlandzką, złamał Wojna po krwawej walce szyk nieprzyjacielski. Padł waleczny Linderson. Na lewem skrzydle ude­rzył Dąbrowa na Mansfelda, gdzie poległ mło­dy książę Luneburski, zięć Karola, i rozbił go zupełnie. Najdłużej opierał się Brandt, które­mu gdy Sapieha podołać nie mógł, Lacki z re­zerwą dogodził. Bitwa zmieniła się w rzeź: 9000 Szwedów legło w rozsypce ucieczki, Brandt do­stał się w niewolę, a sam Karol Sudermański, z początku zwiastujący chełpliwie obecność swoją na każdem miejscu nader pysznem hasłem: ,,sum, sum sum”, uciekł bez kapelusza, skrył się na okręty i zawstydzony wrócił prędko do Szwecyi. Cały obóz, 20 dział i aż 60 chorągwi dostały się Polakom. ,,Był to wypadek, raczej na podziw narodów, niżeli na wiarę zasługują­cy”. (Jakób Sobieski, Bell. Chocim. 740). Chod­kiewicz skromnym listem doniósł królowi o zwycięztwie. „Bóg dobrej sprawie pobłogosła­wił: rozdarł nieprzyjaciel paszczękę na wła­sność i dobrą sprawę prawego króla; za błogo­sławieństwem Bożem utrzymała się przewaga przy szczęściu i niewinności”. W kościele, pod­czas kazania, odebrał król radosną wiadomość. Przerwał słowo swoje złotousty Skarga, Zy­gmunt III padł na kolana; za nim senat i lud wszystek wzniósł dzięki do Boga. Zwycięztwo to pod Kirchholmem, głośne po całym świecie, wyrył Thum na miedzi; we Flandryi tkano je w bławatach (Morawski, III, 195). Ryga wolna, Inflanty prawie zupełnie odzyskane: oto były skutki sławnego kirchholmskiego zwycięstwa, owego cudu waleczności i działalności Polaka kawalerzysty. Cała Europa dziwiła się wielkiemu dzieła; papież Paweł V, cesarz niemiecki, sułtan, król angielski winszowali zwycięstwa Chodkiewiczowi. Połączył on ta­lent i męstwo z ludzkością. Z jeńcami najlepiej się obszedł, poległemu Lindersonowi wspania­ły pogrzeb wyprawił (Szujski, III, 167). „Dzi­wna rzecz – powiada tamże Szujski – że zwy­cięstwo pod Kirchholmem, zamiast wszystkie siły narodu do dalszej wojny pobudzić, grani­czy w dziejach…. z rokoszem Zebrzydowskie­go,” który utratę głównej części Inflant przy­spieszył.. Pogrzeb poległego pod Kirchholmem Lindersona wyprawiał szlachetny Chodkiewicz w Rydze, gdzie zwłoki tego dzielnego nieprzy­jacielskiego wodza w starożytnym tumie go­tyckim (Domkirche), podówczas już zlutrzonym, nadzwyczaj uroczyście pogrzebione zostały 4 października tegoż 1605 r.; Szwedzi zaś zaledwie w r. 1631 uczcili nagrobek Lin­dersona szumnemi nadpisami łacińskiemi na dwóch potężnych tablicach mosiężnych, dotąd tamże, pod chórem organowym, istniejących.

[s. 103]

Biblioteka miejska w Rydze posiada nadzwy­czaj rzadki łaciński szczegółowy opis bitwy pod Kirchholmem, zajmujący 10 arkuszy in 4to, a noszący tytuł: „Carolomachia: qua felix victoria, ope divina, auspiciis serenissimi et potenttisimi Sigismundi III, Poloniae et Sueciae regis, magni Lithuaniae ducis etc. etc., per illustrissimum D. Joan. Car. Chodkiewicium comitem in Szkłow et Bychow etc. etc. de Ca­rolo, duce Sudermanniae S. R. M. perduelli V Kalend. Octob. A. D. 1605 in Livonia, sub Kirkholm reportata, narratur. Serenissimo principi Vladislao a Christophoro Zawisza in alma Vilnensi academia S. J. studioso, d. d. Vilnae, typis academicis, A. D. MDCVI.” Niektórzy przypisują ten utwór księdzu jezuicie Wa­wrzyńcowi Boyerowi, nauczycielowi Krzyszto­fa Zawiszy (późn. wojew. miński), gdyż istotnie trudno przypuścić, aby młodziuchny student tak mógł władać piórem.

Gustaw Manteuffel

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply